Piszę w Wordzie, co jest dla mnie kompletną osobliwością i
czynnością bardzo nienaturalną. Nie mam Internetu. Czuję się z tym źle, chyba
każdy z Was (nas) przeżywa ten mini heart attack w momencie, gdy zamiast
zielonych słupków są czerwone lub też na ikonce monitora pojawia się czerwony X
lub żółty znak ostrzegawczy.
Długo mnie nie było, wytłumaczenie jest jak najbardziej
banalne: brak czasu i wspomniany właśnie brak Internetu, z którym przejściowo
mierzę się od parunastu dni (i właśnie irytuję się, bo Pan Word uwielbia mnie
poprawiać i Internet pocisnął wielką, mimo, że można pisać małą… ech).
Wracam do braku Internetu, bo to samo w sobie jest ciekawym
tematem. Bez Internetu – jak bez ręki! Jak w średniowieczu! Wręcz... jak w jaskini! Moja mama zaczęła o dziwo jeszcze bardziej panikować niż ja – do
załatwienia multum spraw bankowych i innych, kilka maili do wysłania, a tu
okazuje się, że trzeba cierpliwie czekać bądź pofatygować się do oddziału banku
lub kafejki internetowej. Stwierdziła, że czuje się, jakby nie było prądu
(telefon i telewizja też nam wysiadły). Przypomniałam Jej, że na szczęście
dalej mamy światło, lodówkę i wodę, zaskoczyła mnie, że Internet jest dla niej
taki ważny. W końcu to mama, mamy nie korzystają z Internetu. Okazuje się
jednak, że jest inaczej (w edytorze off-line czekało nieopublikowane menu, a
mama zgrzytała zębami).
Kiedy, w którym momencie mojego życia Internet zaczął
odgrywać tak ważną rolę? Blogowanie blogowaniem, ale jest tyle innych rzeczy,
ważnych lub mniej… Kontakt ze znajomymi, z przełożonymi, jakieś raporty z
pracy, przelewy bankowe (rany, teraz naprawdę gadam jak zgred), ciocia
wikipedia pomagająca w nauce do egzaminu, filmik kumpla czekający na
obejrzenie, jakieś bilety lotnicze, a nawet potrzeba zapłacenia swojego
pierwszego mandatu za przekroczenie prędkości. Internet służy już w zasadzie do
wszystkiego, bez niego nie można się zrelaksować (bo nuda i stres – offline nie
da się zapłacić zobowiązań), nie można się uczyć, nie można robić już prawie
nic.
Czekaj, można wyjść z domu.
Brak Internetu niesie też za sobą pozytywne skutki – nic nie
rozprasza mnie ani nie kusi, wiem, że nie mam po co włączać komputera (Baldur woła,
ale na szczęście cicho), więc nie pozostaje mi nic lepszego nić robienie
rysunków na zaliczenie. Gorzej, jak chcę sprawdzić, jakie są rodzaje izometrii,
no ale właśnie nie mogę.
Rany, kiedyś sprawdzało się to w książkach. Kiedyś książki
były do wszystkiego. Nie było for internetowych, były poradniki, słowniki,
encyklopedie… Teraz wszystko znika. Poczułam zew sentymentalnej melancholii.
Internecie, wróć! Czekam i przygotowuję się psychicznie na
grudzień (w obiektywie)!
(nawias) (nawias) (nawias)
W tych czasach bez internetu to jak bez ręki, to prawda...ale byle do świąt, wtedy nawet na ćwierć sekundy komputera nie włączę! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio nie miłam neta 2 dni.. Masakra, przezyłam koszmarne dwa dni bez świata..
OdpowiedzUsuńO ile jeszcze bez neta mogę przeżyć - mam jeszcze w focie - o tyle moja praca zarobkowa musi mieć dostęp do tego cudu techniki...
Net jest niezastąpiony, a korzystanie z internetu np w bibliotece - co wiąże się z wychodzeniem w trójke - ja + moje dzieci = armagedon...
Masz jeszcze to szczęście, że pochodzisz z przejściowego pokolenia, które pamięta czasy, jak to żyło się bez Internetu :)
OdpowiedzUsuńŚwiat przenosi się do sieci i ciężko jest funkcjonować bez niej. Zazdroszczę takiej mamy, moich rodziców ciężko przekonać do Internetu czy komputera.
ja tam wiem, że internet to dziad totalny bo brakuje go wtedy kiedy a) piszę notkę, b) muszę zapłacić za złożenie papierów na uczelni, c) robię coś do czego jest potrzebny. ale nie, nie złoszczę się na niego tylko jak przyjdzie to od razu go używam :3
OdpowiedzUsuńGdyby nie internet, nie poznałabym Cię ;) :*
OdpowiedzUsuńja kiedyś nie miałam neta jakoś 4 dni - to myślałam że oszaleje, z nudów xd bo nic sie nie dało zrobić...
OdpowiedzUsuńKiedyś nie miałam Internetu przez około 3 dni i myślałam, że oszaleję, a co dopiero gdybym nie miała go aż kilkanaście :D
OdpowiedzUsuńChciał nie chciał masz rację, bez internetu jak bez ręki. Kiedy jest to korzysta się z niego bo nudy, ale kiedy go nie ma nagle tyle spraw trzeba załatwić... Masakra...
OdpowiedzUsuńJa miałam to szczęście, że Internet przeważnie był, kiedy chodziłam do szkoły. Zaczynałam wakacje/ferie - pyk, Internetu nie ma...
OdpowiedzUsuńOd tygodni zaśmiecam swoją głowę przemyśleniami na temat - jak wyglądałoby moje życie bez Internetu i komputera. Sama myśl przeraża, no ale czas w końcu ograniczyć to urządzenie...
Bez internetu też już nie mogę żyć, niestety, dlatego doskonale rozumiem Twoją rozpacz ;d Jednak dużo bardziej wolałabym, żeby go nie wymyślono, bo, tak jak mówisz, wtedy więcej bym wychodziła z domu, czytała książek, uczyła się... A teraz to wszystko można dostać w jednym miejscu. Najbardziej mnie wkurza, że zaniedbałam książki, bo albo z kimś popiszę, albo serial obejrzę. Masakra. A najtrudniej jest się od tego cholerstwa oderwać! Toż to niedługo stanie się gorsze niż narkotyk. Dobrze, że w tym wirtualnym świecie są chociaż takie ambitne strony jak blogi, gdzie czasem można znaleźć naprawdę mądre, życiowe i poruszające teksty. Ale i tak żałuję, że nie żyję te sto lat temu.
OdpowiedzUsuńA ja potrafię żyć bez Internetu. Fakt, gorzej jest, kiedy trzeba zrobić coś na uczelnię albo tak jak ja do niedawna pracowało się przez sieć. Ale zasadniczo daję sobie bez sieci radę. :)
OdpowiedzUsuńjak się cały dzień uczy/pracuje i wraca do domu i nie ma się nic ciekawszego do roboty, to internet jest fajny, bo tyle rzeczy można na nim znaleźć. jak w wakacje przez cztery tygodnie do internetu weszłam tylko dwa razy w dwutygodniowych odstępach, zupełnie mi go nie brakowało.
OdpowiedzUsuńSkądś to znam, w te wakacje przez prawie dwa tygodnie nie miałam internetu, a ludzie którzy powinni to naprawić, nie potrafili się tym zająć. Myślałam że zwariuję, szczególnie że to była ich wina. Są plusy i minusy internetu, jego posiadanie niesie wiele korzyści, ale też wady, na przykład w naszym życiu prywatnym, czy wychodzeniu z domu, najzwyczajniej czasami nie widać takiej potrzeby skoro ma się wszystko pod ręką :)
OdpowiedzUsuńmiałam taką samą historię wysiadło wszystko telewizor,internet i u mnie gorzej to znosili ;P
OdpowiedzUsuńja przez ostatnie tygodnie w ogóle mało miałam czasu na interent i swoje zajęcia takie dla relaksu ;] wiec w sumie brak interenetu by mi nie pokrzyzował niczego ;)
OdpowiedzUsuń:^) .. ale możesz pospacerować do okolicznej kafejki z WiFi :^) .. przyjemne z pożytecznym.... czy w Paryżu też tak jak, że jak się wejdzie do kawiarni ( ok może SBUX to jednak nie jest kawiarnia) to wygląda to jak jakieś biuro tylko swobodniejsze . cała kolekcja laptopów najchętniej Apple :^) ....
OdpowiedzUsuńa czym jest brak internetu to fajnie jest się przekonać w podróży .. kiedy jestem w Euopie wyłączam 'data roaming' bo potwornie drogie i natychmiast włącza się 6 zmysł gdzie tu można dorwać WiFi bez hasła i darmo .. czasem wystawałem pod jakąś zamkniętą już kawiarnią bo 'zapomnieli' wyłączyć swój WiFi i nadal był sygnał :^)
serdeczne pozdrowienia i powodzenia z rysunkami :^)
Wróciłam do żywych. Jeny, ostatnio nie miałam 4 dni internetu, myślałam, że umrę. Wysłali nam informację o odwołanych zajęciach na mejla, cały dzień sobie przez to rozwaliłam, koszmar jakiś.
OdpowiedzUsuńJa mogę z łatwością określić, od kiedy internet jest mi potrzebny-od skończenie gimnazjum. Bo przed liceum dostałam laptopa, na miejsce naszego starego grata, którą właczał sie 20 minut. To on nauczył mnie, że łatwiej dane znaleźć w encyklopedii (których mam mnóstwo w domu) niż czekać, aż komp łaskawie zmartwychwstanie. No i w liceum złożyłam sobie fb, zaczęłam prowadzic bloga-to zobowiązuje, zajmuje myśli. Ale gdy jadę na wakacje, na wyjazd, to np. fizycznie czuję brak ukochanej gitary, a brak laptopa już nie, czyli tak źle nie jest :)
OdpowiedzUsuńAle bez internetu dzisiaj sie nie da... Nie dlatego, ze jesteśmy uzależnieni, po prostu stał się podstawową formą komunikacji. Bez internetu nie wiemy nic. Działałam tak całe gimnazjum i wiem, ile informacji mnie wtedy ominęło. Właściwie żyłam we włąsnej enklawie. Ale lubie czasem odczepić sie od neta i mieć przez chwilę święty spokój...
Hmm... myślę, że podczas wakacji brak internetu by mi nie przeszkadzał, nawet gdybym nigdzie nie wyjeżdżała. Gorzej ma się sprawa z rokiem szkolnym :(
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia bez netu.. znaczy się, żyć się da, ale co to za życie...?
OdpowiedzUsuńTrzeba wpuścić w zapomnienie. Ale i trzeba nauczkę wyciągnąć. marsz odbył się poprzednio trzy razy i nawet reki nikt nie podnosił pod ambasadą. Autko nieduże. Wiele osób się spytało dlaczego takie male kupiłem. Odpowiadam: BOI NIE LUBIE CIĘŻARÓWEK. Jestem zarobiony, powoli wszystkim odpowiadam.,
OdpowiedzUsuńNajtrafniejsze jest Twoje zdanie INTERNET JEST DO WSZYSTKIEGO. Bo taka jerst prawda. Ciekawie jak by się podzieliły odpowiedzi. "Czy wolała być mieć tylko Internet czy tylko komórkę" ja wybrał bym Internet. Tez mnie w necie nie było i nadrabiam zaległości!
Pozdrawiam
u mnie właśnie włączyli prąd po prawie trzech godzinach bez.. to był dopiero zawał serca. zwłaszcza, że prąd pochłonął moją ankietę, nad którą długo pracowałam i nie zapisałam w trakcie, głupia ja! teraz mam wewnętrzny niepokój, że znów zgaśnie zanim zdążę opublikować ten komentarz... poważnie...
OdpowiedzUsuńmusieliśmy wyciągnąć świeczki. i rozmawialiśmy. zaczęłam panikować, że bateria mi padnie a moja siostrzyczka: jak ona sie po ciemku będzie kąpać! no i ten brak internetu... to bolało!
Ja sobie nie wyobrażam nie mieć internetu.
OdpowiedzUsuńPraktycznie ciągle mam go włączonego, nawet gdy go nie używam. :D
Ja dwóch dni bez internetu nie umiem przeżyć. Nie muszę z niego korzystać wystarczy świadomość, że go mam i jestem szczęśliwa. :D
OdpowiedzUsuńUmiem się obyć bez internetu na wakacjach kiedy wiem, że notki publikują mi się z góry, ale normalnie nie mogłabym bez niego wytrzymać :P
OdpowiedzUsuńNie potrafię się obyć bez internetu;).
OdpowiedzUsuńlinijkala.blogspot.com
Internet stał się integralną częścią niemal wszystkich urządzeń i spraw codziennych, nic dziwnego, że jak wysiądzie to ludzie się trzęsą - tak jak piszesz, niemalże nic nie da się załatwić.
OdpowiedzUsuńteż właśnie ostatnio nie miałam internetu i jak na złość miałam tysiące rzeczy do zrobienia/sprawdzenia.
OdpowiedzUsuńjest dokładnie tak jak to określiłaś - "Bez Internetu – jak bez ręki! Jak w średniowieczu! Wręcz... jak w jaskini! "
wspolczuje ci , ja jak bylam w polsce w wakacje nie mialam neta to momentami myslalam ze zwarjuje i po 10 razy wlaczalam laptopa ze moze jednak jakims cudem internet mi zadziala , wiec wiem co czujesz .;)
OdpowiedzUsuńnic nie piszę. nie mam czasu i... internetu
OdpowiedzUsuńnie żyję...
Internet to zło wcielone - powinnam się uczyć :c
OdpowiedzUsuńDo tego moje ambicje dziennikarskie i pisarskie i ( CHRYSTE ) jakiekolwiek, leżą i kwiczą.
OdpowiedzUsuńSłucham muzy na yt z lyrics i czytam je i tak spędzam swój dzień.
OdpowiedzUsuńA co mi tam.
OdpowiedzUsuńPospamuję Ci, żeby nie bylo , że przez Twój status offline zostałaś zapomniana :***
OdpowiedzUsuńOgarniaj mi gościnkę ! :D <3 <3
OdpowiedzUsuńTaak, Katarzyny jest często :D. Ale ja obchodziłam swoje imieniny wczoraj ;d.
OdpowiedzUsuńBez internetu jak bez prądu!
Dobrze, że internet wrócił! Oby został z nami na dłużej :)))
OdpowiedzUsuńjeeeeeeeeny biedna mala;ooo ja bym umarla bez internetu naprawde.. bym plakala lezala w lozku nons top i tyle ;DDD
OdpowiedzUsuńNareszcie do Ciebie wpadłam, jak mnie długo nie było O.o
OdpowiedzUsuńDla mnie brak internetu jest małą tragedią. Nie mam telewizora, w końcu żyję w przeświadczeniu, iż telewizja ogłupia, wybrane seriale czy filmy oglądam przez internet, mam bloga, kontakt ze znajomymi, dostęp do konta bankowego, wikipedię... wszystko to o czym wspominasz. To przerażające, ale nie wyobrażam sobie życia bez internetu. Nie żebym była uzależniona, to raczej bardzo wygodne przyzwyczajenie.
xwelcome-to-my-circusx.blogspot.com
Tak długi czas bez Internetu to swoisty detoks. I nagle okazuje się, że istnieje świat rzeczywisty! Ale jest to prawda, że Internet jest częścią codzienności, przelewy, informacje z uczelni, maile, informacje o koncie bankowym. Wdrażam w swoją codziennośc zasadę - Internet po 20:30! Czyli, do tego czasu nie odpalam żadnych stron, ew. radio, muzykę, robię projekty na uczelnię, przepisuję notatki i robię wszystko inne byle nie FB, blogi i mail i wiadomości, i inne. Działa, nagle czasu jakby więcej i wiele rzeczy zrobię :D
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz. Lepiej pogrzeb za starymi płytami! I do roboty :D
ja mam zazwyczaj problem wieczorem, w dzień wytrzymam :) ale jak jestem sama wieczorem i nie ma neta to koniec:)
OdpowiedzUsuńnoo mi w sumie to ciężko tak bez internetu bo co dziennie mam to tu robić hehe
OdpowiedzUsuńdoświadczyłam tego ostatnio na 2 dni i byłam odcięta od świata, paskudne uczucie.. przychodzę na zajęcia i nie wiem co miałam przeczytać itd xd
OdpowiedzUsuńDoskonale znam ten mini zawał spowodowany brakiem sieci! Ale aby poskromić uzależnienie, raz do roku jeżdżę na miesiąc do pozamiejskiej dziczy bez dostępu do Internetu :)
OdpowiedzUsuńNajgorsze są przygotowania do zajęć, wysyłanie prac. Oczywiście gdy nie ma neta, to jak na złość wszyscy mają do mnie milion spraw, a skrzynka jest zapchana...
a ile pozytecznych rzeczy mozna zrobic bez Internetu! :D
OdpowiedzUsuńCzasem chciałabym, żeby odłączyli mi internet... Szczególnie teraz, gdy piszę pracę magisterską i jeśli tylko muszę coś sprawdzić na internecie - zaraz z jednej strony przechodzę na sto innych i okazuje się, że już 30 minut siedzę na jakiejś stronce :/
OdpowiedzUsuńword ma to do siebie, że lubi poprawiać po Tobie. Czasem się to przydaje jak np. piszesz stu paru stronicową pracę magisterską ;p
OdpowiedzUsuńRzeczywiście w dzisiejszych czasach bez internetu jak bez ręki, ale czasem nie zaszkodzi takie odcięcie :)
Kiedy ja studiowałam był to już czas w którym wszyscy ludzie mieli komputery w których ślęczeli całymi dniami. Lubiłam słuchać opowieści mojej 7 lat starszej kuzynki, która mówiła, że za jej czasów ludzie spędzali więcej czasu ze sobą. Zdarzały się jakieś pojedyncze komputery, ale nie było tego co teraz.
Pamiętam jak w akademiku wysiadał na cały wieczór prąd (co za tym idzie neta też nie było) wszyscy wychodzili na korytarze, grali na gitarze i w karty. To był klimat! Zawsze chciałam by częściej zabierali nam prąd ;)
Zazdroszczę Ci w sumie tego braku internetu. Ja mam go już dość, bo niszczy mi życie. Wszystkie plany lecą z hukiem, te plany naukowe, jak nauczenie się na sprawdziany, czy chociażby poczytanie książki, co odkładam i odkładam...
OdpowiedzUsuńŻyje od czasu do czasu bez Internetu i jest mi z tym zazwyczaj znośnie.
OdpowiedzUsuńwspółczuję.
OdpowiedzUsuńlinijkala.blogspot.com
Mimo, że internet pochłania mnóstwo czasu, to w dzisiejszych czasach jest jedną z najpotrzebniejszych rzeczy, by załatwić wiele spraw. Oby ci szybko wrócił :)
OdpowiedzUsuńmoże i należę do wybryków, ale umiem działać bez internetu :)
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle!
to niestety trzeba przyznać już nasze uzależnienie-choroba XXI w
OdpowiedzUsuńBe internetu można zrobić wiele ciekawych rzeczy, ale nie oszukujmy się, bez niego to jak bez ręki ;)
OdpowiedzUsuńojj tak, ostatnio się przeprowadzałam i przez pierwsze dni nie miałam internetu, istna katorga ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też jak siada to wszystko po kolei, jak elektronika, to wszystko z elektroniki, jak z hydrauliki, to wszystko po kolei z hydrauliki.. Ostatnio popsuł nam się brodzik, coś pękło, następnego dnia rozwaliła się jakaś rura w umywalce, a drugiego dnia wybuchł wężyk w kuchni pod zlewem ... i zalewało nam mieszkanie, tylko ja z 3 kobiet wpadłam na pomysł zakręcenia zaworu z wodą xD
OdpowiedzUsuńja bez internetu wariuję, totalnie wariuję...
OdpowiedzUsuńprzyznaję się do tego uzależnienia bez bicia i nie wyobrażam sobie bez niego życia....
no ja aż tak nie jestem uzależniona od neta...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i wzajemnej obserwacji :))
lovely blog my dear :) would you like to follow each other :) xx
OdpowiedzUsuńwww.ambifashion.com
Niby jestem uzależniona ale jednak potrafiłam przeżyć półtora miesiąca bez netu, tylko sporadycznie raz na kilka dni by sprawdzić skrzynkę.
OdpowiedzUsuńCzasem zamiast szukać najkrótszej drogi z punktu a do punktu b na google map sięgam po atlas samochodowy;)
Ja czasem bym wróciła do tych dni, kiedy korzystało się z książek, nie internetu. Jakoś bardziej się mogłam skupić. Nic mnie nie rozpraszało.
OdpowiedzUsuńU nas, kiedy odcięli nam internet, była masakra. Szczególnie, że był to poniedziałek wielkanocny... :D
OdpowiedzUsuńMojej mamie by w sumie nie zrobiło różnicy, czy Internet jest, czy go nie ma... Za to ja pewnie miałabym "mały" problem - no bo blog, praca domowa, film, serial albo inne czynności marnujące czas... Koszmar :D
OdpowiedzUsuńciężko by mi było wytrzymać bez fb i bloga ^^
OdpowiedzUsuńCzasem chciałabym nie mieć dojścia do internetu. Tak, jestem od niego uzależniona. Siedzę w domu i cały dzień w pracy ale nie podoba mi się ten stan. Gdyby mi go odcieli na tydzień to dobrze by mi zrobiło. Dobrze ze dbasz o swoich czytelników i zapisujesz to co chcesz tu wkleic :) Pozdrawiam i zycze szybkiego włączenia do sieci :*
OdpowiedzUsuńJa pisuję często w wordach, ale brak internetu, to klapa... człowiek już tak sie przyzwyczaił do tych wszystkich wygód, do możliwości sprawdzenia wszystkie ot, tak, że aj... "zło", które jest praktyczne:D ale wiesz... im mniej internetu, tym wiecej rzeczy czlowiek sie o sobie dowiaduje :)) chodzi mi o to, ze w momencie "nudy" zaczyna wymyslac jakies kreatywne rzeczy czy dzialania, a nie tylko face :D ale ok, rozpisalam sie... i chyba juz starczy :))
OdpowiedzUsuńJa już wolę nie mieć słodkich, ale neta to mieć muszę. Współczuję bardzo...
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że od jakiegoś roku, albo dwóch gdy na dobre "wkroczyłem w dorosłość" - to nie mogę się obyć bez Internetu (obstawałbym za pisownią z dużej litery) ...
OdpowiedzUsuńpo prostu nie da się! Bo jest tyle spraw, które mogę zrobić tylko w sieci że brak dostępu do niej powoduje pewien paraliż i konieczność jakieś alternatywy - na którą często nie jesteśmy przygotowani.
Np. z przelewem w banku - gdy robisz przelew na stronie to zajmuje Ci to 2 minuty, natomiast gdy chcesz go zrobić tradycyjnie to dojazd do banku może trwać bardzo długo ... a co jeśli koniecznie musisz zrobić przelew a nie masz ani sekundy wolnej chwili na wizytę w banku?
Jestem z tych, co często sprawdzają pocztę, bo często ktoś ode mnie czegoś chce lub potrzebuje (i to nie tylko spamerzy od powiększania części ciała czy kuracji odchudzających). Kiedy mam usiąść do pisania magisterki, zastanawiam się, czy nie wyłączyć internetu - bo tak kusi, bo nagle są przelewy do zrobienia, filmy do obejrzenia, wiadomości do odpisania. Ale okazuje się, że w internecie mam też słowniki, źródła bibliograficzne, nejtiwów do poproszenia o radę, kontakt do promotorki... Więc stąd ten paraliż ;)
OdpowiedzUsuń