poniedziałek, 16 stycznia 2017

Olej Blue Monday


Dziś najbardziej depresyjny dzień roku, twierdzą amerykańscy naukowcy. Po pierwsze jest poniedziałek. Poza tym ponoć następuję kumulacja różnych nieprzyjemnych czynników - brak kasy po kupowaniu prezentów i sylwestrze, powrót do pracy i brak perspektyw urlopowych w najbliższym czasie, obleśna styczniowa pogoda oraz, na dokładkę, opona, która została ze świątecznego obżarstwa.

Oczywiście nie musi mieć to żadnego praktycznego wpływu na twoje życie, głównie z tego powodu, że przecież sam nim kierujesz, jesteś mądry i nie popadasz w depresję, tylko dlatego, że wypada Blue Monday. Proponuję zrobić coś ze swoim dniem.



Pomyśl o wakacjach. Przecież już od prawie miesiąca dni się wydłużają, lato nadciąga! Nie ma co zamulać, że jest zima. I tak co chwila wysnuwasz refleksję, że ten czas tak szybko leci... Styczeń zaraz się skończy, a potem już z górki. Niedługo znów będzie słonecznie i miło.
Ja w tym roku szczególnie rozmyślam o nadchodzącym lecie, gdyż po ok. 2 latach formułowania marzeń, gromadzenia środków oraz drapania się po dupie wyruszę w tzw. podróż marzeń. We dwoje jedziemy autostopem na wschód - z Polski przez kraje bałtyckie, prawdopodobnie zahaczając o Finlandię, następnie przez Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Chiny, rozmaite państwa Azji południowo-wschodniej aż do Australii i mojej wymarzonej Nowej Zelandii. Wyprawa zacznie się już w czerwcu.

Przeczytaj coś. Czytanie pozwala oderwać się od przyziemnych problemów.
Kończę trzecią książkę w tym roku i chwalę się statystyką, bo jest prawie tak imponująca jak u blogowych książkomaniaków. Chwalę się teraz, bo na pewno niedługo spadnie.
Lubię mieszać, czeka na mnie sporo tytułów. Trochę horrorów (King ftw), trochę psychologii, trochę kryminałów.

Idź na siłownię. Albo poćwicz w domu, pobiegaj, wymyśl coś. Aktywność fizyczna dostarcza po pierwsze kopa endorfin, a po drugie sprawia, że jesteś fit & sexy, a jak już wspominałam idzie lato.

Ulegnij pokusie. Wypij browar, zjedz czekoladę, zamów pizzę. Czasami przecież można.

Wróć do zainteresowań z dzieciństwa. Nie musisz robić laurki dla mamy ani biegać jak głupek po placu zabaw. Może jednak jest coś, w czym kiedyś byłeś dobry, a potem z jakiegoś powodu przestałeś się tym zajmować? Coś ci w dzieciństwie sprawiało przyjemność, a potem z tego "wyrosłeś"? A może fajnie byłoby wrócić do szydełkowania, śpiewania, grania, filcowania, rysowania, pisania anegdotek, robienia niespodzianek domownikom, przyglądania się kwiatom?
Ja ostatnimi czasy nieśmiało zabieram się do farb akrylowych, kleju, nożyczek oraz cienkopisów. Dawno temu chodziłam na zajęcia plastyczne, malowałam olejami na płótnie, rysowałam ołówkiem. Potem czar prysł. Parę miesięcy temu pozwoliłam sobie przypomnieć, jak fajnie jest chwycić za pędzle i inne przybory. Załączam próbne malowanko-wycinanki.

 A momentary lapse of reason


The Wall

Nie taki Blue Monday straszny, jak go malują. A porady najlepiej stosować regularnie. Może z wyjątkiem tej o uleganiu pokusom. A, zresztą...

61 komentarzy:

  1. Ulegam pokusie i biorę się za sprzątanie ;) taki mój plan na blue monday. A swoją drogą, to wyczuwam tą dziwną atmosferę w powietrzu, jakąś taką depresyjną... coś w tym jest ;-) miłego poniedziałku, Bina!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że z Blue Monday jest jak z piątkiem 13-tego. Trzeba mieć trochę rozumku i nie rozkminiać, czy ten pech do nas dotrze, czy nie. Sporo od nas zależy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. idź na siłownie, idź pobiegać, idź się poruszać ! Zmęczony sportem człowiek, to szczęśliwy człowiek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie poniedziałek jak każdy inny:D Co do pierwszego punktu- to zawsze poprawia humor i motywuje:))

    OdpowiedzUsuń
  5. z tym powrotem do rzeczy, które sprawiały mi przyjemność w dzieciństwie ostatnio się zaprzyjaźniam i bardzo polecam. bo okazuje się, że kiedyś byłam ciekawszym człowiekiem :D
    a co do blue monday - w tym roku jakoś gładko poszło, pewnie dlatego, że na razie w poniedziałki nie pracuję, więc nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie wiem, kiedy wypada ten Blue Monday. Raz słyszałam, że to ostatni poniedziałek stycznia, innym razem, że drugi of końca, a Ty mówisz, że dziś? Może każdy styczniowy poniedziałek taki po prostu jest? :P Jakoś go dziś nie odczułam i mam nadzieję, że już nie odczuję (odpukać w niemalowane!).

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak na dość depresyjną osobę raczej nie odczuwam tego całego Blue Monday. W ogóle myślę, że to taka bajeczka :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurde, dowiedziałam się o całej sprawie dopiero teraz, kiedy już cały dzień mi minął...
    Ale szczerze mówiąc, moja depresja ujawnia się, kiedy mam problemy osobiste i absolutnie nie mają na nią wpływu święta, jedzenie, brak pieniędzy i inne takie sprawy. Przecież nie jestem jeszcze jakimś dorosłym! :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie to dzień jak co dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie się obudziłam, że wczorja był blue monday :) aczkolwiek nie poczułam tego jakoś specjalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrząc na niektórych ludzi to dla nich całe życie jest w kolorze blue :) A tak naprawdę, to wydaje mi się że ludzie już tak lubią narzekać, zamulać i wpadać w depresyjny nastrój, że szukają sobie do tego powodów. Jak nie pogoda, to słabe ciśnienie, niebieski poniedziałek też jest dobrą okazją do marudzenia, czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W ogóle nie wiedziałam o co chodzi z tym najbardziej depresyjnym dniem w roku :) moja mama kończyła wczoraj 50 lat i powiedziała, że w jej wypadku naprawdę był to dzień depresyjny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm, ale czemu właśnie ten dzień? Ja już od ponad tygodnia normalnie popylam na uczelnię i nie rozumiem, czemu akurat ten poniedziałek miałby być gorszy od wielu poniedziałków w moim życiu. Zwłaszcza, ze pogoda akurat była cudna, śnieg walił jak szalony a miasto wyglądało jak wielka, urokliwa pocztówka. Mi starczy przejść się na rynek i już odzyskuję dobry humor - to chyba największa zaleta mieszkania w pięknym mieście. Nie mogę narzekać, bo uliczki którymi chodzę na uczelnie są zbyt urokliwe, kościoły zbyt gotyckie a Wisła zbyt szeroka i zbyt błyszcząca.
    Ale stanowczo nie wiem co ludzie widzą w sporcie. Mimo szczerych chęci nie sprawia mi on żadnej przyjemności. Czytam non stop, chyba pobiłam rekord życia, wzięłam się znowu za farby i wypastowałam wszystkie buty w pokoju - czego to człowiek nie zrobi w strachu przed sesją :D

    OdpowiedzUsuń
  14. szczerze powiedziawszy, gdyby nie trąbienie w mediach o blue monday, nawet nie wiedziałabym, że to było akurat wczoraj. Dla mnie całe to dziwne "święto" to sposób na usprawiedliwianie siebie i swoich niepowodzeń oraz narzekania :P
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. przegapiłam, nie weszłam w porę na fb i dowiedziałam się dzisiaj po fakcie;)

    jednak przyznam, że nie lubię stycznia ze względu na nużącą już zimę (no chyba że świeci słońce, a pod butami skrzypi śnieg)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojej zupełnie przegapiłam ten dzień, ale chyba jestem zbyt optymistycznie i pozytywnie nastawiona do świata żeby zwracać uwagę na takie rzeczy :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam, bardzo podobają mi się Twoje wywody, chcę pochwalić i obserwuję :-)!

      Usuń
  17. W tym roku jakoś w ogóle przegapiłam fakt tego blue monday, dla mnie to był jeden z lepszych dni ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  18. "To nie poniedziałki są niefajne, tylko Twoje życie" - tego warto się trzymać. Ludzie, którzy żyją szczęśliwie nawet nie zwracają uwagi na takie dni. :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja co roku zapominam o Blue Monday i co roku dowiaduje się o tym z internetu a nigdy sama bym na to nie wpadła. Wydaje mi się, że więcej jest w okół tego dnia negatywnego szumu medialnego niż faktycznie złego nastroju wśród ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. ja wcale nie odczułam tego całego blue monday;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Myśl o wakacjach to zły pomysł, bo chciałabym żeby było już ciepło :D
    Gingerheadlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetne te malowanki, naprawdę extra ;)
    Ja akurat ten najbardziej depresyjny dzień roku lekko sobie osłodziłam zwycięstwem w banku - w końcu wyślą mi kartę kredytową, bo moja straciła ważność 2 miesiące temu, a ja dopiero się obudziłam :D Ale pogoda to w Anglii była paskudna... :(

    OdpowiedzUsuń
  23. W depresyjne dni zabieram się za kolorowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny artykuł. Pomysł o wakacjach jest zawsze na czasie. Ja take dni przeżywam z reguły bardzo dobrze. Najważniejsze to być pozytywnym i zająć się czymś :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Gdyby nie wiadomość o tym strasznym poniedziałku w TV to bym nawet nie wiedziała, że to właśnie ten dzień. Dla mnie był to miły poniedziałek:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja akurat w Blue Monday rozpoczęłam ferie, więc nie narzekam :) Rady, o ile można je tak nazwać, bardzo fajne i o dziwo, większość z nich stosuję w praktyce. A ta Twoja podróż brzmi imponująco. Trzymam kciuki!

    A tymczasem przybijam piątkę i dziękuję za odwiedziny :) Podoba mi się tu. Będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  27. Że ja mogę zostać emerytem to mi się długo w pale nie mieściło. Niestety musze się z tym pogodzić:) Mam inne wyjście?

    Życzę udanej wyprawy. Życia nie można powtórzyć i o tym należy pamiętać. ja wczoraj miałem taki dzien. Ciśnienie mi spadło, ledwo stałem na nogach. No i jeszcze trochę byłem przybity WARSZAWSKIM SMOGIEM. Skąd on się nagle pojawił?????? Nie specjalnie lubię tą porę roku. Rano ciemno, wieczorem ciemno, ludzie kichający, zakatarzeni w handlu posucha. I faktycznie żyje planami wiosenno letnimi.
    Pozdrowienia i SZEROKIEJ DROGI!!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Szczerze to nawet nie wiedziałam, że taki dzień wypadał. Dla mnie poniedziałek to po prostu kolejny dzień tygodnia, niemal taki sam jak wszystkie inne.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wyżej wymienione punkty powinny być wedle uznania "praktykowane" często.
    Punkt czytelniczy staram się robić codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Właśnie nie wiem, czemu ten hejt na poniedziałek jest tak promowany :D Jasne że pierwszy dzień tygodnia to perspektywa całych 5 dni pracy/nauki itp., ale gdyby się nad tym nie zastanawiać, to dzień jak każdy inny.

    "Jak wspominałam lato idzie" xDD Trochę powoli, ale idzie!

    OdpowiedzUsuń
  31. Jakoś na mnie to nie działa. W tym roku dopiero do mnie dotarło, że jest coś takiego :) Poniedziałek jak każdy inny :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Szkoda, że przegapiłem blue monday, mógłbym się nad sobą poużalać, popaść w depresję bez żadnych wyrzutów sumienia. A teraz trzeba czekać na okazję przez rok cały...

    OdpowiedzUsuń
  33. Dobrze się dowiedzieć z Twojego posta, że istnieje w ogóle taki dzień w roku, haha. Poniedziałek jak każdy inny, trzeba pracować na papu i korzystać z życia, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja generalnie o blue monday dowiedziałam się przypadkiem, z twittera. Jak żyję, tak nigdy o tym nie słyszałam. Dzień jak każdy inny, nie czułam różnicy. Ludzie wkurzali mnie tak samo jak wcześniej czy później xD

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja nie wierzę w blue monday i przeróżne zabobony :) Niestety, albo i może stety :D
    www.wkrotkichzdaniach.pl - nowości na blogu!:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Trafiłam tu dziś po raz pierwszy i już wiem, że wrócę.
    Próbne malowanko-wycinanki skradły moje serce, naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
  37. Jestem chyba jedyną osobą na świecie, która w ogóle nie wiedziała o co kaman z tym blue monday. xD Ale chyba przez to przeżyłam ten dzień dość znośnie.
    Zafascynowała mnie ta Twoja podróż życia, podziwiam takich ludzi jak Ty! :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Przypuszczam, że większość osób czułoby się lepiej gdyby nie wiedziało jaki jest dzień.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja też w tym roku p oraz pierwszy o nim usłyszałam. Poniedziałki mają to do siebie, że bywają ciężkie, ale Twoje rady mogą uczynić je lepszymi. Warto wykorzystać wolne popołudnie na coś przyjemnego i pożytecznego niż zamartwiać się tym, że jest kolejny poniedziałek ;). Oby było przed nami ich jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
  40. I tak trzymaj! ❤️
    Dobre rady ;) choć dzieciństwa to ja już nie pamiętam, za to mam inne rzeczy, które lubię robić 💋

    OdpowiedzUsuń
  41. Tyle motywacji! ♥ A wakacji już Ci zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. szczerze powiedziawszy pierwsze słyszę o tym.. chyba za mało czasu spędzam w internecie :D a porady świetne

    http://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odwdzięczę :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Szlag, za późno przeczytałam i zapomniałam wpaść w depresję...
    To moje wyprawy stopem przez Polskę się chowają przy waszych planach. Mega! Ile czasu planujecie przeznaczyć na podróż, tak na oko ze 3 miesiące to chyba minimum? Serio imponujące.

    OdpowiedzUsuń
  44. Nie, nie, nie cofam. Za mało się skupiłam, ja nie wiem czy wam rok wystarczy :D

    OdpowiedzUsuń
  45. Już zaczynam czekać na Twoje relacje z wyprawy marzeń, w dodatku stopem (znane mi stopowe doświadczenia :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  46. Moja przyjaciółka zapytała mnie czy dopadł mnie blue monday, a ja odparłam, że na mnie takie rzeczy nie działają. Sama decyduję o tym jak się czuję, czy jestem szczęśliwa czy zdołowana. Wolę się uśmiechać i być pozytywna niż się załamywać bzdurami. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, jak właśnie planowanie przeprowadzki do Stanów albo codzienna yoga, niż depresyjne poniedziałki :) I tego się będę trzymać :D

    OdpowiedzUsuń
  47. Bardzo motywacyjny tekst. Ja wybieram wakacje - już myślę o Włoszech, bo mam w planach. MOże masz ochotę zaobserwować mój blog - odwdzięczę się ;)

    OdpowiedzUsuń
  48. bardzo fajny post :)

    gdybym nie usłyszałam informacji w radiu o Blue Monday to nawet nie wiedziałabym, że jest taki dzień :))

    na szczęście tego dnia miałam bardzo dobre samopoczucie :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Właśnie się dowiedziałam, że to było w poniedziałek. Jest piątek i to właśnie dzisiaj mam depresyjny dzień, Blue Monday miał obsuwe u mnie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  50. U mnie akurat poniedziałek był dość pozytywnym dniem. Gorzej z piątkiem, tyle obowiązków i rzeczy do zrobienia, a ja mam od rana takiego lenia, że hej!

    OdpowiedzUsuń
  51. Nigdy nie słyszałam o czymś takim jak fenomen Blue Monday, chętnie zapamiętam i podzielę się tą informacją ze znajomymi którzy nie tryskali ostatnio pozytywną energią. Gratuluję czytania książek, ja jeszcze się rozkręcam ale udało mi się prawie jedną skończyć - plan na ten rok zakłada o wiele więcej! A Stephen King królem. Ręka mistrza towarzyszyła mi podczas malowania obrazu akrylami na B2 (studiuję architekturę) i pozwoliła mi wyciągnąć z tego niemalże magię :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Widzę zmiany na blogu :)
    Ja nawet o blue monday nie słyszałam :D tzn. zorientowałam się dopiero pod koniec dnia. Dla mnie to był dzień jak każdy inny :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Blue monday oczywiście spędziłam w pracy, może i nawet nie myslałabym, że to depresyjny dzień, ale pani z radia uparcie przypominała mi o tym co pół godziny. W końcu stwierdziłyśmy z dziewczynami: "dobra, chyba wreszcie nam to wmówiła!" :-P

    OdpowiedzUsuń
  54. Wystarczy mieć odrobinę ognia w sobie i nie pogrążać się w rozpaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie wiem kiedy zleciał blue Monday, byłam normalnie w pracy i nic szczególnego się nie wydarzyło, a przynajmniej nic nie przyjemnego. Chyba był całkiem miły :)

    OdpowiedzUsuń
  56. U mnie całe szczeście poniedziałek był miły :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Sama prawda, nie ma co rozpaczać - lepiej się ogarnąć i działać. :) Każdego dnia, choćby nawet wszystkie postanowienia noworoczne szlag trafił.

    OdpowiedzUsuń
  58. Mnie Blue Monday ominął. Wręcz przeciwnie był bardzo miło spędzony :)

    OdpowiedzUsuń
  59. O ile rok temu ten dzień mnie jakby ominął to w tym roku rzeczywiście samopoczucie nie było najlepsze ;)

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM