czwartek, 10 kwietnia 2014

22 rozkminy


Zrobiłam kolejny, dwudziesty drugi już krok w stronę grobu
(chyba, że wynajdę sposób na nieśmiertelność, jeszcze mam trochę czasu).

Darujcie sobie życzenia, urodziny były 3 dni temu. Zresztą pisanie życzeń w komentarzu to wymówka, żeby nie czytać posta.


Tak, bo okazja pasuje. Może skończę jak bohaterka utworu.

21 lat to był jeden z bardziej burzliwych roków lat trzystasześćdziesięciopięciodni

Wiek 21 lat to był dla mnie mało spokojny okres. Pozornie życie jak w Madrycie, studia, praca, znajomości, miłość, wszystko na miejscu. Nie brakowało jednak dziwnych, zaskakujących sytuacji, które kompletnie wyprowadziły mnie z równowagi. Płacz, zgrzytanie zębami. Niejedzenie przez kilka dni. Dramaty (co ty gówniaro wiesz o życiu?). Po dwóch bolesnych ciosach, które trafiły mnie na przestrzeni kilku miesięcy wyrosły mi stalowe jaja. Pozwoliły mi znieść kolejne uderzenie. Wow, a więc da się, okazuje się, że moje problemy to nie koniec świata!

Wydarzyła się jakaś tragedia? Dalej masz dach nad głową. Nie obserwujesz swojego domu, który stoi w płomieniach. Hmmm, nie jesteś zamknięty w domu, który stoi w płomieniach. Nie przymierasz głodem w Afryce. Jasne, to są niewyobrażalne klęski. Nie umiemy swoich kłopotów przyrównać do prawdziwych ludzkich dramatów, więc wyolbrzymiamy je nie wiadomo jak.

Ile razy czytam o głupkowatych problemach ludzi? W naszym pokoleniu nie brakuje specjalistów od "problemów", zwłaszcza w Stanach. Mama nie kupiła ajfona. W pracy jest kiepska atmosfera. Gacie cisną. Zastanówcie się chwilę.

Tak, też jestem z tego pokolenia, więc chcąc nie chcąc robię ze swoich zmartwień jakieś koszmarne issues. A po co? Nikt nie umarł. Sytuacja nie wymaga robienia z siebie ofiary. Zresztą NIErobienie z siebie ofiary feels better. Po co się na zapas zamartwiać? Bez nadciśnienia.


Jestem aniołem. Włamywaczem jak Łona. Małym, pokrzywdzonym pieskiem. Silną babą, która popłakuje po kątach jak mięczak. Obiektem lubieżnych spojrzeń meneli. (Nie)zwykłą studentką architektury wnętrz (a o tym będę wkrótce pisać). Niby-czołgiem, który nie chce mieć nic na swojej drodze, bo nie wie, czy jak coś napotka, to da radę to rozwalić. Osobą mającą marzenia, część z nich już w szufladce "zrealizowane", ale większość wciąż do zrobienia. Poszukiwaczem odpowiedniej ścieżki.

ALE ZAMULIŁAM

59 komentarzy:

  1. Dobra, zgodnie z życzeniem życzeń nie złożę, pomimo tego, że i tak będąc u kogoś na blogu i komentując zawsze czytam całą notkę. Inaczej to się trochę mija z celem, czyż nie?:)
    Bo czy tak po prostu w życiu nie musi być? Czasem wszystko spokojnie, ułożone, niczego nam nie brakuje- a od czasu do czasu właśnie burza, ten płacz, zgrzytanie zębów. bez tego byłoby nudno, bez niektórych mniejszych i większych dramatów. Pascal pisał kiedyś, że spokój tak naprawdę zabiłby mentalnie człowieka, gdybyśmy mogli go całkowicie osiągnąć w życiu..bylibyśmy jak martwi. I choć raz się z Pascalem zgodzę XD

    Tylko tu też pojawia się inna sprawa- jest takie powiedzenie "mój świat to ja"- i ja się z tym w dużej mierze zgodzę. Owszem, możemy wartościować psychologicznie w dół, to słynne inni mają gorzej..ale nie jesteśmy w stanie wyjść poza swoją głowę i swoje problemy. Zawsze to, co nas dotyka bezpośrednio będzie tym najważniejszym dla nas samych. Przyrodzony egocentryzm:)
    Z tym, że właśnie z tym egocentryzmem można coś zrobić/ Nie ma co się na pewno nad sobą użalać. Nawet, jak ktoś umarł. Przerabiałem to i nawet wtedy...trzeba iść dalej i sobie radzić, ot co:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam dach nad głową, baa nawet pławie się w luksusie gdybym miała się porównać np. do swoich klientów w pracy którzy są biedni a w ich domach śmierdzi. Mam w co sie ubrac i co jesc a mimo to stale narzekam :( i zdaje sobie sprawe że smutek przez brak nowych dżinsów czy butów to zwyczajny snobizm. Wczoraj siedząc w pracy obserwowałam inwalide na pasażu jak ledwo co się po nim ciągnął i tak sobie pomyslałam MATKO NA CO JA NARZEKAM, ON NIGDY NIE BĘDZIE BIEGAŁ ANI PŁYWAŁ A JA TO MOGE ROBIC
    człowiek głupi jest :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Problem mały czy nie, trzeba go przepłakać, żeby potem powiedzieć "jej, ale byłam głupia" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. anioły dopiero rozwijają skrzydła ... a jeśli chodzi o to zdanie tuż po 21 .. to melduję że uciekami Ci tak ze 2 razy i troszkę ... i nadal to samo ;^)

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy, nawet najmniejszy problem powinien nas czegoś nauczyć. Życie zaczyna się od małych problemów, z czasem dopiero dostrzegamy jakie to głupoty były. Zawsze po fakcie zdaję sobie sprawę, że inni przecież mają gorzej a ja robię taką tragedię z niczego.
    Ja jeszcze nie wiem jak to jest być tak starą jak Ty :D wciąż jestem młodą osiemnastką, hah! Oczywiście żartuję ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy człowiek ma problemy, ale one nie są na darmo :) Wszystkie przygotowują nas do czegoś, tak to już w życiu bywa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy byliśmy młodsi też mieliśmy problemy i wydawało się to takie duże i straszne, teraz patrząc na to z perspektywy czasu okazuje się, że to co było wtedy jest śmieszne i nie było żadnym problemem. To samo będzie za parę lat. Na obecne problemy będziemy patrzeć inaczej i będą się wydawać iż wcale takie wielkie nie były, choć my je wyolbrzymiamy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie że masz takie podejście do życia. Sama też chciałabym podchodzić do większości spraw z dystansem, nie uważać moich problemów za koniec świata i przede wszystkim tak łatwo się nie poddawać. Na razie mogę powiedzieć, że się staram, jednak żeby weszło mi to w nawyk, nie mogę stwierdzić. :) Architektura wnętrz? Domyślam się że świetny kierunek, ale oczywiście z czasem pewnie coś na ten temat napiszesz, czego nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha , ale się wpasowałaś z tymi skrzydłami !

    OdpowiedzUsuń
  10. hmm.. 22 lata powiadasz? Chyba każdy z nas dostał jakiś cios, nie jeden, nie dwa. Dla jednych cios ten będzie potężny, drugi jak o nim usłyszy wyśmieje, bo ON miał GORZEJ..dla mnie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)
    Jasne, jesteśmy społeczeństwem lubiącym narzekać, no ale właśnie.. KTo tego nie lubi? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Taka już nasza natura, narzekamy na nasz ponoć nieszczęsny los, a okazuje się, że co niektórzy mają gorzej. Ale narzekanie jest łatwiejsze od próby rozwiązania problemu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój 21 rok życia nie wygląda jak na razie zbyt burzliwie ale jeszcze sporo go zostało. Problemy i przeciwności mają na szczęście to do siebie, że wiele nas uczą.

    OdpowiedzUsuń
  13. Problemów jest wiele i należy uczyć się je rozwiązywać. Też mam już 21 lat od lutego. Chyba najburzliwszy był u mnie 19 rok życia. Ale stawiłem problem czoło i żyję.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wysokich lotów i nie poobijaj sobie jaj! :))

    OdpowiedzUsuń
  15. ważne, że przez te lata życia byłaś zdrowa! :) bo to też najważniejsze! ;) a że były wzloty i upadki to normalne ;)
    najlepszego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Tez mam zawsze takie "życiowe rozkminy" podczas urodzin. Fajnie, że szukasz pozytywów w życiu, że sama siebie doceniasz (tekst o "stalowych jajach" niszczy kosmos). Dziś wiele osób lubi narzekać - pół biedy, jeśli narzekają na to, czego nie mogą w świecie zmienić, najgorzej, jeśli narzekają na siebie, a nie walczą ze swoimi wadami.

    OdpowiedzUsuń
  17. No ale jak tu Tobie życzeń nie składać gdy taka dzielna jesteś i nawet masz jaja i nawet ze stali!!:) Sądzę że każdy z nas ma problemy które w danym wieku urastają nie wiadomo do jak wielkiej rangi. Po kilku latach gdy już nam bliżej do grobowej dechy stają się tycie tyciusieńkie. Na pocieszenie ludzie w moim wieku też mają czasem takie problemy z dupy że śmiać mi się chce. Ładnie Ci z tymi skrzydełkami ale bardziej bym Cię z różkami widziała;))
    Buziaki Bina i mimo wszystko sto lat od tej co jest stara i ma sklerę i od jej jeszcze starszego Micha*

    OdpowiedzUsuń
  18. przeczytałam całe i zgadzam się, że niektórych problemy są.. nazbyt błahe

    OdpowiedzUsuń
  19. Jesteś promykiem słońca w tej szarej blogosferze :)

    OdpowiedzUsuń
  20. CO TY GÓWNIARO WIESZ O ŻYCIU jest podstawą, kiedy zawieszam się nad rozpaczaniem nad własnym życiem życiem.
    a przy włączaniu piosenki liczyłam na Lily i się nie przeliczyłam :D mam nadzieję, że we wrześniu nie zacznę rozpaczać nad sobą i tym, że moje życie jest olredi ołwer bo już nie jestem 22, tylko 23 (czyli nirli 30), zaraz skończę studia i w ogóle źle, gdzie moje narkotyki.
    fajne foto!

    OdpowiedzUsuń
  21. nigdy nie robię z siebie ofiary. Jakiekolwiek urazy zachowuję dla siebie.
    Fajny pikczer!
    Mimo że urodziny miałaś 3 dni temu, pozwolę sobie na zwykłe: Spełnienia marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  22. haha, ej, żeby Bóg z pretensjami do Ciebie nie zadzwonił, spytać co to się popierniczyło na tym świecie :D
    I jak @escapologist - chcę moje narkotyki na ból dupy, starość i PSM!

    OdpowiedzUsuń
  23. bardzo ładny ostatni akapit :)) czyli masz już chyba dupę kwadratową od kopniaków? Ja taką mam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. "mama nie kupiła ajfona" ja wiecznie z starymi telefonami zostaję xD Raz chyba miałam normalny. Teraz mam jakiś w spadku po siostrze. Ale taki los młodszej siostry u mnie w rodzinie ;pp
    Stalowe jaja. Muszę sobie chyba takie sprawić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Każdy ma swoje problemy, dla kogoś śmierć chomika może być bardzo wielką tragedią. Czasami fajnie ponarzekać, byleby nie utknąć w tym narzekaniu na zawsze. Trzeba wiedzieć kiedy się podnieść i przyrównać swoje problemy do tych większych, wtedy od razu nam lepiej. ):

    OdpowiedzUsuń
  26. studentka architektury wnętrz?:) niedawno skończyłam ten kierunek:)

    co do wpisu, nawet małe niepowodzenia i problemy mogą bardzo przygnębić jeśli akurat nie ma się większych zmartwień, chociaż nie zaliczyłabym do problemów takich pierdół jak brak wypasionego telefonu czy czegoś tam;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Widzisz, starość nie radość...

    Menele to jeszcze pół biedy. Ja jestem obiektem zainteresowania głównie żebraków i narkomanów- względnie ludzi którzy chcą ode mnie wycyganić papierosa. (Wyglądam na palacza???)
    każdy problem, skoro już nad tym zawodzimy, to straszna, paskudna, lepka i przykra rzecz. Obojętnie jakiego jest formatu. Nie musi mi koniecznie domek paść żebym była nieszczęśliwa, to stanowczo ZBYT optymistyczne myślenie! Dajmy sobie prawo do porządnej depresji! Dla jednego problemem jest żarcie na jutro, dla drugiego problemy ze znalezieniem swojego nieokreślonego, empirycznego jestestwa. I trudno mówić że pierwszy ma gorzej bo przecież jest głodny. Oboje mają tak samo źle, oboje cierpią i tylko to się liczy. To nie jest matma żeby porównywać, zapisywać wynik i zrobić tabelkę.

    A może ten telefon którego mamusia nie chciała kupić za dwa dni mógłby mu uratować życie??

    OdpowiedzUsuń
  28. nie chcesz życzeń, więc nie życzę (ale bym chciała, weź to pod uwagę!). post oczywiście przeczytany, ale chcę skomentować zdjęcie - ono rządzi!

    OdpowiedzUsuń
  29. jesteś silna, wytrwała z rozsądnymi poglądami i racjonalnym spojrzeniem na świat. każdy problem przechodzi, trzeba je pokonać aby móc normalnie funkcjonować.są tragedie mniejsze,większe, zawsze. nie da się chyba tego uniknąć całkowicie, ale co nas nie zabije to nas wzmocni, uczy.
    jestem inna niż Ty, ale bardzo chciałabym być w przyszłości osobą tak stanowczą, wytrwałą, silną babką, jak Ty!

    OdpowiedzUsuń
  30. Wszyscy mają pewne problemy i każdy traktuje je w poważnie, bo są JEGO. To normalne, że przeżywamy problemy pierwszego a nie trzeciego świata, bo mimo że wiemy, że dzieci w Afryce głodują to nie dotyczy nas to bezpośrednio ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. mimo że problem każdego zawsze będzie dla niego najważniejszy, czasami jednak warto spojrzeć na innych i docenić to, co się ma.

    podoba mi się Twoje podejście. bez nadciśnienia.

    mimo wszystko najlepszego. a posta przeczytałam : ) (z przyjemnością)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  32. eeeee miała być wymówka, ale skoro nie chcesz to nie;p

    mi też stuknęło kilka więcej, kiedy ten czas zleciał, zegar tyka...

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie to nie, niczego Ci nie życzę :D Ale tak w domyśle, to wiesz jak jest naprawdę? :*
    Są dołki i są górki, życie. Powiem Ci, że jakby tak narysować wykres mojego nastroju, to wyjdzie sinusoida jak się patrzy. I wielokrotnie jest tak, że czynniki, które na mnie wpływają wychodzą ze środka. Niby nic się nie dzieje, a nagle nad głową kłębią się czarne myśli, jak stado wrednych komarów, których nie da się przegonić. Innym razem budzę się z ogromną wdzięcznością za wszystko co mam, za moją rodzinę, za miłość, którą dostaję każdego dnia i za to, że nie cierpię na żadną ciężką chorobę. Więc są dni gorsze, ale chyba tylko po to, żeby docenić te lepsze ;)
    Przepraszam, że mnie tak długo nie było, oprócz pisanych na szybko postów praktycznie wyłączyłam się z życia w blogosferze. Shame on me :(

    OdpowiedzUsuń
  34. To już chyba taka ludzka natura, że lubimy wyolbrzymiać nasze problemy...

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie zamuliłaś... Przedstawiłaś prawdę taka jaka ona jest ... Ludzi i świata nie da się zrozumieć :)
    Mam podobnie jak ty, też poszukuję odpowiedniej ścieżki :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Zamulanie jest czasami potrzebne, każdy musi robić jakiś reset, dogonić swoje myśli, przytrzymać je chwilę i pogapić się na nie jak sroka w gnat, żeby zrozumieć o co w nich chodzi.

    Mamy tyle specjalistów od rangi problemów, że niedługo powinni wydać jakieś specjalne oświadczenie z ich hierarchią i dopuszczalnym poziomem złości, i opłakiwania.

    OdpowiedzUsuń
  37. Przy swoich małych zmartwieniach pomyśleć o prawdziwych tragediach i od razu człowiek czuje się lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie lubię tego, kiedy ktoś mówi, "a co ty gówniaro wiesz o życiu?" albo "co ty możesz mieć za problemy w tym wieku?". Owszem, są problemy, tzw. debilne, jak z tym ajfonem, ale są i takie, które stosownie do wieku są poważne.

    Mimo wszystko i tak składam najlepsiejsze życzonka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. "wyrosły mi stalowe jaja" ♥

    Przepraszam, ja mam teraz 21 lat, nie strasz mnie, Bina! Chociaż widzę, że ewoluuję, przekonania zaczynają się zmieniać i postrzeganie problemów. Jest też niestety druga strona medalu - jestem uczulona na pierdolenie i problemy właśnie typu "nie mam ajfona"...

    OdpowiedzUsuń
  40. Taaak, te problemy typu mama nie kupiła mi nowej bluzki, a ojciec nie chce mi kupić nowego laptopa... Nie tylko w USA tak jest, znam takie osoby, kilka roczników niżej, które mają przed oczami tylko kasę, gadżety i ubrania...

    OdpowiedzUsuń
  41. Przywykłam do tego,że składam życzenia ludziom, gdy mają urodziny. No, ale jeśli nie chcesz, nie będę nadgorliwa.
    Niestety, kiedyś należałam właśnie do takich osób, które wyolbrzymiają swoje problemy. Może to nie było coś w stylu: "mama mi tego nie kupiła", bo zawsze umiałam się pogodzić z tym,że nie wszystko muszę mieć. Moje "problemy były co prawda trochę inne, ale też zawsze wyolbrzymione. Teraz trochę się zmieniłam, postanowiłam podchodzić z pewnym dystansem, ale dopiero ostatnio jak oglądałam jakiś program stwierdziłam,ze moje problemy to nic w porównaniu z tym jakie ktoś inny ma.

    OdpowiedzUsuń
  42. oby 22 rok był pełen uśmiechów! i dobrych chwil :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Grunt, żeby być silniejszym od siebie z dnia wczorajszego :D Wszelkie upadki będą się zdarzać, bo takie jest życie człowieka - trzeba się uzbroić w cierpliwość i stalowe jaja, a te już masz :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Ach, takie "stalowe jaja" przydałyby się w niektórych sytuacjach ;) A poza tym jak Ty byś sobie nie poradziła, to kto? Dobrze będzie. Ostatnio pokochałam Urząd Skarbowy, który uratował mnie zwrotem podatku PIT od przymierania głodem :D Magia! W tym kraju tak się da! Ha ha ha :P

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie mam nic mądrego do napisania, to powiem tylko, że dla faceta "cisnące gacie" to znacznie poważniejszy problem, niż dla kobiety. :]

    OdpowiedzUsuń
  46. Może po prostu trzeba doceniać to co mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Myślę, że bardziej by je zapamiętali, gdyby zachowywały się spokojnie. No ale wiadomo, nie należy oceniać wszystkich fanek po zachowaniu pewnej grupy. Są spokojne, rozumne, i niespokojne, nierozumne.

    OdpowiedzUsuń
  48. Coś o tym wiem, bo sama niedawno świętowałam rocznicę wejścia w ten świat (niedawno; patrz:wczoraj). Ostatni rok dla nie był przełomowy, ale nie uważam, żeby było to jakieś ważne. Trzeba docenić, to co mamy, a co najważniejsze zaakceptować siebie, bo tego nie zmienimy. Róbmy dalej swoje, nabądźmy te "stalowe jaja" i niech wszystko się dzieje jak chce. Złamię zasadę - przyszłego roku pełnego w zaskakujące, a i jakże radosne obroty spraw Ci życzę!

    only-still-free-address.blogspot.com

    Ps. "Obiektem lubieżnych spojrzeń meneli" - rządzisz! Menele mają gust :).

    OdpowiedzUsuń
  49. Czasem opłaca się gdzieś wyjść do lumpka;D

    OdpowiedzUsuń
  50. Są problemy większe i mniejsze, ale przecież zawsze bardziej przejmujmy się tym, co nas dotyczy bezpośrednio niż czymś, o czym usłyszymy w telewizji czy od znajomego o jakiejś dawnej koleżance. Ale nie mówię tu akurat o najważniejszych problemach XXI wieku, gdzie brak najnowszego gadżetu elektronicznego uważa się za koniec świata... :/

    OdpowiedzUsuń
  51. Lubię takie podejście do życia: konkretne, mądre i z dystansem. Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  52. Widzę, że twardo stąpasz po ziemi i wiesz czego chcesz. To sto razy lepsze niz bycie "ciepłą kluchą", kiedy ani w tą stronę, ani w tamtą. W dzisiejszych czasach trudno jest mieć swój własny charakter, swoje osobiste zdanie na pewne tematy. Trudno nie wpaść w machinę bycia takim samym człowiekiem jak inni, bądź udawanie tylko, że jest sie innym.

    OdpowiedzUsuń
  53. Bardzo ładne zdjęcie.
    Jejku, ale ty fajnie piszesz *.*. Mądrze :)

    OdpowiedzUsuń
  54. No właśnie - mądre powiedzenie. Przecież nikt nie umarł, a dookoła pełno jest typów lubiących robić problem z każdej pierdy. Czasami myślę, ze ludzie uwielbiają się martwić i to takie fajne, być czymś zmartwionym, to znak, że żyjesz. "E, co tam tobie, ty to masz życie, a u mnie...". Mam, bo nie zawracam sobie głowy tym czym nie muszę. I tak życzę Ci dużo szczęścia na kolejny krok w stronę... emerytury (to brzmi bardziej optymistycznie niż "drób", chociaż, czy na pewno?...)

    OdpowiedzUsuń
  55. Ja jak skończyłam w tym roku 25 to miałam jakiegoś doła, kryzys egzystencjalny...po prostu dotarło do mnie że jestem już zwyczajnie dorosła! A w głowie nadal dzieciak...;)
    Pocieszę Cię że nie wyglądasz na swój wiek, max 18 lat ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. przeczytałam kilka razy. i lubię to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Bina! Bo Ty po prostu szczęśliwą dziewczyną jesteś. Wychowaną przez świetnych ludzi. Masz wpojone zdrowe zasady życiowe, dużo pewności siebie. I nie o to chodzi, że szczęśliwych ludzi nie spotykają nieszczęścia, tylko tacy ludzie jak Ty potrafią sobie z nimi radzić i przede wszystkim je wartościować.
    Jest jednak masa ludzi (zwłaszcza w Polsce) wychowanych przez ludzi zakompleksionych, zastraszonych, zawstydzonych samym sobą, nieszczęśliwych z dziada pradziada - tak to przechodzi na pokolenia. I tacy ludzie nie potrafią podejść do tematu tak jak Ty, chociaż może i by chcieli. Więc podziwiam Cię za twój zdrowy stosunek do życia i ogólny porządek w głowie ale i stawiam się troszkę w obronie ludzi, którzy nie potrafią się cieszyć swoim życiem i przeżywają swoje dramaty - czasem większe czasem takie zupełnie niepoważne.
    Ja się dopiero uczę takiego zdrowego podejścia, bo z domu tego nie wyniosłam.
    P.S Zamknęłam bloga już jakiś czas temu, jakbyś chciała kluczyk to wal:)

    OdpowiedzUsuń
  58. Cieszę się, że tak potrafisz ... i podziwiam ludzi, którzy mimo wszystko mają na twarzy amerykański uśmiech. Ale wydaje mi się, że nie każdy tak potrafi - nie każdy może... bo dla niektórych było by to po prostu udawanie. A udawanie jest męczące.

    Wesołych!

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM