Daruję sobie wstęp.
1. Parkowanie. Francuzi nie zajmują 4 miejsc parkingowych naraz ani nie
zostawiają metrowej przestrzeni przed i za swoim samochodem podczas
parkowania równoległego. Przeciwnie, często siedząc w domu słyszę
parkujących sąsiadów - odgłosy manewrowania, a potem głuche kling
oznaczające, że odległość minimalna od kolejnego samochodu została
osiągnięta. Prawie wszystkie wozy mają porysowane zderzaki.
2. Free water. Woda w restauracjach i barach jest darmowa. Do
posiłku dostaje się karafkę wody. Jeśli kelner jej nie przyniesie,
można o nią oczywiście poprosić. Wszystkie miejsca we Francji mają
obowiązek wydawania darmowej wody nawet ludziom, którzy tylko przechodzą
ulicą i chcą się czegoś napić. Dostają wtedy szklankę chłodnego płynu i
opryskliwe spojrzenia barmana. Przy zamawianiu wody do posiłku trzeba
jednak uważać i zaznaczyć, że prosimy o karafkę - w przeciwnym razie
dostaniemy butelkowaną wodę, za którą oczywiście trzeba zapłacić. A dlaczego woda w karafce jest darmowa? Bo to kranówa...
3. Czeki. We Francji płacenie czekami jest na porządku dziennym. Dzieciom do szkoły daje się czeki, by zapłaciły jakieś składki.
4. Zachowanie za kierownicą. Francuzi nie mają nic przeciwko 'wpieprzaniu
się' na sąsiedni pas, przeciwnie, uważają to za coś naturalnego. Każdy
każdego wpuszcza, przy zwężeniu drogi zawsze wjeżdża raz samochód z
lewej, raz z prawej. Spróbuj za to nie ruszyć na światłach od razu, jak
tylko zapali się zielone - zostaniesz otrąbiony przez wszystkich za
zamulanie.
5. Sztućce w knajpach. W wielu restauracjach, nawet takich
bardziej ogarniętych standardową procedurą jest odkładanie sztućców na
bok po zjedzonej przystawce - kelner zabiera talerz, a my sztućce
zachowujemy do zjedzenia dania głównego.
6. Popołudniowa sjesta. W godzinach ok. 14-18.30 we Francji nie da się prawie nigdzie zjeść, oprócz budek z kebabem, McDonaldów i turystycznych, drogich knajp. Podobnie jak w innych zachodnich państwach, około południa je się lunch, a wieczorem duży posiłek. Za to mini śniadanko składające się z rogalika, kawy i szklanki soku to już typowo francuski wynalazek. Śniadania są zawsze na słodko.
7. Rekrutacja do szkół wyższych. Odbywa się w lutym. Tak, na rok akademicki od października. W lutym. Potem już nie ma czego szukać.
8. Niedzielne zakupy. W niedzielę wszystko od godziny 13 jest
zamknięte. Nie masz co jeść? Płacz! Albo idź do podejrzanej i
overpriced budy u Pakistańczyka.
9. Dzień wolny od sztuki. Wszystkie muzea, galerie są zamknięte przez jeden dzień w tygodniu. Najczęściej jest to poniedziałek.
10. Podejście do nauki języków obcych. O Francuzach nie umiejących nie chcących mówić po angielsku było już nieraz, teraz trochę węższe zagadnienie. O ile studenci zazwyczaj wyrażają chęć opanowania języka, to ich wymowa często jest katastrofalna i bardo francuska. Tak są po prostu uczeni. Po co próbować mówić z brytyjskim/amerykańskim akcentem? Niech cały świat wie, że jesteście z Francji! th = z, akcent na ostatnią sylabę oraz oczywiście kwiatki typu olidays.
11. Bilety komunikacji miejskiej. Bilet jednorazowy uprawnia do przesiadania
się do różnych linii metra przez godzinę, ale nie do autobusów. Dobowy
kończy się o 23:59 w dniu, w którym go skasowano. 10 biletów
jednorazowych to specjalny pakiecik, który kosztuje mniej niż 10 (a
nawet 8) biletów kupowanych osobno.
12. Tabac. We Francji są specjalne sklepy, w których kupuje się papierosy, zdrapki i inne ścierwo. Są oznaczone czerwonym szyldem w kształcie diamentu (jak w simsach!♥) z napisem tabac. Pamiętacie Amelię? Część kawiarni była takim punktem tabac. Zazwyczaj są one właśnie połączone z barami.
13. Narzekando. Francuzi narzekają więcej niż Polacy. Nieprawdopodobne? A jednak. Non stop coś jest źle, pogoda, pensja, współpracownicy, godziny otwarcia, ceny... Gdy nie wiesz, o czym możesz z kims pogadać, zacznij narzekać, na pewno wywiąże się z tego ożywiona rozmowa.
BONUS: do Burger Kinga zawsze jest kilometrowa kolejka, bo w całej Francji jest tylko jeden i to otwarty niedawno.
Zakończenie też sobie daruję.
ale czwarty punkt jest dobry, chodzi mi tutaj o to ruszanie na zielonym świetle. mnie osobiście nieraz wnerwia, że u nas nie ruszają wszyscy jednakowo i często dwa razy stoi się na czerwonym świetle. każdy kraj jest dziwny :D
OdpowiedzUsuńPunkt dziewiąty obowiązuje również w Polsce, poniedziałki są na ogarnięcie eksponatów, przynajmniej w mniejszych muzeach i galeriach ;)
OdpowiedzUsuńI tańsze pakieciki biletów też są ;)
O żesz Ciebie, że francuzi wiecej narzekają niż polacy to mnie szczerze zaskoczyłaś;)
OdpowiedzUsuńP.S. Czytam po nocach, kiedy śpi:D
Punkt drugi totalnie mnie dobił:D Na początku myślę sobie, że to wspaniała sprawa i dobry gest, za to zakończenie? Kranówa... Cóż, przynajmniej coś jest:)
OdpowiedzUsuńZamknięte obiekty typu muzea, galerie to częsta i normalna praktyka. W Polsce też większość takich miejsc uznaje poniedziałek za "dzień wewnętrzny"... :)
OdpowiedzUsuń1. parkowanie - skoro parkują równolegle na centy/mili metry nie zostawiając odstępu ... to powiedz mi jak później wyjeżdżają?
OdpowiedzUsuń3. Czeki - po co w dzisiejszych czasach używa się czeków? Czy przelewy, karty płatnicze itp. nie są bardziej cywilizowane?
11. Bilety - w niektórych dużych miastach w Polszy zaczyna się wprowadzać to na tej samej zasadzie (oczywiście nie mam tu na myśli naszej szeroko rozbudowanej linii metra)
12. Tabac - serio? w Rzeszowie też jest w cholerę takich sklepów, choć może nie są oznaczone diamentem jak w simsach to często mają w swej nazwie "tabac".
Mam nadzieję, że nie zparyżejesz bardziej niż wypada, pozdro! :P
Byłam we Francji tylko tydzień, ale jako, że mieszkałam wtedy u francuskiej rodziny, to zdążyłam właśnie wiele "dziwnych" zjawisk zaobserwować. Chociażby posiłki: ja jestem przyzwyczajona do porządnego śniadania, a u nich zwykle zjadłam rogalik z nutellą i sok... i potem jako, że porządny posiłek to dopiero kolacja często chodziłam głodna :P (No i te sery po posiłku! Ja byłam w szoku! :D) A jak trudno było zrozumieć coś z ich angielskiego! Mój angielski średniawy, francuski jeszcze gorszy i dogadaj się angielskim, który brzmi jak francuski :P ... Ale generalnie to powiem ci, że i tak Francją byłam zachwycona i marzę by tam wrócić (zwłaszcza zobaczyć znowu Paryż, bo byłam tylko pół dnia i niewiele widziałam :/).
OdpowiedzUsuńPunkt 2 - w Stanach to samo! Chociaż zdarzyło mi się, że w niektórych knajpach przy nas otwierali butelkę, wlewali do karafki i nie płaciliśmy za tą wodę
OdpowiedzUsuńTutaj do szkół średnich też trzeba papiery składać już w lutym, a na studia w kwietniu.
OdpowiedzUsuńCo do punktu 13. to tutaj z kolei wiecznie się ze wszystkiego cieszą, co czasami potrafi doprowadzić człowieka do szału.
Ta darmowa woda to super pomysł (:
OdpowiedzUsuńPodobnie jak w Dojczlandii ! ;) Ale tutaj chyba, ludzie chętniej uczą się języków obcych :)
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że francuzi są dziwni?! xd To się wytnie! ( za 4 ze zwykłego francuskiego obiecałam propagować kulturę francuską, albo przynajmniej nie narzekać na francuski xd )
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę, że narzekają więcej niż my!!! To hańba i potwarz dla naszego narodu!!!!!!!!!! Rodacy!! Bracia i siostry, weźcie się do roboty, bo trzeba reprezentować nasz naród godnie!!! Nie będzie niemiec, znaczy francuz pluł nam w twarz!!
OdpowiedzUsuńxD ;)
cały czas się do Francji wybieram i mam nadzieję, ze już niedługo tam będę;D
OdpowiedzUsuńEch, gdybyś u nas nawet w lepszej restauracji poprosiła o darmową wodę, szyderczy uśmieszek kelnera miałabyś gwarantowany... A tym, że kranówka, wcale bym się nie przejęła - woda w kranach w dużych miastach jest bardzo dobrej jakości. Gorzej z tą np. w wioskach, ale to chyba oczywiste... :))
OdpowiedzUsuńA ja się śmieję, że mieszkam na odludziu, bo w niedzielę trzeba jechać ponad pół godziny żeby cokolwiek kupić :D Ale jest otwarte do 20, a tu we Francji patrz i płacz na witryny :D
OdpowiedzUsuńOkey, zrobiło się bardzo ciekawie. Lubię czasem podowiadywać się o różnicach kulturowych. Czuję się wtedy unikatowym Polaczkiem :D I jednak wolę sycące śniadania. Po co objadać się na noc? Ale gdy byłam w Londynie działaliśmy takim samym systemem - rano grzanki z dżemem, płatki z mlekiem, po południu lunch, a o 19 obiad jak ta lala. Tylko, że po całym dniu byliśmy tak padnięci, że po godzinie nam się usypiało ;) Z tą wodą mi się podoba. Z Muzeami i Galeriami nie. W Polsce zawsze sobie sprawdzam, które dni są za free :D W sensie w Katowicach, które muzeum, galeria wpuszczają za free. Student - centuś :D
OdpowiedzUsuńo kilku rzeczach zdążyłam się przekonać podczas mojego krótkiego pobytu w Paryżu, zamknięte sklepy w niedzielę były niemiłą niespodzianką ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe te fakty. Trochę jak w Szwecji, Mc Donald's jest mało i to do nich są kolejki.
OdpowiedzUsuńa myślałam, że taka sjesta jest tylko we Włoszech, Hiszpanii bądź krajach afrykańskich :D co do czeków to nawet nie pomyślałabym
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie klimaty, że niby jest darmowe, ale jak nie poprosisz wyraźnie o wodę z kranu to naleją ci tej za którą musisz płacić. w Szwecji woda wszędzie jest gratis. właściwie trudno kupić butelkową mineralną (bezsmakową, bo smakowych jest miliard). kocham Szwecję
OdpowiedzUsuńhmmm, no dobra, ale nie tylko ze względu na wodę :P
UsuńHm, pakieciki biletów są :D Ja jeżdżę na karnetach.
OdpowiedzUsuńChyba nie mogłabym zamieszkać we Francji :p Choć kto wie...
z tą darmową fajnie! jeśli kranówa dobrej jakości, to dlaczego nie. A jak brak hajsu obok to zawsze ratuje sytuacje. w Bułgarii gdy byłam w Warnie to w takim parku czy czymś tam było takie miejsce specjalne do napicia się wody za darmo, też przydatne przy wakacyjnych upałach!
OdpowiedzUsuńa ciekawostki interesujące, pojechałabym jeszcze raz do Francji, ale na własną rękę nie z wycieczką, żeby poznać trochę
co do kranowki , od kad mieszkam w Holce uwazam ta wode jak kazda inna poniewaz ona sie w niczym nie rozni , to jest naprawde dziwne bo w Polsce kranowka ma taki dziwny smak xxd
OdpowiedzUsuńja nie lubie burger king'ow , wole isc do maca :D
Z tymi porysowanymi zderzakami to i Włosi podróżują. Z Twojego postu wynika, że kochają wolność- wolne w niedzielę i jeszcze ta sjest - całkiem higirnicznie..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
eksperyment-przemijania.blog.onet.pl
Serio tylko jeden Burger King?
OdpowiedzUsuńtru tru, trochę w sumie śmiechłam jak czytałam
OdpowiedzUsuńMimo że Francuzi mnie irytują to i tak kocham to państwo!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać takie ciekawostki o innych krajach i narodowościach :D z tym burger kingiem to mnie zdziwiłaś ; o
OdpowiedzUsuńrekrutacja to szkół wyższych też wydaje się dziwna.. egzaminy też są jakoś tak wcześnie?
tak bardzo bez sensu :D
UsuńSama zdecydowanie wolę słodkie śniadania więc mam coś wspólnego z Francuzami. :D
OdpowiedzUsuńheheh dooobre :)) przydałaby nam się taka przerwa!
OdpowiedzUsuńZ tą sjestą to podobnie jest w Hiszpanii, bo mam ciocię w Barcelonie, tylko już nie pamiętam jak to jest. Zawsze jak coś do cioci, to wiedzieliśmy o której dzwonić, kiedy ma "wolne". A każdy kraj to inny obyczaj :D
OdpowiedzUsuńMasz wybrać dziesięć, geniuszu czytania ze zrozumieniem. I mejla podać. XD
OdpowiedzUsuńAh to pewnie dlatego na Eurowizji Pani podając punkty nie raczyła powiedzieć tego po angielsku. Ja że oglądałam to akurat w niemieckiej tv usłyszałam tylko od Pana tłumacza " ok, z tego tutaj nic nie rozumiem. Mam tłumaczyć z angielskiego na niemiecki muszą się Państwo domyślać o co jej chodzi". ;)
OdpowiedzUsuńOd Ciebie zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego :D
OdpowiedzUsuńO tym "perfect" angielskim Francuzów już kiedyś słyszałam. Ale że są bardziej marudni od obywateli Cebulandii? o.O
OdpowiedzUsuńMoże Francuzi to zamaskowani Polacy? Bo nie wierzę, że jakiś inny naród ta narzeka jak my... Podoba mi się ten pomysł, że od 13 w niedzielę wszystko jest zamknięte :) można przynajmniej wypocząć porządnie :)
OdpowiedzUsuńz tym parkowaniem to już słyszałam jakiś czas temu :) a jeśli chodzi o czeki to szok i tą wodę :)) masakra! narzekać to widzę wszyscy lubią :) przynajmniej wiemy jak to wszystko wygląda, dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńZ tą wodą w restauracji to chyba też tak jest w Anglii, tylko że nie wiem, czy występuję rozróżnienie na butelki/karafki/szklanki, cokolwiek :D O parkowaniu też już coś takiego słyszałam. We Włoszech, bodajże? No i widzę, że ten dobowy bilet, faktycznie jest "dobowy" ;/
OdpowiedzUsuńHaHA :D będę musiała się kiedyś wybrać do tej Francji :P
OdpowiedzUsuńO parkowaniu słyszałam, o reszcie nie. :D Bardzo ciekawe. Nie sądziłam, że da się narzekać bardziej. I że we Francji też ma miejsce sjesta... W przyszły tydzień Francja będzie mi bliska, bo mamy w szkole tydzień europejski. Mojej klasie trafiła się Francja. Tak nas zaangażowano, że nawet nam wariację masterchefa wymyślono i każda klasa musi przygotować narodowe danie przydzielonego kraju. Jestem załamana, dlatego przy okazji zapytam - może znasz jakąś prostą typowo francuską potrawę, którą mogę zrobić z dziećmi w klasie? Szukam różnych inspiracji... Nawet napisałam z prośbą do Twojej mamy na jej blogu. :D
OdpowiedzUsuńnieźle, szczególnie z Burger King, powinni już drugiego budować!
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Parkowanie, rozwaliło mnie to :D hahaha :D O ich podejściu do angielskiego słyszałam bardzo często. No i czeki wprawiły mnie w osłupienie. Jak Ty się tam odnalazłaś? :D
OdpowiedzUsuńMyślisz bardzo logicznie, bina XD Okaj, zapisuje Cię :D
OdpowiedzUsuńHehehe, a ja myślałam, że fakt, że Francuzi nie gadają dobrze po angielsku, to takie holenderskie dyrdymały xD
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym faktem o czekach :o co za absurd.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym,że Francuzi nie lubia mówić po angielsku. Jak rozmawiałam z paroma zauważyłam tylko,że słowo Polska wymawiali dziwnie, polinis, czy jakoś tak. Z akcentem na ostatnią sylabę. Myślałam,że to było po francusku, ale teraz do mnie dotarło,że słowo było po angielsku, a oni je inaczej wymawiali.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony fajnie,że dają wodę, ale z drugiej już nie,że jest to kranówa. Chociaż to jeszcze zależy od jakości. Jeśli woda jest czysta i zdatna do picia to czemu nie. W takim wypadku to dobry pomysł.
Jestem zaskoczona faktem o Burger Kingu i kilometrowych kolejkach. A w życiu bym się nie spodziewała tego,że tam ludzie tak narzekają. I pomyśleć,że zawsze przypuszczałam,że to Polacy są najbardziej narzekającym narodem w Europie.
Francja śmieszny kraj, ale język to tam macie piękny. Pominę to, że chciałabym go kiedyś odwiedzić. Ostatnio na francuskim miałam właśnie temat o kwietniowej rybie. Wciąż nie rozumiem co jest śmiesznego w przyklejaniu sobie papierowych ryb do pleców. XD
OdpowiedzUsuńZ wodą też fajny pomysł, szczególnie pewnie w lecie. A francuskiego akcentu nigdy nie mogę rozkminić, nigdy nie wiem kiedy jest łączenie wyrazów i dlaczego akurat tu, a nie gdzie indziej. :D
Zawsze wiedziałam, że Francuzi są jacyś dziwni. Chociaż jezyk maja fajny, lubie słuchać, jak nasze psorki od franca gadaja ze sobą po francusku, ten język kojarzy mi się z wytwornościa i inteligencją. No, chyba że połączony z angielskim, to może być ciekawe :P
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś we Francji i sama doświadczyłam, niektórych punktów o których pisałaś ;)
OdpowiedzUsuńOkazało się, że mało wiem na temat Francji :)
OdpowiedzUsuńFrancuzi zaskakują mnie coraz bardziej. :D
OdpowiedzUsuńPo stronie żoliborskiej jest fajna plaża. Zapraszam. Właśnie wróciłem ze wsi. Nowy post dam w weekend. przynajmniej tak chcę. Teraz trzy dni z rzędu mam prace po 10 godzin.
OdpowiedzUsuńbardzo dobry opis Francji. Krótki, treściwy i prawdziwy. NIEZŁY MAJSTERSZTYK. Jak Ci kiedyś wspominałem moja babcia była rodowita Francuzką, Paryżanką. Odniosę się tylko do języka. Imponuje mi to, że FRANCUZI SZANUJĄ SWÓJ JĘZYK I SA Z NIEGO DUMNI! Nie ma takiej opcji, żeby we Francji nowe osiedle nosiło nazwę GREEN POWER. Tak jak u nas:) Dlaczego u nas tyle wtrąceń obcych???? Kompleks niższości???????? We Francji grał słynny zawodnik legii Warszawa Robert Gadocha. W piłkę nożną. Jak jak rozmawiałem z Francuzem to mówiłem tak jak się pisze GADOCHA. A on mi ciągle poprawiał na GADOSZA! Z akcentem na a :) Po prostu ma być po francusku!
A dzisiaj udaje się do marketu albo do szopu. Pozdrawiam z nad Wisły z JOLIE BORDE :)
Adalbert :)
Naprawdę rekrutacja na studia zaczyna się w lutym? ciekawe ; d
OdpowiedzUsuńW każdym kraju jest coś przewrotowego, nigdzie nie ma idealnie, nawet jak by było dobrze jak jest to każdy będzie narzekał;)
OdpowiedzUsuńoo bardzo ciekawy post! nie mialam pojecia o tych rzeczach :)
OdpowiedzUsuńmam rodzinę w Francji ale nic nie wiem o Francuzach. Dobry tekst, dzięki - czuję się mądrzejsza ;D
OdpowiedzUsuńbonus ahhahaha :D
OdpowiedzUsuńŚniadania na słodko...ojj, mój żołądek nigdy by się nie przyzwyczaił...Ale ciekawa jest sprawa z tą darmową wodą - mogliby i u nas to wprowadzić :)
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie 13 punkt ;]
OdpowiedzUsuńTo jest genialne, lubię dowiadywać się takich kwiatków o innych krajach :D
OdpowiedzUsuńnajbardziej mnie rozbawil news o BurgerKingu :D ale lubie takie ciekawostki znac ;D masa haha ;D o wiekszosci rzeczy nawet nie wiedzialam :D
OdpowiedzUsuńSamochody podrapane jak w stylu włoskim. ale jak zostawisz samochód przed bramą, to w oka mgnieniu Ci go odholują :))) Zwróciłabym tu uwagę na sjestę - jestem za w naszym kraju. W Holandii tylko w ostatnią niedziele są czynne centra... Zostałam kiedyś bez jedzenia :) Ad. roku akademickiego, cierpią na tym tzw. "Erazmusy" itd. Ale punkt 13 mnie zdziwił ? Pożyteczny wpis :)
OdpowiedzUsuńCzyli zachowanie kierowców w sumie podobne jak w Polsce :D Ale to chyba niemożliwe, żeby Francuzi narzekali z większym upodobaniem niż my.
OdpowiedzUsuńSłodkie śniadanka zdecydowanie mi się podobają! <3
No dobrze. Dałem nowy post. Przypomniał się moj język francuski zaraz po liceum. Pojechałem z kolega do Bułgarii. Góry i Morze Czarne. na plaży na południu Bułgarii spotkałem francuskich turystów. I zaczęliśmy rozmawiać. Po francusku oczywiście. Potem się okazało, że nic a nic nie rozumieli!!! :0 To przeszliśmy na machanie " ręcami" i się dogadaliśmy. I teraz już nie wiem czy mnie źle uczyli tego języka czy Ci Francuzi nie byli Francuzami??? W każdym razie wesoło bylo.
OdpowiedzUsuńVojtek made in Poland + 25% krwi francuskiej.
A mi się wydawało, że to Polska jest jakaś dziwna, bo u nas za każdą wodę się płaci, kranówę czy nie... a Ty piszesz, że Francja, bo się nie płaci xd
OdpowiedzUsuńta darmowa woda, super sprawa, zwłaszcza dla mnie (pijam tylko wodę) heh :)
OdpowiedzUsuńPrzydało by się żeby w Polsce parkowano tak jak w Francji. Jestem kobietą, ale parkuję zajmując tyle miejsca ile trzeba, a nie stoję jak święta krowa autkiem, ale niestety niewielu ma tak jak ja... Podoba mi się motyw z zamkniętymi sklepami w niedzielę, w Polsce też powinni to wprowadzić, dodatkowo powinny być jakieś dyżurne sklepy w razie gdyby ktoś nagle potrzebował coś zakupić. Kurczę, myślałam że Polacy najbardziej narzekają...xd
OdpowiedzUsuńPoznałam niedawno jednego Francuza i zrozumienie go było nie lada wyczynem. Faktycznie, akcent mają bardzo silny. Fajny opis, lubię takie ciekawostki:) A przydadzą się być może, o ile moje wakacyjne plany wypalą :D
OdpowiedzUsuńPamiętam jak we Francji zadziwił mnie pan w malutkim samochodzie, który postanowił zaparkować w jeszcze mniejszym wolnym miejscu na parkingu, zrobił masę manewrów i jakoś bez szwanku się wpasował, ale tak dość zabawnie to wyglądało tak tylko stałam i patrzyłam czy naprawdę mu się uda :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHm czeki to w życiu by mi do głowy nie przyszło. W Hiszpanii do piwa dawali w każdej budzie na plaży darmowe orzeszki, to tak w związku z free water :D a co do pakistańców, w Anglii z kolei budy kurdystańczyków i temu podobnych mają polskie żarcie i tanie fajki (spod lady)
OdpowiedzUsuńno dobra, napisałam w poprzednim komentarzu "fajnie" zamiast "fajki" ;o