Myślicie o sobie samych z przyszłości, czy też nie? Ja różnie. Niestety zazwyczaj zapominam o Binie, która będzie tu za godzinę, jutro, za tydzień. Czasem ją też zwyczajnie olewam. Dbam o tą, która jest tu i teraz.
Dziś zrobię to, to, i to i to i to i to i to i to i to i to i to. O, zrobiłam tylko trzy z wymienionych rzeczy, ale w sumie spoko, sumienie uśpione. Coś tam zrobiłam. Teraz się mogę zająć czymś innym, a resztą będę martwiła się później.
W sumie powinnam zostawić to żarcie na jutro, bo nie będzie mi się chciało iść rano do sklepu... Ale teraz mam na nie ochotę, więc je po prostu zjem.
Mam parę obowiązków, zacznę więc od tych najłatwiejszych i najprzyjemniejszych, bo tych ciężkich mi się nie chce robić, zrobię to później.
Już jestem naebana, ale wypiję browar, skoro dajo.
Znane? Masakra! Może ja po prostu jakoś częściowo mimowolnie i nieświadomie postępuję w myśl zasady carpe diem, nie oglądam się na nic, korzystam z chwili, a resztą niech się inni martwią? Problem w tym, że ci inni to ja. Ja z przyszłości. Bina, która zmaterializuje się za określony czas i będzie musiała walczyć z górą niezmytych garów, bo trzeba coś upichcić a patelnia jest brudna i zaschnięta na dnie zlewu. Będzie musiała zwiększyć obroty, bo czas na zrobienie projektu się kończy, a wczoraj się nie chciało, bo fajniej było robić cokolwiek innego. Będzie kleiła od nowa makietę, bo zrobiła to po łebkach, bo może wytrzyma. Nie chciało jej się wcześniej przykładać.
pic not related
A może ja się zasugerowałam słowami słynnego mędrca Paulo Coelho, o tym, że ludzie, którzy skupiają się na przyszłości, nie przeżywają ani przyszłości ani teraźniejszości? A może moim ulubionym cytatem Goethego, nothing is worth more than this day. You cannot relive yesterday. Tomorrow is still beyond your reach. Ja po prostu skupiam się na tym, co się dzieje, i sobie żyję i się cieszę, a potem ponoszę konsekwencje. Może powinnam to zmienić? A może tak, a może nie, a może jutro, niech Sabinka z przyszłości mi to ogarnie.
Eee tam, trochę o przyszłości można myśleć, o przeszłości trochę też, ale życie tym, co jest teraz... jest takie po mojemu :D
OdpowiedzUsuńJeśli ogarnie to Bina z przyszłości, to ok, bo to wciąż będziesz TY ;))
OdpowiedzUsuńto jakaś masakra, z tym odkladaniem na przyszłość, nie przejmowaniem sie soba z przyszlosci. Niby carpie diem, ale czasami jak patrze na te osoby które potrafia sobie zagospodarowac czas to zazdroszcze/Karolina
OdpowiedzUsuńSama mam dokładnie tak samo. Najpierw planuję, planuję a w ostateczności robię cokolwiek żeby uśpić swoje sumienia a później hulaj duszo piekła nie ma. Kończy się jak zawsze- albo nie mogę z niczym zdążyć albo omija mnie jakaś fantastyczna okazja bo nadchodzi gdy już nie mogę sobie na nic pozwolić.
OdpowiedzUsuńze słowami Goethego wszystko zależy od interpretacji ;) Przez większość moich dni mam ten sam problem co Ty. Plany się sypią albo są zrobione na odwal się. A potem tylko sama - ja przyszła - pluję sobie w brodę. W końcu nie trzeba było wiele, by tak nie było.
OdpowiedzUsuńJestem człowiekiem pracy na full time, mam wolny jeden dzień tygodnia, dlatego zawsze na niego zostawiam wszystko co mam do zrobienia, według zasady: "po pracy to jest żarcie i plej stejszyn". Wiem, że tak nie powinno być, bo ostatecznie złe demony powiedziały mi, że przecież jestem w sobotę taka zmęczona, się zrobi za tydzień. Konsekwencją tego, w poniedziałek wysyłam do Ciebie rzecz pocztą, miałam to zrobić tydzień temu i jeżeli nie dojdzie na święta to zajebiście przepraszam </3
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć,że mam podobnie. Zazwyczaj odpuszczę sobie parę rzeczy albo przecenię swoje możliwości i stwierdzę,że w niewielkiej ilości czasu uda mi się to zrobić. Choć ostatnio staram się ze wszystkim wyrabiać, więc nie jest tak najgorzej.
OdpowiedzUsuńChyba większoś ldzi tak ma :)
OdpowiedzUsuńDobry sposób myślenia.
OdpowiedzUsuńBinka jak zwykle geniusz :D I założę się, że w przyszłości się to nie zmieni!
OdpowiedzUsuńBo rzeczywiście, tu i teraz jest najważniejsze. Planowanie dalszej przyszłości nie ma raczej sensu, bo plany czasem (dobra, często) lubią się sypać. I pamiętaj, że wcześniej też tak robiłaś pewnie, a obecna Ty, to Ta z przyszłości wtedy, i ogarniasz. Także - to działa! ;)