poniedziałek, 13 lutego 2017

Jak żyć?


Wchodzę na jakiegoś bloga. Myślałam, że temat się wyczerpał, że nie mógł powstać kolejny wpis o planowaniu. O tym, że trzeba mieć schludny kalendarz, robić sobie listy rzeczy do zrobienia, panować nad budżetem... Nie będę się produkować, wszyscy znamy te wpisy na pamięć, one są zawsze podobne. Autorki są na dodatek święcie przekonane, że ich złote metody uleczą każdego bloggera człowieka, że wszyscy powinni porzucić beztroski, spontaniczny tryb życia i zabrać się za zapisanie obowiązków na najbliższy tydzień w estetycznym plannerze. Artykuły są okraszone zdjęciami perfekcyjnych notatek napisanych niepokojąco równiutkim charakterem pisma, poukładanych kolorystycznie cienkopisów i oczywiście kubków z herbatą. Komentujący przyklaskują - przecież bez organizacji nie da się żyć. Ja chętnie przeglądam wszystkie te wpisy. Zgodzę się - brzmi rozsądnie. Jest tylko jeden problem. Ja serio nie potrafię funkcjonować w ten sposób.

Na tej samej zasadzie ja kiedyś rozpisywałam się, że ludzie mają klapki na oczach, że trzeba żyć chwilą, doceniać małe przyjemności, spełniać marzenia i tak dalej. Okazuje się jednak, że niektórzy po prostu są ulepieni z innej gliny niż ja, nie chcą odkrywać świata, nie lubią łoić browarów przy akompaniamencie muzyki, cieszyć się promieniami słońca oraz nie przejmować się tym, co będzie jutro. Tak samo jak ja nie jestem w stanie założyć plannera, bo albo zgubię go w przeciągu dwóch dni albo zapomnę, że go w ogóle założyłam. Istnieje też opcja, że go czymś zachlapię albo, że się pomylę, wpiszę coś w złą rubryczkę, zacznę kreślić i odechce mi się tego całego planowania.


Ja naprawdę lubię te wszystkie motywująco-inspirujące wpisy. Okej, nie wszystkie, ale podoba mi się koncept. Mam słabość do Kudełkowskiej, z którą "znamy się" blogowo od ładnych paru lat. Zawsze energiczna i wesoła, obecnie prowadzi razem z Anią bloga love-your-life. Laski podrzucają fajne pomysły, na przykład 30 rzeczy, które możesz zrobić zimą. Zwięźle, na temat i tak, że aż chce się rzucić wszystko i odhaczać punkty z listy. Dziewczyny co chwila produkują fajne artykuły na różne tematy. Piszą o marzeniach, empatii i surfowaniu po życiu z uśmiechem. Nie narzucają się. Jest bardzo pozytywnie! A prawda jest taka, że z zasady bloggerzy lubią mówić innym, jak należy żyć. Nie zrozumcie mnie źle - ja też lubię to robić, czasem wydaje mi się, że posiadłam tajemną wiedzę na temat cieszenia się życiem, chcę ją więc ogłosić wszem wobec. Nie o tym. Kicam sobie po blogosferze i trafiam na kolejny artykuł o tym, jak należy prowadzić bloga, albo lepiej, jak kreować swój wizerunek w internecie. Pisać tak, żeby dopasować się do wyszukiwań z Google, dodawać codziennie zdjęcie na insta, żeby o tobie czasem nie zapomniano, dzielić wpis na akapity opatrzone fikuśnymi tytułami i obowiązkowo wrzucić z 4-5 ruchomych bannerów z archiwalnymi wpisami podzielonymi tematycznie, żeby odwiedzający dostał oczopląsu i stracił 10 minut na odszukanie najnowszego artykułu. Tak się prowadzi bloga. W tekście regularnie trafiamy na słowa trzeba, należy oraz na formę rozkazującą czasowników. Czytelnicy szaleją ze szczęścia. Ale czy nie byłoby nudno, gdyby każdy blog i blogger był identyczny?

Jak żyć? Planować, czy być spontanicznym? Pisać pod SEO, czy po prostu z uśmiechem przelewać niezgrabny słowotok na bloga? Nie szukajcie odpowiedzi na blogach, bo nie ma uniwersalnych prawd regulujących te kwestie. Zapytajcie samych siebie.

32 komentarze:

  1. Od zawsze podchodzę do wszystkich porad z dystansem. I tak samo chce żeby mojego bloga i moje 'mądrości' ludzie tak właśnie traktowali. Nigdy jako prawdy objawione, bo mnie nikt do tego nie upoważnił, tylko jakiś przykład, okazję do przemyślenia może to u mnie zadziała, a może nie ma sensu się w to bawić bo ja tak nie potrafię. Nikomu nie mówię co trzeba i jak najlepiej tylko jak mnie w miarę wychodzi i że to na mnie działa. A dziewczyny z love-your-life też bardzo lubię i na bieżąco podglądam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z reguły nie planuję. Z resztą sama jakiś czas temu pisałam, że nie lubię się z kalendarzem :) Podziwiam jednak osoby, które solidnie punkt po punkcie rozpisują każdy dzień, a później jeszcze to wszystko realizują! U mnie zawsze panuje chaos, który w sumie bardzo lubię i się w nim odnajduję ;) A wszystkie blogowe rady traktuję z przymrużeniem oka. Najważniejsze to być sobą, fałsz łatwo wyczuć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło że ktoś w Internecie są jeszcze ludzie którzy nie narzucają innym "Jak żyć" i nie głoszą jedynej prawdy objawionej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej... na prawdę dziękuję ślicznie za ten komentarz który od Ciebie dostałem. Strasznie się cieszę, że ktoś poczuł to co pisałem, że te emocje są wyraźne i dobrze przekazane. Dawno nikt mi takiego komplementa nie pierdyknął!

      Swoją drogą zaciekawiło mnie jakie książki w takim razie czytasz hehe :P

      Hmm... może każdy coś podobnego przeżywał na pograniczy jawy i snu ...

      Usuń
  4. A całkiem niedawno to ja napisałam post o organizacji czasu. Ja akurat lubię te wszystkie kolorowe długopisy, jakieś ozdobne rysunki i notesy. Jak ja to mówię: estetyka przede wszystkim! Jednak nie mam plannera, bo jak dla mnie to po prostu za drogo kosztuje... Wole mój kalendarz, który dostałam od uczelni za darmo. Poza tym...do wszystkich rad najlepiej podchodzić z dystansem, tak samo jak dodając jakieś porady na blogu, można unikać formy rozkazującej. Rzeczywiście blogerzy bardzo często podpowiadają jak żyć, a nawet mogłabym powiedzieć, że nakazują innym jak mają żyć. Nic nie mam do porad życiowych, niektóre są całkiem przydatne, ale moim skromnym zdaniem rzeczywiście, często takie posty mają charakter rozkazujący i często pojawia się czasownik "trzeba". Dlatego jak dodaję jakieś poradniki wole unikać takich słów, a także zastąpić je innymi np. "według mnie", " uważam, że najlepiej będzie, jeśli..." lub "moim zdaniem najlepszy sposób to...". Wtedy słowa mają subiektywny charakter i tego się trzymam, bo od razu lepiej wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Każde życie jest inne Sabina. Mając 43 lata bawię się życiem. Przy czym nie odnoszę wrażenia, że mi coś umyka. Jestem szczęśliwa tu i teraz. Należy pamiętać, że zabawa to pojęcie względne i to co mnie cieszy , nie musi cieszyć Ciebie. Najważniejsze, aby czerpać z tego co daje nam życie:),
    zolza73.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami robię sobie jakiś tam plan dnia, ale raczej nie należę do osób, którzy muszą sobie rozplanować każdą minutę życia. Dla mnie to straszne. Ostatnio na jednym blogu wyczytałam, że jego autorka czuje się źle kiedy nie wykona jakiegoś punktu i nie położy się spać dopóki go nie wykona. Smutne takie życie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Od planowania czasu jeszcze bardziej lubię powtarzanie tych samych haseł o miłości, poszukiwaniu szczęścia, poszukiwaniu siebie i ogólnie cały ten ,,kołczing". Tak, wiem to wszystko o czym piszą dziewczyny z białymi biurkami i idealnymi włosami. To, że tego w życiu nie stosuję to mój wybór. Bawią mnie ludzie którzy myślą, ze przez bloga można zmienić świat. Że ich wpis przeczyta największy łobuz w szkole i przestanie bić słabszych. Ot, taka naiwna wiara wyniesiona z amerykańskich filmów. Kiedy widzę takie posty nieodmiennie mam wrażenie, że autorkom brakuje po prostu chociaż jednaj własnej myśli.
    Planowanie czasu to akurat nie takie wielkie zło, chociaż czuję się trochę przerażona myślą, że mogłabym planować każdy swój dzień. Pewnie wiele wpisów wyglądałoby tak: ,,czytać książkę w piżamie, zapomnieć o śniadaniu, obiedzie i kolacji, koło drugiej w nocy zasnąć z głową na ostatniej kartce". Jeżeli zależy mi na jakiejś rzeczy to będę pamiętać, żeby ją zrobić, jak mi nie zależy, to po co mam ją robić? proste.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja uwielbiam oglądać piękne zdjęcia na insta/ wpisy o super planowaniu / o motywacji itd. Ale przychodzi rzeczywistość. Moje ładne zdjęcia na insta nie są ładne. Kupiłam piękny książkowy kalendarz aby notować daty i nie wpisałam tam nic ! I to nie pierwszy raz. Kupiłam piękny notes żeby notować złote myśli i leży pusty. Daty mam zawieszone na lodówce wśród innych pierdół, złote myśli mam w głowie a potem o nich zapominam i tak - chyba to lubię :) I nie będę się zmuszać (nawet jak bym chciała) do czegoś co nie sprawi mi przyjemności. Da się nie planować i żyć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jedyną rzeczą którą sobie skrupulatnie do bólu zapisuję są treningi. dlatego? myślę, że gdyby nie to planowanie, to nie zmusiłabym się rano, żeby wstać i pójść. a kiedy sobie to zaplanuję, zapiszę, wieczorem zajrzę w moją listę - ooo. już wiem, jutro trening. jakoś mi łatwiej to przychodzi.
    przydałoby się również notować w jednym miejscu daty zaliczeń czy dedlajnów od mgr, ale to jakoś lepiej wygląda na marginesach zeszytów i nie umiem zapisywac tego w kalendarzu :D
    ale nie wyobrażam sobie np. pisania bloga zgodnie z organizatorskimi radami. dlaczego? bo mój blog to takie miejsce gdzie mogę sobie bezładnie pobełkotać. i chciałabym żeby takie zostało :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że czasem trzeba po prostu coś zaplanować, a czasem wypada być spontanicznym - trzeba znaleźć złoty środek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak każdy jest inny, każdy ma swój sposób na życie i spędzenie czasu :-) fajnie, że motywujemy się nawzajem i w sumie spoko jest poczytać takie wpisy...Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś nie rozstawałam się z kalendarzem. Obecnie kupiłam kalendarz w listopadzie, a jeszcze ani razu go nie użyłam. Taaaa. Bez komentarza. Myślę, że to jest związane z tym, że zbyt dużo się u mnie nie dzieje w ostatnim czasie. Na początku roku założyłam sobie codzienne zdjęcie na Instagramie. Nie pykło. Nie jestem dobra w takim bajeranckich planowaniach. Szybko mi się to bowiem nudzi. Ostatnio napisałam, że kolejny wpis będzie o Barcelonie. Hmm. Zachorowałam, nie miałam na nic siły, blog leżał i kwiczał, a dziś jak lepiej się czuję to zamiast dodać notkę o Barcelonie, dodałam o miłości. A co tam, zaszalałam! Nie mogłam się jednak powstrzymać. Wpisy często dzielę na akapity, bo tak mi wygodniej ogarnąć partiami to wszystko. Wyświetleń nie mam wielkich, ale lubię to robić. Lubię pisać. Tak po prostu. Myślałam o przejściu na własną domenę i zmianie nazwy, ale jak znowu zmienię to mi pół osób wypadnie pewnie, a byłoby mi tego szkoda, bo już polubiłam te osoby, które zaglądają do mnie, a przecież pewności nie mam że zostaną też na nowym adresie pod nową nazwą. No cóż. Błędne koło :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie to napisałaś i zrobiłaś mi zagadkę: czy mój blog narzuca komuś tok myślenia i działania? Jeśli masz jakieś zdanie na ten temat powiedz proszę. Bo nie taki był mój zamiar pisania, ale przy postach typu "jak się urządzić" słowo "należy" pada u mnie często... Na codzien raczej udzielam ludziom porad niż się narzucam, ale nie wiem jak to ujmuję pisząc teksty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam tylko delikatny zarys na przyszłość. Staram się nie planować wszystkiego co do godziny i minuty.
    Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie raz próbowałam mieć plener i do tego ładny ... nigdy nie wyszło i zrezygnowałam z tego. Rzadko mam plany, które muszę zapisać. Jeśli są naprawdę ważne, mam je w głowie i do dzisiaj funkcjonuje i to wcale nie najgorzej.
    Masz rację z tym, że bloggerzy często przekazują informację, w których jest napisane jak żyć. Niektórym może takie coś się przydaje. Mi nie...

    OdpowiedzUsuń
  16. To co napisałaś, jest jak najbardziej prawdziwe. Niekiedy żyjąc pod ciągłym planem zamkniemy się na innych "no bo jak potem zmieniać plany"? Tak jak ja, rzadko kiedy planuję, jestem bardziej osobą spontaniczną ale poukładaną. Natomiast bloga piszę wtedy gdy mam pomysł, natchnienie a nie to co piszą inni:)
    Pozdrawiam gorąco, shikatemeku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja może nie planuję jakoś szczególnie gorąco, ale co nieco sobie muszę w kalendarzu zaznaczyć, żeby moja skleroza nie zrujnowała mi życia dokumentnie. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja nawet jeśli sobie zaplanuje ładnie cały tydzień, to albo pierwszego dnia mam mega obsuwę, że wszystko kolejne się sypie, ale ktoś mi w te moje plany zaingeruje swoją osobą do tego stopnia, że i tak nic z tego nie wychodzi. :D Więc u mnie takie planowanie się totalnie nie sprawdza. :P

    OdpowiedzUsuń
  19. "Pisać pod CEO" - powinno być "pisać pod SEO" ;)

    Oszołomiona pięknem tych wszystkich plannerów kupiłam zeszyt i zaczęłam robić planner. I...zapomniałam o nim :/ To wszystko tak cudownie wygląda na zdjęciach, ale rzeczywistość jak zwykle jest inna. Fakt, taki planer może pomóc ogarnąć wiele rzeczy (mi pomógł w ogarnięciu egzaminów, nauki itp), ale te przepiękne i równiutkie zdjęcia mogą od razu zniechęcić jeśli wiemy, że nawet prostą kreskę my rysujemy krzywo...

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz całkowitą rację z tym, że niektórzy blogerzy udają znawców i próbują mówić innym jak żyć. Co zaś samej organizacji życia się tyczy, to u mnie jest z tym pół na pół. Czasami mam taki kocioł, że naprawdę muszę zapisać co, gdzie, kiedy. Innym razem kompletnie zapominam o swoim kalendarzyku i żyję chwilą :D Można? Można.

    OdpowiedzUsuń
  21. o żesz TY!!! :) jak miło! Dawno mi tak miło nie było :) my też mamy do Ciebie słabość :) <3

    OdpowiedzUsuń
  22. W tym mówieniu "jak mamy żyć" jest trochę pisania pod publiczkę, bo pewnie wpisy z określonym przekazem, dobrze trafiając do czytelnika, po prostu przyciągają ludzi. Dlatego się je przerysowuje, drukuje pewne rzeczy itd., chociaż ja tam za wiele o tym nie wiem :)

    Ale może tez jest w tym coś z tego, że siedząc w blogosferze i czytając innych blogerów, po prostu wskakuje nam trochę taki protekcjonalny styl wpisania? Taka prawdziwa odwaga do wyrażenia swojego zdania od A do Z, ktora w odbiorze może być trochę wyższościowa.

    OdpowiedzUsuń
  23. Po prostu odpoczynek od Wielkiego Miasta. Przede wszystkim psychiczny. Wędkowanie, grzybobranie, pływanie, wędrówki itp.

    NA ŻYCIE NIE MA RECEPTY. Tak jak na wychowanie dzieci. To jest temat bardzo szeroki. Nawet nie wiem od czego mam zacząć wymądrzanie się :) Każdy z nas jest inny tak jak odciski palców. Na pewno w życiu łatwiej jest ludziom, którzy się NICZYM NIE PRZEJMUJĄ. Piszę to na podstawie życiowych obserwacji a nie na podstawie przeczytanych książek czy SUPER BLOGÓW. Leciałem z koleżanką do Amsterdamu. Tak na wakacje do mojej koleżanki, która tam mieszka od 30 lat. Przygotowywałem się z miesiąc. To mam wziąć, tego nie, pamiętać o tym o tamtym itp. Znerwicowany, przejęty jak bym na Biegun miał jechać. Przyjeżdżam do Gdańska do Koleżanki O a ona nie przygotowana do lotu samolotem! Sczena mi opadała, nie kryłem zdenerwowania a Ona na to. Zaraz się spakuję i przygotuję! Jedną ręką z szafy wrzuca do walizeczki ciuchy z górnej półki, drugą ręką z dolnej półki i mówi, że już jest spakowana! :) TAK SIE POWINNO ZYĆ :)!! Ludziom tak żyjącym jest LŻEJ W ZYCIU.
    Pozdrowienia z życia! Którego nie można powtórzyć.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem, ale mnie trochę w sumie takie planowanie absolutnie wszystkiego. Nie bardzo w moim stylu.

    OdpowiedzUsuń
  25. * mnie trochę w sumie śmieszy - miało być :)

    OdpowiedzUsuń
  26. haha :)
    kazdy ma inna recepte na zycie, ja nie mam planera, zyje :) ale inni maja i fajnie, ze u nich sie ro sprawdza

    OdpowiedzUsuń
  27. Zgadzam się, że to co robimy w życiu należy robić w zgodzie ze sobą i w formie, która nam odpowiada. Ja akurat jestem z tych, co planowanie kochają, uwielbiam robić wszelkie listy i kupuję miliony kolorowych cienkopisów. Ale zdaję sobie sprawę, że dla niektórych jest to niezrozumiałe i zupełnie się nie sprawdza. Jedni żyją na spontanie, inni wolą planowanie w telefonie, albo mają wszystko w głowie. Takie ich prawo.

    OdpowiedzUsuń
  28. A wiesz co, Bina? Czytam Cię od 2014 roku i teraz właściwie przestałam z tego powodu, na który Ty tak się skarżysz w tym wpisie XD Mam wrażenie, że ten blog pod przykrywką różnych Twoich doświadczeń i obserwacji stał się takim marudnikiem - "bądź szczęśliwy! nie narzekaj, bo będziesz typowym polaczkiem! uśmiechnij się wreszcie! ja jestem szczęśliwa, ty też bądź!". Jak mantrę powtarzasz to w co drugim wpisie, tyle że innymi słowami. Ale... to pewnie tylko moje subiektywne uczucie, skoro nikt w komentarzach powyżej się z moją obserwacją nie utożsamia XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wróóóć! chcę Ci odpowiedzieć, a Cie nie ma. masz bloga?

      Usuń
  29. Każdy ma swój sposób na życie i nie ma co z tym dyskutować :D ja przechodziłam ten etap rzucenia plannera w kąt, bo jak napisałaś pomyliłam rubryczkę :D widocznie nie jestem jeszcze na to gotowa, i wcale mi to nie przeszkadza :D życie na spontanie też jest całkiem spoko :D

    OdpowiedzUsuń
  30. W planowaniu nie ma nic złego, dopóki robi się to wszystko z głową. Ja sama często planuję pewne rzeczy, robię listy, ale to z powodu mojej krótkiej pamięci :D Najgorsze jest to, że niektórzy naprawdę nie potrafią zrobić nic bez wcześniejszego, dokładnego rozplanowania, a to już jest niepokojące. Po za tym przecież nie wszystko da się zaplanować, czasem trzeba dać ponieść się chwili :)

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM