piątek, 28 października 2016

Guilty pleasure


Miałam Mam akurat fazę na różne śmieszne kawałki popowo-hiphopowe z lat '00. Usher, Black Eyed Peas, Justin Timberlake, Sean Paul, ha, nawet Sugababes i Pussycat Dolls (boże, te teledyski! ♥). Puściłam sobie jakiś losowy utwór, jutub następnie przejął pałeczkę i pokierował moją jednoosobową smutną imprezą. I co? I świetnie mi się słuchało i nawet potajemnie śpiewało, bo let's spend time not money i it's clear for everyone to see, my baaaabyyy ooooh you'll always be my boooo. Z drugiej strony w bok bodło mnie pewne niesympatyczne uczucie - czego ja w ogóle słucham, nuty o dupie i cyckach, ewentualnie o furach, biżuterii czy (lirycznie) o złamanym sercu. Głupio przecież tego słuchać. Ale z drugiej strony przyjemnie. Dziwne.


nie mogłam się powstrzymać. 
takie zabawne. moja guilty pleasure to śmianie się z takich rzeczy.

Gdy Cry me a river i Don't cha mi się odrobinę przejadły skonsultowałam się z moim ulubionym Skype'owym rozmówcą. Powiedziałam, co ostatnio leci w moich głośnikach i oznajmiłam, że odczuwam guilty pleasure. Dlaczego?, zapytał pijący herbatkę ziomek. Przecież jeśli coś sprawia nam przyjemność, to nie powinniśmy czuć się z tym źle. Przyjemności są dla przyjemności. Muzyka jest dla przyjemności, no chyba, że ktoś należy do fanklubu Coldplay, jest smutny i puszcza sobie jeszcze smutniejsze utwory, żeby się dobić. Słodycze są dla przyjemności. Chciałaś zeżreć czekoladę? Zeżarłaś. Przestań teraz czuć się źle, bo to do niczego nie prowadzi, a ty nie jesteś w zgodzie sama ze sobą. Trwaj w tym, co postanowiłaś: odżywiaj się zdrowo, ćwicz, wtedy będziesz mogła pozwalać sobie na ociekającą tłuszczem pizzę i paczkę żelków i nie będziesz musiała czuć się winna. Ja swój mózg i duszę karmię piękną muzyką i ciekawymi tekstami, mogę więc potem shake that thing miss kana kana.



Zastanawiam się, skąd u różnych ludzi bierze się to odczuwanie winy podczas wykonania przyjemnych czynności. Nie ma nic złego w tym, że lubisz oglądać głupoty w internecie, robisz sobie sexy fotki (które nigdy nie mają ujrzeć światła dziennego), że odmawiasz znajomym imprezy, bo słuchanie Łony samotnie w domu wychodzi ci lepiej albo, że relaksujesz się z browarem w wannie. Dlaczego mamy sobie odmawiać? Miejmy te nasze małe przyjemności w życiu, inaczej ocipiejemy, przecież spędzamy większość czasu w szkole, w pracy albo na uczelni. Ludzie (Polacy? Europejczycy?) są z natury strasznie negatywni i nawet przeżywanie miłych chwil muszą sobie urozmaicić złym samopoczuciem. Pleasure is pleasure, it shouldn't be guilty. Gorzej, jeśli faktycznie masz powód do odczuwania winy, bo twoją guilty pleasure jest zdradzanie dziewczyny, mierzenie dzieci morderczym spojrzeniem i odwracanie wzroku, gdy ich rodzice na ciebie spojrzą albo łapanie chrząszczy majowych na balkonie i wypuszczanie ich w mieszkaniu (twoja mama w tym momencie prawie schodzi na zawał, a ty jej mówisz, że sam wleciał).

Zachęcam do hedonistycznego, egoistycznego i pełnego odczuwania przyjemności z tego, co robimy. Jeśli nie wszystko daje nam radość, to chociaż cieszmy się tym, co robimy stricte dla funu. Inaczej życie będzie smutne. Po co tak?

18 komentarzy:

  1. Hah, już kiedyś dywagowałam nad tym tematem. Cóż...po prostu mamy pewną presję społeczną, w pewnych kręgach, żeby być...bo ja wiem? Cool. Wysoko srającym, jak to mówi moja mama XD Po prostu, pewnych rzeczy tzw. inteligentnej osobie nie wypada...a to gówno prawda. bo właśnie inteligentna osoba przede wszystkim ma gdzieś jakieś kanony i umie się bawić. Nie od dziś wiadomo, że w toku ewolucji wytworzyła się prawidłowość- im inteligentniejsze zwierzę, tym większą radość sprawia m zabawa XD
    I jak zwykle ci przyklaskuję i temu hedonizmowi mówię TAK! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie strasznie denerwuje stosunek innych do moich przyjemności. Kiedy słyszę "jesteś emo" bo odmówiłem pójścia na piwo ponieważ aktualnie mam ochotę rozwalić się na łóżku z piwem i starymi rapsami w tle. To są moje małe przyjemności które uwielbiam celebrować i nikt mi tego nie odbierze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami mam wrażenie, że nie mam takich rzeczy, do których bym się nie przyznawała. Ale np. nie przyznaję się nigdy do oglądania śmiesznych kotków w internecie. Może sprawia mi to przyjemność, ale to nic nie wnoszące marnowanie czasu- przyjemność sprawia mi też czytanie Trenów, co stanowczo przyda się na zajęciach, czy też prowadzenie filozoficznych rozważań o sensie istnienia, co się w życiu na pewno przyda. Tyle że śmieszne kotki są mniej wymagające dla umysłu, więc je wybieram. Nie przyznaję się do tego, żeby zrobić z tego "coś wstydliwego", takie nastawienie pomaga mi powstrzymywać się przed takim bezsensownym wgapianiem w ekran.
    Jeżeli dana przyjemność nie jest dla mnie tylko ogłupiaczem i marnowaniem czasu to nie widzę powodu, by się do niej nie przyznawać, na szczęście snobem nie jestem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się ja co jakiś czas systematycznie mam loty ta te stare kawałki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie zawsze chcą ciągnąć w dół tych którzy są szczęśliwi. Wywierają presję na tych którzy potrafią się zdobyć na trochę tego egoizmu i hedonizmu. Bo łatwiej im coś komuś obrzydzić niż samemu się postarać o nieco przyjemności. I tak to się nakręca... Przynajmniej tak mi się wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ludzie zawsze chcą ciągnąć w dół tych którzy są szczęśliwi. Wywierają presję na tych którzy potrafią się zdobyć na trochę tego egoizmu i hedonizmu. Bo łatwiej im coś komuś obrzydzić niż samemu się postarać o nieco przyjemności. I tak to się nakręca... Przynajmniej tak mi się wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Te małe sposoby na przyjemności czynią nas ciekawymi. Każdy z nas ma pracę, jakichś znajomych i jakiś dom (a przynajmniej większość z nas), ale kto lubi kawałki Sean Paula albo czytanie horoskopów? No właśnie, od razu jest bardziej kolorowo. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. u mnie pojawia się poczucie winy, kiedy wiem, że zamiast tego mogłabym pisac pracę, albo coś.. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. karii-ni-ma-zycia-to-rysuje.blogspot.com <-- Jeżeli mogłabyś..dopiero zaczynam..

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że niektórzy czują, że rezygnują z czegoś "ważniejszego" na rzecz "leniuchowania" i dlatego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam te chrząszcze ;) Napisałaś tego posta w samą porę...nadchodzi Salon Czekoladowy! Mniam:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Kiedyś moja nauczycielka od chemii, kiedy powiedziałam jej, że nie jem słodyczy, bo będę gruba odparła:
    -Oesu kobieto a jaką mamy przyjemność z życia? Weź sobie zjedz tę czekoladę lepiej się poczujesz.
    I miała rację. Dlaczego mam sobie odmawiać czegoś co lubię? Jeśli to sprawia, że czuję się chociaż trochę mniej smutna?

    OdpowiedzUsuń
  13. damn, miałam jakieś guilty pleasure ostatnio, a teraz nie pamiętam co to było:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam teledysk Sugababes, gdzie dziewczyny w windzie się całowały z chłopakami :D Matko, jak ja to lubiłam :D w sensie teledysk, nie całowanie się w windzie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale mnie tu dawno nie było... No w sumie to jest w tym sens. Chociaż ten moment przyjemności chyba nawet nie musi mieć sensu. Ważne żeby było dobrze i fajnie, to wystarczy :)

    www.bezpustkowie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdy znajomi mówili, że nie jedza czekolady, ja mówiłam, że nie widze powodu, aby odmawoać sobie przyjemnosci. Czasem kiedy zastanawiam się, czy coś zrobić, powtarzam sobie, że coś od życia mi się należy. Gorzej gdy marnotrawię czas w internecie, zamiast uczyć się na coś na co powinnam. Tak, to wtedy mam wyrzuty czasu i słusznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kawałki z tamtych lat rządziły! A Cry me a river to po prostu sztampowy numer! Sądzę, że jeżeli nikomu krzywda się nie dzieje (nie licząc sąsiadów za ścianą, którzy muszą słuchać tego razem z tobą) to nie ma co się obawiać. Powinno się robić to co się lubi, a nie to co wypada ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie przepadam za kawałkami z lat 00', ale przyznam, że ostatnio też mam dziką przyjemność z hiphopowych piosenek. Tak po prawdzie, to nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby ktoś się wzbraniał przed robieniem rzeczy uszczęśliwiających, bo nie wypada. Serio, są tacy? .. Już co jak co, ale dawno odeszliśmy jako generacja z wsi spokojnej, wsi wesołej, gdzie nie robiło się nic, bo co ludzie i Pan Bóg powiedzą. Masochistyczne podejście trzeba przyznać ;)
    http://www.emplace.pl/

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM