Kameleon to zwierz, który zmienia się zależnie od otoczenia. Chce się elegancko wpasować. Wśród traw przybierze soczystą zieloną barwę, a na tle drewna kolor jego skóry będzie przypominał barwę kory. Wiecie co? Kameleonów jest mnóstwo i wcale nie są zwierzakami.
Ile przeciętny człowiek ma twarzy? Ostatnio jakaś debilna grafika w internecie powiedziała mi, że pięć. Jedną w szkole, drugą przy 'niej'/'nim', trzecią przy znajomych, czwartą przy rodzicach, piątą w samotności. Po wstępnym hejcie zaczęłam to rozważać i doszłam do wniosku, że... twarzy jest o wiele więcej.
Bądź sobą, rzecze mędrzec. Dobrze, chętnie. Ale gdzie są granice? Nie jestem w stanie zachowywać się tak samo przy cioci, jak przy siostrze. Przy mamie, a przy kumplu. Przy dziadku, a przy pani profesor... Jesteśmy kameleonami i musimy dopasowywać się do otoczenia. Naturalnie, nasze słownictwo zmienia się w zależności od osób, z którymi przebywamy. Z niektórymi znajomymi mamy określone zajawki i wyrażenia, które rozumiemy tylko my (bacon track, w tym momencie pozdrawiam Adriana). Przy osobach mądrzejszych i starszych uważniej dobieramy słowa (przecież nie chcemy, żeby nas "baba uwaliła" za przeklinanie). Podobnie ma się sprawa z pulą tematów. Są topiki, które poruszam chętnie, oraz takie, o których nie pogadam, niezależnie z kim. Mimo to, z pewnymi osobami swobodnie gadam o czymś, co wydaje się nienaturalnym tematem do rozmowy z innymi ludźmi (Adrian, widzę Twój facepalm i słyszę Twój śmiech). Czy to oznacza, że nie jestem sobą?
Staram się nie kameleonować za bardzo. Szybko się rozkręcam poznając nowych ludzi, nie zgrywam osoby, którą nie jestem. Gestykuluję jak najęta, czy to w rozmowie z dziekanem, mamą, czy przyjaciółką. Nie udaję, że myślę coś, czego nie myślę. Zdarza mi się wystrzelić jakiś typowo "mój" tekst do osoby, którą ledwo znam ('wyluzuj wąsy!'). Wypowiem jakąś zabawną uwagę, zanim zastanowię się, czy z tą osobą można swobodnie żartować na jakiejś kontrowersyjne tematy. I zazwyczaj dobrze na tym wychodzę.
Każdy jest kameleonem! Istnieje jednak zły gatunek kameleonów, tak zwane chorągiewki. Chorągiewki słuchają tej samej muzyki, co ich aktualni rozmówcy. Chorągiewki mają takie 'poglądy', jak osoby, z którymi akurat gadają... Chorągiewki kibicują Barcelonie jak jej dobrze idzie. Chorągiewki zachowują się wulgarnie przy osobach, które też takie są, a przy szarych myszkach są ciche. Zawsze chcą się dopasować i na siłę kombinują. Nikt nie wie, jakie są naprawdę... A okazuje się, że jak wiatr przestanie wiać, to chorągiewka zwiędnie, nie będzie się ruszać i nie będzie widać, jakiego jest koloru, ani jaki ma nadruk. Chorągiewka jest nijaka.
Jestem sobą. Kameleonem.
Ba, ja przy każdym znajomym muszę sie inaczej zachowywać, bo każdy jest z innego świata, często z różnych szkół, muszę sie dopasować. To by było idiotyczne, gdybym z kazdym gadała tak samo.
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie, zauważyłam, że osoby wesołe, rzucajace dowcipy w każdym towarzystwie, takie bardzije na luzie, zawsze sie najszybciej asymilują. Moja mama potrafi dogadać się z każdym człowiekiem na poziomie, bo po prostu taki ma charakter. Ja nie, bo jestem sztywna i nieśmiała-ludzie przejmują ten mój styl i rozmowa ogranicza sie do załatwiania spraw formalnych. Ale też nigdy nie mogę powstrzymać się od przesadnej gestykulajci i wpadania w "słowotok", gdy mówię o czymś, co kocham- obojętnie, czy referuję to koleżance, czy psorce od polaka...
No to racja ze osoby na luzie najszybciej sie asymilują.
UsuńAch te kameleony. Nie napiszę Ci, że kiedyś też myślałam nad tym tematem i chciałam o nim napisać, bo wyjdę na chorągiewkę. ;/ "Zluzuj wąsy" podbiło moje serce, ale to już chyba wiesz. Ej kurcze fajnie jest czytać post, o którym się rozmawiało i wiedzieć, co autorka ma w pewnych momentach na myśli. Kurde znam tajniki tego posta. :D
OdpowiedzUsuńJak rozmawiałyśmy o lekturach, to zdałam sobie sprawę, kiedy powiedziałaś, że wcześniej tez rozmawiałaś na ten temat ze znajomymi, że często jest tak, że dany temat jest powielany po wspomnieniu o nim. Tak to bez sensu, ale to prawda. :D
A zauważyłaś zmieniający się głos takich chorągiewek? Mam koleżankę, która mówi w zupełnie innym tonie do mnie niż do swoich klientów w sklepie. Inaczej też mówi do swojej mamy. Przy osobach starszych jej głos staje się wysoki, piskliwy i niemal dziecięcy. Przy mnie chyba naturalny, chociaż też do końca tego nie wiem.
OdpowiedzUsuńTo jest cholernie ciężki temat. Mam znajomego, z którym rozwiodła się żona rok po ślubie, bo ten przestał udawać kogoś innego i zaczął się zachowywać naturalnie.
Każdy czasem zakłada jakąś maskę, pytanie w jakim celu.
Dla mnie dobrym sposobem na pozbycie się swojej było pisanie bloga. Każdy mój poprzedni blog przestawał istnieć, bo udawałam kogoś kim nie jestem. Dopiero kiedy odważyłam się na szczerość, blog przetrwał próbę czasu.
tak jak napisałaś, to, że inaczej zachowujemy się w zależności od kręgu osób w którym akurat się znajdujemy nie oznacza, że w którymś momencie nie jesteśmy sobą;) a chorągiewki dzielą się raczej na 2 typy ludzi:
OdpowiedzUsuń- fałszywych, lizusów, chcących w jakiś pokrętny sposób odnieść korzyść
- nieśmiałych, niepewnych siebie
o tak, bardzo często okazuje się, że tak na prawdę nie znamy prawdziwej twarzy osoby, którą wydawało nam się, że znamy tak dobrze. Dobre porównanie.
OdpowiedzUsuńOczywistym jest, że przy innych ludziach zachowujemy się inaczej, ale wg mnie to nie oznacza, że mam z tego powodu wiele twarzy tylko np. nie wypada przy profesorze zachowywać się tak jak np. przy siostrze czy przyjaciółce. Tak samo jeśli kogoś nie znamy dobrze, nie będziemy przed nim pajacować, ani wyjawiać swoich tajemnic. Trzeba po prostu dopasować się do sytuacji
Też staram się być mniej więcej taka sama zawsze, choć w nowej pracy najpierw trzeba było "wyczuć" czy mój wrodzony czy też nabyty luz jest na miejscu.
OdpowiedzUsuńGestykulujesz? :D
Czyli nie tylko ja macham łapami jakbym odganiała się od much tłumacząc najprostsze rzeczy? xD
Te chorągiewki to też trochę konformiści. Nie przepadam za takim typem osób.
OdpowiedzUsuńKibice (ci prawdziwi, wierni klubowi od lat) nazywają takie "kameleony" "sezonowcami", bo często co sezon zmieniają klub, który wspierają.
OdpowiedzUsuńDla mnie każdy może być kim chce - może być kameleonem, może być twardy jak Leonidas, byleby tylko nie był lizusem, bo tego nie znoszę :)
Ja staram się przede wszystkim żyć w zgodzie z samą sobą. Nie da się uniknąć dopasowania, ale można ograniczać. :)
OdpowiedzUsuńTak jak brak stylu, to też styl, tak bycie chorągiewką, to chyba też bycie właśnie takim sobą.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą piękny ten zwierzaczek...
Przepraszam, muszę;_; kameleony mają gdzieś otoczenie, ich kolory zależą od nastroju, czyli wlaśnie bardziej są tymi, którzy się nie zgrywają i pokazują zawsze prawdziwe oblicze. Może się oczywiście zdarzyć, że ich kolor pokryje się z otoczeniem, ale nie od niego zależy. Co do chorągiewek nie sposób się nie zgodzić. Wyobrażam sobie jak wypalasz taki tekst do jakiejś starszej babki z takim wąsikiem xD
OdpowiedzUsuńDobrze to rozróżniłaś. To znaczy KAMELEON I CHORĄGIEWKA. Nie czuje sympatii do chorągiewek. To osoby zakompleksione, bojące się wyrazić to co się myśli, lubi itp. Najgorzej oceniam CHORĄGIEWKI wśród polityków. Mieć takie poglądy, żeby zawsze być na wierzchu. czyli praktycznie NIE MIEĆ POGLĄDÓW.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Warszawy
Pamiętam taką piosenkę z przedszkola, szło tak:
OdpowiedzUsuń'Ani tak ani siak, stylu brak to jego znak,
Patrzy wciąż co ma kto zaraz naśladuje go
Kameleon nie bądź leń! Kameleon ty się zmień!
Znajdź swój styl póki czas, albo rozczarujesz nas!' :D
To tak apropos chorągiewek, których mam już po uszy :D
Haha :D najlepsze było ostatnie zdanie z dwoma kolesiami na imprezie :D
OdpowiedzUsuńNiestety, chorągiewki są wśród nas, czy to w pracy, czy na uczelni. Smutno się na to patrzy.
Ja też zawsze staram się być sobą, wiadomo, że wszystko zależy od sytuacji, od roli jaką akurat przyjmuję, czy jestem przyjaciółką na imprezie, czy lekarzem i rozmawiam z moim pacjentem. Ale chyba też o to chodzi w życiu, żeby być elastycznym, żeby w danej sytuacji zachować się odpowiednio. Niestety napatrzyłam się też ostatnio trochę na ludzi, którzy bycie sobą rozumieją opatrznie - zupełnie niepotrafiąc dostosować się do jakichkolwiek norm zachowania... Chyba nie można przesadzać, jak ze wszystkim, w żadną stronę :)
całusy kochana :**
Sobą jest się tylko i wyłącznie w samotności. Przynajmniej takie jest moje zdanie. A jeśli chodzi o znajomych, to ja przy każdym jednym zachowuje się w sposób zupełnie inny. Podporządkowuje się, bo nic innego mi nie pozostaje. Jakoś trzeba utrzymywać koleżeńskie relacja, a ja sama najchętniej nie mówiłabym nic, bo rozmawiać zupełnie nie umiem. Niech mnie ktoś nauczy.
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam, że zamiast napawać się swoją odmiennością to próbujemy być kimś kim nie jesteśmy i prawdopodobnie nigdy nie będziemy Szkoda, bo przecież to jest piękne, że na świecie istnieje taka różnorodność.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dopóki nie będziemy tymi "chorągiewkami" jak to świetnie określiłaś to wszystko będzie w porządku. Nie da się zawsze być taką samą osobą - w samotności nie będę śmiała się sama do siebie, a nauczycielom nie mam zamiaru opowiadają idiotycznych żartów, z których śmiejemy się razem ze znajomymi. To normalne i wcale nie oznacza, że nie jesteśmy sobą - byleby tylko zachować swoje poglądy :)
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś bardzo ważny temat :D Moim zdaniem ludzie kameleony w gruncie rzeczy nie są złymi osobami. Bo tak jak napisałaś dostosowują się do sytuacji tylko dlatego, że czasem po prostu nie wypada zabluźnić przy babci bądź mamie, a przy znajomych to spokojnie, na luzie. Przy chłopaku przecież też nie wypada zachowywać się jak przy najbliższym kumplu. Nie chodzi mi o to że musimy udawać kogoś kim nie jesteśmy, ale przecież bekać przy ukochanym nie wypada xD Musimy dostosowywać się czasem do innych żeby po prostu nie pomyśleli o nas jak najgorzej lub jak o niewychowanych prostakach. A z kolei jeżeli chodzi o chorągiewki to nienawidzę takich ludzi, pasuje do nich też określenie dwulicowcy bo w sumie czemu nie? Bardzo łatwo poznać czy osoba jest nieśmiała czy fałszywa. Chorągiewki chcą się dopasować żeby żyło im się jak najlepiej, najwygodniej, bezkonfliktowo. Przecież lepiej przyznać komuś racje niż wyrazić swoje zdanie i narazić się na "zdissowanie". Zauważyłam też, że takie osoby mają większy szacunek do osób 'drugoplanowych' w swoim życiu niż do tych bliższych, są święcie przekonani, że Ci bliżsi zawsze będą, a to też są ludzie, którzy posiadają rozum i myślą, więc to tylko kwestia czasu, może wieku kiedy się na nich poznają.
OdpowiedzUsuńLudzie nie lubią różnorodności, ludzie czują się onieśmieleni wobec osób z wyrazistym/odmiennym charakterem. Nie potrafię być bardzo dobrym kameleonem, moja twarz zawsze zdradza prawdziwe emocje. Chorągiewek nie znoszę!! Za to że są nijakie, za to że nie mają własnego zdania a może po prostu są cwane!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszystkie swoje twarze i zmienianie się w zależności od sytuacji. Lubię wcielać się w role. Zmieniam głos, chód, gesty, postawę w zależności od tego na co mam w danym momencie ochotę. Ale co ważne, każda z tych twarzy jest tak samo moja. Nie zmieniają mi się poglądy ani gust muzyczny, ale mówię o nich... jakby inaczej:) Czasami potrafię, pod wpływem jakiegoś filmu albo książki, przejmować na jakiś czas zachowania jego bohaterek, które wydały mi się ciekawe. Próbuję, testuję, sprawdzam czy się w tym odnajdę. Co najlepsze czasami jestem niesamowicie nieśmiała i boję się odezwać w większym gronie, a innym razem zaskakuję samą siebie tym jak bezproblemowo zagaduję innych. Absolutnie nie uważam, by było w tym coś złego, a słysząc "bądź sobą" chce mi się śmiać. SOBĄ, TO ZNACZY KIM? :)
OdpowiedzUsuńjak u Gombrowicza, stara prawda, jestesmy tym kim wymaga od nas nasza rola społeczna w danym momencie, nie da się czasami tego inaczej zrobić, przecież do pani profesor nie powiem w takim samym jeżyku jak do znajomych, to niestety działa w zależności od środowiska, taki lajf, sama przecież tak robię.
OdpowiedzUsuńa ludzie chorągiewki coś strasznego - znam nawet osobiście kilka takich osób i ręce mi opadają!
No - ja to nawet byłam jakiś czas z taką chorągiewką. Na początku zdaje ci się, że tyyyyle was łączy - szkoda, że to tylko złudzenie, bo chorągiewki nie interesuje chyba nic ;)
OdpowiedzUsuńCzłowiek ma tyle twarzy ile kameleon nie ma kolorów :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą chciałabym mieć takiego zwierzaka :) Nazywałby się Leon. Leon Kameleon.
To prawda, że wiele sytuacji wymusza od nas różne zachowania. Ale najważniejsze, żeby niezależnie od okoliczności być sobą.
OdpowiedzUsuńkurde ostatnio wdałam się w super konwersację na fejsie nt calego ogólniku znaczenia słów "bądź sobą". Niestety okazało się, że ludziska całkowicie nie akceptują kogoś kto stara się byc wolnym człowiekiem i stara się zyc tak jak chce, życ pełna parą. Okazuje się, że w naszym obsranym kraju nie mozna byc sobą! Trzeba dostosowac sie do spoleczenstwa i życ wg stereotypów! Żałosne ;/
OdpowiedzUsuńa jak Bina życie na ostro biorę :P
Gratki co do spotkania z Kariną! Zazdraszczam Tobie, że poznałaś Ją a Jej, że poznała Ciebie! :P
Herman Hesse, w swoim "Wilku stepowym" pisał, że mamy w sobie niezliczoną ilość natur i w zależności od sytuacji albo momentu, w jakim się znajdujemy w życiu, jedne z tych natur dominują nad innymi, tworząc nasz obraz, naszej osobowości. I ja się z tym jak najbardziej zgodzę. Może to nie nakładana maska...a coś, co pochodzi z naszego wnętrza i jest tak samo prawdziwe w każdej z sytuacji?:)
OdpowiedzUsuńto racja - każdy przy innych osobach zachowuje się inaczej. chcemy być sobą, ale czasem robimy to nieświadomie i stajemy się inni. to chyba niekontrolowane ;)
OdpowiedzUsuńPonoć to było u Gombrowicza, wstyd, nie czytałam, ale kiedyś może przeczytam:D a dowiedziałam się przypadkiem, bo z 'rodziny zastępczej', Filip miał lekturę, a Anka mu wyjaśniła jak u człowieka załączają się różne twarze w stosunku do osób z którymi się przebywa.
OdpowiedzUsuńWg mnie dobra rozkmina.
Ej, Bina, pamiętasz brudnopis obserwatorki?... I'M BACK! :D i jesteś pierwsza której komentuję z nowej odsłony;D
Kameleonuję w zdjęciach - na każdym wyglądam zupełnie inaczej O.o
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :D
OdpowiedzUsuńOsobiście bycie kameleonem rozumuję jako wspomnianą przez Ciebie chorągiewkę. To, że zachowujemy się inaczej przy nauczycielu a przyjaciółce to nie kwestia posiadania "wielu twarzy" tylko kwestia szacunku i sposobu traktowania drugiej osoby. Z przyjaciółką możesz nawet gwałcić stołek i będzie wesoło zaś w stosunku do nauczyciela musisz zachować dystans i nie zapominać o wcześniej wspomnianym szacunku. Czy tu koniecznie o kameleonowatość chodzi? Można by dyskutować ;)
Tak w ogóle to witaj, Bino! Tak dawno "się nie widziałyśmy"! :D
Cieszę się, że podoba Ci się mój styl pisania. Czuję się taka fajna ^^
Pozdrawiam i obiecuję, że post już niedługo się pojawi,
Lina
a mi się kameleon raczej kojarzy z tym, z chowaniem się, z wtapianiem się w tło :P
OdpowiedzUsuńGorsze są chorągiewki - manipulanci. Takie, które potrafią powiedzieć dokładnie to, co chcemy usłyszeć. Takie, które empatię wykorzystują do perswazji.
OdpowiedzUsuńskreślone zdanie mistrz :D
OdpowiedzUsuńaż się boję myśleć ile ja mam twarzy, ale chyba nie da się pójść w dwie zupełnie odmienne strony? to chyba jednak krąży gdzieś dookoła, wokół tego naszego charakteru czy czegoś tam i nikt nie stanie się nagle kimś na odwrót...
Dziękuję! Btw, zaczynam uczyć się piosenki po francusku, będzie grubo :D
Genialne porównanie :) Ciekawe ile ja mam twarzy :D
OdpowiedzUsuńNie zawsze jest Sabino wesoło. Ale się cieszę, że żyję. Wracałem niedawno z cmentarza. I i widziałem nagrobki ludzi, którzy zmarli mając sporo mniej lat ode mnie. Ojca swojego, fantastycznego człowieka przeżyłem o lat 9.
OdpowiedzUsuńA chorągiewką to trzeba się urodzić.
Pozdrawiam z Zielonego Żoliborza
I jeszcze jedno Sabino. Może mi powiesz co oznacza po Twojemu słowo HEDONISTKA? Bo niby wiek ale nie do końca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Vojtek
Droga Sabino.
OdpowiedzUsuńCzy ja jestem drogi? Trochę się chyba zdewaluowałem przez bezlitosny czas :) Ale dziękuje za ultrakrótki wykład z HEDONISTYKI.
Zrozumiałem i sie muszę podciągnąć z tego NIE MARTWIENIA SIĘ NA ZAPAS.
Vojtek wieczny student
U mnie co roku coraz gorzej. Jeszcze jak babcia żyła, to jakoś pilnowała, aby choć trochę tej tradycji i rodzinności w świętach było, ale teraz to już jest jak jest.
OdpowiedzUsuńNiestety miałam przyjemność z kilkoma takimi kameleonami :( nie było to miłe doświadczenie
OdpowiedzUsuńi tak mówie o ludziach - wiadomka
OdpowiedzUsuń"Pozytywnym Kameleonem" jesteśmy do momentu gdy rozpoznajemy otoczenie. To taki instynkt samozachowawczy (choć oczywiście dużo ludzi go nie ma) Jeśli czujemy się bezpiecznie to nasz kameloeonowy kolor przybiera naturalną barwę. Ja cenię sobie moją umiejętność dostosowania się do rozmówcy, mam na myśli słownictwo i ton głosu - bo to strasznie pomaga w kontaktach z ludźmi. A chorągiewki to po prostu ludzie ślepo podążający za modą ... ot taka zwiewna mentalność.
OdpowiedzUsuńAle piękne kolorowe stworzonko na zdjęciu :) miałam kiedyś zdjęcia z kameleonem, ale nie chciał się fotografować ;) Ludzie przyjmują różne twarze w zależności od sytuacji.. nie powinniśmy zapominać kim jesteśmy, mimo wszystko. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChorągiewka to bardzo adekwatne słowo do określenia ludzi podatnych na innych. Nie spotkałam się z tym określeniem wcześniej. Słyszałam jedynie o "sezonowcach", który płyną na wodach i lubią to, co jest aktualnie popularne, wierni fani, którzy po kilku tygodniach zmieniają swoje upodobania.
OdpowiedzUsuńCiężko "być sobą" i to być takim samym sobą przy wszystkich znanych nam osobach i jeszcze w samotności. Przecież gdyby ktoś zachowywał się we wszystkich sytuacjach w ten sam sposób, to i tak któraś grupa by go przestała tolerować. No bo... jednak nie wypada przy babci zachowywać się jak przy znajomych, a w szkole - jak na dworze. Także... jednak trzeba się po prostu umieć dostosować do sytuacji, ale nie udawać kogoś, kim się nie jest. Proste, nie? :D
Właśnie parę dni temu widziałam taki obrazek :D Chyba inny niż ten, na którym bazowałaś. https://pbs.twimg.com/media/BmLDtJZIMAEB_Fa.jpg:large
Nie wiem, czy zadziała Ci link, ale jeśli nie, to krzycz, to coś z tym zrobię ;)
Taki jeden kameleon, którego znam, nie tylko zmienia kolory, ale czasem miejsce pobytu. Może dlatego omijają go niektóre dania? ;))
OdpowiedzUsuńBycie kameleonem (nie chorągiewką - podkreślam) jest niezbędne w dzisiejszych czasach. Jeśli nie umiesz się dopasować to ciężko jest żyć w społeczeństwie, a nawet w rodzinie. Od ludzi wymaga się odpowiedniego do sytuacji zachowanie i według mnie nie ma w tym nic złego. I może to połączyć z zwyczajnym kulturalnym zachowaniem i etykietą ;) bo jak napisałaś inaczej zachowujemy się przy rodzicach, inaczej przy partnerze a inaczej w towarzystwie szefa ;)
OdpowiedzUsuńhhmmm.. bycie sobą aktualnie jest bardzo cięzkie..
OdpowiedzUsuńCzasem zastanawiam się czy ktokolwiek jest sobą?
Czy ja jestem sobą? Czy nie gram nawet przed sobą?
Pytanie bez odpowiedzi.. :(
każdy z nas jest kameleonem, przy przyjaciółce mogę sie powygłupiać a na lekcji ? nie wypada, wiec się dostosowuję do panujących tam zasad,
OdpowiedzUsuńa 'sobą' jestem tylko jak jestem sama ;)
uroczy:DD
OdpowiedzUsuńHaha, gdybym tylko była młodsza... Ale pasażerowie statku będący w odpowiednim (czyt. dziecięcym) wieku nie mieli takich oporów :D I, szczerze mówiąc, trochę im zazdrościłam... Nie miałabym nic przeciwko temu, by na chwilę stać się piękną księżniczką porwaną przez hordę nieokrzesanych piratów (i uratowaną przez księcia, rzecz jasna) :D
OdpowiedzUsuńMi to przychodzi z wielkim trudem - dopasować się czasem sposobem mówienia do rozmówcy. Wychodzi często tak, że brzmię, jakbym mówiła z ironią. Wolę więc pozostać sobie sobą i się nie gimnastykować. Nie liczę tutaj sytuacji oczywistych (dopasowuję się bezwzględnie do kontaktu z uczniami, jak i do rozmów z profesorami). Nie wiem, może uznasz, że każdy z nas jest w pewnym sensie kameleonem i całkiem możliwe, że będziesz miała rację. Jest to jednak coś, nad czym się nie zastanawiałam - może dlatego, że wolę od razu stawiać sprawę jasno.
OdpowiedzUsuńDobrze robisz, że poznając nowe osoby chociażby mówisz do nich po swojemu. Później bowiem mógłby być problem, na zasadzie: nie taką siebie poznaliśmy, etc.
Ale nie powiedziałabym, że jestem sobą tylko w samotności - jak napisał ktoś wyżej. Wszystkie te wcielenia, cała kultura i gama zachowań, na Uczelni, w klasie i na imprezie - to wszystko cała ja.
to takie zmienianie twarzy w zależności od osób, z którymi przebywamy, fachowo nazywa się rolą społeczną, którą dopasowujemy do innych :D raz jesteśmy w roli córki, raz przyjaciółki itd. Ja się staram, by te role nie różniły się od siebie diametralnie, żeby po prostu "być sobą" przy wszystkich :D
OdpowiedzUsuńTemat, który poruszyłaś, był poruszony na moich zajęciach z psychologii. Jak to powiedział nasz wykładowca, jest to przykład konformizmu. Ludzie uzalezniają się i podążają ślepo za grupą, jeśli chcą być lubiani i akceptowani (...)
OdpowiedzUsuńJa się rzadko do tego stosuję. To raczej ja tworzę grupę, do ktorej dostosowują się inni :) nie lubię być kameleonem
myslę, że najważniejsze, żeby te twarze miały ze sobą coś wspólnego, wtedy jest się i spójnym (autentycznym) i elastycznym jednocześnie, czyli własnie jest się SOBĄ, niezależnie od sytuacji
OdpowiedzUsuń