Dlaczego to robicie? Narzekacie na to, że szczęście wam nie dopisuje. Mówicie, że jesteście biedni, dosłownie lub nie. Nie wiedzie się wam. Tracicie... Ciągle wam czegoś brak, czekacie na szczęście. Ile razy mam powtarzać, że szczęście rzadko kiedy znajduje się samo, trzeba go poszukać? Działać? Mówiłam wiele razy. Wy jednak nie rozumiecie. Nikt wam nie każe mnie słuchać: Bina, nie jest tak jak mówisz, nie siedzę bezczynnie, staram się a mi nie wychodzi, mam ciężką sytuację, nic nie rozumiesz, ja nie mogę nic zmienić... I tak dalej, i tak dalej. Setki wymówek. Okej, ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę - nie wszystko zależy od nas. Są sytuacje, na które nie mamy wpływu. Szczęście tymczasem krąży, krąży i spada - prosto przez waszymi nogami! Co robicie? Łapiecie je i wykorzystujecie? Zanosicie do domu i dzielicie się z innymi? Upijacie się nim? Nie, wy patrzycie na nie przez kilka sekund, mówicie z kwaśną miną "niee..." i idziecie dalej.
Dlaczego ludzie nie wykorzystują okazji? Brak działania w celu poprawienia swojego szczęścia jestem jeszcze ostatecznie w stanie zrozumieć z powodu wyżej wymienionych "argumentów". Co się jednak dzieje, gdy w momencie, w którym narzekacie na wszystko nagle świetna okazja spada z nieba, a wy, zobojętniali, ją mijacie?
Boicie się... Boicie się zmian i angażu. Okazja trafiająca się przypadkiem to raczej nie wór galeonów leżący na środku chodnika - do tego trzeba by już mieć kosmicznego farta. Okazje lekko się maskują, ale i tak są bardzo widoczne: na przykład studiujesz projektowanie wnętrz, nowy profesor proponuje ci założenie grupy projektowej wraz z dwojgiem innych studentów. Członkowie grupy dostaną możliwość kontaktowania się z firmami produkującymi meble, a ich projekty będą rozpatrywane na poważnie. Grupa otrzyma wsparcie dziennikarskie, promocję... Co za okazja! Jesteś zwykłym, biednym studentem, a nagle możesz zaistnieć. Co robią studenci? Nie zakładają grup.
Dlaczego nie wykorzystujesz okazji?! Boisz się. Mówisz "to nie dla mnie". To po cholerę się w ogóle za to zabierałeś? Skoro nie chcesz projektować, to nie projektuj, ale nie narzekaj potem, że szkoła cię do niczego nie przygotowała lub nie stworzyła możliwości. A może stworzyła, a ty pokręciłeś nosem? Bo taka grupa jest głupia. Bo nie lubię moich koleżanek i kolegów. Bo w ogóle każda grupa jest głupia. Bo nie chcę współpracować z dziennikarzem. Bo moje projekty są słabe i wstydzę się je pokazać przedstawicielom firm. Bo będę miał dużo do roboty. Bo nie lubię pracy grupowej. Bo nie mam czasu. Ani ochoty. Bo N I E.
Założenie grupy nic nie kosztowało, a otwierało niejedne drzwi. Może nie rozpościerało ich na oścież, ale przekręcało klucz w kilku zamkach... Od czegoś trzeba zacząć! Jak to się więc dzieje, że ludzie po prostu rezygnują zanim w ogóle spróbują? Wow, tamta dziewczyna wygląda na fajną... Nie zagadam, bo... nie. Głupio. Wstyd. I tak się jej nie spodobam. Przepuszczają okazję między palcami i potem z rezygnacją obserwują, jak największy czop wśród ich znajomych zdobywa najfajniejszą laskę. Zdobywa... i jest skuteczny! Dlaczego? Bo się odważył. Rany, czy to jest takie ciężkie?
(tworzę jedną trzecią jedynej powstałej grupy, ahoj!)
Dobrze pleciesz, zawsze irytowało mnie takie nastawienie wśród ludzi. Odwaga powoduje, że możemy coś zmienić, poprawić, zdobyć... Gdyby nie ona, wielu rzeczy bym nie osiągnęła ;)
OdpowiedzUsuńPS Gratulacje!
Problemem jest też to, że ciężko jest się przyznać, że wcześniej popełniło się błąd, że nasz styl życia był nieodpowiedni.
OdpowiedzUsuńTeż zastanawiam się dlaczego ludzie wolą narzekać niż cokolwiek w tym kierunku zrobić - no tak, trzeba ruszyć tyłek sprzed komputera albo telewizora, a to dla niektórych zbyt wiele. A potem tylko gadają, że życie jest nie fair i zazdroszczę innym.
OdpowiedzUsuńPopieram i podpisuje się pod tym, nie ma co narzekać trzeba w końcu wziąć sprawę w swoje ręce i zacząć działać !!
OdpowiedzUsuńmasz racje, kto nie ryzykuje ten nie ma :)
OdpowiedzUsuńLudzie boją się rozczarowania i odrzucenia od co. Sama wolę nie myśleć ile fajnych okazji mnie ominęło :P
OdpowiedzUsuńCzasem są jednakże takie sytuacje, że rzeczywiście nie da się nic zrobić, szczególnie, jeśli nie ma się "wsparcia z góry". Moja znajoma z malutkiej miejscowości, w której jest olbrzymie bezrobocie nie wyjedzie za pracą do większego miasta, z braku funduszy właśnie - sama nie ma, a rodzice ledwo wiążą koniec z końcem. Z tego, co wiem, pracuje wciąż dorywczo, ale bez perspektyw na cos więcej.
OdpowiedzUsuńTakich sytuacji niestety jest wiele.
to co piszesz to sama prawda i moje realia. strach i obawy uniemożliwiają, trzeba wziąć sie w garść...
OdpowiedzUsuńGratuluje miejsca w grupie i sukcesów w pracy ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, to jest trudne. Jeśli ktoś jest mega nieśmiały i zupełnie brak mu pewności siebie, to przełamanie się jest ciężkie. Gdy szłam na imprezę sylwestrową, gdzie na 40 osób znałam 3, przez cały dzień denerwowałam tak, jakbym miała wygłosić przemówienie przed całym światem. Będąc na miejscu, musiałam wyglądać jak wytrzeszcz i płochliwa sarna... Chciałam tam pójść, bo chciałam mieć jakieś życie towarzyskie, ale byłam przerażona. Ale poszłam.
Czasem zmiany są dobre.
OdpowiedzUsuńTak, ilekroć NIE miałam odwagi gdzieś sie zgłosić czy z kimś pogadać, zawsze potem żałowałam tego podwujnie. I co? Dalej robie te same błedy. Zmiana nastewienia wymaga czasu. Np. nie chcę być klasowym alienem, lubie czasem coś porobic wspólnie, nakręcić jakiś projekt, ale jak ludzie zwęszą, ze jestem społecznik, będą mnie wzywać do byle głupoty. Jak sie pokażę, że działąm, że staram się, będę musiałą robić wszystko za wszystkich. Tego sie boje, bo dawniej zawsze tak było. Wszystko zależy od tego, na jakich ludzi trafisz.
OdpowiedzUsuńzgadzam się, irtyują mnie ludzie którzy narzekają na swoje życie/cokolwiek innego i nie próbują tego zmienić :)
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji tej grupy - mam nadzieję, że praca w niej przyniesie Ci dużo satysfakcji i sukcesów :*
OdpowiedzUsuńA ludzie tacy już są - jedni potrafią walczyć o swoje życie jak my, a inni tylko czekają - sami nie wiedzą na co.. :D
całusy :**
Trzeba wyjść na przeciw okazjom, same do nas nie przyjdą ;)
OdpowiedzUsuńDobrze prawisz, Bina! Takie nastawienie niesamowicie irytuje u innych, ale często sami sobie odpuszczamy nie wykorzystując okazji... :)
OdpowiedzUsuńBo ludzie to tchórze, wolą się użalać niż ruszyć dupsko po własne szczęście. Są leniwi, bo żeby coś osiągnąć musieliby się wysilić, poświęcić czas i energię. W sumie ja też się do nich zaliczam, chociaż powolutku, powolutku małymi kroczkami robię postępy. A to dlatego, że otacza mnie ambitne towarzystwo, które motywuje mnie do działania : )
OdpowiedzUsuńmnie też to w ludziach denerwuje, a potem okazuje się, że sama często kręcę nosem. chociaż może teraz już nie, bo mam inne nastawienie i już nie ma właśnie tego "bo się ośmieszę". nawet jeśli to za dziesięć lat i tak nikt nie będzie o tym pamiętał, haha :d
OdpowiedzUsuńJa cały czas działam, a jak nie wychodzi to brnę w to dalej aż wyjdzie. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię za ten post! Wyraziłaś w nim chyba wszystko co zawsze próbuję wytłumaczyć wielu ludziom. To czy będziemy szczęśliwi zależy w 90% od nas :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) ... niestety ja sie zaliczam do tych tchórzy ;p ale chciałabym to w końcu zmienić xd
OdpowiedzUsuńTrzeba działać!:) próbować :) czas cyka! Szkoda go na strach.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że dojdę do takiego wniosku, ale życie jest zbyt krótkie, ażeby je bezczynnie zmarnować. Dlatego zgadzam się z tobą w 100% - widząc szansę, sięgnijmy po nią!
OdpowiedzUsuńo, zgadzam się z Tobą. nie wiem dlaczego, choć jest tyle okazji, tak mało z nich wykorzystujemy
OdpowiedzUsuńTak, lenistwo nasze jest w genach. Sama czasem, Ba! często jestem mega leniwa i pewnie wiele szans mi mignęło przed oczami. Ale nie oszukujmy się, bardzo często nie mamy wpływu na nasz los- miłośc, praca, zarobki. Nawet starając się, wychodzi inaczej. A rozczarowanie dezaprobuje do wszytskiego, do kolejnego działania.
OdpowiedzUsuńBina, uwielbiam Cię! Masz oczywiście rację. Człowiek boi się zachwiania swojej sytuacji, boi się pracy, obowiązków, wyzwać. A potem marnuje swoje życie i siedzi na dupie ze smutną miną. Ludzie są bardzo głupi. Ja mam taką zasadę - nigdy nie odpuszczam. Czasami zbyt nigdy... Niestety czasem brak wiary w siebie przeszkadza mi w pokazaniu wszystkiego, co potrafię, ale nie umiałabym się tak poddawać, jak niektórzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ej,ja się nie zgadzam, bo w moim otoczeniu nie brakuje ludzi, którzy korzystają z tego, co daje im życie, na maxa :D Sama sobie czasem lubię ponarzekać, ale generalnie wydaje mi się, że mam w życiu szczęście i rzadko kiedy nachodzi mnie refleksja o niewykorzystanej szansie ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia dla Twojej grupy! Projektujcie ile wlezie :p
Idź ze swoją racją gdzie indziej, co?! :d
OdpowiedzUsuńludzie idą na łatwiznę. chcą zmian, ale boją się też stracić to co posiadają. z góry zakładają, że coś się nie uda. nie mają w sobie wiary i jakby chęci do tego by coś zrobić.
OdpowiedzUsuńJakbyś opowiadała o mnie.. cóż, czasem tak wychodzi, dosłownie na nic nie ma ambicji, chociażby przelatywała nam przed nosem i krzyczała, śpiewała - jestem tu, by coś zmienic.
OdpowiedzUsuńO, takie posty to ja lubię. Ludzie siedzą w domu na tyłkach z założonymi rękami, zamiast wziąć się do roboty i zmienić swoje życie na takie, o jakim zawsze marzyli. Po prostu boją się zmian i tyle.
OdpowiedzUsuńNie każdy ma odwagę się wychylić i chwytać szczęście za ogon. Niektórzy nic nie robią, bo tak im wygodniej.
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym bo przez większość czasu sama byłam takim 'bo nie'.
Więc albo nie rób nic i nie marudź, albo zrób coś wreszcie i bądź szczęśliwy.
Super post Bina!
Ludzie to w większości konserwatyści. Boją się zmian. Lepiej im tkwić w starym, znanym świecie niż zmienić go na lepsze. To wymagałoby wysiłku, odpowiedzialności, podjęcia ryzyka...
OdpowiedzUsuńNooo sporo masz racji. U mnie zazwyczaj to działa na zasadzie myślenia pt. nie jestem dość dobra...
OdpowiedzUsuńTrafiasz w dziesiątkę. Ja swojego czasu bałam się zdecydowanego działania - bo się ośmieszę, bo się nie spodobam, bo blablabla. O dziwo to blog najbardziej pomógł mi się przełamać i w końcu sięgam po to, co chcę dostać. Może nie rzucam się od razu na głęboką wodę, ale zdecydowanie częściej się "wychylam" i widzę efekty.
OdpowiedzUsuńDałaś czadu! Ja się ostatnio odważyłam i nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńOd teraz zawsze, jak stanie przede mną jakaś wyjątkowa okazja, a ja wcale nie będę chciała jej wykorzystać, wyobrażę sobie groźną Binę gromiącą mnie wzrokiem i od razu chęci wrócą :P
OdpowiedzUsuń-Ania
Do odważnych świat należy! Trzymam kciuki za Twoją grupę a szczególnie za Ciebie! :)) powodzenia!
OdpowiedzUsuńa ja wcale, a wcale nie odpuszczam okazji, staram się korzystać ile mogę! :D
OdpowiedzUsuńDupę mi urwało. '' Znów nie wykorzystałeć okazji'' z potem pierwsze co zobaczyłam - to traktor XD
OdpowiedzUsuńNo ale, taka polska mentalność, trzymać się standardów, nie wychylać, tak ''bezpiecznie''. Chociaż mi też przydałby się małe kopas w dupas na zachętę.
Buziaki :****
ja jestem okropną marudą paskudną ale chyba już taki mój urok ;p
OdpowiedzUsuńaczkolwiek szczęście dostrzegsm
Dobrze piszesz, polać Ci :D
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę z tego, że bywam straszną marudą i sporo narzekam, ale w pewnym momencie zauważam to i mówię sobie, że czas się ogarnąć. Staram się korzystać z życia tyle ile mogę.
Aż strach pomyśleć ile mamy na koncie straconych szans. A wystarczyło spróbować.
OdpowiedzUsuńwyjście ze strefy komfortu jest trudne, ale potem już tylko z górki
OdpowiedzUsuńnie cierpię traktowania okazji rzucanych nam pod nogi jak kłód - wypieprzę się przez nią (o nią), nabiję guza, obiję palec, ale i tak wstanę i pójdę dalej, nie wykorzystując jej nijak. no bezsens...
OdpowiedzUsuńSą takie chwile w życiu, że człowiek nie chce nawet łapać okazji - taki jest pogubiony. I chyba wtedy trzeba dać sobie czas. Nic na siłę. Ale też nie narzekać na czym świat stoi, tylko wtedy właśnie skupić się na sobie i zbieraniu siły - w jaki sposób? W jaki komu najlepiej. A potem tak jak mówisz - działać! I nie oglądać się. Przegapiłam szansę? Trudno, bywa, pojawi się następna, inna. Nie zawsze takie myślenie łatwo mi idzie, ale trzeba się starać. Dla samej siebie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio miałam taką sytuację. Jezu, ale miałam stresa. Zostałam poproszona o zdjęcie na wystawę w Londynie - temat "Człowiek". I ja bez aparatu, bez szkoły, między prawdziwymi artystami... Zawahałam się. Serio. Bo zdjęcie zwyczajne, cyknięte telefonem... Moment uśmiechniętej Babci Mężowatego, która ogląda stare zdjęcia i wspomina dawne czasy. I złapałam okazję. I okazało się, że to jedno z ulubionych zdjęć kuratora wystawy - a przyznam, że wstyd mi było wysłać to zdjęcie. Ale kto nie próbuje, ten nie ma! :D
UsuńZdałam sobie sprawę, że właśnie trochę do tego w ten sposób podchodzę. Nie uważam, że szczęście mnie omija, ale o to, że czasem się waham. Jest coś za co chciałabym się zabrać, ale naprawdę brakuje mi odwagi. Ale nie sądzę, aby było w tym ni złego, bo na razie naprawdę mam wrażenie, że brakuje mi kreatywności. Mam wrażenie, że muszę się jeszcze trochę nauczyć. Tyle, że ja nie narzekam na brak szczęścia, a po prostu przeprowadzam w tej kwestii zimne kalkulacje. :)
OdpowiedzUsuńCzytając ten post, sądzę że jest z Ciebie babsko. Wyrośnie (lub już wyrosła), z Ciebie wspaniała osoba. Jesteś piękna, ponadto zazdroszczę Ci mieszkania w Paryżu! Tak na marginesie: Może tak raz na ruski rok powimienimy się mieszkaniami :D. Haha. Ładny wygląd ^ ^ Zgadzam się z Twoimi słowami, i nic tylko się pod nimi podpisuję :)
OdpowiedzUsuńA ja dziś tak trochę nie na temat, ale dawno tu nie zaglądałam i taaakie zmiany! Super. O wiele bardziej podoba mi się taka szata graficzna bloga. No i byłam też (juz jakiś czas temu) na blogu Twojej mamy - równie wspaniały ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńjak mam okazję, to wykorzystuje na 100% :)
OdpowiedzUsuńjestem takiego zdania, że drugi raz może się nie powtórzyć okazja ;)
piękna i goła nie - miałam na sobie top bez rękawków :D
ludzie są zbyt leniwi, lubią narzekać by każdy mówił "oh jak ja Ci współczuję, nie chciałabym być na Twoim miejscu". a często jest to pieprzenie ot tak, bo trzeba. sama czasem narzekam na swoje życie, bo nieraz muszę, żeby równość w przyrodzie była! :D
OdpowiedzUsuńniestety to szczęście często umyka :C
OdpowiedzUsuńOtóż to. Ludzie zawsze mają jakieś "ale". Często szuka się wymówki, zanim jeszcze się coś zacznie.
OdpowiedzUsuńOdnośnie twojego komentarze to rzeczywiście, miałam pisać, ale plany się zmieniły :P No ale próbuję od nowa, na innym blogu. Miejmy nadzieję, że tym razem skutecznie ;3
OdpowiedzUsuńA w kwestii wpisu, zdanie mam identyczne. Tak często patrzę na ludzi, którzy nie wykorzystują szansy, że aż krew zalewa. A na twoje zalecenia i prośby, by chociaż spróbowali, są głusi. Smutne.
http://accariyam.blogspot.com/
Gratuluję Ci tego, że Ty podjęłaś rękawice :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie przepuściłem jedną WIELKĄ okazję ... świadomie, choć nie do końca z własnej woli. Dziwnie się z tym czuję.
Kiedyś byłem na szkoleniu z marketingu i reklamy. I tam mi do głowy weszła sentencja. Trzymam się jej do dziś. A mianowicie JEŚLI BĘDZIESZ ROBIŁ TO CO ROBISZ, TO BĘDZIESZ MIAŁ TO CO MASZ. I to jest po prostu logiczne! Teraz ja tez muszę coś w swoim życiu zmienić. Więc muszę coś inaczej zacząć robić,
OdpowiedzUsuńNajgorsze co się morze przydarzyć to bierne czekanie. czekam az rząd się zmieni, czekam aż prezydent się zmieni, czekam aż szef się zmieni. CZEKAJ TATKA LATKA..............Takie jest przysłowie :)
Pozdrawiam Binkę co ma w środku TURBOSPRĘŻARKĘ :)
Bina czuję się jakbyś na mnie nakrzyczała i czuję się taka malutka. Co jak co Twoja notka ma sens i w sumie bardzo dużo racji. Ja doceniam swoje szczęście, ale wiadomo - każdemu się zdarza mieć szary dzień i nie widzieć sensu w niczym.
OdpowiedzUsuńLudzie tacy już są - narzekają, że nic się w ich życiu nie dzieje, a sami nie robią nic, by zmienić tę sytuację. Ja jestem zdania, że jeśli coś nam się nie podoba, czegoś nam się nie chce robić, to po prostu zmieńmy nasze zainteresowania, zmieńmy coś w życiu, tak by to sprawiało nam przyjemność;) Nie można ciągle czekać na cud, na to, że ktoś nas zauważy, bo można się nie doczekać:( Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńksiazkoteka.bloog.pl
Chyba najgorsze uczucie jest właśnie wtedy, gdy się nie wykorzystało danej okazji. W końcu lepiej żałować, że się coś zrobiło niż gdy się nie zrobiło nic. A co do szczęścia, to uważam, że nie powinniśmy go szukać na siłę. Samo da nam o sobie znać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzczęścia dokoła nas jest baaaardzo dużo... tylko właśnie nie wszyscy potrafią po nie sięgnąć... I to już ich problem :D
OdpowiedzUsuńMoże ktoś naprawdę ma mało możliwości i trudną sytuacje ..
OdpowiedzUsuńlinijkala.blogspot.com
Jakbym czytał siebie samego, Bina. Taki i ja też byłem. Wiele straconych szans w życiu. Najważniejsze, że to do mnie dotarło. Teraz chwytam się, jak rozbitek każdej nadarzającej się okazji, by poprawić swój los, a czasem nawet, bo po prostu nie utonąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ahoj:)
I jest właśnie tak jak ja napisałam, Ty się rozpisałaś podkreślając - ludzie wola marudzić niż wziąć sprawy we własne łapki i działać. Aż mi się przypomniało stwierdzenie z filozofii - jesteśmy narodem marudzącym. Kurczaki, nie poddawaj się z tą grupą, bo to kapitalna okazja do poznania czegoś nowego, dobrego startu. A tak poza tym co to za traktor? :D
OdpowiedzUsuńNarzekanie to najgorszy temat :) Widzę zmiany zapanowały i zdjęcie sie pojawiło, gdzie sie podziała anonimowa Bina?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.KAMSON.pl
A co jak się miało szczęście i się je straciło? Może nie zawsze warto aż tyle ryzykować. Nie sądzę by szczęście czekało za rogiem i chciało mnie dopaść. To tak nie działa. Czasami do szczęścia potrzeba tak niewiele, ale jest to niezależne od nas i przez to nie możemy go osiągnąć.
OdpowiedzUsuńWiększość ludzi boi się zmian, boi się konsekwencji podejmowanych decyzji. Bo może by i próbowali gdyby mieli możliwość wrócić dokładnie w to samo miejsce, w ten sam stan gdyby coś się jednak nie udało. Ludzie uwielbiają poczucie bezpieczeństwa, karmią się nim i nie chcą z niego rezygnować a potem narzekają i zazdroszczą bo ona ma tak fajnie bo podróżuje, bo lubi to co kocha, bo ma zajebisty samochód etc. Ale my sami podejmujemy decyzje o sobie i jak ja decyduję się nie kupować biletu do Nowej Zelandii bo akurat jest super hiper promocja, a koleżanka jednak go kupuje to nie chodzę i nie marudzę, że "o jak ona ma się fajnie". Bo ona pożyczyła na niego kasę, bo ona podjęła taką decyzję, ja zdecydowałam, że nie i cieszę się z nią i życzę jej najlepszej podróży jej życia! Nie wiem jak można inaczej (: (chociaż sama pewnie kiedyś tak robiłam, ale byłam młoda i głupia :P)
OdpowiedzUsuń