Lubię się uczyć. Interesuje mnie poszerzanie horyzontów. Pasja do nauki i poznawania nowych rzeczy nasila się tym bardziej, im więcej czasu mija od ukończenia wszelkich szkół. Wiadomo, nie możemy się naprawdę cieszyć czymś, do czego jesteśmy zmuszani. Ludzie tracą zapał do uczenia się i czytania, a co gorsza część z nich go nigdy nie odzyskuje. Chyba nie mam w gronie znajomych ludzi, którzy by nie czytali książek, ale przecież skądś się wziął ten statystyczny Polak, który stroni od lektury. Szkoda. Nikomu nie życzę wpadnięcia w tą pułapkę.
Chcę się rozwijać. Nie czytam czasopism naukowych, nie chodzę na wykłady (może bym chodziła, gdybym mieszkała w innym miejscu), nie jestem kopalnią wiedzy. Jestem za to ciekawa. Zdarza się, że moje myśli zaczynają brykać i zmuszają mnie do przeczytania artykułów dotyczących spraw, którymi się na co dzień nie zajmuję. Jeśli jednak nagle nawiedzi mnie refleksja typu ile gatunków rekinów żyje w Morzu Śródziemnym?, to nie omieszkam później poszukać odpowiedzi.
Chcę się rozwijać. Na siłowni poznaję coraz lepiej mechanikę ludzkiego ciała. W domu rysuję, maluję, tworzę. Czytam książki. Zaczęłam sięgać po tytuły, które wcześniej omijałam szerokim łukiem, na przykład brytyjskie klasyki. A dlaczego je omijałam? No właśnie. Po prostu dobrze mi się czytało w kółko powieści Stephena Kinga. Gdy pewnego dnia się nad tym zastanowiłam, stwierdziłam, że nie ma rozsądnej odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. Od tamtego czasu sięgnęłam między innymi po Dumę i uprzedzenie, a dzięki tej lekturze zaczęłam z uśmiechem używać słowa mniemanie.
Gozo - Ramla Bay
Chcę się rozwijać. Restauracja, w której pracuję, zafundowała nam klasową wycieczkę do winnicy. Dowiedziałam się sporo o produkcji wina, gatunkach winogron, mikroklimacie na Malcie oraz fermentacji. Podczas, gdy moi koledzy po dziesięciu minutach słuchania paplaniny pracownika winnicy zaczęli dłubać w nosie i się rozglądać, ja chłonęłam każde słowo. Wiedza. Potem próbowaliśmy win. Czułam subtelne niuanse w smaku i zaczęłam doceniać wino, do którego nigdy wcześniej mnie nie ciągnęło. Bo przecież można cały czas łoić browary i mówić, że się do wina nie dorosło. Ale można też zacząć próbować nowych rzeczy.
Chcę się rozwijać. Nie słuchałam metalu, bo przecież nie jestem kucem. Nagle jednak okazało się, że w pewnych momentach nic nie brzmi tak dobrze, jak Black Label Society.
W liceum miałam nauczyciela matematyki, który był człowiekiem kalkulatorem i potrafił wymyślić układ trzech równań z trzema niewiadomymi w 15 sekund stojąc przy tablicy. Nie mieściło mi się to w głowie. Wczoraj z rozrzewnieniem wspominałam licealne czasy i zaczęłam zastanawiać się, co się wydarzy, gdy to ja spróbuję wymyślić takie zadanie. Jakie było moje zdziwienie, gdy udało mi się napisać układ trzech równań w mniej niż minutę. Okazało się, że nie trzeba być dziadkiem profesorem supermózgiem. Oto moje wypociny:
Zadanie dla chętnych (na ocenę celującą).
Rozwiąż układ równań i podaj odpowiedzi w komentarzu.
x + y + z = 7
2x - y +4 = z
2z - 2y + 1 = 5x
Taka nauka i ciekawość świata poza przymuszonymi tematami w szkole jest o wiele lepsza. Daje więcej satysfakcji i nie trzeba kuć na blachę niepotrzebnych definicji. To co nas interesuje zostaje samo w pamięci.
OdpowiedzUsuńświęta prawda. u mnie jest jeszcze to o tyle ciekawe, że jeszcze chodzę do szkoły. Czyli szukam, szperam, czytam uczę się... wszystkiego tego, czego nie powinnam się w tym momencie uczyć. Ostatnio miałam taką sytuacje, że czytałam o promieniowaniu na pokładzie samolotu (swoją drogą, wiedziałaś, że podczas lotu przez ocean pochłaniamy promieniowanie równe 15 minutowemu prześwietleniu klatki piersiowej?), a na drugi dzień zostałam wywołana do tablicy i " które promieniowanie jest najsłabsze? alfa, beta, gamma?". cóż.. uczyłam się, ale nie o tym promieniowaniu ;p
OdpowiedzUsuńNiektóre rzeczy, książki, fakty, wiedzę, docenia się dopiero w pewnym wieku. Mam podobnie jak ty, dopiero teraz zaczynają mnie interesować książki, które kilka lat wcześniej kompletnie mnie nie interesowały. Tak samo jest z nauką... teraz uczę się chętnie. No może nie wszystkiego... ale tego co uznam za ważne i ciekawe :)
OdpowiedzUsuńMi wyszło x= 1, y=2, z=4. Chyba jest dobrze, chociaż z matematyki byłam zawsze ,,tym złym" :D Ale jak się cały dzień pisze pracę typowo polonistyczna to miło poprzebywać w towarzystwie logicznych liczb, a nie nielogicznych pisarzy.
OdpowiedzUsuńJestem jedna z tych osób, których szkoła nie zniechęciła do nauki, chociaż matematyką czy fizyka chętniej się zajmuję w pewnej odległości od moich demonicznych nauczycielek. Uwielbiam naukę, uwielbiam moje studia, chociaż nie uczę się tylko i wyłącznie rzeczy przyjemnych. Sam fakt nauki, wysiłku intelektualnego, a szczególnie wysiłku twórczego jest szalenie przyjemny. Specjalnie wcześniej wróciłam z domu do akademika, żeby w ciszy i spokoju napisać tą pracę, i nie żałuję ani czasu który mogłabym spędzić z rodziną, ani nocy w pociągu. Czasami nauka daje mi w kość, zwłaszcza cudowna łacina, ale w gruncie rzeczy jest moim odpoczynkiem od nudnych, codziennych spraw życia i tej całej dorosłości. Kto się uczy, ten nigdy nie staje się tak do końca dorosły :D Dla mnie to jak odkrywanie białych plam na mapie, o którym marzyłam w dzieciństwie.
Ja co prawda jeszcze się uczę (studia) jednak zupełnie inaczej jest uczyć się czegoś, czego naprawdę sami jesteśmy ciekawi, a co innego czegoś, co jest nam narzucone. Dopiero jakiś czas temu zauważyłam, że ja również lubię się uczyć czegoś nowego, rozwijać się. Myślę, że to przychodzi do każdego dopiero po jakimś czasie.
OdpowiedzUsuńJa także jestem zdania, że najlepiej człowiek przyswaja wiedzę kiedy nie ma bata nad sobą, że tak powiem
OdpowiedzUsuńja też mam wrażenie, że odkąd skończyłam szkołę i studia to mam więcej zainteresowań i wręcz żałuję, że nie byłam bardziej pilna w szkole :) ale człowiek dorósł i docenia wiedzę teraz ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście,że lepiej uczyć się,pogłębiać wiedzę tego co nas interesuje. Rozwijanie się wychodzi nam na dobre ;)
OdpowiedzUsuńHaha, dzięki za przednią zabawę z tymi równaniami!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, chwile główkowałem jak sie do tego zabrać ... ale ostatni raz matematykę miałem dość dawno temu. W każdym razie wynik x=1, y=2, x=4 ;)
Swoją drogą zawsze propsuje taką jak Twoja postawę - nie kujoństwo i pamięciówa bez zrozumienia tylko ciekawość i próba logicznego myślenia, pozdro!
ja w ogóle dostaje wścieklizny na sam temat edukacji w naszym kraju i bez sensownego wkuwania na siłę miliona rzeczy :D Zawsze jak się człowieka do czegoś zmusza, to po prostu zwiewa :) dużo lepiej się odkrywa, jak nikt Ci nie narzuca, co masz odkrywać i jeszcze lepiej, jak narzuca Ci termin przypuszczalnego odkrycia wrrr. :)
OdpowiedzUsuńja też się chce rozwijać, ale na moich zasadach. nie na siłę, nie poprzez głupie wkuwanie czy bezmyślne recytowanie definicji, to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu razem z moja psiapsi rozkminiałyśmy podobne tematy. Wiadomo ze szkoły też się coś wyniosło, ale w moim przypadku moja chęć zdobywania wiedzy napewno bardzo wzrosła po szkole. Dużo więcej rzeczy mnie interesuje, a jak mnie interesuje zadaje dużo pytań i szukam odpowiedzi. Na pewno wiecej książek przeczytałam po szkole niż w trakcie jej trwania. I podobnie jak Ty miałaś z książkami tak ja miałam z filmami które kiedyś wydawały mi sie nudne i beznadziejne, a teraz dostrzegam ich piękno i przesłanie.
OdpowiedzUsuńJest coś w tym, że jak znika przymus, to nagle ta wiedza i nauka jest widziana przez nas zupełnie inaczej :)
OdpowiedzUsuńNo i nasz system edukacji... nigdy ni rozumiem ludzi, którzy tak dzielni bronią, tępiąc ściąganie itd. Niby nie powinno si tak mówić, ale gdyby system edukacji wyglądał inaczej, to ludzie też być może potrafiliby go szanować, a w oobecnej sytuacji... no cóż. Nie pozostaje nic innego jak szanować przede wszystkim swoje pasje :)
Ha, mam to samo. Choć nie do końca, bo w pewnym sensie do poszerzania horyzontów byłam zniechęcana w domu. A teraz co? Nadal nie wyobrażam sobie zbyt częstych zmian, ale choć raz w miesiącu? Czemu nie. Pod tym względem rekord pobiłam w ubiegłym roku. Nie wszystko było jakieś spektakularne, ale było :D
OdpowiedzUsuńZawsze w wakacje, gdy znajduję sobie pracę dorywczą nachodzą mnie wyrzuty sumienia że się nie rozwijam. Podczas roku akademickiego jestem bombardowana taką ilością wiedzą, którą muszę wykuć, że po powrocie do domu marzę tylko o jakimś głupkowatym filmie. Byle by już nie musieć myśleć za dużo. Da mnie studia to nie zdobywanie wiedzy a zapamiętywanie i zaliczanie kolejnych kolokwiów.
OdpowiedzUsuńZa uklad rownan sie nawet nie biore, bo to chyba byla najgorsza rzecz na matematyce i nie wiem czemu, ale zawsze mi sie wszystko plątało :D
OdpowiedzUsuńA co do nauki, to kiedys jeden mądry facet powiedzial “Tell me and I forget, teach me and I may remember, involve me and I learn.” i ja się z tym absolutnie zgadzam - widzę to po sobie i wszystkich moich uczniach. Nie ma lepszego sposobu na nauke niz zainteresowanie tematem.
powiem Ci, że tą winiarnią to mnie kupiłaś.. strasznie Ci zazdroszczę! Sama chciałabym poznać tak wina od a do z, ale właśnie nie książkowo, tylko od jakiegoś pasjonata.. :)
OdpowiedzUsuńStrasznie Cię rozumiem z tym rozwojem, a nie wklepywaniem książek, to bardzo dwie odmienne formy przyswajania wiedzy :)
W podstawówce i w gimnazjum bardzo lubiłam przyrodę i biologię - nie musiałam się specjalnie uczyć bo wszystko w mig zapamiętywałam z lekcji. Brałam udział w konkursach i olimpiadach i... było fajnie :D Czytanie książek też sprawiało mi wiele radochy :D
OdpowiedzUsuńW LO różnie było z tą nauką, bo nie lubię uczyć się o czymś albo słuchać czegoś co mi się nigdy do niczego nie przyda. Lektur wszystkich nie przeczytałam trochę z lenistwa, trochę z braku zainteresowania, trochę z braku czasu, ale kiedy jakaś mi się spodobała podczas omawiania to chętnie po nią sięgałam - i tak pokochałam Lalkę i Zbrodnię i karę <3
Bardzo lubię oglądać programy typu jak to jest zrobione, czy jak to działa. Zapamiętuje ciekawostki i i notki w stylu wiedzy bezużytecznej. Lubię zadawać pytania po co? dlaczego? Lubię szukać i dociekać skąd co się wzięło... Zanim coś kupię (np lampę do hybryd xd) muszę przeczytać internet od deski do deski o wszystkich możliwych lampach stylach technikach dodatkach kolorach i ozdobach zanim się zdecyduje.
Lubię wiedzieć :D Fajnie jest wiedzieć :D Cieszę się, że skończyłam szkołę i nie muszę uczyć się historii starożytności, logarytmów, funkcji i wzorów na fotosyntezę... studiuję to co lubię (chociaż tu też trzeba odbębnić wiedzę niepotrzebną :/) i fajnie jest robić to co się lubi i to co się chce :D
Ooo! I Twoje równanie sprawiło mi wiele frajdy :D Zawsze lubiłam takie zadania :D x=1, y=2, z=4 :D
Od razu przystąpiłam do liczenia, oczywiście tak samo piszę i 'z' i '2', więc kilka razy myliłam jedno z drugim :D Ale w końcu wyszło mi x=1, y=2 i z=4 :D
OdpowiedzUsuńna temat równania się nie wypowiadam... wymyślić równanie w minutę. ja paczę na nie i nie wiem od czego zacząć - jednak nieużywanie matematycznej części mózgu przez 6 lat robi swoje - wstyd się przyznać. chyba zapiszę się na jakieś korki z matmy kiedy moje hipotetyczne dzieci rozpoczną swoją szkolną przygodę hahhahahahah xD
OdpowiedzUsuńa co do uczenia się, rozwijania - mam zupełnie takie samo odczucie. im dłużej się uczę tym bardziej chce się uczyć. im im badziej czegoś nie muszę się uczyć tym bardziej jest to mi się podoba. rozwijanie się jest fajne. ;)
Wiesz, mam tak samo. Teraz, kiedy już nie muszę się uczyć, tęsknię za możliwością siedzenia na zajęciach. Szukam jakichś kursów, tęsknię patrzę na zeszyty i kolorowe długopisy. Ale też czytam, zatrzymuję się przy tablicach informacyjnych w mieście, szukam artykułów, słucham jak mój teść opowiada o pszczołach. Wiedza. Z tego się nie wyrasta.
OdpowiedzUsuńrozwiązałam! :D haha x=1, y=2 i z=4 ;D
OdpowiedzUsuńmam podobnie, jak TY jak coś mnie zaciekawi to moge kminić, czytać, uczyć się i normalne uwielbiam się rozwijać własnie w takich ciekawostkach albo rzeczach, które mnie na maksa zaintrygowaly :D ostatnio spędzilam dwa dni na czytaniu o Korei Północnej i Południowej, a jak nagle przyszlo mi do glowy, czy rekiny śpią to od razu musiałam to sprawdzić haha (tak, śpią!), ale przy okazji dowiedziałam, że ze delfiny śpią jedną półkulą mózgu, a drugą pływają, czyż to nie fascynujące? :D
Cóż, człowiek uczy się całe życie ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli ma się tylko chęci do nauki to trzeba to wykorzystać i zaspokajać swoja wewnętrzną ciekawość:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kinga i są książki które czytam po 2 razy:
OdpowiedzUsuńPan Mercedes
Koniec Warty
Ręką Mistrza.
Wracając do tematu : życie jest najlepszym nauczycielem.
Dzięki wyjazdów na Łotwę, Litwę i do Rosji wyszlifowałam rosyjski.
Teraz mòwię po niemiecku, bo od 3 lat żyje w tych stronach. Ciekawość budzi najzdrowsze instynkty
zolza73.blogspot.com
Bartek i ja czujemy dokładnie tak samo, szkoda tylko, że na wszystkie zainteresowania i pasje nie ma aż tyle czasu ile by się chciało;)
OdpowiedzUsuńw Guellu byliśmy pod wieczór i dlatego nie było już specjalnie tłoczno, a naciągaczy nie uświadczyliśmy nigdzie w Barcelonie co nas miło zaskoczyło w porównaniu do większości miast, które odwiedziliśmy wcześniej
Przybijam wielką piątkę, ponieważ ostatnio w mojej głowie pojawiły się bardzo podobne refleksje do Twoich. Zapragnęłam się uczyć. Zastanawiałam się, ile dała mi ta cholerna geografia i jak bardzo chciałabym jeszcze rozwijać się w kierunku geografii urbanistycznej i architektury. U mnie nie działa to tylko w przypadku języków obcych. Tu jakoś nie potrafię zmusić swojego organizmu do nauki :/ Choć bardzo bym chciała ogarnąć jakiś hiszpański albo włoski. Najlepszym przykładem na czytanie książek "po czasie" jest to, że w liceum większości szkolnych lektur nie przeczytałam. Albo zabrakło mi czasu, albo siły, albo chęci, bo jak to tak czytać coś dlatego, że matura, że nauczycielka, itd. Obecnie od czasu do czasu sięgam po szkolne lektury, czytam je i rozumiem na swój sposób. Pewnie wtedy nie przypadłby mi do gustu, a teraz potrafię je w jakiś sposób docenić (no może nie wszystkie, bo niektóre są beznadziejne). Ostatnio przeczytałam "Dziady", a teraz czytam akurat "Proces" Kafki. Kujonem nigdy nie byłam, bo kiedyś raczej nie lubiłam się uczyć :D
OdpowiedzUsuń