Nie jestem typem socjalnym. Przynajmniej nie za bardzo. Nie mam 27 miliardów przyjaciół, morza znajomych na facebooku i tłumów ludzi, którzy do mnie lgną. Nie jestem gwiazdą... To musi być trudne, odpowiadać wymaganiom wszystkich ludzi, których sie zna...?
Poznaję wielu ludzi, prawie codziennie. Nie jestem freakiem ani outsiderem, ale mam jakieś trudności z okazywaniem przesadnego entuzjazmu. Stoję z boku i obserwuję.
Ludzie są tacy... tacy.. sami. Wszyscy tacy sami. Za każdym razem w pracy mam wrażenie, że otacza mnie armia klonów. To niby nowe osoby, ale mam wrażenie, że już rozmawialiśmy. Trochę narzekania, trochę standardowych pytań na temat studiów i jeszcze trochę narzekania. Rzygać się chce, nuda na maxa.
Klony mają swój standardowy zestaw pytań i tematów, co ciekawe rozmawiając w nimi mamy wrażenie, że klony wcale nie chcą z nami gadać. To jednak one podtrzymują "rozmowę". Charakterysyczną cechą klona jest chęć zachowania pozorów "jesteśmy super kolegami, świetnie nam się gada". Klon często zaczynają ze mną rozmowę od zapytania, czy lub gdzie studiuję albo od narzekania. To drugie jest bardzo głębokim i złożonym tematem, można przecież narzekać na tyyyle rzeczy: pracę, godziny pracy, szefową, klientów, pogodę, głód, stroje, zmęczenie, życie. Większość klonów interesuje się moim akcentem i zadaje nieśmiertelny zestaw pytań. Powinnam nagrać odpowiedzi na dyktafon i klikać PLAY, gdy będę czuła, że się zaczyna: Z Polski. Z Warszawy. Dwa i pół roku. Nie, nie mówiłam wcześniej, nauczyłam się tutaj. Dziękuję. Mojego tatę przenieśli w pracy i przeprowadziłam się z rodziną. Architekturę wnętrz.
Pragnąc okazać uprzejme pozorne zainteresowanie, również pytam klona i kilka rzeczy. Klon, jak to klon, udziela takich samych odpowiedzi jak jego poprzednicy. Zaskakujące.
Myślałam, że jestem osamotniona w swojej niechęci do klonów. W końcu to ja stoję z boku i nie wdaję się w ich dyskusje na randomowe, nudne tematy. To ja tutaj jestem nudna. Aspołeczna! Zdarza mi się jednak poznać ludzi, którzy podzielają mój sposób myślenia. Dzielę się z nimi przemyśleniami na temat klonów, które codziennie spotylamy na swojej drodze. Gdzieś w Paryżu musi być jakieś syfne zagłębie, w którym wylęgają się ludzie o identycznych zainteresowaniach, a raczej ich braku i o takim samym smutnym podejściu do życia.
Help
Hmm, ja ostatnio sama mam takie podejście i definitywnie za dużo narzekam. Staram się jak mogę olać to podejście ale jest kurewsko trudno, och jak jest trudno to nawet nie wiesz :) Po prostu po latach życia wśród ludzi z tym narzekackim podejściem przeszło to na mnie i ciężko jest się wyrać z tych szponów marudzenia. W końcu z kim przystajesz takim się stajesz :) Teraz na nowo zbieram pozytywną energię, ale nie tą pozorną (jak do tej pory) tylko coś mi w końcu przeskoczyło w środku i mam nadzieję, że tym razem już zostanę z uśmiechem :) A co do klonów to niestety zgadzam się z Tobą, sama jestem typem obserwatora i dużo czasu potrzbeuję, żeby się w końcu otworzyć i zachowywać naturalnie. Jak się znajduje w nowej grupie praktycznie się nie odzywam tylko słucham, patrzę i obserwuje.
OdpowiedzUsuńOd razu pomyślałam o kierowcach z blablacar. Zawsze te same pytania :)
OdpowiedzUsuńCzy ja jestem klonem? Bo mam ogromną trudność w nawiązywaniu nowych znajomości, a gdy już do tego dochodzi, to zadaję rutynowe pytania, zwykle te same... jestem nudna? :/
OdpowiedzUsuńmnie większość ludzi nie interesuje kompletnie i dobrze mi z tym;)
OdpowiedzUsuńWolę już odpowiadać na te ''standardowe'' pytania, niż słuchać ciągłego narzekania. Rozumiem ponarzekać sobie od czasu do czasu, samej zdarza mi się to robić, ale żeby codziennie pierniczyć o tym samym...?
OdpowiedzUsuńLubisz masło?
OdpowiedzUsuńKlon klonem, pewnie uchodzę za jednego, bo nie wiem, z kim mam do czynienia i wybadanie gruntu też jest ważne. Nie zawsze ma się ochotę na podejrzenia, czy jest się zdrowym psychicznie i czy nowy rozmówca nie powinien dzwonić do szpitala :D
Mam bardzo podobnie, naprawdę. Nie jestem zbyt wylewny, może nawet utrzymuję dystans. Jednak z osobami, z którymi mam o czym porozmawiać i tworzy się jakaś nić porozumienia te "granice" trochę się zacierają. Nie jestem też sprzedajny - w sensie pokazywania wszystkiego co u mnie na różnych portalach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to uczucie niejakiego triumfu, gdy poznaję jakąs nową osobę i rozmowa przychodzi nam z łatwością, tak jakbyśmy się znali od dawna.
OdpowiedzUsuńJednakże większość ludzi to właśnie takie klony. Ja czasami wolę milczeć i zadawać pytania, które Mały Książe nazwałby bezsensownymi.
Pozdrawiam,
Lina
A ja jestem wredna, bo nie podtrzymuję rozmowy i nie zadaję pytań, na które odpowiedzi wcale mnie nie interesują. :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio trafiam na strasznych indywidualistów :D bardzo mnie to cieszy!
OdpowiedzUsuńNie znoszę takich sytuacji jak... choć rozum mówi:"Uśmiechnij się debilnie i odejdź bez słowa moonwalkiem" to sawuar wiwry trzymają w objęciu bezsensownej rozmowy. A i ja wtedy przeradzam się w roślinę z watą zamiast mózgu. To strasznie... debilizujące.
OdpowiedzUsuńCzuję to samo! Stoję na uboczu i patrzę. Nie mam miliona znajomych, nikogo nie kopiuje i nie biegam za czyimś uznaniem. Nie kopiuje mody. Nie naśladuję innych. Nie lubię tego.
OdpowiedzUsuńTo zadziwiające, jak dobrze rozmawia się z kimś kto nie bredzi o pogodzie/pracy/studiach itd. itp. (jakby innych tematów nie było). Jednak czasami jak kogoś się nie zna, a chce się być uprzejmym korzysta się z podstawowego zestawu pytań niestety
Dlatego uwielbiam mój introwertyzm - większość ludzi (a raczej klonów) odpuszcza rozmowy ze mną po kilkunastu sekundach. No, chyba, że ktoś jest wart rozmowy, to co innego.
OdpowiedzUsuńmam kilka osób w klasie co trzymają się na uboczu, ale reszta w tym ja żyje na całego :D hehehe
OdpowiedzUsuńa czasem tak nie wiele trzeba , żeby rozmowa była ciekawa i nie powtarzająca się. ludzie uwielbiają być tacy jak inni.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem nie wiem, czy wszyscy są tacy sami? Może zbyt mało ludzi poznaję by się klonami przejmować. ;)
OdpowiedzUsuńKlony są straszne. Sama ostatnio spotykam ich na każdym kroku. Chociaż z drugiej strony, gdyby nie klony nie dostrzegałoby się wyjątkowości ludzi wyjątkowych ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio zaczęłam rozmowę z nowym kolegą z pracy o... wyższości żab nad ślimakami :) Niekonwencjonalnie, ale jakże ciekawie! :)
OdpowiedzUsuńTakie klony nie są nawet według mnie warte jakiejś większej uwagi. Niby też jestem trochę aspołeczna, ale nadal mam kilku znajomych, z którymi mogę sensownie porozmawiać. Albo i pomilczeć - też świetne zajęcie.
OdpowiedzUsuńWlasnie siedze na kanapie i czekam na moje tatoo teraz Michu sie dziara a artysta tatuator bynajmniej nie jest klonem! Zaskakujace w jak dziwnych miejscach mozna spotkac ciekawych ludzi:):) I nie gadamy o pracy ani o pogodzie;)
OdpowiedzUsuńJa niestety też mam takie wrażenie. Ba! Nie wrażenie, tak po prostu jest. Ludzie boją się być sobą, boją się być oryginalni i potem właśnie są tego skutki. Niestety
OdpowiedzUsuńte standardowe pytania , jak ja to dobrze znam .;)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że takich wyjątkowych ludzi, z którymi nie można się nagadać jest tak niewielu.
OdpowiedzUsuńŚwietny post :)! Masz dar pisania . Armia Klonów- zabawnie to przedstawiłaś. A zdjęcie c u d n e.
OdpowiedzUsuńZapraszam:
mystersdaria.blogspot.com
Jeśli mój blog Ci się spodoba zaobserwuj go, a z pewnością zrobię to samo ;)
Łoł, nie wiedziałam, że francuzi, nawet w naszym wieku, mają takie negatywne nastawienie do życia. Marudzenie trzeba tepić, przynajmniej ja wychodze z takiego założenia. Kurczaki, nie mogłabym normalnie rozmawiać z takimi osobami. Może dlatego też mam tak mało bliskich znajomych, z którymi miło mi sie spędza czas. Bo po spotkaniach z moją przyjaciółką jestem w stanie góry przenosić. Ale też przeraża mnie ten brak zainteresowań. W sumie, daleko szukać... Mam współlokatorkę (już niedługo!), której najwiekszą ambicja życiową jest narąbanie się, studia olewa, nie chodzi, przychodzi na koniec semestru popłakać wykładowcom i zdać, zadowalają ją 3. Wiecznie robi problemy swojemu chłopakowi, ryczy w drugim pokoju ew. w kuchni. Siedzi na fejsiku, ogląda seriale, książek raczej nie czyta, zero jakichś zainteresowań. A do tego ma "syndrom jedynaka", czyli "wszystko mi się należy, a to że biorę twoją rzecz... no cóz, po prostu jej potrzebowałam, więc czego się czepiasz, że Ci nie powiedziałam, że biorę... i co z tego, że nie pamiętam że wzięłam...". Ha ha ha, ale sobie pomarudziłam :D Nie ważne, nie bierz mnie Bina za marudę, ja tylko tak czasem, kiedy coś mnie fest wkurzy, ale to rzadko. Ale tak jak mówię, już niedługo, bo sie wyprowadza! Łiiii...
OdpowiedzUsuńomajgad fejspalm standardowy zestaw pytań do imigrantów, u mnie było DOKŁADNIE tak samo. teraz już ludzie przyzwyczajeni do zatrzęsienia polaków w UK po prostu ze mną rozmawiają - czasami odczuwam dystans który rodzi się w chwili, kiedy łapią mój akcent, a czasami w ogóle nie zwracają na to uwagi albo udaje im się to świetnie maskować. takim ludziom jestem.. wdzięczna?
OdpowiedzUsuńno i hmm, to chyba dlatego mam tylko kilkoro bliskich znajomych (co ciekawe, to sami faceci). mam wrażenie, że wszystkie dziewczyny które poznaję są takie same. a na pewno nie podzielają moich zainteresowań (znałam tylko dwie odmienne typiary, przyjaciółkę która wyjechała do Londynu i pewną Ankę, która z niewiadomych powodów wzbudzała we mnie niechęć;>). kiedy zaczynałam pracę, dwie znajome zaczynały razem ze mną. klony. jedna nawijała o zakupach i chłopaku z drugiej zmiany, druga o aparacie na zęby i chłopaku z którym miała problemy.
człowiek w pewnym momencie już nie ma jak odpowiedzieć, bo go zatyka albo męczy go powtarzanie się. jeżeli w ogóle jest dopuszczony do słowa.
Ależ się rozpisałam!:D
Aha! Epicki cytat tej zakupowej - no, ja jestem zakupoholiczką (fundacja: rodzina), mówię ci, mam dwie szafy i brak miejsca! a jakbym dobrze pogrzebała to bym znalazła ciuchy z metkami!
Usuń***
zgorzkniała jestem jakaś, czy mi się wydaje xD
ja nigdy takiej tendencji nie zauważyłam, nie zastanawiałam się. ale tak jak Ciebie denerwują te klony, to mnie denerwują ludzie gadający bez ładu i składu, popisując się. Bo ja jeśli miałabym głupoty mówić to nie odzywam się wcale
OdpowiedzUsuństndardowe pytania, ja tez chyba takie zadaje i wtedy oceniam czy moge pozadawac dalej czy nie ;DDD albo w sumie nie wiem co wtedy mysle bo nigdy o tym nie myslalam.. po co ja sie o to pytam ;O?
OdpowiedzUsuńNo fakt, poznaję sporo osób i błyskawicznie o nich zapominam. Możemy nawet rozmawiać długo, nawet fajnie zapycha się w ten sposób czas, ale nic z tego nie wynika. Te osoby są na chwilę, nie wprowadzają nic nowego do mojego życia, nie mają w sobie niczego czym mogłyby przyciągać. Z drugiej strony, gdyby każda napotkana osoba była niezmiernie fascynująca też byłoby słabo.
OdpowiedzUsuńTak, klony jak najbardziej istnieją! W moim przypadku ich profil osobowy to: dziewczyna lat 17, z mojej szkoły, gzreczna, porządna, pyta, czy to ja jestem z tej wiochy na końcu świata, dziwi sie, ze chce mi sie tak wczesnie wstawać, pytam, czy hoduje kury i czy mam prąd we wsi, gdzie byłam w gimnazjum i dalej w tym rytmie. Jest zawsze grzeczna, uprzejma i nudna do bólu. Słucha "różnej" muzyki, nie interesuje się malarstwem, trochę czyta. Ale szczególnie moja wiocha i moje pociagi to jej zdaniem najlepszy temat do wilekiego zdziwka i przeżywania, że my już mamy internet.
OdpowiedzUsuńA ci ludzie "fajni" z którymi potem mi sie dobrze gada, zaczynają rozmowę od jakiegoś dowcipu, książki albo muzyki, którą też lubię. I wtedy zawsze wpadam. Jeszcze sie nigdy na takich znajomościach nie zawiodłam.
A co jeśli armia klonów to armia ludzi, którzy w obawie przed odrzuceniem trzymają się bezpiecznych tematów... zupełnie tak jak Ty w rozmowie z nimi? A może, zgadzając się na taki obrót spraw, sama zapisujesz się do armii klonów? :>
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że każdy się czegoś boi i stąd to trzymanie się standardowych pytań. Ja lubię odbiegać od akceptowanych tematów i dostaję za to po głowie. Ale od jakiegoś czasu męczą mnie rozmowy "o niczym" i tego nie ukrywam. Rozumiem jednak, że ludzie unikają prawdy, szczerości czy otwierania się przed innymi.Każdy z nas ma swoją drogę.
OdpowiedzUsuńHaha, boże, serce mi krawi, Bina XD Ja mam taki sam zestaw odpowiedzi na pytania, dlaczego jestem w trzeciej klasie. ''3 lata. Dziękuję. Inaczej byłabym w zawodówce. Rodzice przyjechali do pracy a po jakimś czasie ściągnęli mnie i moją siostrą''. Tutaj mi mówią, że mówię po holendersku lepiej jak ich. A ja ich poprawiam, że to lepiej OD NICH. Tak próbując to jakoś przetłumaczyć. XD
OdpowiedzUsuńGrr.
Dzięki, że do mnie wpadłaś. Ja bym zamiast KLONY użył nazwy LUDZIE PRZECIĘTNI. Takich i ja spotykam. Ale kogoś wyjątkowego to się spotyka bardzo rzadko. Przynajmniej tak jest u mnie. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że ja dla kogoś mogę być osobą przeciętną. Przypadkiem poznałem O z miasta G nad morzem B. I od razu się zorientowałem, że jest to OSOBA BARDZO NIEPRZECIĘTNA. Znamy się ponad 4 lata. I nadal uważam, że taka jest. A z klonami też utrzymuje poprawne kontakty. Bo teraz jest wymagana:poprawność towarzyska, polityczna itp. Czy Ty wiesz, że O. nigdy mnie się nie spytała co ja robię konkretnie zawodowo? A to jest podstawowe pytanie, które mi zadają nowo poznane osoby. I to mnie tez trochę wkurza :) Pozdrawiam serdecznie i słonecznie z Mazowsza
OdpowiedzUsuńWszyscy jesteśmy tacy sami, bo nie robimy nic nadzwyczajnego, nic co by nas wyróżniało z tłumu. Jesteśmy tacy nudni, zwyczajni, niewidzialni bym powiedziała. Rzadko poznaje się osoby, które robią w swoim życiu coś wyjątkowego, coś dzięki czemu stają się oryginalni.
OdpowiedzUsuńinaczej, dawno u mnie nie byłaś;D musisz wziąć się za nadrabianie braków w filmach;D
Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że ludzie kierują się potrzebą podobania się, przynależenie do grupy i między innymi z tego powodu robią to co jest ogólnie przyjęte za "cool,fajne,hipsterskie".
OdpowiedzUsuńkurde ja też mam często takie wrażenie ale dodałabym też do listy ubiór - klonów tu co niemiara :)
OdpowiedzUsuńcóż tak to jest jak ludzie zapominają o tym, żeby byc sobą... usilnie pragną przynależec do społeczeństwa stereotypowego....
Każdy jest niepowtarzalny i każdy z nas ma inne odciski papilarne. I każdy ma coś czego nie mam ja i Ty. Raz mi się nawet zdawało, że jestem nienormalny(poważnie, bo często żartuję) Poszedłem z wizyta do psychiatry tak prywatnie. Pani psychiatra po godzinnej rozmowie powiedziała mi, że JESTEM NAJZUPEŁNIEJ NORMALNY. I tego się trzymam. Inni mają inne zdanie ale to nie psychiatrzy. U nas dziś 30
OdpowiedzUsuńA jednak Sara Connor pochodzi z Niemiec co dla mnie też było nowością ;)
OdpowiedzUsuńMi generalnie ludzie których poznaję w pracy są obojętni. Nie interesują mnie ich imiona (chociaż pracuję z nimi codziennie) ani to gdzie mieszkają. Są bo są ale to nie są moi znajomi. Ja często odstraszam ludzi od siebie swoim "mówieniem tego co myślę" dość często a jak wiadomo ludzie prawdy nie lubią słuchać.
...bo my boimy się oryginalności. Albo przeciwnie - chcemy być oryginalni na siłę. Taka mentalność obecnych pokoleń.
OdpowiedzUsuńno pewnie ze tak! planujemy z Nath wbic do Paryza w pazdzierniku ;)
OdpowiedzUsuńKLONY SĄ WŚRÓD NAS ! Jednak ! O BOŻE ! :D
OdpowiedzUsuńA teraz tak serio... Sama nie wiem, ja znów mam wrażenie ,że każdy próbuje być na siłę indywidualistą, co mnie na prawdę denerwuje. W sumie nie byłoby rosnących w okół populacji " hipsterów " itp :D
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie. Ja nie mam ani jednej przyjaciółki czy przyjaciela, jedyne co to fałszywi znajomi. Przyznaje to otwarcie i mówie nawet przy nich te słowa
OdpowiedzUsuńPodobno jest tylko 14 typów ludzi ;]
OdpowiedzUsuńwiesz, teraz będę bała sie z Tobą spotkać, bo pomyślisz, że jestem klonem, potem zacznę marudzić a na koniec jeszcze zapytam się co i gdzie studiujesz i czy w ogóle mieszkasz we Francji, bo przecież wcale Cię nie znam XD
OdpowiedzUsuńTeż często mam wrażenie, że jestem nudna, ale na szczęście bardzo szybko mija.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to wynika z faktu, że podczas pierwszego kontaktu mało jeszcze o sobie wiemy, więc zahaczamy o tematy ogólne, jak pogoda czy studia. Natomiast jeśli ktoś zna mnie dłużej i zaczyna od marudzenia, to dostaję piany. Na szczęście czasem ludzie potrafią zaskoczyć.
OdpowiedzUsuńtak, tak, tak.. do tego klony mają takie same ciuchy - wszystkie ściągnięte z witryn sklepowych - zero własnej twórczości. ech, szkoda gadać! tak już chyba będzie zawsze ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że każdy jest czyimś klonem :)
OdpowiedzUsuń