Żyjemy w drugiej dekadzie XXI wieku (jakby ktoś nie wiedział) i temat "podrywu" od dawna nie jest już tabu. Funkcjonują coraz odważniejsze stroje, coraz mniej wyszukane teksty i coraz bardziej zwierzęce zachowania. Co działa na kobiety? Hmm, głupie pytanie. Było aktualne chyba jeszcze kilka lat temu, ale teraz dzięki równouprawnieniu i innym feministycznym fanaberiom powoli zapominamy, która płeć powinna zdobywać, a która być zdobywana. Nie, nie wyznaję rycersko-księżniczkowych poglądów, po prostu uważam, że dziewczyny po prostu nie powinny za bardzo walczyć o facetów - ani to fajne, ani efektywne.
Temat podrywu jest bardzo szeroki - od jakiegoś niewinnego flirtu w warunkach szkolno-uczelnianych, przez zagadywanie ludzi na ulicy, po dzikie tańce w klubie. Ta pierwsza dziedzina jest najbardziej niewinna, skupię się więc na kolejnych. Kiedy mieszkałam w Polsce sytuacje zagadywania przez przypadkowych kolesi na ulicy zdarzały się bardzo rzadko - wszystkie znajomości lub romanse rozpoczynały się albo na terenie placówki edukacyjnej albo przez znajomych znajomych. Nie lubię generalizować w ten sposób, ale jednak - Polacy są dość nieśmiali. Albo zamknięci w sobie. Rozmawianie z przypadkowymi przechodniami nie jest wpisane w kanon normalności w naszym kraju. Oczywiście, od każdej reguły są wyjątki, ale ogólnie nasi rodacy nie znajdują w sobie motywacji (odwagi?) do zagadywania obcych dziewczyn. Nie mówię o sytuacjach, w których zabawa jest podkręcona dzięki alkoholowi, ale o zwykłym codziennym spacerku. Nigdy jakoś mi to nie przeszkadzało, sama wychodziłam z założenia, że znajomości prawie zawsze biorą się ze szkoły, od znajomych (którzy poznali się na wcześniejszym etapie edukacji), ewentualnie znajomi są dziećmi znajomych rodziców (którzy również poznali się w szkole). Zawsze tak jest! I było ok. Wylądowałam w Paryżu, rozpoczął się ostrzał. Odpowiadało mi to na początku - typowo turystyczna cecha. Ciekawili mnie Francuzi, którzy zwyczajnie zaczepiali mnie na ulicy, z uśmiechem, zabawną gadką, ewidentnym zainteresowaniem. Podobnie było podczas dowolnego wieczornego wyjścia... Pub lub klub, siedzę z dziewczynami, podchodzą faceci i bez wahania zaczynają z nami rozmawiać. Nie powinno mnie to jakoś strasznie dziwić, ale jednak - rzadko kiedy wdawałam się w jakiekolwiek znajomości z ludźmi przypadkowo poznanymi podczas imprezy. Kolesie byli mili, a ja oczywiście ucieszona... Miło jest wzbudzić czyjeś zainteresowanie. Kilka tygodni doświadczenia nauczyło mnie jednak, że nic dobrego nie może z tego wyniknąć. Może i powinnam była wychodzić z tego założenia od samego początku, ale swego rodzaju "popularność" po prostu mnie kręciła, jak zresztą większość dziewczyn z wschodniej Europy, zwyczajnie nie przyzwyczajonych do zawierania spontanicznych znajomości. Jasne, niektórzy sprawiali wrażenie facetów, "którym chodzi tylko o jedno", ale pozostali byli naprawdę fajni... Aha. Podobno wszyscy faceci są tacy sami. W tym przypadku mniej więcej się zgodzę: jeśli facet (przynajmniej tu) do ciebie zagada, to chociaż wydawałoby ci się, że to dlatego, że dostrzegł twoje wewnętrzne piękno i czarującą osobowość, to w gruncie rzeczy chodzi tylko i wyłącznie o to, by prędzej czy później wpisać cię na listę swoich zdobyczy i skasować twój numer. Zaznaczę, że nie wpadłam ani razu w taką pułapkę, gdy jakakolwiek znajomość przestawała mi pasować, to zgodnie ze swoją ulubioną metodą po prostu zapadałam się pod ziemię. Gdy zaczyna zagadywać do mnie wypiękniony Francuzik z przyklejonym uśmiechem, po prostu się ewakuuję. Zarządzam odwrót, przekręcam się o 180 stopni i najzwyczajniej odmaszerowuję... Imprezowe znajomości w Paryżu są bardzo złe.
niezbyt mi wyszło na temat.
c.d.n.
Wyszło, wyszło:D To może Polacy mają już Twoją wiedzę na temat ulicznych podrywów i dlatego "nie zarywają" do dziewczyn w taki sposób:D Może jednak Polska to mega inteligentny i przebiegły w tych sprawach naród:P
OdpowiedzUsuń:D wierz mi, w tym momencie wole szerzyc polskie podejscie...
UsuńNo co może wyjść z tego dobrego, jak przechodząc jedną ulicą zagadał po drodze do 5 dziewczyn?
OdpowiedzUsuńW Polsce jak ktoś się uśmiechnie do Ciebie - to już szacun :D
ciekawy styl. polubiłam ten blog :)
OdpowiedzUsuńdzięki! :)
UsuńWolę polskie podejście. Zgodnie z prawem popytu i podaży im rzadziej coś się zdarza, tym jest cenniejsze. Z tego co piszesz we Francji cierpisz na nadmiar podaży - efektem są wymienione przez Ciebie wyszczerzone Francuziki z włączonym Trybem Zdobywcy.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, gratuluję rozwoju bloga! Żeby mi się udawało robic tak częste aktualizacje! Skąd bierzesz wenę i motywację?
nie wiem, jak mam wenę to piszę ze 3 posty naraz, a potem włączam automatyczne publikacje :p wszystkie ostatnie tematy wynikły z codziennych sytuacji, obserwuję to, co się dzieje i piszę :) tak jak Ty, ale jestem chyba mniej wybredna w tematach... Bina i jej bzdety!
UsuńTryb Zdobywcy! aktywny all the time ._.
dziękuję :)
"Mniej wybredna w tematach" - rozumiem, że to aluzja do częstotliwości aktualizacji? Masz rację.
UsuńDzisiaj dogoniłaś mnie w ilości postów - serdecznie gratuluję!
Przy okazji: skąd Ty wzięłaś tę rzeszę wiernych czytelniczek? Znajome z realu czy poznane przy okazji blogowania? Przyznam, że ilość komentarzy pod każdym Twoim postem robi wrażenie!
Hmm... Może gdyby mój blog nie był taki nudny, to też dziesiątki osób wypowiadało by się pod moim artykułami?
o jja, jaki skromny :D czekaj, właśnie czytam Twojego posta i Ci napiszę.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZależy jescze kto sie dosiądzie :) Zazwyczaj uznaje to za męczące, a fajne znajomości zaczynam na koncertach, kiedy można odkryc i pogadać na jakiś łączący temat :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie, wspólne zainteresowania łączą :) ja jednak nigdy nikogo fajnego nie poznałam na koncercie :(
UsuńJa też nie - trochę za głośno na pogaduchy.
Usuńale można za tyłek kogoś złapać...
UsuńNo nie! W takim przypadku stajesz pewnie na nogach, wykonujesz obrót o 90 stopni i uderzasz dziada łokciem. Naucz dziada trochę kultury.
Usuń:D chciałam napisać coś głupiego, ale się powstrzymałam.
Usuńzniewagi nie toleruję, ale zazwyczaj uciekam zamiast stosować przemoc.
W sumie lepiej żebyś nie wdawała się w burdy. Nie przystoi to damie ;p
Usuńdamie, hoho. właśnie, uciekanie i tak jak na razie nigdy mnie nie zawiodło. czasem musiałam dosłownie zacząć biec, ach te przygody na mieście!
UsuńAh, ten nowoczesny Paryż :)
Usuńah, ta staromodna WWA
UsuńNie tęsknisz?
Usuńbywam często, ostatnio sobie szłam, a ten ziom który gra na krześle krzyknął "cześć Sabina!" :D moja sława mnie wyprzedza
Usuń*na patelni w sensie, chyba wiesz, o kogo mi chodzi :)
UsuńZnasz Gościa Grającego Na Krześle? Rany, rozmawiam z prawdziwym VIP-em! Kiedy zamierzasz wpaść w najbliższym czasie?
Usuńlubie Twój blog.;D Piszesz o fajnych rzeczach.;D
OdpowiedzUsuńdzięki!
Usuńtajemnicze i niedostępne dziewczyny sa chyba bardziej pociągające;p przecież faceci to zdobywcy! ;p
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale nie zawsze. Bardzo często ta "tajemniczość i niedostępność" są postrzegane jako zamknięcie się w sobie i nietowarzyskość.
UsuńRada Wujka Szarozielonego: panowie lubią, jak się zwraca na nich uwagę. Wtedy czują, że mają zielone światło.
Panowie Polacy! :D
Usuńhaha, ja się boję dawać zielone światło facetom. przyjechałbyś do Paryża i byś zobaczył, że to o krok (duży krok) za daleko.
Z tego co piszesz wynika, że ci French Lovers są straszni! Może czas zacząć chodzić z nożem, jak przystało na dziką kobietę ze Wschodu Europy :P ?
Usuńja już noszę taką dresiarską/złodziejską bransoletę, ale skusiłabym się na to: http://img.coolbuy.in/imed/30011565_i2.jpg
UsuńBardzo dobry wybór, musisz jednak odrobinę poćwiczyć żeby nie uszkodzić sobie nadgarstka przy użytkowaniu. Zaufaj mi - rok karate robi swoje!
Usuńtrenowałam jiu jitsu przez jakieś 4 lata, ihaaa!
UsuńNooo! Rewelacja! Lepsze niż jakikolwiek WF! No i w przeciwieństwie do niego ma zastosowanie praktyczne!
Usuńżeś dowalił z blogspotowym profilem, proszę!
Usuńjiu jitsu jeszcze nigdy mi się do niczego nie przydało :c oprócz wygrania srebrnego medalu w samoobronie na mistrzostwach Polski, jea
Jak szaleć to szaleć. Widzisz, przydało się - masz czym się chwalić znajomym.
Usuń"trenowałam jiu jitsu!" ":O to pokaż!" ":rzut koleżanką:" ":nienawiść:"
UsuńMówiłem o pokazywaniu medalu, ale Twój sposób też jest niezły.
Usuńten post jest ciekawy :) tak dalej!
OdpowiedzUsuńDokładnie!:))
UsuńNo niby racja, ale nie zaszkodzi czasem jak i dziewczyna zrobi ten pierwszy krok :))
OdpowiedzUsuń______________________
Sztuki walki? haha skąd ten pomysł ?:DD
aaa tak kiedyś wpadło :p ciekawe doświadczenie :)
Usuńnie mam nic do powiedzenia na ten temat. nigdy nikogo nie podrywałam i nikt nigdy nie podrywał mnie. i tak pozostanie jeszcze bardzo długo, więc trudno mi się wypowiadać na ten temat. ale z moich obserwacji wynika, że to faceci zazwyczaj zachowują się jak świnie wyzywając kobiety, kiedy proszą o numer telefonu...
OdpowiedzUsuńjohhny genialnie podrywa :D
OdpowiedzUsuńPodobno na nasz narodowy introwertyzm spowodowany jest raczej chłodnym klimatem tej części Europy. Nie wiem na ile jest to prawdą, ale południowcy rzeczywiście wydają mi się bardziej otwarci. Czy to dobrze, czy źle - trudno powiedzieć. Podryw mający na celu zaliczenie i odhaczenie brzmi źle, z drugiej strony trochę mi brakuje na naszych ulicach uśmiechu i większego otwarcia na ludzi.
OdpowiedzUsuńTy widać zwyczajnie za ładna jesteś, weź teraz i narzekaj :D
ej.
Usuńpołudniowcy: Włosi, Hiszpanie są bardziej otwarci, a Francuzi.... bardziej napaleni chyba.
Muszą czymś zapracować na tytuł najbardziej namiętnego narodu.
UsuńHa, ja w ogólnie niezbyt lubię Paryż /nie wiem dlaczego, nic mi paryżanie nie zrobili/
OdpowiedzUsuńWRESZCIE KTOŚ NIE LUBI PARYŻA! dzięki Ci za to.
UsuńHeh. To miasto jak każde inne. Ale... Jakoś znikąd wzięła mi się ta niechęć. W ogóle nie rozumiem czemu ludzie się jarają Paryżem i Francją. Pff, wielkie mi ale
Usuńjednak jego "magia" jakoś działa na większość ludzi... podobnie jest z językiem francuskim. nie ogarniam.
UsuńEwolucja wcale nie pozbawiła nas zwierzęcych zachowań, jedynie je przykryła pod grubą warstwą kurzu, co do podrywu zależnie od człowieka, jeden potrafi być górnolotny, drugi to burak :)
OdpowiedzUsuń"Napisałabym coś dziwnego" - podoba mi się :)) obserwuję :)
OdpowiedzUsuńNie cierpię tych dennych tekstów. GRr.
OdpowiedzUsuń<3
no proszę, jednak te kilometry znacznie różnią Polskę od Francuzów także sposobem podrywania ;d
OdpowiedzUsuńEh wydawało mi się, że skomentowałem już ten post. Czytałem go w pracy i skończyło się na przeczytaniu :) Nic nie wydrukowałem. Co do podrywu, właściwie nie wiem, czy to właściwe zachowanie?
OdpowiedzUsuńAlbo jest miłość i jakaś chemia od razu, wyrażająca się wspólnym tematem itp, albo nie. No co podryw zmieni właściwie? pomacanie się po dupie i nic więcej...
dziękuję.
czytasz blogi w pracy ROZBÓJNIKU?
Usuńno właśnie dokładnie o to macanie po dupie niektórym chodzi :p
@Kim jest Francuzik? czyt. Francuz?
OdpowiedzUsuńniezależnie od tańców godowych ja wierzę w przeznaczenie;-)
OdpowiedzUsuńi tu mamy tradycyjne podejście :)
Usuńco do zachowania Francuzów muszę się z Tobą zgodzić, miałam podobne sytuacje będąc z Paryżu.
OdpowiedzUsuńu nas w Polsce też takich osób nie brakuje, szczególnie w klubach... :P
alkohol robi swoje, normalnie "nasi" raczej tacy nie są.. :)
Usuńheh znajdzie się i taki bez alkoholu:))
Usuńmasz genialny styl pisania :)
OdpowiedzUsuńdzięki, miło mi :)
UsuńGrafika perfekcyjnie dobrana do tematu postu :))
OdpowiedzUsuńW zupełności myślę tak samo jak ty.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: dasia-handmade.blogspot.com
dokładnie, a lakiery, które kosztują śmieszne pieniądze - 3zł, czyli te co ja mam, to akurat fajna sprawa, z resztą są małe także jest ekonomicznie i wydajnie:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że Polacy wytwarzają taki mechanizm obronny i uciekają od nieznajomych, którzy chcą z nimi rozmawiać, ale jak widać, to dobry sposób :D
OdpowiedzUsuńhah no to ciekawie tam we Francji :D dobrze Ci ten post wyszedł;]
OdpowiedzUsuńCo do podrywania chłopaków przez dziewczyny to dla mnie jest żałosne. Czasami przyglądając się na przerwie w szkole zauważam dziewczyny, które biegają za chłopakami, migdalą się do nich i nie wiadomo co jeszcze.. a wygląda to słabo... Później chłopaki się z nich śmieją, że są łatwe itd,itp...
OdpowiedzUsuńParyż <3
w sumie mnie to cieszy, że tutaj nikt tak nie podbija i nie zaczyna gadki o niczym, bo zazwyczaj włącza mi się `gierary hierr` mode. chyba dlatego, że w większości są to dresiki, za którymi stoi cała ekipa kolegów xd
OdpowiedzUsuńCo do początku, to zgadzam się w pełni: jeśli kobieta ma 'podrywać', to naprawdę subtelnie, typu zwykłe zagadywania, nieznaczne gesty (oczywiście do osoby, którą zna, a nie przypadkowego faceta na ulicy). To facet powinien przejąć inicjatywę, ale bez przesady: nie lubię, kiedy obcy facet rzuca jakimś tekstem 'do zarywu'...
OdpowiedzUsuń(Witek! Witek to nie imięęę! XD Witek too, no nazwisko, ale lepiej brzmi od imienia i tak fajniej, i tak każdy tak na niego mówi ;3)
Sin.
(www.Sinka-Nah.blogspot.com)
ja się spotkałam z podobnym zachowaniem ze strony Niemców i Turków w Bułgarii ;/
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa pozostawione na moim blogu i zapraszam ponownie ;)
"zwierzęce zachowania" ?? haha mocne
OdpowiedzUsuń+ uwielbiam jasia fasole na twoim nagłówku!
dla mnie podryw wszech czasów to:
OdpowiedzUsuńmasz takie pięknie białe zeby... jaką pastą je myjesz?
________ odpowiem w filmiku !
TA, jaka porażka. Czekam w poczekalni pół godziny, a on, zadzwonił do mnie i zadawał przez telefon idiotyczne i trudne pytania.
OdpowiedzUsuńteż jestem zdania, że to facet powinien zabiegać o kobietę a nie odwrotnie :) faktycznie coś w tym jest, że Polacy są bardzo nieśmiali, stają się odważni dopiero po %. co prawda nie mam takiego porównania jak ty, ale dużo się nasłuchałam, że za granicą ludzie są otwarci, normalnie do ciebie zagadują, jak gdyby nigdy nic :)
OdpowiedzUsuńchyba nie wytrzymałabym długo w takiej Francji. wkurzam się jak mało kto, kiedy ktoś zaczepia mnie na ulicy/w knajpie itp itd. strasznie mnie mierzi, gdy koleś nie chce dać sobie spokoju i wciąż zagaduje, chociaż całą sobą krzzyczę, żeby spadał :D
OdpowiedzUsuńoni tego nie czają.
UsuńDość interesujący temat, świetny post ;)
OdpowiedzUsuńmądrze bardzo. równouprawnienie równouprawnieniem, ale jeśli chodzi o sferę miłości, jak dla mnie facet powinien pozostać inicjatorem, a raczej 'zdobywaczem' :)
OdpowiedzUsuńha ha ten Bravo :D
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi ta bajkę:D
w Polsce też zdarzają się namolni, zarówno w pubach, knajpach i w klubach, ale też w szkole ;/ różnie to bywa
OdpowiedzUsuńnie wiem, jak sytuacja wygląda w Paryżu, bo nigdy tam nie byłam, ale może kiedyś zobaczę, choć jednak jakoś bardzo mnie nie ciągnie
mimo tego wolę jednak, jak to facet zagaduje
cóż za dobrze dobrany obrazek ;d
Bo to wina facetów - oni rzadko kiedy są ok. Niezależnie od kraju...
OdpowiedzUsuń:) prowadzisz fajnego bloga
OdpowiedzUsuń*przesyła*
OdpowiedzUsuńMASZ ?
a żebyś wiedziała, dostałam! dzięki :D
UsuńNiestety tacy są mężczyźni, rzadko kiedy zdarza się taki, który rzeczywiście się nami szczerze interesuje i nie liczy na jedno. ;)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za gangnam style, może dlatego bardziej podoba mi się wersja akustyczna :D
OdpowiedzUsuńto fakt, Polacy są bardziej konserwatywni, też mam takie wrażenie. ogólnie zupełnie nie ciekawi mnie ani podryw na ulicy, ani w szkole, ani w klubie, nic by z tego nie wyszło, nawet (zakładając hipotetycznie), gdybym nie była w związku. musi byc fajna relacja i przyjaźń, na początek. jak nie ma błysku w oku, zrozumienia, podobnego poczucia humoru i po prostu fajnego mądrego faceta, dobrego (ok, skończę tą wyliczankę, bo facetów braknie ;)), to i największy biceps Johny'ego Brawo nie pomoże... no nie, żebym była jak Angelina Jolie, taka pewna siebie, piękna i cudowna. wychodzę z założenia, ze albo byc z kimś, totalnie, albo z nikim.
OdpowiedzUsuńmi się podoba Twój wywód. JA raczej stawiam na znajomości poznane przez kogoś, aczkolwiek mam spore grono znajomych poznanych na obcym terenie w obcym mieście:)
OdpowiedzUsuńOstatnio (idąc na autobus) usłyszałam: "Dokąd idzie taka ładna dziewczyna?"
OdpowiedzUsuńChłopak był młodym studentem. Był trzeźwy :)
Nie wiem czemu miało służyć to pytanie... Ja nie odbieram takich pytań i zaczepek pozytywnie. Nie wiem czy ktoś się naśmiewa, żartuje czy rzeczywiście chce powiedzieć komplement ;)
byłam bardzo zdziwiona pytaniem od obcego, nie wiedziałam co powiedzieć :)
Hah, wypiękniony francuz, muszę to zobaczyć!
OdpowiedzUsuńMam taki głupi plan, żeby na urodziny zrobić sobie wycieczkę do Paryża. Choćby na jeden dzień... Umówimy się na kawę czy coś? :P
A wracając do notki... Johnny, ach Johnny... Przerażają mnie wymuskani kolesie. Mimo że jestem stosunkowo nieśmiała i takie podrywy powinny dowartościować kobietę... to kto chciałby się umówić z gościem pokroju J.B. ?
A co do randkowania... Ostatnio wyczytałam (chyba w Elle), że portale randkowe są normalnością, codziennością i nadzieją na poznanie miłości życia.
Staram się nie przeklinać, ale... WTF?!
Ach... urodziłam się chyba nie w tej epoce.
Bye :*
http://visantpl.blogspot.com/