wtorek, 18 września 2012

Slender...


Gram na kompie, to jasne. Zazwyczaj gram jednak w jakieś stare RPG, stare samochodówki, starego Mario i inne stare starocie, ostatnio jednak skusiłam się na coś zupełnie nowego. Historie o grze Slender opanowały internet, wszędzie można przeczytać coś zabawnego (strasznego) na jej temat, podobno nawet gracze obeznani w grach typu horror rzeczywiście boją się SlenderMana. Hmmm... to nie dla mnie. Nie jestem fanką strachu, na horrorach drę się jak down, a sama myśl, że to ja mogłabym sterować bohaterem i to z mojej winy wpadłby on w jakieś sidła zła, przyprawiała mnie o palpitacje serca.

Postanowiłam jednak udać się do czerpni wiedzy na każdy temat: YouTube. Pomogło? Jasne, znalazłam mnóstwo filmików, gdzie przerażeni gamerzy podążają przez upiorny ciemny las uzbrojeni jedynie w latareczkę, próbując znaleźć te debilne 8 rysunków. Oglądałam z najwyższym poziomem stresu; coś typowego dla mnie. Odsunęłam się w swoim fotelu jak najdalej, wytrzeszczając oczy, jednocześnie szykując się na szybkie ich zamknięcie i wczułam się w klimat gry. Gracze chodzili sobie po tym lesie, ubarwiając rozgrywkę niebanalnym komentarzem i szukając tych głupich karteczek. Oglądam, nie jest źle, aż nagle, bez żadnego ostrzeżenia, za rogiem pojawia się SlenderMan... i jest strasznie. Dorośli faceci krzyczący ze strachu i uciekający jak najdalej... Stwierdziłam, że najgorszy jest moment zaskoczenia - sam SlenderMan nie jest zabójczo przerażający. Facet jak facet, ubrany w garnitur, no, może ma trochę przydługie ramiona i nie posiada twarzy, ale bez przesady. To, co wywołuje strach, to fakt, że pojawia się znienacka w środku lasu + muzyka i efekty dźwiękowe działające na wyobraźnię. Po obejrzeniu kilku filmików (również takiego, w którym gracz odnosi sukces, kolekcjonuje wszystkie 8 stron i czeka na nagrodę, ale jedyne, co otrzymuje, to SlenderMan, który tak czy siak za nim podąża i w końcu go osacza... jedyną różnicą jest fakt pojawienia się napisów na koniec gry po jej "ukończeniu", jea) opracowałam mniej więcej drogę do sukcesu. Nie można się obracać; wszyscy wiercili się jak opętani, potęgując strach. A co, jeśli jest za tobą? Uff, nie ma. Ale potem boisz się znów obrócić w kierunku ruchu. I tak w kółko. Poza tym przegrywasz dopiero, gdy SlenderMan jest bardzo blisko ciebie, a ty na niego patrzysz - rozsądne więc wydaje się podążanie naprzód i nie patrzenie w tył. Nie patrz w tył. Nie patrz w tył. Powtarzając tę mantrę postanowiłam spróbować szczęścia.

Gra to darmowy projekt zajmujący zaledwie kilkadziesiąt mega, pobrałam ją więc szybko i zaczęłam przemierzać las. Pominę kilka żałosnych prób, w których tak się bałam, że wyłączałam grę chwilę po znalezieniu pierwszej kartki... Klawisz Escape nie pauzuje gry, tylko ją wyłącza, wiec trzeba się zdecydować raz, a dobrze. Przygotowałam się na dawkę strachu i postanowiłam zrobić co w mojej mocy, aby przejść grę. Co to za gra, której ukończenie zajmuje 5-8 minut, a polega na znalezieniu kilku rysunków w jakimś lasku? Pfff. Włączyłam. Jeżeli graliście, zrozumiecie moje typowo babskie posunięcie: w pierwszej kolejności odwiedziłam kible, aby to tam znaleźć pierwszy rysunek. Potem, z ryzykiem spotkania SlenderMana za bardzo bałabym się w ogóle do nich zbliżyć... On może czaić się za każdym rogiem, moje serce by tego nie wytrzymało. Tak, jestem noobem. Wolałam grać w terenie. Niestety, w kiblach nic nie było (damn), udałam się więc dalej. Po znalezieniu pierwszej karteczki pojawiła się nieco niepokojąca muzyka... SlenderMan mnie śledził. Postanowiłam jednak się nie oglądać, jak to założyłam wcześniej. Dobrze mi szło - maszerując (zdolność naszej kilkuletniej bohaterki do biegania jest bardzo ograniczona, po 50-metrowym truchcie zaczyna dyszeć i musi odpocząć, a to nie wpływa najlepiej na samopoczucie gracza) znalazłam 5 stron. Jeszcze tylko 3! Wiedziałam mniej więcej, gdzie ich szukać, w lesie, oprócz drzew jest 10 obiektów, w których znajdują się rysunki. Kible wykluczone, zostały 4 miejsca, czyli w tym momencie odwiedzając cokolwiek miałam 75 % na znalezienie karteczki (och, Bina, bogini matmy). Optymistycznie podążałam przez najszerszą alejkę w lesie, kierując się do samochodów. Nastawienie pozytywne i bezstresowe, mimo, że po zebraniu 5 rysunku muzyka znacznie przybrała na sile, a atmosfera się zagęściła. Dzięki nie szukaniu SlenderMana w krzakach nie miałam jednak jeszcze żadnych oznak, że może on się znajdować blisko mnie, więc z uśmiechem pląsałam dalej. I nagle... zawał. Tak totalnie nagle. Idę sobie, idę, mała dziewczynka w ciemnym lesie, lalala... Totalnie znienacka dźwięk gongu, a kamera samoczynnie obróciła się o 180 stopni ukazując tego leśnego zboczeńca dosłownie pół metra za mną. Tak, zaczęłam się drzeć, wykonałam jakiś niekontrolowany ruch myszką, przegrałam. Ekran zaciemnił się, zaszumiało, przez kilka sekund widziałam "twarz" mojego oprawcy i gra wyłączyła się. Naprawdę żałuję, że nie nagrywałam filmu webcamem, musiałam wyglądać pięknie. Prawie popłakałam się na myśl, że moja rewelacyjna metoda nie sprawdziła się... Nie odwracając się, SlenderMan najzwyczajniej w świecie mnie dogonił. Jestem rozczarowana. Od tamtej pory próbowałam raz, ale przypominając sobie niepowodzenie i czując serce podchodzące do gardła, wyłączyłam po 5 kartce. Rozważam kolejne próby.
Hmmmm.
Ok, nie piszę dalej, idę grać.

44 komentarze:

  1. O kurde, jak zobaczyłam tylko ten obrazek miałam dość. U mnie zawał murowany, usuń ten post najlepiej :D
    W życiu bym w to nie zagrała. Strasznie boję się horrorów, a ostatni jaki zobaczyłam to Sierociniec i to w kinie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mnie ta gra nie porywa. Jednak ja w ogóle nie gram w gry. Jestem z pokolenia, które biegało po podwórku i robiło fikołki na trzepaku, także ominął mnie komputerowy szał. Zawsze używałam go właściwie tylko do pracy ( z małymi wyjątkami ja jakieś proste przygodówki w deszczowe dni, ale nigdy nie miałam ambicji przejścia gry do końca;) grałam chwilę, ot z nudów), a teraz oczywiście Internet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez sie zawsze bawilam na dworze, jednak tak czy siak, komputerowy szal mnie dopadl. tak to sie konczy :p

      Usuń
  3. ja jakos nie przepadam za graniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. MArio jest kultowe ;)
    Kiedyś miałam manie na punkcie horrorów, które często sama oglądałam po czym spać nie mogłam hi jednakże przestałam już to oglądać. W takiej grze się nie widzę bo ja za bardzo mogła się wczuć w rolę postaci hi hi i jeszcze bym zawału dostała;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nigdy nie miałam fazy na gry , nigdy mnie do tego nie ciagnelo, lubie planszowki, i karty ,ale to musi być na żywo, nie wiem czemu, ale tak mam ! szkoda mi czasu, które te gry zabijają, gdy się za bardzo w nie wciągnie

    i tak , niestety jestem uczulona a przepyszne truskawki

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie z graniem jest różnie, w zasadzie nie mam żadnej gry na kompie, ale na komorce czasem popykam w golfa:D Nie powiem, że nie:D

    OdpowiedzUsuń
  7. takie granie zapewne uzależnia...ja kiedyś tak nagminnie grałam w simsy eh

    OdpowiedzUsuń
  8. nigdy nie grałam w Slendermana, chociaż kiedyś to zrobię :D
    Uprising jest bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zostałaś nominowana

    http://magicwordcherry.blogspot.com/2012/09/so-sweet-blog-award-moj-blog-otrzyma-az.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  10. moja siostra w to kiedyś grała hehe,ja nie gram w gry ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja raczej nie gram w gry komputerowe. No chyba, ze Simsy; ale to bardzo rzadko :)

    OdpowiedzUsuń
  12. dawno w nic nie grałam na komputerze

    OdpowiedzUsuń
  13. ja też dawno nie grałam, jedynie jak nudze sie w pracy to gram w karty na telefonie ;d

    Obserwuję i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak ja już dawno w nic nie grałam! ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też na hoororach drę się ile można. ;D
    Zazwyczaj w towarzystwie koleżanek, bo w domu to wcale tego nie oglądam. xd

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie gram w gry komputerowe, nie mam czasu :<

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja pierdzielę, w życiu bym w to nie zagrała, ja szczam ze strachu podczas oglądania Ring'u :D

    OdpowiedzUsuń
  18. chyba jednak wolę w to nie grać ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. do matury, w marcu? bardzo odważnie! :)

    co do gier, niestety, zupełnie nie mój temat, znam tylko GTA :D

    OdpowiedzUsuń
  20. ja gram jedynie w pasjansa i sapera xd
    slender dla mnie jest trochę śmieszny, szczerze powiedziawszy - taki koleś z rękoma długimi jak u pająka i brak twarzy xd ale może to dlatego, że nie grałam w tę grę ;d
    szkoda, że mieszkasz poza Polską ;< ja musiałam zrobić taki myk, ponieważ niestety nie mam ostatnio za dużo funduszy i bałam się, że po prostu wysyłka za granicę wyniosłaby mnie za dużo... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spoko, moze innym razem :D a slenderman jest STRASZNY.

      Usuń
  21. hah, no to długa ta grra :P

    OdpowiedzUsuń
  22. dzięęęęęęęęekuję :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja czasami mam takie napady, że mogłabym dniami i nocami przesiadywać przed komputerem i grać w gry. :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. nigdy nie słyszałam o tej grze ;d brzmi to ciekawie, w Twoim opisie, aczkolwiek nie chcę się wciągać w gry, szkoda mi na to trochę czasu :) swego czasu grałam w gry typu metin i namiętnie w simsy

    OdpowiedzUsuń
  25. haha też mam krzykliwe doświadczenia z tym :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Hello my dear,
    Such a great post!You have intresting blog!

    We can follow each other if you want?!

    Kisses,

    Nicoleta

    www.nicoleta.me

    REINVENT YOURSELF

    OdpowiedzUsuń
  27. coś słyszałam o tej grze, ale mnie takie rzeczy nie interesują. jakoś świat gier mnie nie pociąga a wolną chwilę wolę spędzić przy jakimś ciekawym filmie ;p

    OdpowiedzUsuń
  28. ja nie gram w ogóle w tego typu gry, brak mi czasu...;p

    OdpowiedzUsuń
  29. słyszałam o tej grze, ale to nie dla mnie. grałam kiedyś w amnezje, słyszałas o niej? :)) niestety, mój kolega wyłazył mi ją po 5 min, gdyż uznał, ze powinnam się bać, zamiast tego się ze wszystkiego śmiałam, haha :))

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM