Jestem straszną egoistką... Zawsze byłam. Stawiałam siebie na pierwszym miejscu i dobrze na tym wychodziłam, a przynajmniej miałam takie wrażenie. Rodzice zawsze się wkurzali, bo jako mała dziewczynka miałam tendencję do przywłaszczania sobie wszystkiego, załatwiania swoich spraw bez oglądania się na innych i nie dostrzegania niczyich problemów, oczywiście oprócz własnych (bardzo wyolbrzymionych). Często odbijało się to na mojej młodszej siostrze, która była kompletnym przeciwieństwem. Tata powtarzał, że ona, w odróżnieniu ode mnie, nie ma samolubnego podejścia. Oczywiście średnio mnie to interesowało. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero, gdy jak kiedyś płakałam (twarda jestem, ale wtedy byłam jeszcze mała) to przyniosła mi pluszaka. Tak po prostu. Dała mi go, popatrzyła przez chwilę i poszła. Zastanawiałam się nad tym przez jakiś czas - jako kilkuletnie wówczas dziecko w życiu bym nic takiego nie zrobiła. Dotarło do mnie, że rzeczywiście jestem swoim własnym oczkiem w głowie, ale jako, że nie prowadzę żadnego umoralniającego wywodu, to przyznam, że zupełnie mi to odpowiadało. I odpowiada do dziś. Ewoluowało: dla siostry jestem w stanie naprawdę się poświęcić, chyba, że jest w złym humorze. To skutecznie mnie odstrasza. Jest jeszcze jedna osoba, której odstąpiłabym ostatnią kostkę czekolady i jeszcze z uśmiechem patrzyła, jak je. Potem oczywiście strzeliłabym wykładzik o grubasach, które żrą za dużo i turlają się po ulicach, turli turli, ale ja po prostu muszę zawsze dodać jakąś uwagę tego typu. Nie umiem być łatwa w obejściu.
Czy dobrze wychodzę na stawianiu swoich potrzeb na pierwszym miejscu? Oczywiście! To naprawdę wiele ułatwia. Wrócę przy okazji do tematu miłości: po co być w związku? Bo sprawia to przyjemność. Jasne, jeśli druga osoba nie jest szczęśliwa, to my też nie wyjdziemy na tym dobrze. W miłości nie można postępować (zbyt) samolubnie. Para zadowolonych ludzi to magia! Zastanawia mnie Wasza opinia na ten temat, ale z mojego punktu widzenia wiązanie się z kimś jest etapem na drodze do poszukiwania szczęścia. Hedonistka Bina. W dobrym związku cieszy nas wszystko: obserwowanie jego uśmiechu, oglądanie z nim filmików na YouTube o małpie strzelającej z karabinu maszynowego, gadki o maszynkach do golenia, opowiadanie obleśnych historii, zanurzanie palców w jego kłębiastych włosach... Że o najbardziej oczywistej i stosunkowo przyziemnej sferze miłości nie wspomnę. Póki cieszy nas wspólne robienie wszystkiego, jest świetnie. Bo jesteśmy szczęśliwi. Pasuje nam to. Nic więcej. Kochamy drugą osobę, więc jej potrzeby staramy się postawić tak wysoko jak własne... A co z tych starań wynika, to różnie bywa. Istotą miłości jest w mojej opinii szczęście. Gdy wszyscy są happy - lepiej być nie mogło! Gdy entuzjazm znika u jednej ze stron - znika również u drugiej, nie da się związku ciągnąć samotnie. Staje się to niewygodnie, więc prawdopodobnie trzeba to zakończyć. Po co się męczyć? Szczęście gdzieś na nas czeka, lepiej pójść go poszukać.
Ojej, kontrowersje.
Przy okazji, jeśli lubicie moje "wywody", to z najwyższą przyjemnością zapraszam do Szarozielonego, który również lubi przetwarzać swoje wrażenia z życia codziennego i zapisywać różnorodne obserwacje na blogu. Prawdopodobnie w bardziej inteligentny sposób niż ja. Polecam, Bina.
Czy dobrze wychodzę na stawianiu swoich potrzeb na pierwszym miejscu? Oczywiście! To naprawdę wiele ułatwia. Wrócę przy okazji do tematu miłości: po co być w związku? Bo sprawia to przyjemność. Jasne, jeśli druga osoba nie jest szczęśliwa, to my też nie wyjdziemy na tym dobrze. W miłości nie można postępować (zbyt) samolubnie. Para zadowolonych ludzi to magia! Zastanawia mnie Wasza opinia na ten temat, ale z mojego punktu widzenia wiązanie się z kimś jest etapem na drodze do poszukiwania szczęścia. Hedonistka Bina. W dobrym związku cieszy nas wszystko: obserwowanie jego uśmiechu, oglądanie z nim filmików na YouTube o małpie strzelającej z karabinu maszynowego, gadki o maszynkach do golenia, opowiadanie obleśnych historii, zanurzanie palców w jego kłębiastych włosach... Że o najbardziej oczywistej i stosunkowo przyziemnej sferze miłości nie wspomnę. Póki cieszy nas wspólne robienie wszystkiego, jest świetnie. Bo jesteśmy szczęśliwi. Pasuje nam to. Nic więcej. Kochamy drugą osobę, więc jej potrzeby staramy się postawić tak wysoko jak własne... A co z tych starań wynika, to różnie bywa. Istotą miłości jest w mojej opinii szczęście. Gdy wszyscy są happy - lepiej być nie mogło! Gdy entuzjazm znika u jednej ze stron - znika również u drugiej, nie da się związku ciągnąć samotnie. Staje się to niewygodnie, więc prawdopodobnie trzeba to zakończyć. Po co się męczyć? Szczęście gdzieś na nas czeka, lepiej pójść go poszukać.
Ojej, kontrowersje.
Przy okazji, jeśli lubicie moje "wywody", to z najwyższą przyjemnością zapraszam do Szarozielonego, który również lubi przetwarzać swoje wrażenia z życia codziennego i zapisywać różnorodne obserwacje na blogu. Prawdopodobnie w bardziej inteligentny sposób niż ja. Polecam, Bina.
Zdrowy egoizm jest okej, gorzej, gdy ranimy tym bliskie nam osoby. Ja nie potrafię najpierw patrzeć na swoje potrzeby, jakoś zawsze staram się o innych. Być może dlatego, że jestem młodszą siostrą :)
OdpowiedzUsuńaż sama postanowiłam trochę zastanowić się nad tym egoizem i właściwie każdy jest egoistą :) tylko niektórzy w mniejszym lub większym stopniu po prostu. w obecnych czasach chyba opłaca się być taką egoistką jak pisałaś, bo za dobre serce i troskę o innych nic nie dostaniemy. trzeba dbać o swój własny tyłek.
OdpowiedzUsuńoo, widzę, że zmieniłaś nagłówek i pozmieniałaś w kolorach :D nagłówek jeszcze lepszy od poprzedniego haha
haha dzięki. starałam się :p
UsuńJa natomist od zawsze realizowalam swoje cele....ale za bardzo przejmuje sie innymi, chce dla nich i siebie jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńkażdy człowiek jest w pewnym sensie egoistą. bardziej lub mniej, ale mało kto się do tego przyznaje, przecież to takie niepopularne twierdzenie... nie wiem jak jest w moim przypadku, ale staram się realizowac 'swoje' cele, robic to na co mam ochotę, nie poświęcac mojego życia dla kogos innego - życ po swojemu, jak najpełniej. kiedyś przeczytałam wywiad z ponad 50-letnią, rozwiedzioną kobietą, w którym ta stwierdziła, że 'poświęciła całe swoje życie dla męża, zrezygnowała ze studiów, marzeń, jakichs tam kursów, dupereli... i co..?' nie chciałabym nigdy czegos podobnego powiedziec o sobie. chciałabym wykorzystac każdy dzień do maksimum, czerpac z niego satysfakcję, żeby w wieku starczym stanąc przed lustrem i powiedziec sobie 'non, rien de rien.... non, je ne regrette rien...' a najlepiej to zaśpiewac, jeśli tylko starczy mi sił na bycie babcią z jajem ;)
OdpowiedzUsuńa jeszcze a propos związku / małżeństwa, to uważam, że papier nic nie zmienia... pytania typu 'kiedy się pobierzecie' męczą mnie i wywołują mdłości. albo kogoś kocham i z nim jestem, albo nie. dla mnie sprawa jest bardzo prosta ;)
Usuńnie zrezygnowałabym ze swojego życia nawet dla ukochanego :) wiadomo - coś można nagiąć, aby sobie nawzajem ułatwić, ale nie można zrobić pochopnie czegoś, czego się później żałuje...
Usuńpozdrawiam :)
w jakimś tam stopniu każdy z nas jest egoistą.;D
OdpowiedzUsuńwiesz czasem chciałabym być taką egoistką. zdecydowanie za często patrzę na innych i zawsze źle na tym wychodzę... ale chyba ani bycie egoistą, ani to drugie nie jest w pełni dobre. najlepiej być tak po środku, ale to z pewnością trudne... :c
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę u mnie. No tak wszystko darmo było oprócz dojazdu. Jedzenia ful!!!!!!!!!!!:):)
OdpowiedzUsuńDobre wywody. Akurat możliwe ja ten temat przerabiam teraz. Nie da się pojedynczo ciągnąć związku. Bycie razem to jest piękne. Ale nie takie częste.
Mieszkasz w Paryżu?
Przy okazji to napiszę, że my z Otylio szukamy na przykład w Paryżu jakieś lokum na 8 dni w przyszłym roku. Oczywiście nie za darmo. Zobacz jak wędrowaliśmy po Amsterdamie (3 poprzednie wpisy). I tak chcielibyśmy na przykład po Paryżu lub innym miasteczku europejskim.
Pozdrawiam serdecznie
Vojtek co
I zapisałem się jako obserwator twojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Varsovie I Jolie Bord:)
ja też mam z tym zawsze problem :D
OdpowiedzUsuńja też od zawsze mam z tym problem ale również dobrze na tym wychodzę. mimo to uważam że to jest moja jedna z najgorszych cech ;x
OdpowiedzUsuńak zobaczyć jak miasto oddycha, spojrzeć na ludzi, na ruch. Moja babcia była rodowitą Paryżanką. Francuskiego uczyłem się w liceum.
OdpowiedzUsuńA kto by tam w tak piękną pogodę w muzeum siedział./ Jeszcze trochę i ja będę wyglądał jak eksponat:)
Pozdrawiam serdecznie z nad Wisły:)
haha z wizyty w Paryżu trzeba skorzystać jak najwięcej! każdy w sposób, który mu odpowiada, niektórzy po prostu chcą "zaliczyć" atrakcje turystyczne, kupić magnesy i pocztówki i wrócić do domu...
Usuńooookej, zapamiętam. ;D każda dobra rada odnośnie matury mi się przyda. ;D
OdpowiedzUsuńmi wiele ludzi zarzuca, że nie myślę o innych, ale cóż nie potrafię po prostu stawiać cudzych spraw ponad swoimi, stąd też mam na przykład problemy ze znajdowaniem sobie przyjaciół, bo przyjaźń wymaga pewnej rezygnacji z własnego egoizmu, a ja nie mam zamiaru zmieniać się dla kogoś ;) A propos kąśliwych uwag, zawsze powiem parę słów za dużo... ;p
OdpowiedzUsuńdziękuję ;*
zdecydowanie nie wolno rezygnować z siebie :)
UsuńZgadzam się, ale nie zawsze trzeba się poddawac, kiedy tylko nam coś nie pasuje, kiedy nie będziemy przez chwilę szczęśliwi. Bo tak będzie prędzej czy później, i trzeba umiec to rozwiązac, pójsc na kompromis i przezwyciężyc to, a czeka nas jeszcze większe szczęście. A nie poddawac się i szukac gdzieś indziej od razu i leciec jak pszczoła do miodu;p Ale jeśli próby i rozmowy nie pomagają, a my dalej źle się czujemy i nieszczęśliwi to faktycznie zakończyc to wtedy.
OdpowiedzUsuńnie mówię o poddaniu się przy pierwszym nieporozumieniu, ale o momencie, gdy tych złych momentów zaczyna być więcej niż dobrych... to czasem się zdarza.
Usuńja nie uważam siebie za egoistkę ;dd
OdpowiedzUsuńMiłość to zaprzeczenie egoizmu.
OdpowiedzUsuńJa jestem kompletnym przeciwieństwem egoisty, o sobie myślę na końcu, choć każdy człowiek ma w sobie coś z egoisty. Czy więcej czy mniej, to zależy od doświadczeń i charakteru. Ale, mimo iż czasami przez to cierpię, zawsze moja troska o innych się zwraca do mnie - jak wszystko we wszechświecie ;3
Sin.
(www.Sinka-Nah.blogspot.com)
jesteś dobrą osobą :)
UsuńKażdy czasem jest egoistą, jedni częściej a drudzy rzadziej. Może lepiej, wobec niektórych jestem ( i to czasem bardzo ), a wobec innych jest mi trudno być egoistką..
OdpowiedzUsuńracja racja ale kazdemu sie zdarza nim byc
OdpowiedzUsuńteż często zachowuje się jak egoistka, wiem nie powinnam, ale niekiedy nie potrafię inaczej... i nawet uwagi innych mi w tym nie przeszkadzają:P
OdpowiedzUsuńugh! nienawidze takich osob, bez obrazy ;)
OdpowiedzUsuńhaha :D nie ma sprawy.
Usuńhaha ;)
UsuńKażda kobieta, aby pozostać kobietą musi mieć w sobie trochę egoizmu...
OdpowiedzUsuńzamule na maksa... odkąd nie jetem sama, zanikł we mnie egoizm
OdpowiedzUsuńnie zamulaj! trzeba o siebie porządnie dbać :D
UsuńTeraz nie mam na to czasu, czasem są takie sytuacje kiedy musisz, czy chcesz czy nie, a zwykle chcesz... pozostawiasz dbanie o siebie na potem, a w pierwszej kolejności jest ktoś kto potrzebuje Twojej pomocy. A ja mam taką osobę, dla której jestem kimś ważnym i nie chce jej zawieźć w momencie kiedy jestem dla niej jak kawałek ziemi, po której może stąpać. ważne moim zdaniem jest żeby kochać ludzi, naturę, świat, zwierzęta itd.. Wtedy jest się szczęśliwym i nie myśli się o sobie w egoistyczny sposób.
Usuńświetnie się czyta Twoje teksty. Lubię taki sposób pisania ;) A do do egoizmu, no cóż przykre ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńkażdy z nas jest w pewien sposób egoistą :P
OdpowiedzUsuńTwój inteligentny sposób pisania mi akurat odpowiada, nie widzę tutaj niczego o co można by było się przyczepić;) Więcej wiary Bina!:) Z tą miłością to masz rację. Związek, którym jedna osoba jest szczęśliwa a druga nie - nie ,a racji bytu. Ot co!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :)
UsuńP.s. Ja za to mam bardzo altruistyczne podejście do życia ;) Nadmiernie się przejmuję innymi, nie zważając czasem na swoje problemy, nawet zapominając o nich na jakiś czas. Może to głupie, ale nic z tym jak na razie nie da się zrobić.
Usuńmasz dobre serce ;)
Usuńhehe dziękuję:)
UsuńP.s. sprawdź dwa poprzednie posty, bo dodałam tam komentarze;)
OdpowiedzUsuńzaszalałaś! ;)
Usuńoj tam, oj tam tylko troszeczkę ;)
Usuńhttp://to-ja-spadam.blogspot.com/2012/09/od-pierwszego-wejrzenia.html?showComment=1350561108488#c7220313283514086210
OdpowiedzUsuńtu też dałam ;)
Czyli się zgadzamy przynajmniej w tej kwestii;)
OdpowiedzUsuńno baa
OdpowiedzUsuńja mam właśnie na odwrót, ja się zawsze wszystkim podzielę ;d
OdpowiedzUsuńja dla kogoś ważnego zrobię absolutnie wszystko, z tymi mniej ważnymi bywa różnie, choć egoizmu nikt mi nigdy nie zarzucił...
OdpowiedzUsuńja raczej nie jestem egoistką. wiadomo, że człowiek jest skonstruowany tak, by jemu było dobrze, ale ja potrafię to godzić z potrzebami innych. taka jestem, dziwna, ale co tam :D
OdpowiedzUsuńoo, ja tez jestem dziwna. mam nawet taka etykiete :)
Usuńja wlasnie nie jestem egositką i często na tym tracę , bo jestem zbyt naiwna, wiec troche Ci zazdroszcze tej cechy;p
OdpowiedzUsuńja mam to we krwi, ale mozna to wypracowac ;)
Usuńja też jestem straszną egoistką, i szczerze powiedziawszy mam to gdzieś :D
OdpowiedzUsuńobserwuję.
Każdy z nas ma w sobie coś z egoisty, i bardzo dobrze :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja już sama nie wiem, co jest najlepsze. Ale nawet najprzyjemniejszy związek, który nie będzie oparty na Bogu (zgadzać się ze mną nikt nie musi) się rozpadnie...
OdpowiedzUsuńno to sie nie zgodze :)
Usuńja nawet potrafię iść z kumpelami, one dostają, a ja się drę ;JA CHCĘ JA CHCĘ!!!!
OdpowiedzUsuńdobry wywód, wyjątkowo trafiony. mi często brakuje dawki samolubności, szczególnie jeśli chodzi o ten wspomniany związek. to ciekawe zagadnienie. czasami brakuje mi samotności, wolności. ale wszystko ma plusy i minusy...
OdpowiedzUsuńdziekuje :) da sie to wyrobic! chyba
UsuńMuszę stwierdzić, że egoizm, nie zawsze się sprawdza. Nie zawsze jest dobry i nie zawsze przyniesie dla Ciebie korzyść. Będąc egoistką, w związku, można już założyć, że nic by z niego nie wyszło.
OdpowiedzUsuńNawiązując do związków, mam podobne zdanie do Twojego. Jestem przeciwny i póki co odpoczywam, po tym co mnie w ostatnim czasie dotknęło, na chwilę obecną nie mam ochoty się wiązać :)
Pozdrawiam
Świetne notki.
OdpowiedzUsuń