Po raz pierwszy w mojej... karierze... zdecydowałam się na podsumowanie minionego roku. 2017 był niezwykle barwny i każdego miesiąća zapisywałam hasła z nim związane. W ubiegłym roku mieszkałam na Malcie, następnie wróciłam na kilka tygodni do Polski, by w czerwcu wyruszyć w wymarzoną autostopową podróż w kierunku Nowej Zelandii.
Styczeń
Rok 2017 rozpoczęłam w... pracy. Był to mój pierwszy przepracowany Sylwester, ale mam nadzieję, że nie ostatni. Nigdy nie przepadałam za sylwestrową spiną i społeczną presją "trzeba się dobrze bawić", z uśmiechem więc rzuciłam się w szalony wir kelnerowania w knajpie w Valletcie i na lekkim rauszu powitałam nowy rok. Rok podróży. Rok spełniania marzeń.
Zima na Malcie robiła się coraz przyjemniejsza. Brak centralnego ogrzewania doskwierał, ale na dwór można było czasem wyjść nawet w t-shircie. Chodziłam sporo na siłownię, wiedząc, że będzie mi brakowało tego w podróży oraz czytałam - powieści, kryminały, jakieś duchowe bzdety. Odkryłam między innymi Millenium Stiega Larssona.
Zima na Malcie robiła się coraz przyjemniejsza. Brak centralnego ogrzewania doskwierał, ale na dwór można było czasem wyjść nawet w t-shircie. Chodziłam sporo na siłownię, wiedząc, że będzie mi brakowało tego w podróży oraz czytałam - powieści, kryminały, jakieś duchowe bzdety. Odkryłam między innymi Millenium Stiega Larssona.
Luty
Zaczęłam sięgać po klasyki brytyjskiej literatury, takie jak Duma i uprzedzenie. Wplątałam się też w przypał związany z niezmienieniem adresu w moich francuskich deklaracjach podatkowych i konieczność wymigania się od niesłusznie przyznanego mi podatku od miejsca zamieszkania. Czy coś takiego. Odkręcenie tego kosztowało mnie sporo nerwów i przysięgłam sobie, że nigdy więcej nie zaniedbam tych spraw. Do następnego razu.
Marzec
Tymczasem na Malcie nagle zaczęło się lato. W ostatnim tygodniu miesiąca zrobiło się bardzo ciepło, dzięki czemu oficjalnie otworzyłam sezon plażowy. W Valletcie pojawiły się tłumy turystów, a w naszej knajpce zaczął się duży ruch. Lato w marcu.
Kwiecień
Przygotowania do podróży zaczęły nabierać rumieńców. Wysłaliśmy kurierem nasze paszporty do agencji wizowej w Polsce oraz otworzyliśmy walutowe konto w banku.
Maj
Na zakończenie maltańskiej przygody było kilka miłych epizodów - właściciel naszego ukochanego baru piwnego zaproponował nam pomalowanie metalowej bramy/drzwi do jego knajpy, co z radością, dumą i splendorem uczyniliśmy. Zorganizowaliśmy też pożegnalną imprezę, na którą przyszli wszyscy znajomi. Nadszedł długo wyczekiwany, ale jednak smutny czas opuszczenia wyspy. Poleciałam do Francji odwiedzić rodziców.
Czerwiec
Dwa tygodnie spędzone w Warszawie przed podróżą minęły bardzo szybko. Kupowaliśmy ostatnie rzeczy, szczepiliśmy się, odbieraliśmy paszporty... Spotkaliśmy się ze znajomymi, wszystkimi naraz i każdym z osobna, próbując się nimi wszystkimi nacieszyć na zapas.
15 czerwca wyruszyliśmy. Pojechaliśmy miejskim autobusem na wylotówkę, wystawiliśmy kciuki i wieczorem dotarliśmy na Litwę, do Kowna. Podróż zaczęła się na dobre. Odwiedziliśmy Rygę, której starówka mnie zauroczyła, Tallinn, gdzie wybrzeże jest naprawdę przepiękne i Helsinki, gdzie prosto z sauny wskakiwałam do lodowatego morza. Dotarliśmy do Rosji. Wszystkie wpisy z podróży znajdują się tutaj.
Lipiec
Dotarliśmy stopem do Uralska, niewielkiego miasta na północy Kazachstanu, i nasza podróż nabrała rumieńców. Zobaczyliśmy niezwykły, ogromny step i wielbłądy, odwiedziliśmy Atyrau, czyli miasto położone na granicy Europy i Azji, kąpaliśmy się w pięknie położonym jeziorze Borovoe, spacerowaliśmy po zabawnie nowoczesnej stolicy, Astanie, oraz zaczęliśmy kierować się na południe.
Sierpień
Kirgistan od dawna był moim marzeniem. Chciałam zobaczyć piękne góry, jurty, konie pasące się na zielonych łąkach. Udało się. Kirgiskie krajobrazy są jednymi z najpiękniejszych, jakie widziałam w życiu. Zwiedziliśmy cztery główne miasta, łapaliśmy stopa na zapierających dech w piersiach górskich drogach, kąpaliśmy się w przepięknie położonym jeziorze Issyk Kul, spacerowaliśmy po Kanionie Fairy Tale i przedostawaliśmy się przez opustoszałe, lecz magiczne, centrum kraju. Ostatnią noc w Kirgistanie spędziliśmy w jurcie, do której zaprosił nas nasz kierowca dobrodziej. Spełniło się kolejne marzenie.
Wjechaliśmy do Chin, państwa, w którym wszystko zaczęło się delikatnie komplikować. Pierwsze miasto na naszej trasie, Kaszgar w ujgurskiej prowincji Xinjang, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Następnie spotkaliśmy się z niezrozumieniem, autostopowanie nam nie zawsze wychodziło i nie mieliśmy pojęcia, co się dookoła nas dzieje. Wylądowaliśmy w miejscowości Yumen Old City, pierwszym mieście w Chinach założonym w pobliżu złóż ropy, w 1939 roku. Gdy ropy zaczęło ubywać, ludzie się wyprowadzili. Około 80% budynków w Yumen Old City jest opuszczonych. Relację znajdziecie tutaj.
Wrzesień
Zupełnie przypadkiem trafiłam na autostopowej grupie na Facebooku na ofertę pracy w Wietnamie. Uczenie dzieci angielskiego, atrakcyjna pensja, mało godzin pracy. Początek w listopadzie. Wyglądało to jak idealna okazja, by odpocząć, naładować baterie i zasilić konto bankowe. Spróbowaliśmy szczęścia. Skontaktowaliśmy się z parą autostopowiczów, która opuszczała Wietnam i szukała ludzi, którzy przejęliby po nich posadę. Czekając na odzew przejechaliśmy przez Wietnam z północy na południe i wylądowaliśmy w Kambodży.
Październik
Ten rzekomo jesienny miesiąc spędziliśmy głównie w upalnej Kambodży, opalając się na rajskich plażach i zwiedzając starożytne świątynie. Dowiedzieliśmy się, że w listopadzie jedziemy do pracy do Wietnamu. Udało się! Zaczęliśmy powoli wyobrażać sobie życie w nowych warunkach oraz kupiliśmy bilety lotnicze z Bangkoku do Hanoi - podróż samolotem umożliwiała szybkie zdobycie trzymiesięcznej wizy na lotnisku.
Z Kambodży udaliśmy się do Tajlandii, gdzie zażywaliśmy kąpieli morskich, słonecznych i deszczowych na pięknej wyspie Koh Chang oraz zwiedzaliśmy Bangkok. Bardzo mi się podobało i nie mogę się doczekać powrotu do tego państwa. Październik zakończyliśmy okropną imprezą Halloweenową na przereklamowanej Khao San Road.
Nadszedł czas powrotu do Wietnamu. Wszystko potoczyło się bardzo szybko - poznaliśmy Anię i Andrzeja, po których przejmowaliśmy robotę. Oni wprowadzili nas w tajniki uczenia wietnamskich dzieci i sekrety życia na wietnamskiej wsi. Wkrótce zaczęliśmy pracować, zarobiliśmy swoje pierwsze miliony (wietnamska waluta, dong -hehe- jest bardzo irytująca... 1 zł to około 6000 dongów) i zapisaliśmy się na siłownię.
Tutaj znajdziecie moje pierwsze wrażenia z życia w Wietnamie.
Wyjątkowo pozbawiony świąt Bożego Narodzenia grudzień minął mi na aklimatyzacji i relaksie. Życie nauczyciela w Wietnamie nie jest zbyt wymagające, a ogromna ilość wolnego czasu pozwala na odpoczynek i rozwijanie pasji. Czytam, rysuję, ćwiczę, gram na kompie - robię to, czego mi brakowało w podróży. Jeszcze nie tęsknię za odkrywaniem nowych państw, ale to niedługo wróci. Bardzo niedługo. Brak mi rodziny i przyjaciół, ale nie ma miejsca na Ziemi, w którym mogłabym wszystko pogodzić. Chwilowo jest mi dobrze w Wietnamie, choć myślami wybiegam już do maja, gdy będę prawdopodobnie kończyć swoją nauczycielską karierę.
Z Kambodży udaliśmy się do Tajlandii, gdzie zażywaliśmy kąpieli morskich, słonecznych i deszczowych na pięknej wyspie Koh Chang oraz zwiedzaliśmy Bangkok. Bardzo mi się podobało i nie mogę się doczekać powrotu do tego państwa. Październik zakończyliśmy okropną imprezą Halloweenową na przereklamowanej Khao San Road.
Listopad
Tutaj znajdziecie moje pierwsze wrażenia z życia w Wietnamie.
Grudzień
*~*
Życzę Wam fantastycznego 2018 roku. Jeśli macie jakieś ukryte marzenia, to spełnijcie je teraz - dlaczego nie? Jeśli to niewykonalne, to dążcie do tego, by stało się możliwe jak najszybciej. Cieszcie się życiem i róbcie to, co lubicie. Chcę czytać same miłe rzeczy na blogach. Elo.
Podsumowanie totalnie w Twoim stylu :D
OdpowiedzUsuńWygląda, że rok był pełen wrażeń!
OdpowiedzUsuńBina, ale dałaś czadu w minionym roku. Trzymaj tak dalej dziewczyno, a zdobędziesz świat. Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńLubię być w podróży, ale równocześnie cenię sobie wygodę, spokój i proste, codzienne przyjemności :D W tym roku planuję spróbować swoich sił w samodzielnie zorganizowanej wyprawie :)
OdpowiedzUsuńPomogłabym Ci się dogadać w Chinach, haha :D Ale fakt, Chińczycy jakoś super po angielsku nie mówią, choć studenci już lepiej go znają. Czy młodzi ludzie ogólnie. Ale jest też kwestia tego, że najzwyczajniej w świecie wstydzą się w nim mówić. Mieliście problemy z dogadaniem się z tego tytułu czy jakieś inne?
Swoją drogą planuję wyjechać do Chin na studia na pół roku, w dużej mierze ze względu na to, że uczę się tego języka i ogólnie o Chinach.
Życzę kolejnego, dobrego roku :)
Ty to masz przygody ;) ale to właśnie przez nie Ty to Ty i dlatego tez tak dobrze sie czyta o Twoim zyciu :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńBina, szalejesz, coraz bardziej nas zaskakujesz. Osobiście nie chciałabym spędzić tyle czasu w podróży. To byłby koszmar. Ale ja to ja :D
OdpowiedzUsuńw kolejnym roku życzę Ci jeszcze więcej barwnych przygód i gromadzenia wspaniałych wspomnień:)
OdpowiedzUsuńi oczywiście wpisów i zdjęć z Wietnamu nigdy dość! podczas polskiej szarugi będą szczególnie miłą odskocznią:)
Ciekawe co Cię czeka w 2018 :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie podróżniczy rok miałaś :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobbrego w 2018 i jeszcze więcej podróży.
Chętnie wybrałabym się na Maltę.
Skarbie, życzę Ci kolejnego, pełnego przygód i spełniania marzeń roku! I zanim znów ruszysz w podróż spędzimy kilka dni razem :)) już nie mogę się doczekać! ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńSuper, miałaś bardzo intensywny rok :D Gratuluję odwagi do tylu podróży :D
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwowanych i zapraszam również do mnie na bloga :)
https://pani-blondynka.blogspot.com/
powiem Ci, że mnie Millenium nie urzekło. Nie dałam rady, jakoś nie moje klimaty..
OdpowiedzUsuńAle reszta? kochana! Odwaliłaś kawał dobrej drogi dosłownie! :) Matko, podróżowanie wychodzi Ci świetnie :)
Teraz Twój czas w Wietnamie i wiem, że go nie zmarnujesz :)
Piękne podsumowanie! Zazdroszczę Ci tych przygód, widoków, dla takich chwil warto żyć :) Żałuję, że ja nie mam warunków do takich podróży :<
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci jeszcze więcej cudownych chwil w nowym roku, spełnienia marzeń i zdrówka przede wszystkim :*
jeny nie mogę się doczekać az znajdę chwile i będęc zytać wszytskie Twoje relacje z tej niesamowitej podróży! :D już niedługo czeka mnie długa jazda autobusem to akurta będę czytac ic zytać <333
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Binka! Cieszę się, że Wasze życie jest pełne przygód i jak zwykle z niecierpliwością wyczekuję kolejnych wieści.
OdpowiedzUsuńRok pełen wrażeń ;) podziwiam i trzymam kciuki! ;) No a przede wszystkim życzę jeszcze wielu przygód i wrażeń w Nowym Roku! :* Niech szczęście Ci sprzyja kochana! <3
OdpowiedzUsuńNo Ty ja już nie nadążam chyba muszę sobie nadrobić Twoje posty bo zatrzymałam się na etapie plaże słońce plaże :) Ładuj baterie kochana , odpoczywaj ! Ty tyle zobaczyłaś rok temu co ja przez całe swoje życie jeszcze nie widziałam hahah :)
OdpowiedzUsuńczytałam na bieżąco twoje wpisy, wspaniały rok miałaś ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę cudownego dnia ;)
ANRU,
Piękny rok, mnóstwo ciekawych miejsc odwiedziłaś i wiele się nauczyłaś. Jak na ćwierćwiecze to całkiem dużo ;)
OdpowiedzUsuńU Ciebie w ciągu miesiąca dzieje się chyba więcej niż u mnie przez cały rok xD
OdpowiedzUsuńŻyczę równie udanego 2018!
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja od zawsze wino przedkładałam nad browara... Teraz czuję się jak snobka :P
Nie da się ukryć - to był Twój rok :)
OdpowiedzUsuń