piątek, 7 września 2012

Bagietolandia

Oczywiście, od dawna zabieram się do napisania czegoś konkretnego o Paryżanach, parisanna ostatnio grzecznie poprosiła, abym w końcu to zrobiła, więc voilà!
Paryżanie. O rany.
Specyficzni ludzie. Jak wspominałam ostatnio, nie należy mylić pojęć "Francuz" i "Paryżanin". Skupię się więc na tych drugich. Zacznę od tego, że wcale nie jest ich tak dużo... Większość ludzi mieszkających tu pochodzi, jeśli nie z innych państw, to przynajmniej z innych regionów Francji. Głęboko zakorzenionych Paryżan tkwiących tu od pokoleń ciężko znaleźć, ale niewątpliwie część przyjezdnych szybko pada ofiarą paryskich manier i mody. Idąc po ulicy widzę mnóstwo mężczyzn ewidentnie podążających za trendami, co w Warszawie jest niezauważalne w powodzi hipsterów, dresów i skejtów. Tej wiosny w Bagietolandii królowały czerwone spodnie - były wszędzie. WSZĘDZIE. Latem podwinięte nogawki - żaden słodki Francuzik nie oparł się temu trendowi. Ciekawe, co szykuje się na jesień. Standardowy look paryski: 1.65/1.70 wzrostu (kult Napoleona, ajj), szczupły, nawet chudy, choć zdarzają się oczywiście pokaźniejsi. Od góry: włosy w artystycznym nieładzie, okulary przeciwsłoneczne nie byle jakiej marki, włochata klata (stylowa koszula z rozpiętymi kilkoma guzikami), klejnoty ściśnięte w rureczkach, których ja bym się nie powstydziła, zazwyczaj jeansowe, czasem zaszaleją z jakimś kolorkiem. Następnie: yes, podwinięte nogawki obnażające patykowatą nózię w jakimś mokasynoczymś, nie wiem, bo z butów ogarniam tylko AirForce'y. Homoseksualistów wyróżnia torba, choć od tej reguły jest wiele wyjątków w obie strony. I tacy Paryżanie przemierzają stolicę w stylu "I'm fabulous".

Mam na koncie jeden niezły fail w tej dziedzinie. Rok temu, jak tylko tu przyjechałam, stylówa Francuzików nieco mnie przytłoczyła... Zaraz po tym przyszła pora na moje pierwsze CouchSurfingowe spotkanie w Bagietolandii. Max był przesłodki. Do bólu. Świetnie mi się z nim rozmawiało, był bardzo otwarty i miał mnóstwo ciekawych rzeczy do powiedzenia i dzielił się nimi ze mną, jakbyśmy znali się kilka lat, a nie pół godziny. Bardzo mi odpowiadała jego bezpośredniość. Szybko temat rozmowy zszedł na Warszawę (tak! to właśnie on pytał, gdzie leży Polska). Po krótkiej reklamie naszej wspaniałej WWY wyjechałam z jednym, ze swoich błyskotliwych spostrzeżeń: "gdybyś tak ubrany przeszedł się ulicami Warszawy, wszyscy pomyśleliby, że jesteś gejem". "Bo jestem!" odpowiedział dumnie Max i się roześmiał. RANYYY. Oczywiście, jak zwykle, zamurował mnie mój własny brak wyczucia. Zatkało mnie, a mój towarzysz rozmów głośno się roześmiał, rzekłabym, uderzył w bekę. Co gorsza, do dziś nie wiem, czy roześmiał się ze swojego super żartu i na widok mojej miny, czy naprawdę jest gejem i chciał rozluźnić sytuację. Widujemy się do dziś, a ja dalej nie wiem.
Wracając do tematu Paryżan, zanim się tu przeprowadziłam, wyobrażałam sobie Franuza w pasiastym czarno-białym longsleevie, w berecie i z podwiniętymi wąsami. Ach, trzymającego bagietkę lub dwie. Z bagietkami rzeczywiście jest szał: wszyscy uwielbiają przepyszne, świeże pieczywo, chodzą do piekarni i noszą bagiety przez miasto. Co do wąsaczy w pasiastych koszulkach, widziałam może dwóch lub trzech, ten look ewidentnie jest przerysowany.
O kobietach nie będę się rozpisywać - zadbane, szczupłe, uśmiechnięte.
Paryżanie oczarowują.

23 komentarze:

  1. o, widzę, że Francuzi - tak samo jak ja - wzrostem nie grzeszą :D
    w sumie masz rację... powinno się walczyć o to, o czym się marzy. ale jednak boję się, że ja się do tych marzeń nie nadaję. albo nie, boję się trochę w sumie też opinii innych. ech, ciągle się czegoś boję...
    dziękuję bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahahahahaha, wyobrażam sobie tę sytuację z gejem - ja mam podobny brak wyczucia :D Rozwaliło mnie to!

    OdpowiedzUsuń
  3. tak czerwone spodnie szał na nie był wszędzie !:D
    no u nas sami skejci i dresy ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie piszesz! Świetne spostrzeżenia :)

    Co do czerwonych spodni - też miałam dość "szału na nie", dlatego w gruncie rzeczy sobie takich nie kupiłam :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. hehehe. ja też miałam wyobrażenie,do dzisiaj, Paryżan w bluzkach w paski i z wąsami ;D

    aa i właśnie chyba muszę, szukać jakiegoś innego celu w życiu bo zdawanie chemii rozszerzonej jest ponad moje siły.. niestety.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiedziałam, że Paryżanin, a Francuz to coś/ ktoś inny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hah z tymi czerwonymi spodniami racja ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiem jaki mają w tym cel, ale robią to bardzo dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  9. chciałabym mieszkać w Paryżu.... yay!

    http://palistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie bym wybrała się do Paryża;d jest w nim coś co mnie do niego ciągnie xD

    www.grito-fuerte.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. ja też mam taką nadzieję ... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zazdroszczę , że w paryżu jesteś :)) długo tam będziesz ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Twój blog i styl pisania. ;) Zazdroszczę możliwości bycia w Paryżu, ponieważ jest to piękne miasto; tętni życiem (mody) i powala na kolana stylem. Bardzo bym chciała mieć chociaż raz możliwość zobaczenia tego pięknego miasta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. czytając to z chęcią pojechałabym do Paryża ;d kto wie, może pojadę ;)
    jestem od małego zakochana w Paryżu, cudownej wieży Eiffla i w języku francuskim ;d od tego roku mam okazję się go uczyć i bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bina, bardzo dziękuję :*:*:* Czerwone spodnie?!REALLY?:) Tutaj jeszcze nie dotarły - póki co - niebieskie i pomarańczowe i również patyczkowate nogi. Ehh...nie było mnie przez weekend a tu tyle mnie ominęło:)

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM