poniedziałek, 7 maja 2018

Sapa - góry w Wietnamie


Wietnamska trzydniowa majówka była dla mnie jedyną okazją, by w końcu wybrać się w tutejsze góry. Od marca miałam dwie prace, i mimo, że nie pracuję dużo, to w tygodniu nie miałam ani jednego dnia wolnego. Na początku kwietnia podjęłam decyzję o opuszczeniu Wietnamu. Skład się rozpadł i każde z nas podążać będzie od teraz swoją ścieżką - moja prowadzi przez Warszawę, Lyon i Maltę, a późnym latem lub jesienią pragnę polecieć do Tajlandii, by kontynuować przerwaną podróż do Nowej Zelandii. W Wietnamie spędziłam pół roku i nie wybrałam się jeszcze do Sapa - malowniczych górskich terenów położonych tuż koło chińskiej granicy. Bardzo chciałam odwiedzić to miejsce, a początek maja był ostatnim terminem, by zrealizować ten plan.



Miasteczko Sapa położone jest na ok. 1500 m n.p.m pośród niesamowitych tarasów ryżowych. Wietnamczycy przede wszystkim uprawiają ryż, a życie w górach tego nie ułatwia. Ryż rośnie w wodzie, potrzeba więc płaskich, ograniczonych terenów, by móc go sadzić. Ludzie przystosowują górskie zbocza tak, by uzyskać jak największą powierzchnię pod uprawę i zbierać możliwie duże plony. W ten sposób powstają tarasy ryżowe, które spotkać można na wzgórzach w wielu miejscach w Azji Południowo-Wschodniej - od Chin aż po Indonezję.


Spędziłam dwie noce w maleńkiej wiosce Tavan, oddalonej od Sapa o niespełna 10 kilometrów. Decyzja była znakomita, mieszkałam w hostelu/homestayu prowadzonym przez lokalną rodzinkę, dzięki czemu zaznałam prawdziwej, domowej atmosfery i spróbowałam lokalnych smakołyków. Uniknęłam też miliarda knajp ze spaghetti i pizzą, których pełne jest miasteczko.



Łażenie po górach było super. Rzadko jestem w górach i zawsze zapominam, jaką przyjemność i satysfakcję daje wspięcie się gdzieś wysoko i podziwianie widoku. Miałam mały wypadek na skuterze kilka dni przed wyjazdem i bałam się, że zraniona stopa i stłuczone kolano utrudnią mi górskie eksploracje, ale na szczęście nie miało to miejsca. Wspinałam się na wzgórza, oglądałam tarasy ryżowe, grzęzłam w błotnistym lesie bambusowym i podziwiałam drzewa iglaste, których nie widziałam od wielu miesięcy.



Wietnamscy "górale" to tak naprawdę aż osiem różnych grup etnicznych, porozumiewających się odmiennymi dialektami. Łączy ich jednak to, że większość ludzi, a zwłaszcza kobiety i dzieci noszą na co dzień tradycyjne stroje. Ubrania często są czarne lub ciemne z wieloma jaskrawymi, kolorowymi dodatkami. Bluzki i kamizelki mają piękne hafty i zdobienia. Kobiety wiążą kolorowe chusty na głowach, łydki oplatają wzorzystymi tasiemkami, które często mają dzwoneczki. Na plecach noszą kosze pełne pamiątek, które próbują wcisnąć ludziom. Po górach łaziłam zupełnie sama, dlatego często osaczały różne babcie, które oczywiście po śliskich stromiznach brykały jak kozice i z łatwością mnie doganiały. W końcu zmiękłam i po obniżeniu ceny o połowę kupiłam śliczną, ręcznie haftowaną pamiątkę od kobiety, która przedstawiła się Susu. Ucieszyła się i zawiązała mi na nadgarstku dwie przeurocze bransoletki.



Mój wypad w góry był ze względu na pracę bardzo krótki, ale było warto. Oddychanie świeżym powietrzem to rzadka i bezcenna sprawa w Wietnamie. Świetnie było zamienić nieinspirujący, szary krajobraz na zielone góry. Przynajmniej na dwa dni.

12 komentarzy:

  1. Cieszę się, że tam dotarłaś. Przepięknie tam jest! 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystarczy spojrzeć na te zdjęcia by nie mieć wątpliwości, że rzeczywiście było warto. Te widoki są przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, nie mogę się napatrzeć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzielna jesteś, kolejny powód za który Cię podziwiam. Jakby mój "skład się rozpadł" na drugim końcu świata, to chyba bym umarła z przerażenia wizją samotnej podróży. :P
    Jak zwykle wspaniałe miejsce. :) Taki spokój bije z tych gór - brakuje mi takiego miejsca tutaj... A do urlopu jeszcze kilka ładnych miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem nawet krótki wypad pozwala się zregenerować. Góry piękne, chciałabym kiedyś się tam wybrać.
    Trzymaj się i wracaj bezpiecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne i góry Azji. Koniecznie muszę to wpisać na listę do zdobycia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami zazdroszczę Ci tych podróży :) Tyle widziałaś i tyle zwiedziłaś, a wciąż brniesz do przodu! To bardzo inspirujące :) Mam ochotę, tak jak Ty, spakować plecak i ruszyć przed siebie :) fajnie, że udało Ci się połazić po górach :) Na pewno lepsze to niż, monotonny miejski krajobraz :) Póki jeszcze jesteś w Wietnamie i masz możliwość, zwiedzaj! Później możesz nam wszystko przelać na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  8. widoki fantastyczne, powodzenia Bina!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazdroszczę Ci tych podróży, chociaż nie wiem czy mi starczyłoby odwagi na nie. Powodzenia i czekam na dalsze relacje i zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowicie ciekawie wyglądają te góry. Tak inaczej od "naszych". Dobrze Cię znowu widzieć!

    OdpowiedzUsuń
  11. Te góry wyglądają po prostu zupełnie inaczej od naszych i w sumie między innymi to robi w nich takie wrażenie. Poza tym tarasy ryżowe były dla mnie ciekawostką. Nawet krótki wypad jest fajny, bo można sobie odpocząć.

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM