środa, 11 stycznia 2017

10 przykazań klienta knajpy


Mija 9 miesięcy (zaczyna się groźnie), odkąd zostałam kelnerką na Malcie. Półmetek tej przygody daleko za mną, ale o tym niedługo. Dziś postanowiłam skomponować (nie)konwencjonalny poradnik - jak zachowywać się, gdy już postanowi się zostać klientem restauracji. Ludzie zaskakują mnie swoim brakiem podstawowej kultury osobistej i szacunku, stąd moje gorzkie żale, które parę miesięcy temu wylewałam. Nie sądzę, żeby ten artykuł dotarł do ludzi, do których powinien, ale nie zaszkodzi spróbować.

1. Uśmiechnij się, powiedz dzień dobry (albo chociaż odpowiedz, gdy to ja cię przywitam), podziękuj, poproś. Tak, ja wiem, że to jest podstawa podstawy, ale mnóstwo ludzi po prostu zasiada w knajpie i przedstawia swoje roszczenia, traktując mnie jak niewolnicę. Nie wiem, co skomplikowanego kryje się w używaniu prostych form grzecznościowych, ale najwidoczniej poprawne zachowanie przerasta część społeczeństwa. Smutne, ale prawdziwe.

2. Nie przesuwaj stolików i krzeseł. One są poustawiane w określony sposób nie bez powodu, chociażby po to, by nie blokować ruchu ulicznego (tak, miałam klientów, którzy wysunęli sobie stolik na środek chodnika). Nie jesteś u siebie w domu, uszanuj to. Jesteście większą grupą? To super, zorganizuję wam miejsce, tylko bez samowolki proszę.

3. Zajrzyj do menu, zanim coś zamówisz. Wydaje się oczywiste? A jednak.
Klientka: Poproszę piwo.
Ja: Mhm, które?
A jakie są?
(wymieniam. równie dobrze mogłabym kątem oka czytać z karty, która leży przed naszą klientką)
A które jest najlepsze?
A jakie piwa pani lubi?
No nie wiem, a pani? 
(oh god, why)
Ja lubię to, ale ono jest ciemne i mocne. (oczywiście wszystkie piwa są opisane w menu)
A to nie, jakieś jasne.
Cisk (lokalny lager)?
Nie, to już piłam.
(udaje mi się coś zaproponować, przechodzimy do kolejnego etapu)
Duże, czy małe?
A jak duże jest duże?
(tak, w menu podane są objętości) 
Pół litra.
A to nie. A małe?
0,25.
Ok małe. Chociaż... może duże? A jaka jest cena?

...i tak dalej.

4. Podczas zamawiania nie pytaj Czy to jest dobre? Matko bosko częstochowsko, co to jest w ogóle za pytanie? Oczywiście, że jest dobre, inaczej nasz napuszony szef kuchni by tego nie przyrządzał. Wszystko jest obiektywnie smaczne, potem do głosu dochodzi kwestia gustu. Nie każdemu pasuje spaghetti z owocami morza, połączenie wołowiny z konfiturą gruszkową albo łosoś marynowany w whisky. Ty jednak chyba znasz swój smak i będziesz w stanie stwierdzić, czy opisane danie brzmi dla ciebie apetycznie, czy nie.

5. Pilnuj dzieci, jeśli takowe posiadasz. Biegające po knajpie i drące japę bachory to koszmar, który nam utrudnia pracę, a innym klientom zatruwa mile spędzany czas. Na dodatek może się to skończyć tragedią, na przykład, gdy taki gnojek wbiegnie we mnie akurat, jak będę niosła gorącą herbatę.

6. Nie zamawiaj cheeseburgera bez sera. Po prostu tego nie rób.

7. Dostałeś niedopieczony stek lub rozgotowany makaron? Na talerzu znalazło się coś niepożądanego? Twoje zamówienie się nie zgadza? Natychmiast mnie o tym poinformuj. Jesteśmy tylko ludźmi, podobnie jak załoga kuchni. Oni mogą się pomylić lub czegoś nie dopilnować, co może umknąć również mojej kelnerskiej uwadze. Ty jednak masz pełne prawo dostać to, co sobie zażyczyłeś, więc, jeśli coś nie gra, powiedz mi o tym. Przeprosimy za niedopatrzenie, przyrządzimy ci żarcie od nowa albo zrekompensujemy to w inny sposób. Jeśli jednak nie dasz po sobie poznać, że coś się nie zgadza (zwłaszcza, gdy widzę, że minę masz nietęgą i pytam, czy wszystko w porządku, a Ty uparcie twierdzisz, że tak), a potem odmówisz płacenia za jedzenie albo napiszesz oczerniającą recenzję na portalach społecznościowych, to jesteś strasznym bucem.

8. Nie rób syfu. Nie rozrywaj serwetek na drobne kawałki, nie rzucaj chleba gołębiom (sic!), nie rozsypuj parmezanu po wszystkim, oprócz swojego dania, nie zostawiaj mi w prezencie stosu starych biletów, opakowań po ciasteczkach i zużytych mokrych chusteczek. Nie wymyślam tych przykładów, są one z życia wzięte. Po prostu pohamuj się przed robieniem bezsensownego bałaganu, a jeśli już musisz podczas lunchu zrobić porządki w portfelu, to daj mi te paragony i wizytówki, ja je wyrzucę. Nie rozrzucaj tego po stole... ani po podłodze dookoła. Proszę.

akurat Polacy miejsca w tej kwestii ustępują Hiszpanom i Włochom

9. Jeśli wszystko było w porządku, zostaw napiwek. W większości państw europejskich przyjęty jest tip w wysokości około 10% od kwoty widniejącej na rachunku. Oczywiście jest to dobrowolne. Podobało ci się, obsługa była dobra, chętnie wrócisz? Zostaw kilka monet. Nie zbiedniejesz, a okażesz uznanie kelnerom i barmanom. Może pójdą za to na piwo, może dorzucą do budżetu na podróż dookoła świata.
Zarzucę jeszcze smutną ciekawostkę. W Republice Południowej Afryki kelnerzy nie dostają pensji, żyją tylko i wyłącznie z tipów. Dowiedziałam się tego od klientów pochodzących z tego państwa.

10. Nie zostawaj po zamknięciu. Jest po północy, wszyscy inni klienci już poszli, kelnerzy posprzątali to, co mogli posprzątać w twojej obecności i stłoczyli się przy barze? Chyba na ciebie też pora. Ostatni dzwonek na zamówienia już dawno za nami. Spytałam, czy mogę ci przynieść rachunek, bo muszę policzyć utarg. Zgodziłeś się. Rachunek leżał na twoim stoliku i czekał. Po kilkunastu minutach dyskretnie przypomniałam się. Zapłaciłeś. Wszystko już dawno zjadłeś i wypiłeś. I dalej siedzisz. W skrajnych przypadkach, gdy mamy do czynienia z naprawdę opornymi ludźmi pozbawionymi jakiegokolwiek wyczucia, zdarza nam się poskładać wszystkie stoliki dookoła, tak, że nasi ostatni klienci siedzą przy samotnej wyspie. Zazwyczaj nie skutkuje. Raz nawet z uśmiechem, ale dobitnie, wyprosiliśmy ludzi, którzy godzinę po zamknięciu dalej siedzieli, palili papierosy, zanosili się śmiechem i przepełnili czarę goryczy pytaniem, czy mogą jeszcze coś zamówić. Nie zrobiłam tego osobiście, bo jestem miękką fają, zza baru wyszedł mój groźny kolega i odwalił brudną robotę. Nikt nie chce, żeby to się tak kończyło, więc po prostu spróbuj nie przegapić swojej pory na oddelegowanie się do domu.

Nawet ja czuję jad, który sączy się z tego wpisu, ale cóż - niektóre zachowania są moim zdaniem nieuzasadnione, nieuprzejme i prostackie. Ja naprawdę lubię tę pracę i chcę, żebyś ty, jako klient restauracji, to widział. Z uśmiechem ci coś doradzę, zatroszczę się o ciebie, nawet polecę kilka atrakcji turystycznych na Malcie albo opowiem historię swojego życia, jeśli cię to ciekawi. To może być dla nas obojga miłe doświadczenie, proszę więc uprzejmie, przyswój dekalog. Do zobaczenia w knajpie.

44 komentarze:

  1. O rany, naprawdę ludzie są w stanie siedzieć godzinę po zamknięciu? A ja dostawałam cholery, jak ktoś pięć minut po zamknięciu księgarni się jeszcze szlajał. Przeważnie zaczynałam demonstracyjnie myć podłogę, zbliżając się coraz bardziej w stronę gościa, aż wymiękał, ale nie na każdego to działa. Ugh, póki człowiek nie popracuje z ludźmi nie zdaje sobie sprawy, jakie z nich buce i mendy (i jak on sam się czasami bucowato zachowywał). Czasami myślę, że taki miesiąc pracy w restauracji to powinien być obowiązek dla uświadomienia. Obowiązkowe zajęcia, jak szkolne :P

    OdpowiedzUsuń
  2. poradnik świetny! :D
    Wielu klientów zachowuje się czasem jak ostatnie chamy ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Punkt 6, płaczę XDDD
    7 - ja raz dostałam SUROWEGO kurczaka, na którego już i tak czekałam chyba z 40 minut, no ale ok, może kucharz nie wiedział, że nie wystarczy wrzucić surowego mięcha na patelnię, żeby danie wyszło zjadliwe XDDD Chociaż rany, ja mam inny problem - powiem, jeśli z moim jedzeniem jest coś nie tak, ale jak już dostanę faktycznie to, co zamawiałam, to jestem 8759539 razy przepraszana i robi mi się głupio XD Masakra, bo przecież to nie jest koniec świata, co nie XD
    A, no i co do tych piw, to ja bym chyba nie wytrzymała i powiedziała, że to wszystko jest w menu. Nienawidzę, jak ktoś mi zadaje tak oczywiste pytania (bo to jest coś w stylu "czy ta kanapka za 5 zł kosztuje 5 zł?" XD). Pokazuję wtedy palcem i dość zgryźliwie tłumaczę. Moi znajomi są do tego przyzwyczajeni, ale nie wiem jak odebraliby mnie klienci knajpy. Chociaż... w pracy to może i udałoby mi się powstrzymywać, bo z drugiej strony braku profesjonalizmu i dystansu też nie lubię, a jestem raczej opanowaną osobą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, muszę przyznać, że czasami zadaje takie głupie pytania. Rzadko bywam w restauracjach, w których menu nie składa się z pierogów i nie jest wypisane na ścianie, więc kiedy trafiam do knajpy lepszego sortu, całkowicie głupieje. Kiedyś prawie dostałam zawału kiedy kelnerka zapytała znienacka, czy mi smakuje.
    Ale chociaż teraz już wiem, jak dawać napiwki. Bo czasami bym chciała, ale boję się obrazić kelnera zbyt małą kwotą. Trza uruchomić kalkulator i odliczać 10% :D Niestety zazwyczaj ich nie daję, bo jako typowy student płacę tylko kartą (w sumie powinna być opcja napiwków kartą, może ktoś coś takiego wymyśli? )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz zapłacić kartą i zostawić napiwek na stole, w czym problem? ^^

      Usuń
    2. można zostawiać napiwki kartą, przynajmniej na Malcie i we Francji. po wpisaniu pinu pokazuje się taka opcja - możesz ofiarować trochę kasy z konta na tipy. można też zrobić tak jak radzi Lizzy.
      a do odliczania 10% nie trzeba kalkulatora, wystarczy przesunąć przecinek. jeśli np. płacisz 34 zł, to 10% (jedna dziesiąta) tej kwoty to 3,40 zł ;)

      Usuń
  5. Dla mnie te przykazania są takie oczywiste...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my się malujemy dla siebie, a nie dla faceta ;d Ale jak się już pomaluję, to Karol mi mówi, że "nie może się na mnie napatrzeć, bo mam takie kurwa zajebiście długie rzęsy". Ostatnio próbował mi zmyć trwałą pomadkę z ust. Nie dał rady xD

      Usuń
  6. Biegające dzieciaki, o matko! Nie znoszę tego, gdy siedzę sobie w spokoju, popijam herbatę albo coś jem, a tu mi czyjś dzieciak trąca w krzesło. Litości! Co do reszty też się zgadzam. Szanujmy się wszyscy nawzajem i będzie ok.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby takie proste zasady, ale wielu ludziom trudno jest je ogarnąć O.o

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybacz mi koleżanko, bo zgrzeszyłam. Złamałam przykazanie 2. Faktycznie jak przyjdziemy większą grupą, czasami grzecznie pytamy czy możemy wziąć krzesło/krzesła od stolików obok. Samych stołów nigdy nie ruszamy! Rozumiem swój błąd, proszę o wybaczenie i obiecuje poprawę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobre zasady, chociaż nie jestem kelnerką, to rozumiem jak bardzo to może denerwować. Jedyne czego niezbyt toleruję to napiwków, owszem, zostawiam, ale jestem studentką, nie pracuję, pieniądze otrzymuję od rodziców, dlatego nie chcę dopłacać dodatkowo 10% zamówienia, a jednak czasem chce się zjeść w jakieś knajpce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam tego typu wpisy! I cały czas zastanawiam się jak bardzo wyzbytym z rozumu trzeba być, by zamówić cheeseburgera bez sera O_O To jak robić szarlotkę bez jabłek, kompletny nonsens xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm a można zapytać kelnerkę o numer telefonu tak jak to robią "na filmach" ? :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm a można zapytać kelnerkę o numer telefonu tak jak to robią "na filmach" ? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzadko jadam i piję, i goszczę w ogóle w knajpach, bo nie lubię jeść przy ludziach, ale jak mi się zdarza, najbardziej przeszkadza mi, gdy osoba, która akurat obsługuje mój stolik nie odpowiada uśmiechem na uśmiech, nie wiem czemu, ale podobnie jak ekspedientka w sklepie jakoś wtedy lepiej jest odbierana przeze mnie, jak i całe to miejsce. To tak z drugiej strony, no i pare innych rzeczy mogłabym też wymienić :d Nie spodziewam się, że ludzie mogą siedzieć po zamknięciu, ciekawe, czy nie domyślają sie, o co chodzi, jak ktoś obok sprząta i układa stoliki ;d

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow, niektóre Twoje uwagi są tak banalne, że aż trudno uwierzyć, jak wielu ludzi je ignoruje i nie przestrzega. Niestety, trzeba zwracać uwagę na to, może ludzie się wreszcie nauczą :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rzadko bywam w takich miejscach, prawie wcale. :)
    mój blog, hooneyyy

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj tak, te przykazania powinny wisieć w każdej knajpie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Knajpki powinny takie coś wywiesić :D
    Super pościak!
    Zapraszam do mnie w wolnej chwili: NEYLLA

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale fajny wpis i tak przyjemnie się go czyta :-) Zgadzam się,że taki plan powinien wisieć jak najbliżej oczom klienta.:-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. PISU się nie boję. Dzieki PIS w przyszły roku pójde na emeryturę. I praca oczywiście. Moj Ojciec zmarł w wieku 52 lat. Płacił składki i emerytury nie dożył. Może ja dożyję??? Dla mnie Ojczyzna to Ojczyzna bez względu kto rządzi. jedne z najpiękniejszych wakacji miałem za komuny. Z kolega z namiocikiem Węgry, Bułgaria, Rumunia, ZSRR bez żadnej wycieczki. A komuny nie kochałem. Za to byliśmy "PIĘKNI DWUDZIESTOLETNI" jak u Marka Hłaski.

    Pracujemy w tej samej branży. Ja bym czegoś takiego nie wywiesił. Moim mottem jest taki napis jaki na przykład jest w japońskich sklepach. "DRODZY KLIENCI, DZIĘKI WAM MAMY PRACĘ" I ja jestem czasem zły ale tolerancyjny. najbardziej mnie denerwuje jak ktoś rozmawia przez komórkę i zamawia. Wkurzony jestem ale nie daje sobie tego po sobie poznać. Wiem, że choroba JEDNOKOMÓRKOWA się bardzo rozpowszechniła i komórka to po prostu część ciała. Jutro mamy normalnie stołówkę i przyjęcie na 50 osób. Sami KRAWACIARZE.
    Pozdrawia wróg krawatu i garnituru.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedyś w liceum sezonowo zawsze pracowałam w restauracji i gdybym miała zrobić taki wpis, umieściłabym te same fakty :-) trafione w 10!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozbawiłaś mnie " Nie zamawiaj cheeseburgera bez sera. Po prostu tego nie rób." Na prawdę zdarzają się tacy co zamawiają ? haha :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Pracowałam i nadal pracuję w obsłudze klienta, więc nic mnie już w życiu nie zdziwi:D Jednak wydawało mi się, że głównie w Polsce takie rzeczy, a tu jednak niekoniecznie:D

    OdpowiedzUsuń
  23. Pracuje w klubie, wiec w pewnym sensie rozumiem o co chodzi. W sylwestra miałam bardzo uroczych klientów, którzy zasnęli i jak się ich obudziło to fakt braku dja im nie przeszkodził w załączeniu muzyki przez telefon. Nie dość, że dochodziła piąta, a wiadomo ze mieliśmy do czwartej czynne to jeszcze ciężko było ich wyprosic - przecież poznali kobiety o których istnieniu zapomną od razu po przebudzeniu.. Druga rzecz, chusteczki wciskane do szklanek i to z taką dokładnością i miłością, że sama czasem zastanawiam się dlaczego i PP jakie licho to robią.

    OdpowiedzUsuń
  24. Haha;p Świetna rozmowa z klientem;p Boki zrywać.
    Fajny post, zabawny a jednocześnie coś przekazuje:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Serio ktoś zamawia cheeseburgera bez sera?;p To jest nielogiczne;p

    OdpowiedzUsuń
  26. Z moich doświadczeń wynika, że największymi syfiarzami w restauracji są Maltańczycy i Brytyjczycy... Eh, i to rzucanie jedzenia gołębiom, fuj, zgiń i nie wracaj.

    OdpowiedzUsuń
  27. Chessburger bez sera najlepszy. Przyznaję się, że zdarzyło mi się zrywać etykiety z piwa i rozrywać na najdrobniejsze cząsteczki. Wyrzucałam to później do popielniczki, ale mimo wszystko mam teraz wyrzuty sumienia. Przeeeepraszam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnęłam się. Usługi (wszelkie, niosące za sobą bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem), a nieodłączny termin "trudny klient". Sytuacje zabawne i... Temat rzeka. Savoir vivre? To są zachowania, które wynosi się z domu, danej kultury... Ale stety, niestety w tego rodzaju biznesie obowiązuje takie uniwersalne chińskie powiedzenie: "człowiek, który się nie uśmiecha - niech nie otwiera sklepu". Zdecydowanie trzeba lubić ludzi i swoją pracę :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Szanuję jak najbardziej te wszystkie usługi! Najbardziej zaglądanie do karty D:

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie trzeba być kelnerem, żeby zauważać takie zachowania - nie tylko na Malcie niestety. Bardzo mnie to smuci i irytuje. Zauważyłam, że ludzie mają jakiś swój własny ranking prestiżowych zawodów i wydaje im się, że jeśli ktoś pracuje w sklepie/na infolinii/w resturacji itp. to można nim pomiatać. Przykre.

    OdpowiedzUsuń
  31. a wydawałoby się, że to wszystko jest tak absolutnie oczywiste;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Dobrze napisane. Wszystko jest niby takie oczywiste, a ludzie i tak potrafią nam zatruć życie. Ja stosuję się do tych 10 zasad :) zawsze

    OdpowiedzUsuń
  33. ja zazwyczaj chodzę do restauracji trochęinne tam są prawa :P

    OdpowiedzUsuń
  34. Zabrakło jednego: Nie przychodź do knajpy 5 minut przed zamknięciem :P

    OdpowiedzUsuń
  35. Niektórzy ludzie naprawdę nie potrafią się zachować.

    Ja jako klienta raz miałam niemiłą sytuację - kurczak był ewidentnie surowy (mięso było różowe), Pani próbowała mi wmówić, że nie jest, nie można było porozmawiać z osobą odpowiadającą za jego usmażenie. Nie było żadnej zniżki, ani rekompensaty. Do lokalu nigdy nie wróciłam, a tak się składa, że jest to sieć lokali na całą Polskę.

    OdpowiedzUsuń
  36. Po poście wnioskuję, że praca kelnera nie należy do najłatwiejszych zadań :P

    OdpowiedzUsuń
  37. Nienawidzę kiedy jestem w restauracji a bachory drą mordy i latają tam i z powrotem. Zdarzyło mi się kilka razy wyjść i głośno i wyraźnie powiedzieć kelnerce dlaczego rezygnuję z zamówienia (nie żebym na nią krzyczała ale chciałam mieć pewność że "mamusia" bachora słyszy).

    OdpowiedzUsuń
  38. Skąd ja to znam.. pracowałam ponad pół roku w restauracji i zgadzam sie z kazdym punktem, który wymienilas.

    OdpowiedzUsuń
  39. O nieeee, ja kiedyś w jeffsie, po długim namysle, zamówiłam hamburgera i poprosiłam żeby dodali do niego ser :/

    OdpowiedzUsuń
  40. Praca z ludźmi niestety tak wygląda jak to opisujesz, a siedzenie do zamknięcia i po nim, to najgorsza rzecz z wymienionych moim zdaniem. Człowiek po całym dniu stania na nogach ma już dość, ale niektórzy klienci niestety tego jednak nie rozumieją. I ten sztuczny uśmiech kiedy klient już na prawdę Cię wkur... a Ty musisz zachować spokój, podziwiam.

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM