czwartek, 11 października 2012

Podryw

Żyjemy w drugiej dekadzie XXI wieku (jakby ktoś nie wiedział) i temat "podrywu" od dawna nie jest już tabu. Funkcjonują coraz odważniejsze stroje, coraz mniej wyszukane teksty i coraz bardziej zwierzęce zachowania. Co działa na kobiety? Hmm, głupie pytanie. Było aktualne chyba jeszcze kilka lat temu, ale teraz dzięki równouprawnieniu i innym feministycznym fanaberiom powoli zapominamy, która płeć powinna zdobywać, a która być zdobywana. Nie, nie wyznaję rycersko-księżniczkowych poglądów, po prostu uważam, że dziewczyny po prostu nie powinny za bardzo walczyć o facetów - ani to fajne, ani efektywne.
Temat podrywu jest bardzo szeroki - od jakiegoś niewinnego flirtu w warunkach szkolno-uczelnianych, przez zagadywanie ludzi na ulicy, po dzikie tańce w klubie. Ta pierwsza dziedzina jest najbardziej niewinna, skupię się więc na kolejnych. Kiedy mieszkałam w Polsce sytuacje zagadywania przez przypadkowych kolesi na ulicy zdarzały się bardzo rzadko - wszystkie znajomości lub romanse rozpoczynały się albo na terenie placówki edukacyjnej albo przez znajomych znajomych. Nie lubię generalizować w ten sposób, ale jednak - Polacy są dość nieśmiali. Albo zamknięci w sobie. Rozmawianie z przypadkowymi przechodniami nie jest wpisane w kanon normalności w naszym kraju. Oczywiście, od każdej reguły są wyjątki, ale ogólnie nasi rodacy nie znajdują w sobie motywacji (odwagi?) do zagadywania obcych dziewczyn. Nie mówię o sytuacjach, w których zabawa jest podkręcona dzięki alkoholowi, ale o zwykłym codziennym spacerku. Nigdy jakoś mi to nie przeszkadzało, sama wychodziłam z założenia, że znajomości prawie zawsze biorą się ze szkoły, od znajomych (którzy poznali się na wcześniejszym etapie edukacji), ewentualnie znajomi są dziećmi znajomych rodziców (którzy również poznali się w szkole). Zawsze tak jest! I było ok. Wylądowałam w Paryżu, rozpoczął się ostrzał. Odpowiadało mi to na początku - typowo turystyczna cecha. Ciekawili mnie Francuzi, którzy zwyczajnie zaczepiali mnie na ulicy, z uśmiechem, zabawną gadką, ewidentnym zainteresowaniem. Podobnie było podczas dowolnego wieczornego wyjścia... Pub lub klub, siedzę z dziewczynami, podchodzą faceci i bez wahania zaczynają z nami rozmawiać. Nie powinno mnie to jakoś strasznie dziwić, ale jednak - rzadko kiedy wdawałam się w jakiekolwiek znajomości z ludźmi przypadkowo poznanymi podczas imprezy. Kolesie byli mili, a ja oczywiście ucieszona... Miło jest wzbudzić czyjeś zainteresowanie. Kilka tygodni doświadczenia nauczyło mnie jednak, że nic dobrego nie może z tego wyniknąć. Może i powinnam była wychodzić z tego założenia od samego początku, ale swego rodzaju "popularność" po prostu mnie kręciła, jak zresztą większość dziewczyn z wschodniej Europy, zwyczajnie nie przyzwyczajonych do zawierania spontanicznych znajomości. Jasne, niektórzy sprawiali wrażenie facetów, "którym chodzi tylko o jedno", ale pozostali byli naprawdę fajni... Aha. Podobno wszyscy faceci są tacy sami. W tym przypadku mniej więcej się zgodzę: jeśli facet (przynajmniej tu) do ciebie zagada, to chociaż wydawałoby ci się, że to dlatego, że dostrzegł twoje wewnętrzne piękno i czarującą osobowość, to w gruncie rzeczy chodzi tylko i wyłącznie o to, by prędzej czy później wpisać cię na listę swoich zdobyczy i skasować twój numer. Zaznaczę, że nie wpadłam ani razu w taką pułapkę, gdy jakakolwiek znajomość przestawała mi pasować, to zgodnie ze swoją ulubioną metodą po prostu zapadałam się pod ziemię. Gdy zaczyna zagadywać do mnie wypiękniony Francuzik z przyklejonym uśmiechem, po prostu się ewakuuję. Zarządzam odwrót, przekręcam się o 180 stopni i najzwyczajniej odmaszerowuję... Imprezowe znajomości w Paryżu są bardzo złe.

niezbyt mi wyszło na temat.
c.d.n.

94 komentarze:

  1. Wyszło, wyszło:D To może Polacy mają już Twoją wiedzę na temat ulicznych podrywów i dlatego "nie zarywają" do dziewczyn w taki sposób:D Może jednak Polska to mega inteligentny i przebiegły w tych sprawach naród:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D wierz mi, w tym momencie wole szerzyc polskie podejscie...

      Usuń
  2. No co może wyjść z tego dobrego, jak przechodząc jedną ulicą zagadał po drodze do 5 dziewczyn?
    W Polsce jak ktoś się uśmiechnie do Ciebie - to już szacun :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolę polskie podejście. Zgodnie z prawem popytu i podaży im rzadziej coś się zdarza, tym jest cenniejsze. Z tego co piszesz we Francji cierpisz na nadmiar podaży - efektem są wymienione przez Ciebie wyszczerzone Francuziki z włączonym Trybem Zdobywcy.

    Przy okazji, gratuluję rozwoju bloga! Żeby mi się udawało robic tak częste aktualizacje! Skąd bierzesz wenę i motywację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, jak mam wenę to piszę ze 3 posty naraz, a potem włączam automatyczne publikacje :p wszystkie ostatnie tematy wynikły z codziennych sytuacji, obserwuję to, co się dzieje i piszę :) tak jak Ty, ale jestem chyba mniej wybredna w tematach... Bina i jej bzdety!
      Tryb Zdobywcy! aktywny all the time ._.
      dziękuję :)

      Usuń
    2. "Mniej wybredna w tematach" - rozumiem, że to aluzja do częstotliwości aktualizacji? Masz rację.

      Dzisiaj dogoniłaś mnie w ilości postów - serdecznie gratuluję!

      Przy okazji: skąd Ty wzięłaś tę rzeszę wiernych czytelniczek? Znajome z realu czy poznane przy okazji blogowania? Przyznam, że ilość komentarzy pod każdym Twoim postem robi wrażenie!

      Hmm... Może gdyby mój blog nie był taki nudny, to też dziesiątki osób wypowiadało by się pod moim artykułami?

      Usuń
    3. o jja, jaki skromny :D czekaj, właśnie czytam Twojego posta i Ci napiszę.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Zależy jescze kto sie dosiądzie :) Zazwyczaj uznaje to za męczące, a fajne znajomości zaczynam na koncertach, kiedy można odkryc i pogadać na jakiś łączący temat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie, wspólne zainteresowania łączą :) ja jednak nigdy nikogo fajnego nie poznałam na koncercie :(

      Usuń
    2. Ja też nie - trochę za głośno na pogaduchy.

      Usuń
    3. ale można za tyłek kogoś złapać...

      Usuń
    4. No nie! W takim przypadku stajesz pewnie na nogach, wykonujesz obrót o 90 stopni i uderzasz dziada łokciem. Naucz dziada trochę kultury.

      Usuń
    5. :D chciałam napisać coś głupiego, ale się powstrzymałam.

      zniewagi nie toleruję, ale zazwyczaj uciekam zamiast stosować przemoc.

      Usuń
    6. W sumie lepiej żebyś nie wdawała się w burdy. Nie przystoi to damie ;p

      Usuń
    7. damie, hoho. właśnie, uciekanie i tak jak na razie nigdy mnie nie zawiodło. czasem musiałam dosłownie zacząć biec, ach te przygody na mieście!

      Usuń
    8. bywam często, ostatnio sobie szłam, a ten ziom który gra na krześle krzyknął "cześć Sabina!" :D moja sława mnie wyprzedza

      Usuń
    9. *na patelni w sensie, chyba wiesz, o kogo mi chodzi :)

      Usuń
    10. Znasz Gościa Grającego Na Krześle? Rany, rozmawiam z prawdziwym VIP-em! Kiedy zamierzasz wpaść w najbliższym czasie?

      Usuń
  5. lubie Twój blog.;D Piszesz o fajnych rzeczach.;D

    OdpowiedzUsuń
  6. tajemnicze i niedostępne dziewczyny sa chyba bardziej pociągające;p przecież faceci to zdobywcy! ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie zawsze. Bardzo często ta "tajemniczość i niedostępność" są postrzegane jako zamknięcie się w sobie i nietowarzyskość.

      Rada Wujka Szarozielonego: panowie lubią, jak się zwraca na nich uwagę. Wtedy czują, że mają zielone światło.

      Usuń
    2. Panowie Polacy! :D
      haha, ja się boję dawać zielone światło facetom. przyjechałbyś do Paryża i byś zobaczył, że to o krok (duży krok) za daleko.

      Usuń
    3. Z tego co piszesz wynika, że ci French Lovers są straszni! Może czas zacząć chodzić z nożem, jak przystało na dziką kobietę ze Wschodu Europy :P ?

      Usuń
    4. ja już noszę taką dresiarską/złodziejską bransoletę, ale skusiłabym się na to: http://img.coolbuy.in/imed/30011565_i2.jpg

      Usuń
    5. Bardzo dobry wybór, musisz jednak odrobinę poćwiczyć żeby nie uszkodzić sobie nadgarstka przy użytkowaniu. Zaufaj mi - rok karate robi swoje!

      Usuń
    6. trenowałam jiu jitsu przez jakieś 4 lata, ihaaa!

      Usuń
    7. Nooo! Rewelacja! Lepsze niż jakikolwiek WF! No i w przeciwieństwie do niego ma zastosowanie praktyczne!

      Usuń
    8. żeś dowalił z blogspotowym profilem, proszę!

      jiu jitsu jeszcze nigdy mi się do niczego nie przydało :c oprócz wygrania srebrnego medalu w samoobronie na mistrzostwach Polski, jea

      Usuń
    9. Jak szaleć to szaleć. Widzisz, przydało się - masz czym się chwalić znajomym.

      Usuń
    10. "trenowałam jiu jitsu!" ":O to pokaż!" ":rzut koleżanką:" ":nienawiść:"

      Usuń
    11. Mówiłem o pokazywaniu medalu, ale Twój sposób też jest niezły.

      Usuń
  7. ten post jest ciekawy :) tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. No niby racja, ale nie zaszkodzi czasem jak i dziewczyna zrobi ten pierwszy krok :))
    ______________________
    Sztuki walki? haha skąd ten pomysł ?:DD

    OdpowiedzUsuń
  9. nie mam nic do powiedzenia na ten temat. nigdy nikogo nie podrywałam i nikt nigdy nie podrywał mnie. i tak pozostanie jeszcze bardzo długo, więc trudno mi się wypowiadać na ten temat. ale z moich obserwacji wynika, że to faceci zazwyczaj zachowują się jak świnie wyzywając kobiety, kiedy proszą o numer telefonu...

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobno na nasz narodowy introwertyzm spowodowany jest raczej chłodnym klimatem tej części Europy. Nie wiem na ile jest to prawdą, ale południowcy rzeczywiście wydają mi się bardziej otwarci. Czy to dobrze, czy źle - trudno powiedzieć. Podryw mający na celu zaliczenie i odhaczenie brzmi źle, z drugiej strony trochę mi brakuje na naszych ulicach uśmiechu i większego otwarcia na ludzi.
    Ty widać zwyczajnie za ładna jesteś, weź teraz i narzekaj :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej.
      południowcy: Włosi, Hiszpanie są bardziej otwarci, a Francuzi.... bardziej napaleni chyba.

      Usuń
    2. Muszą czymś zapracować na tytuł najbardziej namiętnego narodu.

      Usuń
  11. Ha, ja w ogólnie niezbyt lubię Paryż /nie wiem dlaczego, nic mi paryżanie nie zrobili/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WRESZCIE KTOŚ NIE LUBI PARYŻA! dzięki Ci za to.

      Usuń
    2. Heh. To miasto jak każde inne. Ale... Jakoś znikąd wzięła mi się ta niechęć. W ogóle nie rozumiem czemu ludzie się jarają Paryżem i Francją. Pff, wielkie mi ale

      Usuń
    3. jednak jego "magia" jakoś działa na większość ludzi... podobnie jest z językiem francuskim. nie ogarniam.

      Usuń
  12. Ewolucja wcale nie pozbawiła nas zwierzęcych zachowań, jedynie je przykryła pod grubą warstwą kurzu, co do podrywu zależnie od człowieka, jeden potrafi być górnolotny, drugi to burak :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Napisałabym coś dziwnego" - podoba mi się :)) obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie cierpię tych dennych tekstów. GRr.

    <3

    OdpowiedzUsuń
  15. no proszę, jednak te kilometry znacznie różnią Polskę od Francuzów także sposobem podrywania ;d

    OdpowiedzUsuń
  16. Eh wydawało mi się, że skomentowałem już ten post. Czytałem go w pracy i skończyło się na przeczytaniu :) Nic nie wydrukowałem. Co do podrywu, właściwie nie wiem, czy to właściwe zachowanie?
    Albo jest miłość i jakaś chemia od razu, wyrażająca się wspólnym tematem itp, albo nie. No co podryw zmieni właściwie? pomacanie się po dupie i nic więcej...
    dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytasz blogi w pracy ROZBÓJNIKU?
      no właśnie dokładnie o to macanie po dupie niektórym chodzi :p

      Usuń
  17. @Kim jest Francuzik? czyt. Francuz?

    OdpowiedzUsuń
  18. niezależnie od tańców godowych ja wierzę w przeznaczenie;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. co do zachowania Francuzów muszę się z Tobą zgodzić, miałam podobne sytuacje będąc z Paryżu.
    u nas w Polsce też takich osób nie brakuje, szczególnie w klubach... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. alkohol robi swoje, normalnie "nasi" raczej tacy nie są.. :)

      Usuń
    2. heh znajdzie się i taki bez alkoholu:))

      Usuń
  20. masz genialny styl pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Grafika perfekcyjnie dobrana do tematu postu :))

    OdpowiedzUsuń
  22. W zupełności myślę tak samo jak ty.
    Zapraszam do mnie: dasia-handmade.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. dokładnie, a lakiery, które kosztują śmieszne pieniądze - 3zł, czyli te co ja mam, to akurat fajna sprawa, z resztą są małe także jest ekonomicznie i wydajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Coś w tym jest, że Polacy wytwarzają taki mechanizm obronny i uciekają od nieznajomych, którzy chcą z nimi rozmawiać, ale jak widać, to dobry sposób :D

    OdpowiedzUsuń
  25. hah no to ciekawie tam we Francji :D dobrze Ci ten post wyszedł;]

    OdpowiedzUsuń
  26. Co do podrywania chłopaków przez dziewczyny to dla mnie jest żałosne. Czasami przyglądając się na przerwie w szkole zauważam dziewczyny, które biegają za chłopakami, migdalą się do nich i nie wiadomo co jeszcze.. a wygląda to słabo... Później chłopaki się z nich śmieją, że są łatwe itd,itp...
    Paryż <3

    OdpowiedzUsuń
  27. w sumie mnie to cieszy, że tutaj nikt tak nie podbija i nie zaczyna gadki o niczym, bo zazwyczaj włącza mi się `gierary hierr` mode. chyba dlatego, że w większości są to dresiki, za którymi stoi cała ekipa kolegów xd

    OdpowiedzUsuń
  28. Co do początku, to zgadzam się w pełni: jeśli kobieta ma 'podrywać', to naprawdę subtelnie, typu zwykłe zagadywania, nieznaczne gesty (oczywiście do osoby, którą zna, a nie przypadkowego faceta na ulicy). To facet powinien przejąć inicjatywę, ale bez przesady: nie lubię, kiedy obcy facet rzuca jakimś tekstem 'do zarywu'...
    (Witek! Witek to nie imięęę! XD Witek too, no nazwisko, ale lepiej brzmi od imienia i tak fajniej, i tak każdy tak na niego mówi ;3)
    Sin.
    (www.Sinka-Nah.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  29. ja się spotkałam z podobnym zachowaniem ze strony Niemców i Turków w Bułgarii ;/
    dziękuję za miłe słowa pozostawione na moim blogu i zapraszam ponownie ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. "zwierzęce zachowania" ?? haha mocne

    + uwielbiam jasia fasole na twoim nagłówku!

    OdpowiedzUsuń
  31. dla mnie podryw wszech czasów to:
    masz takie pięknie białe zeby... jaką pastą je myjesz?

    ________ odpowiem w filmiku !

    OdpowiedzUsuń
  32. TA, jaka porażka. Czekam w poczekalni pół godziny, a on, zadzwonił do mnie i zadawał przez telefon idiotyczne i trudne pytania.

    OdpowiedzUsuń
  33. też jestem zdania, że to facet powinien zabiegać o kobietę a nie odwrotnie :) faktycznie coś w tym jest, że Polacy są bardzo nieśmiali, stają się odważni dopiero po %. co prawda nie mam takiego porównania jak ty, ale dużo się nasłuchałam, że za granicą ludzie są otwarci, normalnie do ciebie zagadują, jak gdyby nigdy nic :)

    OdpowiedzUsuń
  34. chyba nie wytrzymałabym długo w takiej Francji. wkurzam się jak mało kto, kiedy ktoś zaczepia mnie na ulicy/w knajpie itp itd. strasznie mnie mierzi, gdy koleś nie chce dać sobie spokoju i wciąż zagaduje, chociaż całą sobą krzzyczę, żeby spadał :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Dość interesujący temat, świetny post ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. mądrze bardzo. równouprawnienie równouprawnieniem, ale jeśli chodzi o sferę miłości, jak dla mnie facet powinien pozostać inicjatorem, a raczej 'zdobywaczem' :)

    OdpowiedzUsuń
  37. ha ha ten Bravo :D
    Przypomniałaś mi ta bajkę:D

    OdpowiedzUsuń
  38. w Polsce też zdarzają się namolni, zarówno w pubach, knajpach i w klubach, ale też w szkole ;/ różnie to bywa
    nie wiem, jak sytuacja wygląda w Paryżu, bo nigdy tam nie byłam, ale może kiedyś zobaczę, choć jednak jakoś bardzo mnie nie ciągnie
    mimo tego wolę jednak, jak to facet zagaduje
    cóż za dobrze dobrany obrazek ;d

    OdpowiedzUsuń
  39. Bo to wina facetów - oni rzadko kiedy są ok. Niezależnie od kraju...

    OdpowiedzUsuń
  40. Niestety tacy są mężczyźni, rzadko kiedy zdarza się taki, który rzeczywiście się nami szczerze interesuje i nie liczy na jedno. ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. nie przepadam za gangnam style, może dlatego bardziej podoba mi się wersja akustyczna :D

    OdpowiedzUsuń
  42. to fakt, Polacy są bardziej konserwatywni, też mam takie wrażenie. ogólnie zupełnie nie ciekawi mnie ani podryw na ulicy, ani w szkole, ani w klubie, nic by z tego nie wyszło, nawet (zakładając hipotetycznie), gdybym nie była w związku. musi byc fajna relacja i przyjaźń, na początek. jak nie ma błysku w oku, zrozumienia, podobnego poczucia humoru i po prostu fajnego mądrego faceta, dobrego (ok, skończę tą wyliczankę, bo facetów braknie ;)), to i największy biceps Johny'ego Brawo nie pomoże... no nie, żebym była jak Angelina Jolie, taka pewna siebie, piękna i cudowna. wychodzę z założenia, ze albo byc z kimś, totalnie, albo z nikim.

    OdpowiedzUsuń
  43. mi się podoba Twój wywód. JA raczej stawiam na znajomości poznane przez kogoś, aczkolwiek mam spore grono znajomych poznanych na obcym terenie w obcym mieście:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ostatnio (idąc na autobus) usłyszałam: "Dokąd idzie taka ładna dziewczyna?"
    Chłopak był młodym studentem. Był trzeźwy :)
    Nie wiem czemu miało służyć to pytanie... Ja nie odbieram takich pytań i zaczepek pozytywnie. Nie wiem czy ktoś się naśmiewa, żartuje czy rzeczywiście chce powiedzieć komplement ;)
    byłam bardzo zdziwiona pytaniem od obcego, nie wiedziałam co powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Hah, wypiękniony francuz, muszę to zobaczyć!
    Mam taki głupi plan, żeby na urodziny zrobić sobie wycieczkę do Paryża. Choćby na jeden dzień... Umówimy się na kawę czy coś? :P
    A wracając do notki... Johnny, ach Johnny... Przerażają mnie wymuskani kolesie. Mimo że jestem stosunkowo nieśmiała i takie podrywy powinny dowartościować kobietę... to kto chciałby się umówić z gościem pokroju J.B. ?
    A co do randkowania... Ostatnio wyczytałam (chyba w Elle), że portale randkowe są normalnością, codziennością i nadzieją na poznanie miłości życia.
    Staram się nie przeklinać, ale... WTF?!
    Ach... urodziłam się chyba nie w tej epoce.
    Bye :*

    http://visantpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM