czwartek, 29 czerwca 2017

Trip raport I - Litwa i Lotwa



Mimo usilnych staran nie udalo mi sie wlaczyc polskich znakow, ale bede dalej probowac. Tablet irytuje niemilosiernie i jak sie nastepnym razem dorwe do normalngo kompa, to chyba przesiedze przed nim 10 lat.

***

Spelniam marzenia. Od paru lat myslalam o autostopowej podrozy na koniec swiata. Teraz to sie dzieje, a ja kazdego dnia coraz bardziej zdaje sobie z tego sprawe. Czas na relacje z pierwszych przygod. Jestem teraz w Rosji. Na co dzien mozecie mnie znalezc na Facebooku i Instagramie.

Opuscilismy Warszawe 15 czerwca (czyli zupelnie przypadkiem w dniu zniesienia roamingu w Unii Europejskiej) i skierowalismy sie na polnocny wschod. Pierwszym kierowca podczas naszej ekapady byl sympatyczny pan Marcin, ktory wybieral sie z synami na ryby. Nastepnie podwozili nas Ukraincy. Do Kowna dotarlismy wczesnym wieczorem cieszac sie fantastycznym uczuciem, ze chciec to moc, ze ludzie sa cudowni i ze swiat stoi przed nami otworem.

Litwa to las. Piekny, zielony, czysty las. Ludzie w panstwach baltyckich dbaja o nature, co bardzo mi sie podoba. W miasteczkach jest mnostwo zielonych terenow. Spedzilismy jeden dzien w Kownie, gdzie po ulicach nie walaja sie zadne papiery ani puszki. Kosze na smieci sa mikroskopijne i nie sa w stanie pomiescic wszystkich odpadow, wiec ludzie zostawiaja wszystko dookola nich tworzac malownicze gory kolorowego syfu. Smieciarki zabieraja caly ten zorganizowany balagan i jest super, nie ma mowy o zanieczyszczaniu przestrzeni miejskiej. W Kownie jest mnostwo zadbanych parkow, w zasadzie kawalkow lasu, nie brakuje wzgorz i zbiornikow wodnych. Miasto powstawalo u zbiego dwoch rzek, starowka jest ladnie polozona. Spedzilismy caly dzien szwedajac sie po miescie, wizyte uwienczylismy miejscowymi specjalami, czyli cepelinai (pyzami z miesem, bialym serem i lesnymi grzybami), kwasem chlebowym, sokiem z jablka i kminku i oczywiscie wodka.




Lietuva, czyli Litwa, to slowo mogace pochodzic od lietus, czyli deszcz. Przez wiekszosc naszej jedniodniowej wizyty padalo, korzystalismy wiec z plaszczy przeciwdeszczowych, ktore przetransformowaly nas w nieprzemakalnych dementorow. Okazalo sie, ze o dziwo deszcz wcale nie musi uniemozliwiac ani nawet szczegolnie utrudniac spacerowania po miescie, jesli tylko nie przejmujesz sie stylowka.




Z Kowna cudownym trafem zlapalismy stopa prosto do Rygi w niecale 30 sekund. Zabrali nas Litwini, ktorzy jechali do stolicy Lotwy na rajdy driftowe. Wyladowalismy wiec na trybunach i ogladalismy profesjonalnych kierowcow, ktorzy w okolo dwie minuty zuzywaja caly zestaw opon, robiac przy tym tyle halasu i dymu, ze az sie zdziwilam. Smieszne te drifty. Kazdy sport ogladany na zywo robi ogromne wrazenie.

Lotwa rowniez okazala sie byc bezkresnymi lasami, polami i lakami. Jazda tamtejszymi drogami jest bardzo uspokajajaca. Ryga, stolica, to intrygujace miasto. Starowka jest okazala i piekna, choc ma za soba mroczna historie. Wiele budynkow zostalo zburzonych lub uszkodzonych w trakcie wojny i odbudowanych w latach '90 w stylu art nouveau.




Lotysze okazali sie byc znakomitymi piwowarami, pilismy tu naprawde pyszne stouty, piwa pszeniczne i ciemne lagery. Dzieki rekomendacjom znajomych trafilismy do folkowego baru, ktory nie chcial nas wypuscic ze swoich objec dzieki rozkosznej amosferze i swietnym browarom. Lotysze bardzo przywiazani sa do tradycji z czasow przedchrzescijanskich. Mnostwo ludzi potrafi i lubi spiewac tradycyjne piesni oraz tanczyc. Raz na cztery lata odbywa sie festiwal, na ktorym dziesiec tysiecy (!) ludzi na ogromnej scenie tworzy w tancu formacje przypominajace wzory klasycznych lotewskich haftow. Ludzie uwielbiaja tu dawne tradycje, nature, las i poganskie celebracje, takie jak ogniska na czesc lata, w najkrotsza noc roku. Nie lubia za to Rosjan, ktorzy stanowia 40% mieszkancow stolicy.


dwa rozne oblicza Rygi

Na Lotwie jest mnostwo jezior i rzeczek, czesto w okolicach wybrzeza. Wycieczka nad morze na przedmiescia Rygi to swietne doswiadczenie. Mozna spedzic pol dnia w szuwarach nad rzeka, a po polgodzinnym spacerze (oczywiscie przez las) znalezc sie na baltyckiej plazy, tak podobnej do polskiej.



rzeka, las i Morze Baltyckie
3 rozne krajobrazy tak blisko siebie

Litwa i Lotwa to panstwa dla wielbicieli natury i poganskich tradycji. Bardzo przydaje sie tu znajomosc jezyka rosyjskiego, ktorym wlada wiekszosc ludzi. Jezyki litewski i lotewski to jedyne zywe jezyki z grupy jezykow baltyckich. Maja pewne cechy wspolne z jezykami germanskimi i slowianskimi, ale tak naprawde sa do niczego niepodobne. Dzwieki brzmia tak, jak nasze, ale slowa sa zupelnie inne. Dla lowcow miejskich wrazen prawdopodobnie najciekawszym miejscem bedzie Ryga, bardziej urokliwa i obfitujaca w atrakcje niz litewskie Wilno, ktore odwiedzilam dwa lata temu.

Nie mielismy niestety czasu na porzadna eksploracje tych miejsc ze wzgledu na termin wizy rosyjskiej. W kolejnym wpisie pojedziemy do Estonii, nieco innej od pozostalych panstw baltyckich. Poplyniemy tez promem do Helsinek, zeby spedzic tam przesilenie letnie. Zapraszam.

17 komentarzy:

  1. Ale przygoda! Wow gratuluję odwagi! <3 A chwile uchwycone na zdjęciach piękne. Będą z pewnością wspaniałą pamiątką. Samych pięknych chwil w trakcie dalszego zwiedzania! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłonę każde słowo i zdjęcie! nie ciągnęło mnie nigdy do państw bałtyckich, ale teraz trochę żałuję widząc różnorodność Rygi ( pałac kultury, nenufary i piaszczystą plażę ;)) 💋❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam na pierwszy wpis z niecierpliwością, fantastyczna podróż. Może kiedyś też uda mi się przeżyć coś takiego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do krajów bałtyckich chciałabym kiedyś zawitać ale i tak czekam na Twoją relację z Rosji - zdjęcia na Twoim Instagramie nie pozwalają mi się skupić w pracy! :) Trzymajcie się sucho! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mega <3 strasznie wam kibicuję podczas podróży.

    A jak wygląda kwestia znajomości angielskiego? Można się dogadać czy raczej ciężko?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle świetne zdjęcia. W pewnym momencie myślałem, że ten wysoki budynek na jednym z nich to nasz Polski Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, ale jednak nie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja straaaasznie mało podróżuję. Nie to, że nie lubię, ale zawsze są jakieś priorytety, plany, organizacja... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam na Litwie! I n aprawde mi sie spodobała. Dla mnie Litwa to przede wszystkim kościoły, zwłaszcza w Wilnie i szczerze mówiąc bardziej spodobało mi się Wilno niż Kowno. Byłam wtedy jeszcze w Trokach (mają tam fajny zamek), które jest przy jeziore Galwe i powiem, że ten zamek na prawdę był fajny. O Łotwie niewiele słyszałam, dlatego ciesze się, że mogłam przeczytac u Ciebie. Czekam na dalsze wpisy z podróży.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, marzenia są po to, aby je spełniać :)
    Och to napewno wiele zwiedzisz, zobaczysz i sfotografujesz.
    Piękne zdjęcia, nie byłam nigdy w tych rejonach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi marzy się Wilno ! Czekam na dalszą część relacji z podróży !

    OdpowiedzUsuń
  11. Litwę i Łotwę znam z kajaka. Lasów tam dużo, natomiast ludzi prawie się nie spotyka. Jedzenie na Łotwie rzeczywiście świetne, ale niestety robi się coraz bardziej ogólnounijne - czyli więcej chemii niż jedzenia. Nam się po rosyjsku dogadać nie udawało - ludzie niechętnie używali tego języka (jeżeli w ogóle używali).

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam śledzić Twoje podróże. Są bardzo inspirujące <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Podróż autostopem to niesamowita przygoda. Wymaga odwagi,zaradności,ale warto. Im dalej tym lepiej. Piękne wspomnienia gwarantowane. Fajnie,że udało Ci się to marzenie zrealizować. Żałować raczej nie będziesz, zwłaszcza po tym co już napisałaś ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. super, chciałabym odwiedzić Litwę. Jeszcze nie miałam okazji, byli rodzice i sporo opowiadali po powrocie do domu

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne zdjęcia, cały czas podglądam na instagramie i tak strasznie zazdroszczę! I nieustająco podziwiam Waszą odwagę:) Chętnie kiedyś wybrałabym się w nadbałtyckie rejony, ale to pewnie już nie w tym życiu...:)Czekam na dalsze relacje!!! Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaglądam i czytam każdy Twój "list" z podróży. Nie zostawiałam komentarzy. Tak jakoś wakacje? Dzisiaj cofnęłam się od ostatniego do tego pierwszego... (Czytając z grupą "zapaleńców"). Nikt nie ma wątpliwości, że będziecie mieli o czym opowiadać. Przez długie lata ;)

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM