Przechadzając się po Paryżu w twarz uderzają mnie kontrasty. Rumunka żebrząca pod bankomatem, z którego jakiś nadziany biznesmen wyciąga stówki. Elegancka restauracja w sąsiedztwie cuchnącej budki z chińszczyzną. Zgraja czarnoskórych "handlarzy" próbujących opchnąć gówniane wieżyczki Eiffla zagubionym staruszkom.
Miasto charakteryzuje się olbrzymią paletą barw, mówię dosłownie i niedosłownie. Zwiedzając Paryż z południa na północ przejdziemy przez spokojne dzielnice mieszkalne, bulwar Saint Germain pełen luksusowych butików i drogich restauracji, Luwr, gdzie nie natrafimy na żadnego Francuza, artystyczną dzielnicę Montmartre, schron hipsterów i spragnionych kontaktu ze sztuką, a wycieczkę zakończymy w bardzo nieciekawych i niebezpiecznych okolicach słynnej dzielnicy XVIII. Przemierzając stolicę ze wschodu na zachód zobaczymy piękne wille, w których stacjonuje elita, Łuk Triumfalny oblężony przez Amerykanów, Pola Elizejskie ociekające złotem i pseudoluksusem, centrum - Châtelet, gdzie możemy kupić i zobaczyć prawdziwe ciekawostki i perełki, dzielnicę żydowską, którą szczególnie upodobały sobie pary homoseksualne, dzielnicę studencką tętniącą życiem po godzinie 22, a na koniec trafimy do bardzo "chillowej" okolicy, idealnej na spacery. Jak widać każdy znajdzie coś dla siebie, ludzie faktycznie nieźle się podzielili.
Sobota zainspirowała nas do wycieczki w poszukiwaniu najlepszego kebaba. Najlepsze burgery powoli zaliczamy, ale ile można jeść mięso w bułce? Pora na odmianę o 360°, mięso w bułce. Kebab chodził za mną od jakiegoś czasu, ale ci marokańscy pseudomistrzowie kebsa nie byli w stanie mnie usatysfakcjonować. Tęskniłam za tymi polskimi smaczkami, między innymi kapustą. Ciekawe, jak zareagowaliby na to Turcy... Nieważne. Wujek Google zaczął zarzucać nas adresami kebabów innych, niż wszystkie. Postanowiliśmy skierować się do "restauracji" kurdyjskiej, gdzie chcialiśmy doznać jakiegoś kebsowego oświecenia. Wystarczy chyba tego wstępu. Zmierzam do tego, że nasz cel znajdował się na północ od centrum.
listopad, Plac Warszawy
Północ Paryża zawsze budzi we mnie pewien niepokój, ale w godzinach popołudniowych i w towarzystwie Samca Alfa nie odczuwałam stresu. Jej, cóż za dzielnica! Nie zaskoczyło mnie, że to właśnie tam jest ukryty Najlepszy Kebab, bo nad co drugimi drzwiami wisiał jakiś kebabowy szyld. Na ulicy mijaliśmy Turków, Cyganów, Arabów i Murzynów, ciężko było spotkać białych. Mnóstwo sklepów spożywczych, śmieci walającysh się po ulicach, bezdomnych... Język francuski nie obowiązuje. Odnalazłszy kurdyjski spot posililiśmy się (polecam! mięso przyrządzane na grillu, w plackach naan i z rukolą, bardzo ekstraordynaryjny kebab) i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Jedno skrzyżowanie. Jedno. Przecięcie ulic, światła... Nic specjalnego? A jednak, granica dwóch światów. Zmienia się numerek dzielnicy, zmienia się wszystko. Budki z kebabem przeistaczają się w bary i restauracje średniej klasy, syfiaste spożywczaki w sklepy z meblami, orientujesz się, że od dwóch minut mijasz tylko białych. Nie jestem oczywiście rasistką, opisuję po prostu fenomen. Paryż miastem wielu kultur i nacji, nie lubią się one jednak przenikać. Idziemy 10 minut eleganckim, czyściutkim bulwarem i trafiamy do ścisłego centrum. Swag, seks i słodycze. Dla każdego coś miłego, na ulicach roi się od wylansowanych dzieciaków, pseudoraperów obwieszonych łańcuchami i grubych dziadów lawirujących między sklepami z artykułami dla dorosłych. Chwilę temu w ogóle czegoś takiego nie było. Dwie chwile temu tym bardziej.
A gdzie jest moje miejsce w kontrastowym Paryżu? Wszędzie po kolei. Lubię wtykać nos w nie swoje sprawy.
__________________________________
W sumie jakby nie patrzeć w każdym mieście znajdzie się coś takiego jak w Paryżu gdzie jest wiele kontrastów, ale niewielu ludzi się nad tym zastanawia i zwraca na to uwagę.
OdpowiedzUsuńi może właśnie to jest fenomen tego miasta... nie wiem chciałabym zobaczyć wszystko po kolei i na pewno kiedyś to nastąpi :) a z drugiej strony to aż trochę dziwne, że wszystko może tak sobie współistnieć i nie wchodzić w drogę...
OdpowiedzUsuńTwój wpis troszkę zmusił mnie do refleksji. Następnym razem przechadzając się po Krakowie spróbuję zaobserwować to zjawisko^^
OdpowiedzUsuńRynek raczej omijam szerokim łukiem z racji iż nie lubię tłumu, bywam tam tylko jeśli mam jakiś konkretny cel i w innym miejscu nie da się go zrealizować. Bywam w raczej mniej zaludnionych miejscach toteż faktycznie może być ciekawie przeprowadzając ową obserwację.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Paryż składa się z kilkunastu różnych części , lubię takie klimaty ;)
OdpowiedzUsuńTo w sumie trochę jak w Polsce :D
OdpowiedzUsuńTak bardzo bym chciała kiedyś pojechać do Paryża!
OdpowiedzUsuńWszystkie większe i sławne miasta są oplecione kontrastami. Dzielnice bogaczy i biedaków. Wszystko to moim zdaniem niekorzystnie wpływa na plener.. ale tacy już jesteśmy :) To życie zmienia nas w wampirów łaknących pieniędzy!
OdpowiedzUsuńA co do kebaba, to ja w rodzinnym Opolu, znalazłam prawdziwe cudo. Miękki, pachnący i polany idealnymi sosami! Tak, tak to był mój ideał.. choć osobiście wolę tortillę.
no czasem zastanawiam się nad takimi róznicami kulturowymi, jedno skrzyżowania, uliczka i inny świat, inne perspektywy. Dobrze, że masz tego samca Alfa :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie ten przekrój osobowości i kultur tak bardzo mi się podoba. Nie jest nudno, a różnorodnie. I za każdym razem możesz poznawać coś nowego, pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest to miasto ogromnych kontrastów, ale z drugiej strony pewnie wiele europejskich miast tak ma ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie byłam w Paryżu, ale naprawdę baaaardzo bym chciała. Chociaż weekendowy wypad wydaje mi się zbyt krótki, a nie lubię zwiedzać tylko turystycznych cudów, ale własnie nieco zboczyć z głównego szlaku (jak Ty w poszukiwaniu kebaba;).
OdpowiedzUsuńPrzerażające są te kontrasty, przecież ten co śpi na pieniądzach mógłby coś dać biednemu i mogliby by być mniej więcej na równi. Wiem, że to dziecięca logika myślenia, bo przecież ten bogaty mógł ciężką pracą zapracować na tę kasę, a biedak mógł odrzucać wszelkie proponowane mu oferty pracy i za podarki od wrażliwych ludzi kupować alkohol, ale czasem fajne jest takie proste myślenie.
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą trafiłam na twojego bloga, ale już wiem że będe go kochała z całego serca.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Paryża i pozdrawiam. Nie ucieknę stąd.
każde większe miasto ma pełno barw :) w mniejszych miastach nie można ujrzeć tych różnorodnych barw :)
OdpowiedzUsuńja jako wegetarianka nigdy nie zaznałam smaku kebaba - więc podobno dużo tracę ;)
dziękuje :* taką wariatkę jak ja nie da się miło oglądać, tylko z wybuchem śmiechem ^^
kurczę, Paryż jest w takim razie faktycznie różnorodny. nie byłam tam nigdy, ale chciałabym zwiedzić go tak "od środka", tym bardziej po przeczytaniu tej notki. nie wiedzieć czemu, ale bardziej zainteresowały mnie dzielnica XVIII czy ta z budką z kebsem niż Luwr i wieża Eiffla, która pojawia się na każdej widokówce z Francji :P (zresztą pisałaś chyba kiedyś o czymś podobnym, prawda? :P)
OdpowiedzUsuńkurczę, nie przemyślałam dobrze kwestii zniszczonych końcówek. moje są już straaasznie poniszczone i teraz mam dylemat, czy niszczyć je jeszcze bardziej i zrobić sobie to ombre, czy jednak odpuścić xD
Bardzo bym chciała zobaczyć te wszystkie kontrasty Paryża na własne oczy ;)
OdpowiedzUsuńEch, akurat dzisiaj jest rocznica mojego wyjazdu do Paryża...Ja kontrasty zauważyłam od razu-przejeżdżaliśmy zawsze przez biedne dzielnice imigranckie, gdzie biegało mnóstwo arabskich dzieciaków, by zaraz obserwować w centrum miasta eleganckich, spieszących się do pracy paryżan w garsonkach i drogich garniturach. Kontrasty są wszędzie, w dużych miastach szczególnie...
OdpowiedzUsuńHahah mieszkam w mieście gdzie jest 2000 mieszkańców ale nawet tu obserwuje takie zjawisko ;p
OdpowiedzUsuńMyślę sobie,że Paryż to miasto skłaniające do refleksji nawet swoją codziennością. Zazdroszczę Ci tych wszystkich obserwacji "na żywo", bo po Twoich postach zazwyczaj witam się z myślą,że chciałabym tam być choć na jedną przechadzkę.
OdpowiedzUsuńAha, w jakim mieście bym nie była, to wyprawy po "gdzie tu jest najlepszy kebab?!" znam :)
Piękne miasto!:)
OdpowiedzUsuńmnie czasem brakuje w Polsce tej różnorodności;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to opisałaś <3.
OdpowiedzUsuńWiesz po takim opisie nie dość, że zrobiłaś mi smaka na kebaba (zwykle unikam tego typu żarcia) ... to narobiłaś też ochoty na odwiedzenie tego miasta nie jako "pachnącej stolicy" Europy ze sławną Wieża Eiffla ale właśnie jako "miasto kontrastów" za którymi przepadam.
OdpowiedzUsuńWiem, że czegoś takiego brakuje mi na polskich ulicach.
Tu ulice są szare i zwykłe - niczym się nie wyróżniają.
A tam .. ulica pachnie i brzmi ... czasem ładnie czasem mniej ... ale zawsze!
Być może mój wakacyjny trip obejmie też Francję :)
No, popatrz Ty....a we Wrocławiu władze miasta nie potrafią sobie poradzić z garstką Cyganów koczujących gdzie się da, i co jakiś czas ich przeganiają ( czyt. eksmitują) również gdzie się da. Ja tam bym wydzielił im dzielnicę na stałe, tak jak w Paryżu i niech sobie żyją ( czyt. koczują ) jak tego tak bardzo pragną. W sumie to ich nawet podziwiam. Żyją oni bowiem w mieście, aspirującym do Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku, be wody, bez prądu,bez toalet. To jednak jest ich wybór, bo u nas mieszkają też Cyganie, którzy już dawno temu się ucywilizowali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ahoj:)
im większe miasto, tym większy kontrast. w sumie to bardzo ciekawe, tyle kultur w tym jednym miejscu. zazdroszczę, że możesz tam być, odkrywać różne zalety lub wady, kontrasty paryskiego życia. to byłoby dla mnie inspirujące i niesamowite przeżycie!
OdpowiedzUsuńGdy byłam w Paryżu, dokładnie to rzuciło mi się w oczy. Te kontrasty, które były widocznie nawet dla mnie, mimo że spędziłam tam tylko parę dni.
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to co opisałaś.
OdpowiedzUsuńNigdy się z czymś takim nie spotkałam. To musi być niesamowite. Czytać to jedno, a widzieć i przeżywać to drugie.
Kurczę. Tyle światów, jedno miasto.
Paryż <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Montmartre. Chętnie wybrałabym się na taką wycieczkę. Uwielbiam się szwendać po dużych miastach i obcych dzielnicach.
OdpowiedzUsuńTo, co napisałaś jeszcze bardziej zachęciło mnie do odwiedzenia Paryża. Ale nie na tydzień czy dwa. Dłużej. Lubię poznawać nowe miejsca, spotykać ludzi różnego pokroju. Może kiedyś mi się uda i to moje małe marzenie się spełni :)
OdpowiedzUsuńTam jest świetnie, mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę to miasto. : )
OdpowiedzUsuńKraków też jest pełen kontrastów - ot, choćby dziś widziałem z jednej strony ubraną w garnitury cygańską kapelę grającą ,,do kotleta" na Rynku, a z drugiej strony starszego pana żałośnie popiskującego na harmonijce...
OdpowiedzUsuń(ale Paryż muszę z moją A. odwiedzić!)
M.
Nie da się nie zauważyć, że panuje tam kulturowy kogel mogel. To jedno z moich najsilniejszych wspomnień z Paryża. Ale to co mnie właśnie dziwi, to to, że przy takiej masie różnych narodowości, ras itd., tak jak napisałaś nie lubią się one ze sobą mieszać. Niby wszystko ok, ale wrogość między nacjami trwa w najlepsze.
OdpowiedzUsuńhuehue, a gdzie twoje piekne murzynskie tlo ? ;c
OdpowiedzUsuńTeraz w większości dużych miast na świecie znajdzie się prawie wszystko, mieszają się różne kultury i nacje. Ale masz dobrze, że możesz to obserwować :)
OdpowiedzUsuńWiecej fotek prosze ;)
OdpowiedzUsuńMarzę o tym żeby zwiedzić Paryż! Utwierdziłaś mnie tylko, że warto!
OdpowiedzUsuńOdmiana o 360 stopni? Taka trochę słaba ;D
OdpowiedzUsuńSłucha tego. Moja kuzynka mieszkająca w jednym z większych miast Niemiec a mianowicie we Frankfurcie poszła ostatnio wraz z chłopakiem wybrać ojro z bankomatu. No i naciska sobie guziczka a nagle pod bankomatem staje rumuńska dziewczynka lat może 4-5 i mówi "moje pieniądze, moje pieniądze" Moja kuzynka grzecznie jej mówi "nie, moje pieniądze" A ta mała dalej z wyciągniętą dłonią stoi. Ktoś głupi który projektował bankomat nie pomyślał i karta wychodzi z niego w tej samej minucie co pieniądze. Chłopak kuzynki jakoś dziecko odsuną i sobie poszli. Na 100% gdzieś za rogiem stała mamusia bądź tatuś i czekali na pieniążki. Paranoja xD
OdpowiedzUsuńU mnie są 3 takie "strefy", blokowiska gdzie jest pełno młodzieży i w niektórych naprawdę lepiej nie chodzić jak się nikogo nie zna :) domki jednorodzinne na obrzeżach gdzie głównie żyją policjanci, wojskowi i emeryci no i jest starówka która uważa się za "ELITĘ" ale tak naprawdę to snoby którzy przepłacają za wynajem mieszkania w zabytkowych kamienicach.
OdpowiedzUsuńchyba bałabym się tamtędy chodzić ;p
OdpowiedzUsuńej, śniło mi si ostatnio, że do Cibie pojechałam w odwiedziny ;p
Uwielbiam te Paryskie kontrasty. I to jest przedziwne, bo chociaż w Londynie też jest masa różnych kultur to jednak są one bardziej zbite. I widząc dzielnice lepsza-gorsza ale twarze wszędzie kolorowe. Tu hindusi, tu biali, tu murzyni (i nie mówię rasistowsko, żeby nie było!).
OdpowiedzUsuńW Polsce też są podziały, ale takich nie ma, bo u nas nie ma po co przyjeżdżać. A za Paryżem tęsknię. Takim właśnie.
A agresja mi nie przeszkadza. Wyrzucaj, co Ci na sercu leży, od tego są blogi ;) I zmieniłam tę weryfikację, nawet nie wiedziałam, że ją mam :)
Pozdrawiam!
Faktycznie wpada się z jednej skrajności w drugą... Chcę to zobaczyć! Jeśli kiedykolwiek wpadnę do Paryża, musisz być mi przewodnikiem. :)
OdpowiedzUsuńTaa, jedzenie największą motywacją Biny! xd ;d
OdpowiedzUsuńJakbym był w Paryżu, chciałbym zobaczyć i dostrzec to, co opisujesz. W ogóle chciałbym być w Paryżu , jednak jest to na pewno niemożliwe :)) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Intruz" ! :)
OdpowiedzUsuńjej, ale ty to pięknie opisałaś *-*
OdpowiedzUsuńmi zawsze Paryż kojarzył się tylko ze sztuką i wieżą c:
a tu tyle kontrastów i ciekawostek, łał *-*
myślałaś o pisaniu artykułów do gazet lub stron internetowych? świetnie by ci to poszło!
wiem jesem szalona, haha nudziło mi sie i tyle ;p
OdpowiedzUsuńjakiś czas je ponosze a potem zobaczymy, ale raczej wyjmę c:
wiesz co mi sie śniło? że byłam w Paryżu i sie spotkałyśmy! uciekałyśmy przed policją, bo piłyśmy piwo haha c:
swietne zdjecie, zazdroszcze i tez czekam na swoj wyjazd do paryza :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
o tak Paryż to miasto różnorodnych kultur... i wydaje mi się,że jest to jedna z jego zalet... :)
OdpowiedzUsuńw Polsce ( nie ważne w jakim mieście) spotkasz np. czarnoskórego to wszyscy się na niego gapią ( i to dosłownie, bez żadnych skrupułów), a tam wszyscy razem ze sobą współżyją... przynajmniej takie odniosłam wrażenie:)
Binka robi za przewodnika :D Jak się kiedyś pojawię w Paryżu to mnie oprowadzisz! :)
OdpowiedzUsuńJuż zamawiam samolot :D Damy radę!
UsuńWłaśnie wróciłam z Paryża i muszę Ci przyznać, że zazdroszczę, że możesz tam mieszkać :) Jak dla mnie świetne, a zarazem wlaśnie kontrastwe miasto. Nie przypomnęsobie, któa to była dzielnica, ale miałam okazję przechadzać się nią "podziwiając" same sex-shopy etc... Nie dziwiąc się spotkałam tam nawet sporo Polaków, z piwkiem i w dresach! :D
OdpowiedzUsuńA powracając do moich wrażeń, najbardziej podobało mi się na Champse-Elysee <3 Pewnie uznasz mnie za typową turystkę, ale jednak... Champse-Elysee ma coś w sobie :)
"kebsowe oświecene" <3 Chyba też podążę w swoją wyprawę by takowe odkryć. Wiesz ze SWAG zawsze kojarzy mi sie z "secretly we are gay"? I zawsze jak ktoś mówi o SWAGu to nie myślę o tym jak ktoś myśli. Ale ja mam dziwne skojarzenia więc o... W ogóle nie rozumiem tego całego swagu.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo chwytliwy sposób pisania, aż chce się czytać :).
OdpowiedzUsuńNie wiem na co mam teraz większy apetyt, na kebab, czy wycieczkę do Paryża. Lubię nasiąkać aż do kości klimatem miejsc w których bywam, czuję, że tam moja dusza miałaby niezłą pożywkę :) Pięknie to opisujesz, a podobno Paryża wcale nie wielbiłaś ;)
OdpowiedzUsuńI wcale nie mam kosmatych myśli :P
na żywo nie jest aż tak dobrze, jak to wygląda na zdjęciach, więc chociaż taki lekki podkład jest mi potrzebny, ale dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńMuszę się kiedyś wybrać do Paryża i zwiedzić to wszystko, co opisujesz.
My tak szukaliśmy najlepszego kebaba w Bułgarii i okazało się, że krył się pod szyldem 'zajebisty kebab'. Ziomeczek troszkę mówił po polsku, był taki zabawny. Do tej pory sobie mówimy czasem: a wszyćko chces?
Zamierzam xd
OdpowiedzUsuńAle pogodna zaczyna wszystko psuć, jak cały tydzień było 20+ tak dzisiaj 10 stopni.. ;/
Uwielbiam kontrasty w miastach, można poznać coś bardzo dogłębnie :)
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś odwiedzić Paryż :))
OdpowiedzUsuńkebab... kiedy ja ostatnio jadłam coś takiego:D
OdpowiedzUsuńkusi mnie, aby napisać coś u siebie o Łodzi ;D
OdpowiedzUsuńej, no, pancakes to bardzo fajna sprawa xD
Wiem, że niektórym się nie sprawdza, ja jednak zaliczam się do tych co się sprawdza. :)
OdpowiedzUsuńnawet poszukiwania najlepszego kebaba na mieście inspirują Cię do pisania, to niesamowite :D
OdpowiedzUsuńw sumie to dziwne, kiedy miasto jest takie podzielone, ale przynajmniej wiadomo, gdzie nie chadzać po zmroku.
swoją drogą, Panowie Żule nie są agresywni w Paryżu? bo tych warszawskich zawsze się boję, że się połaszą na biedną zawartość mojej torebki ;x
No to fajnie że się cieszysz:) Tylko może jakiś adres podaj. Możesz mi na maila wysłać?
OdpowiedzUsuńByłam w lipcu w Paryzu i zakochałam się w każdej części tego miasta. Marzę by kiedyś tam jeszcze powrócić
OdpowiedzUsuńo, zdecydowanie tAK :D pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam Kraków :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy post ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że nie przeczytam tej notki, a przeczytałam. W świetny sposób przedstawiłaś Paryż, który nie kończy się na Luwrze i wieży Eiffla. Zainteresowałaś mnie tym miastem.
OdpowiedzUsuńBTW. Standardowo najeczki.
Podoba mi się Paryż teraz jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca w których pełno wszystkiego. Gdzie są kontrasty! W niektórych miejscach wszystko zlewa sie w jedną niestrawną papkę (np w Londynie) po tym opisie widzę, że, każda dzielnica, ulica jest inna. Coś kapitalnego!
Musze się wybrać kiedyś na dłużej. Postanowione.
widzę, że moje przypuszczenie, że najlepsze kebsy są u Kurdów się sprawdza. Nawet we Francji :D
dziękuję bardzo! wzajemnie:*
OdpowiedzUsuńi zdrowiej mi tam!;)
Również jeszcze bardziej zainteresowałaś mnie tym miastem :)
OdpowiedzUsuńOj, kochana, nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę tego Paryża! Jak Ty się tam znalazłaś?! Przepraszam, za to pytanie, jeśli już o tym pisałas, ale nie śledzę Twojego bloga od początku. W każdym razie - dla mnie jesteś szczęściarą!:) A co do kebaba... Nie przepadam ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie byłam nigdy w Paryżu, ale to co opisujesz jest mega niesamowite - jak obok siebie, zupełnie oddzielone, żyją tak różne światy.. Będę musiała w końcu nadrobić zaległości i odwiedzić Paryż :D
OdpowiedzUsuńcałusy :**
ale masz przeżycia... zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam !
Myślę o tym intensywnie, zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńŻe też Ci się zachciało trip'ować po moim archiwum.xD Bój się Boga!
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :D hahahha tyle, ze ja zostawiam na dziś :D
Usuńwstęp przeczytałam w sensie pierwszy akapit.xD
UsuńŻeby nie było przeczytałam cały. Pamiętam nawet jak ostatnio mi pisałaś o tym wypadzie na kebaba, ale bez tych fascynujących szczegółów. "Wszędzie po kolei." To znaczy, że do sklepów z artykułami dla dorosłych też lubisz zaglądać?:D
UsuńPS Jeszcze z ciekawości zapytam. Bo tak fajnie to wszystko opisałaś całą tą wycieczkę. Jak byłam tam w tej dzielnicy 18, to miałaś kiedyś taki przypadek, że byłaś świadkiem jakiejś dziwnej (podejrzanej) akcji?
Usuńhahahah, kuciaka też chces? w ogóle przeczytałam mój komentarz wyżej i dziwię się, że coś zrozumiałaś, bo jest mega chaotyczny xd
OdpowiedzUsuńDziękuję! ^^
OdpowiedzUsuńAch, mam tak samo, niech już będzie laaato! xd
Dziękuję bardzo! :)
OdpowiedzUsuńa sówka ma 4 lata ^^
OdpowiedzUsuńMasz absolutną raję. Kiedy byłam tą zwiedzającą Paryż doszłam do tego samego wniosku. Jedna dzielnica moim zdaniem nie jet kontrastowa - dzielnica burdeli i sexshopów XD
OdpowiedzUsuńSwag, sex i słodycze xDDD
OdpowiedzUsuńUMARŁAM XD
Brzmi jak bajka - przejście z jednego świata do innego. Takie portale...