wtorek, 1 grudnia 2015

Fotopolo


Nie wiem, czy to odpowiednie słowa, ale smuci mnie sposób dokumentowania fotograficznego we współczesnych czasach. Mam na myśli fakt, że mamy aparaty cyfrowe, które pozwalają na zrobienie nieskończonej ilości zdjęć i usunięcie ich (lub, co gorsza, nieusuwanie) bez żadnych konsekwencji. Było to bardzo spoko, gdy cyfrówki były jeszcze młode i nagle na wakacjach nie trzeba było zamykać się w ciasnej kliszy, a zdjęcia zobaczyć od razu, a nie dopiero po wywołaniu. Problem zaczął się, gdy pojawił się wielki boom na social media i ludzie chyba zapomnieli, po co robią zdjęcia. Okazało się, że fotek nie strzelamy po to, by je mieć dla siebie, ale żeby pokazać je największej ilości osób i żeby dostać od nich górę lajków i innych serduszek.

Miałam krótką przygodę z instagramem. Bo fajnie, bo czemu nie. Wstawiałam tam jakieś rzeczy, obserwowałam znajomych. Większość z nich wstawiała zdjęcia, na które absolutnie nie miałam ochoty patrzeć, no ale cóż, to moja koleżanka, ona mnie followuje, nie wypadałoby teraz jej olać. Niewygodne. Instagram zaczął mi jeszcze bardziej ciążyć, gdy przyłapałam się na tym, że codziennie szukam okazji, obiektu do sfotografowania, fajnej stylówki, bekonu na patelni, czegokolwiek, co mogłabym z dumą zaprezentować rosnącej rzeszy fanów. Niewygodne. Niezręczne. Nieprawidłowe... niefajne. Zaczynałam być więźniem tej głupawej społeczności, nikt tak naprawdę nie wie po co. Punktem wyjścia miał być blog i sprawianie, by ludzie, którzy przypadkowo trafią na moje konto na insta weszli na mojewywody. Nie zadziałało, gdyż wśród moich zacnych obserwatorów nie brakowało jakichś Turasów, losowych Latynosów i nie wiadomo, kogo jeszcze. Polacy, których miałam na insta trafili tam, bo link był na blogu. Bez sensu. Odwrotnie. Instagram usunęłam pod wpływem impulsu, stwierdziwszy, że nie potrzebne mi to w życiu. Decyzji nie pożałowałam ani razu.

o, a to jest zdjęcie, które zrobiłam na Mazurach i będę się chwalić, bo ładne

Clau zwróciła mi uwagę na ciekawy fenomen. Zaczęłam jęczeć, że współcześnie ludzie wstawiają zdjęcia swoich obrzydliwych bachorów, obrzmiałych cyców, tandetnych śpioszków iiiiii w ogóle fu, nie będę na to patrzeć, jak tak można, niszczą dziecku życie od pierwszych dni życia zakładając mu konto na fejsie i tylko czekają na morze uprzejmych komentarzy i buziaczków od internetowych znajomych. Clau powiedziała, że przecież zawsze tak było. Ludzie od zawsze lubili chwalić się zdjęciami dzieci, tak samo, jak dwudziestoma milionami niezwykle nudnych fotek z wakacji. Nie istniał jednak internet, więc żeby zalać swoich biednych znajomych powodzią fociaczków, trzeba było zaprosić ich do domu na specjalne posiedzenie przy herbatce, wyciągnąć siedem albumów i zacząć pokaz. Tu Marcysia dwa dni po urodzeniu, tu Marian na Trzech Koronach, tu Grażyna Wieloryb opala cielsko na plaży. Ludzie zawsze mieli potrzebę pokazania, co im się udało, gdzie byli, co fajnego zrobili. Fejsbuk im to po prostu ułatwił, ale tego nie zapoczątkował. Co nie zmienia faktu, że współcześnie ekshibicjonizm fotograficzno-myślowy osiąga jakieś obleśne apogeum.

Robię zdjęcia. Fotografuję żarcie, by pochwalić się mamusi, co dziś ugotowałam, bo od jakiegoś czasu jestem samodzielną gosposią. Cykam zdjęcia, gdy podróżuję, bo oglądanie ich sprawia mi potem olbrzymią przyjemność, przenosi z powrotem do miejsc, które odwiedziłam, wywołuje uśmiech. Znajomym wysyłam szczątkowe ilości, żeby wiedzieli, co u mnie, gdzie jestem, co zwiedziłam, kogo poznałam. Jeśli poproszą o więcej, chętnie pokażę. Zazwyczaj nie proszą. Nie dziwię się. Wolę je oglądać sama albo z współtowarzyszami podróży, tak jest po prostu najfajniej. Robię zdjęcia podczas codziennych sytuacji, picia piwa, grania w gry planszowe, spaceru po mieście. Potem, gdy przeglądam rolkę z aparatu /pfff/ przypominam sobie, co się działo i robi mi się miło na sercu. Wstawiam co jakiś czas zdjęcia na fanpage'a bloga. Dlaczego? Bo od tego jest fanpage. Wydarzyło się coś, z czego jestem zadowolona, zrobiłam lub zobaczyłam coś, co chciałabym pokazać ludziom? Pokazuję. Rzadko, ale jednak. Zwłaszcza, jeśli jest to związane z blogiem. Blogowy facebook to jedyne miejsce, w którym dzielę się ze światem swoimi prywatnymi zdjęciami. Nie chcę powielać tego na różnych social media, bo po co?

Gdy robiąc zdjęcie myślisz ale będzie góra lajków! albo ciekawe, z którym filtrem najlepiej będzie wyglądało na insta, to robisz to źle. Nie po to się robi zdjęcia. Amen.

19 komentarzy:

  1. Miałem ten problem na insta... wstawiałem fotki codziennie :/
    Teraz robie to rzadko i dostaje opr że mój instagram nie jest tematyczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam te czasy, kiedy zdjęcia na instagramie wstawiałam tylko po to, by mieć jak największą ilość lajków. Dzisiaj, gdy spojrzę na moje prywatne fotki, to owszem, mam jakieś wewnętrzne pragnienie pokazania je innym, ale z drugiej strony to jest takie moje, oni nie zrozumieją, jakie emocje wiążą się z tym konkretnym zdjęciem. Wtedy po prostu pragnienie odchodzi w niepamięć. Na instagrama nie wchodzę codziennie, przestało mi zależeć na wpatrywaniu się w minimalistyczne kompozycje z gazetami i iphonami czy z jedzeniem, które owszem, ładnie wyglądają, ale są tanim zapychaczem profili różnych ludzi. Nie tęsknię. :) Trafne spostrzeżenie Clau, nawet bym o tym nie pomyślała. Może dlatego, że albumów nie pokazuje się milionom, tylko tej garstce, którą zaprasza się do domu. A jak wiadomo, nie każdego do domu zaprosisz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wstawiam zdjęcia na instagrama, ale jakos nie narzekam gdy mam mało lajków czy komentarzy. czasem wrzucę kilka w ciągu dnia, czasem przez kilka dni nic i dobrze mi z tym.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja lubię instagrama, bardziej od facebooka, bo przynajmniej mi się nie wyświetla co lubią moi znajomi.
    Kiedys lubiłam wstawiac pełno zdjęć i cicho liczyłam na lajki. Chyba juz z tego wyrosłam, a nawet irytuje mnie jak co chwile ktoś coś umieszcza na facebooku/Karolina

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie fazy obcych ludzi nie interesują. Za dużo mam samej siebie i otoczenia, które jest dla mnie ważne.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dodałem na facebooka zadnego zdjęcia od ponad 8 lat, jestem z tego dumny, wydaje mi się, że dziś znacznie lepszą opcją jest wklejanie zdjęć na facebooka czy instagrama, chcesz to oglądasz nie chcesz to nie, możesz się pośmiać czy okazać co tak naprawdę myślisz, lepsze to wszystko niż być zapraszanym do znajomych tylko po to, żeby oglądać zdjęcia z wycieczek

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie insta jest dość tematyczne, wstawiam info o nowych postach po tym jak niektórym (no dobra większości) wyparowałam z list obserwowanych blogów. Robię to też trochę dla kontaktu z rodziną która jest tak w cholerę daleko i z którą rozmawiam tylko na skype a widuję nieraz raz na 3 miesiące. Dzięki temu wiedzą że żyję, coś jem i nie smęcę. Często mam dwa trzy dni że nie wstawiam nic, gdy mam wakacje to samo bo wolę cieszyć się wakacjami niż spędzać czas z komórką w łapie. Najlepsze są takie gdy olewam neta totalnie i nie mam z nim nic wspólnego przez 10 dni czy dłużej.Kiedyś znajoma blogerka mi powiedziała że dopiero po tygodniu na wakacjach stara się zminimalizować kontakty przez internet!!!WTF??? Zdjęcia dzieci....hmmm...chyba sama wiesz co sądzę na ten temat;) Aaaa!!! Nie używam tagów tj.jak girl, polishgirl i tych wszystkich wskazujących na to że jestem blond dziewuchą z PL bo bym się od pewnego wiadomego rodzaju "męskiego" nie ogoniła...Jakiś czas temu zaczęli mnie tu namierzać więc pousuwałam niektóre fotki.

    OdpowiedzUsuń
  8. w samo sedno, wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem
    obstaję przy tym, że zdjęcia powinno się robić przede wszystkim dla własnej przyjemności, miłych wspomnień i nie ma potrzeby nachalnie dzielić się nimi koniecznie z całym światem
    jeśli chodzi o instagram mam póki co ambiwalentne uczucia;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z każdym słowem, zdjęcia robi się dla siebie, a nie po to, by za*ebiście wyglądały na stronie społecznościowej. Nie rozumiem ludzi, którzy się chwalą dziećmi... Jezuu, uwielbiasz swoje dziecko, okej, ale nie wszyscy muszą widzieć jego nową kupę. Świat idzie w złym kierunku, niestety ;/

    Super, że jesteś! Tak dawno mnie tu nie było, że szok! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też się z Tobą zgadzam. Fajny wers ma na ten temat Gural (magazynek, swoją drogą klip klimacior!).
    Sama miałam fejsa, ale rzygałam oglądaniem zdjęć znajomych i chujowych znajomych, których "nie wypadało nie przyjąć". Usunęłam, ale po kilku latach założyłam nowe konto (bo tyle osób było w szoku, że nie mam) - dla bliższych znajomych. I... uwaga, od lipca mam... tylko jedno zdjęcie! OMG jeju! Ale zdecydowanie zbyt często oglądam tablicę - z nudów, jak każdy, na przerwie w pracy, rano na pobudkę. Rak dzisiejszych czasów normalnie, pożytek niewielki (coś się ciekawego czasem dowiem z lajkowanych stron - nie w sensie z życia innych:O), pożeracz myśli i czasu.
    Jak to ja mam w zwyczaju, zeszłam w ogóle z tematu. Ej, Ty gotujesz?! :O to już chyba tylko ja nie gotuję

    OdpowiedzUsuń
  11. Wprawdzie mam Instagrama, ale zdecydowanie nie jest "słeg" :D Czasem wstawiam nawet zdjęcie bez mejkapu, co mi tam :D I tak, nie jestem fejmem i mi z tym dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wprawdzie mam Instagrama, ale zdecydowanie nie jest "słeg" :D Czasem wstawiam nawet zdjęcie bez mejkapu, co mi tam :D I tak, nie jestem fejmem i mi z tym dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. niektórzy z tym przesadzają ale dodawanie zdjec na insta czy inne portale z umiarem jak najbardziej - od tego są ;) nikt nie karze przeglądać czyiś talic ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ludzie bardzo lubią sie chwalić, ale tylko tym co im się udało. W tym przypadku instagram i fb są zakłamane. A zdjęcia jedzenia udostępniane są tylko, żeby pochwalić się restauracją w jakiej sie było i statusem społecznym- tylko bogatych stać na restauracje, nie ? ;). Słabe to słabe, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  15. Sama nie posiadam instagrama, ale raczej z braku możliwości, bo na mojej komórce nie da się ściągnąć takich aplikacji. Zgadzam się z Tobą,że ludzie lubią się chwalić wszystkim i niestety często nie robią zdjęć dla siebie, ale po to, aby je komuś pokazać. Do dodawania zdjęć nic nie mam, pod warunkiem,że robi się to z umiarem. Strasznie denerwuje mnie na facebooku to,że niektóre osoby dodają po kilka zdjęć jednego dnia, zaśmiecając mi przy tym tablice. Tutaj z jedną siostrą, potem z drugą, jeszcze raz z pierwszą, a na koniec z wszystkimi. Albo osoby, które mają małe dzieci też często lubią się chwalić swoimi maluchami. W takich przypadkach po prostu zaznaczam,że nie chcę widzieć zdjęć tych osób i na szczęście mam spokój. Podsumowując to co napisałam, można wstawiać zdjęcia, ale z umiarem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam dwa wielkie pudła prawdziwych rolek filmu i będę powtarzać jak głupia, że to, właśnie to jest prawdziwa fotografia, zrobienie dobrego zdjęcia, a nie zrobienie zdjęcia i obrobienie go na dobrą fotografię. Miałam na uczelni wykład pt. "Co jest zdjęciem, a co fotografią". Szczerze powiem, że liczyłam, że da moim współplemieńcom dużo do myślenia. I nie, nie chcę tu wyjść na hipokrytkę, bo pewnie, że robię zdjęcia telefonem i aparatem cyfrowym, jasne, że robię. Jednak zauważyłam wyraźnie, że komplement wobec zdjęcia cyfrowego nie uderza we mnie tak, jak w przypadku zdjęcia analogowego. Bo aparat cyfrowy nigdy nie zrobi zdjęcia takiego jakie chcemy w 100%, bo jest to tylko urządzenie elektroniczne. A wybór kliszy, modelu i typu aparatu, odpowiednich ustawień i... możemy otrzymać zdjęcie idealne. I to jest dla mnie największe osiągnięcie. :) A swoim LOMO się chwal, bo naprawdę je lubię, Binka!

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja nie robię zdjęć, bo mi nie wychodzą, nie lubię siebie na zdjęciach, a do tych nielicznych, które mam w albumach czy na kompie rzadko wracam bo nie lubię za dużo grzebać w przeszłości i się nad nią roztkliwiać. Jestem bardzo niedzisiejsza, bo bardzo niezdjęciowa i mało widoczna na fejsiku. Ale może to lepiej. Bo zamiast kadrów, często chłonę po prostu chwilę. I tyle mi starczy:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja nie mam instagrama i dobrze mi z tym. W pewnym momencie gwałtowny skok ilości social media sprawił, że media przestały spełniać jakiekolwiek funkcje i forma przerosła treść. Dobrze, że chociaż ktoś się na nich bogaci.

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM