Ostatnio wzięłam pod lupę ludzi, którzy lubią przejmować się swoim wyglądem, (niską) jakością swojego życia, a następnie zwalić całe zło świata na... nie wiem, cokolwiek, kogokolwiek. Wszystko, byleby nie wziąć odpowiedzialności za swoje niepowodzenia.
Marudne to, strasznie lubi ponarzekać.
Dziś skupię się na wyglądzie. Na wyglądzie, przez pryzmat którego oceniamy ludzi (nawet nieco mimowolnie) od pierwszych sekund znajomości. Gruby, monobrew, rudy, boskobrody, zapuszczone paznokcie, niebieskie oczy, czarujący uśmiech. Każdy z nas dysponuje mnóstwem cech, wrodzonych jak i nie, takich, na które mamy wpływ, oraz takich, których nie zmienimy. Wbrew pozorom mamy ogromny wpływ na swój wygląd, a ludzie zdają się o tym zapominać. Najprościej jest narzekać na genetykę albo zwalać swoje sadło na "grube kości" czy też "przysadzistą budowę ciała". Z drugiej strony, ludzie niestety często wpadają w kompleksy z powodu cech wyglądu, na które zwyczajnie nie mają wpływu, jak za niski wzrost, za duży łeb, za szeroko rozstawione oczy, za długie palce. Większość z nich na pewnym etapie swojego życia zaczyna jednak rozumieć, że pewnych spraw po prostu nie da się zmienić (a zresztą po co ktoś tak naprawdę miałby je zmieniać?) i się do nich przyzwyczaja, a co sprytniejsi robią z nich atuty. Każda laska zna chyba kolesia, za którym pożądliwie ogląda się każda kobieta, mimo, że on ma 165cm wzrostu. Są dziewczyny, które przykuwają uwagę wszystkich facetów, choć nie uchodzą za stereotypową piękność. Kluczem jest pogodzenie się z tym, czego i tak nie damy rady w sobie zmienić. Problem pojawia się, gdy tłusty pasztet marudzi, że nikt go nie lubi, bo jest tłustym pasztetem. Zapuszczony brzydal płacze, że jest zapuszczonym brzydalem. Nie urodziliście się grubi, zarośnięci, brudni czy przygarbieni, więc są to zmiany odwracalne. Ludzie, nie wiedzieć czemu, nie czają, że otyłość da się wyleczyć, w większości przypadków lataniem na siłownię i ogarnianiem diety, a brwi można rozdzielić raz na zawsze za pomocą pęsety. Prościej jest zaszyć się za ścianą swoich kompleksów i wpierdzielić kolejną czekoladę. Na pewno?
Nasze życie, podejście, przygody (lub ich brak), stres, doświadczenia, wszystko to wpływa na nasz wygląd. Stare baby w autobusie wyglądają jak wściekłe, wygłodniałe sepy, bo przez całe życie marszczą brwi i ogólnie się krzywią. Od pewnego wieku po prostu przestaje im to schodzić z twarzy, na której paskudny grymas jest już odciśnięty na zawsze. Zdarza się, że ludzie mają blizny. Wypadek, wojna, albo rozbijanie czołem deski po pijaku na melanżu. Niektórzy są bladzi, przykurczeni i łysiejący, bo życie zrzuciło na nich jakiś straszny ładunek, z którym nie mogą sobie poradzić. Inni mają wokół oczu całkiem urocze zmarszczki, które uwydatniają się, gdy ta osoba szeroko się uśmiecha. Nasz organizm zbiera nasze doświadczenia i oddaje je na różne sposoby. Rodzice i dziadkowie przekazują nam wiele cech. Nie wpłyniemy na swój kolor skóry, wzrost, kształt twarzy. Narzucone defaultowo. Trzeba się do tego przyzwyczaić, bo inaczej będzie nam wiecznie źle. Zaraz potem pojawia się jednak spektrum możliwości, cech, które możemy edytować, kształtować, wybierać. No powiedz, nie zainteresowałaś się kiedyś jakimś ciekawie brzydkim mężczyzną, bo "coś w sobie miał"?
Patrząc na człowieka jesteśmy w stanie wiele o nim powiedzieć. Niekoniecznie mamy rację, ale jego wygląd podpowiada nam wiele rzeczy. Wygląd, który pozornie nie jest ważny, bo liczy się wnętrze (oczywiście!), ale w rzeczywistości gra dużą rolę w odbiorze drugiej osoby. Możemy być niżsi niż Clint Eastwood oraz nigdy nie dołączyć do grona kulturystów, ale po prostu pogódźmy się z tym. Nie nawołuję do podniesienia poziomu urody przeciętnego Janusza czy standardowej Grażyny, ale po prostu chciałabym, żeby dobrze żyli z tym, jak wyglądają. Wtedy wszystkim będzie lepiej. Amen.
ja właśnie najbardziej nie lubię tych grubych co narzekają, że są grubi i jeszcze na mnie patrzą z pełnym wyrzutów wzrokiem, ze jestem chuda. Że mam dobrze, bo "pan Bóg" obdarzył nie szczupłą sylwetką. Nie, ja po prostu jem normalnie. I większość chorób też nie jest dla mnie usprawiedliwieniem, bo sama biorę tabletki które działają na przyrost masy ciała a potrafię to kontrolować. Trzeba albo się zaakcpetować, albo próbować zmienić. Gdy uważamy się za brzydkich to inni też zaczynają nas takimi postrzegać/Karolina
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką komentującą. Nienawidzę, gdy grubi, brzydcy (w sensie baaardzo zaniedbani ludzie, jak np. niektóre moje koleżanki z przerośniętymi brwiami, trądzikiem, poobgryzanymi paznokciami) mają pretensje o to, że wyglądam lepiej. Że jestem szczuplejsza (bo co, bo ćwiczę, jem zdrowo, dbam o siebie?), ładniejsza (gówno prawda, po prostu wiem jak się malować, jak upiększyć to i owo), zabawniejsza (bo często się uśmiecham? No dobra, ale o ten uśmiech dbałam od 11 roku życia kiedy to srtodonci wcisnęli mi na zęby te aparat). Ludzie! Jak Wam coś u Was nie pasuje, to zmieńcie to! A nie sprawiajcie wrażenia, jakby cały świat musiał przepraszać, że jest bardziej zadbany. Heloł.
OdpowiedzUsuńJezu, ale się rozpisałam.
Wybacz.
;*
Świetna notka, powinna być do znudzona czytana tym narzekaczom. Przecież ze swoim wyglądem możemy sporo zrobić, na prawdę sporo. Niektórzy chyba czerpią przyjemność z narzekania i chyba łatwiej im nic nie robić w dobrym kierunku...
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się z Tobą zgodzę, że mamy ogromny wpływ na to jak wyglądamy. Z każdego brzydkiego kaczątka czy szarek myszki można zrobić piękność i na odwrót. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że zmiana fryzury, stylu ubierania się itd. może mieć ogromnie pozytywny wpływ na nasz całokształt.
OdpowiedzUsuńPrawda, wygląd zależy głównie od nas. Sama się kiedyś nad tym zastanawiałam. Człowiek szczęśliwy wygląda lepiej, zdrowiej. Człowiek pewny siebie jest bardziej pożądany. Nawet krzywy nos może być sexy. Wiadomo, kobieta musi coś czasem poprawić makijażem, ale ja osobiście jestem zadowolona bo mam słowiańską mordę i bez mejkapu nie wyglądam źle, raczej blado. Wystarczy że nie będziemy się skupiać na tym, co jest nie tak, a inni też nie będą na to zwracać uwagi. Nie ma to jak dojrzałość (i czasami też precyzja) :D
OdpowiedzUsuńkażdy ma jakieś kompleksy, jeśli da się je zwalczyć - ok, bierzmy się za siebie! Jednak na niektóre rzeczy, tak jak napisałaś nie mamy wpływu. Co jeśli ktoś rodzi się garbaty, z nierównymi oczami i krzywym nosem?
OdpowiedzUsuńZ jednej strony się zgadzam,że czasem ludzie narzekają na swój wygląd, a tak na prawdę mają na niego wpływ. Jednak z tą genetyką to różnie bywa. Ktoś z niedoczynnością tarczycy może być otyły, osoba z anemią sierpowatą blada. Takiej przykładów można by znaleźć więcej. Jednak uznałabym je jako te, na które nie mamy wpływu. Mimo wszystko uważam,że tak jak napisałaś oprócz cech, których nie da się zmienić są jeszcze takie, na które mamy wpływ i powinniśmy nie narzekać, a wziąć się za siebie.
OdpowiedzUsuńDobra, to ja napiszę od trochę innej strony niż wyżej komentujący.
OdpowiedzUsuńUrodziłam się, co tu dużo mówić, brzydka. No cóż, raczej trudno powiedzieć, by dziecko bez połowy górnej wargi i z dziurskiem w podniebieniu było ładne. Jestem po 7 operacjach plastycznych i 4 latach noszenia aparatu ortodontycznego. Poznałam w swoim życiu masę ludzi z podobnymi problemami co ja - i powiem tak... może mamy wpływ na to, jak wyglądamy, ale i to, jak wyglądamy, ma wpływ na nas. Osoby, które urodziły się z wadami wrodzonymi, które znosiły szykanowanie za coś, na co nigdy nie mieli wpływu, są często bardziej wrażliwe, skryte, pokorne. Kiedy poznawałam ludzi po jakichś wypadkach, z bliznami, bez włosów, często były bardziej przebojowe, ale za to zgorzkniałe, bo coś się zrobiło z nimi nie tak. Jednak żadne nie narzeka. Czasem płacze się po nocach. Czasem słyszy się wycie tych biednych dzieci na salach. I myśli, jak długo ich cierpienie będzie trwać? Leczyłam się 18 lat (całe życie), nie wyglądam idealnie, ale powoli akceptuję siebie. Kiedy ma się wokół siebie ludzi, którzy to robią, powoli się tym jednak człowiek zaraża. A tacy narzekacze są często samotni. A są samotni, bo są zgorzkniali. I są zgorzkniali, bo są samotni. I tak w koło Macieju.
Dla mnie to idiotyczne narzekać na swój wygląd, jeśli można go zmienić. Jesteś grubasem i płaczesz, wpieprzając trzecią czekoladę? Losie... Ale czasem nie można tego zmienić już bardziej. Ale wtedy można się zaakceptować. Albo zrobić z minusów minusy dodatnie - masz szeroką szczenę? A uświadomiłeś sobie, że masz mniej problemów z ósemkami niż osoby o owalnej twarzy? itp...
Ktoś wyżej pytał, "co jeśli ktoś się rodzi garbaty itp?" - to wtedy jego całe życie wygląda inaczej. Nie wiesz, jak inaczej, bo jeśli rodzisz się "normalny", to nie wiesz, jak to jest być tym choćby garbatym. A garbaty nie wie, jak to jest być zdrowym. Ale dla każdego z nas jest to jakaś norma i pod nią układamy swoje życie. Nie ma co wzdychać do innych, bo nie wiemy nigdy do końca, czy nie widzimy przekłamanego obrazka.
W każdym razie, Nick Vujicic moim mistrzem. :)
Pozdrawiam noworocznie :)
Oj tak, wszystkie grymasy i wieczne niezadowolenie zmieniają wygląd, szczególnie wyraz twarzy. Już dawno temu ktoś powiedział, że złość piękności szkodzi ;) Uśmiechajmy się zatem ile wlezie zamiast narzekać! 🤓
OdpowiedzUsuńw samo sedno, najgorsze, że zakompleksieni ludzie próbują wpędzić w kompleksy też innych
OdpowiedzUsuńja jestem najbardziej zakompleksioną istotą na ziemi ii jakoś z tym żyję, staram się nie rzucać kompleksami na lewo i prawo, nie zarażać innym i żyć w swoim nieszczęściu. ale dobrze mi z tym :D
OdpowiedzUsuńLudziom generalnie łatwiej jest narzekać, niż wziąć się za siebie, albo po prostu... nabrać odrobinę dystansu. Miałam taką znajomą, która podczas rozmowy ze mną przerwała mi nagle mówiąc, że mam źle wyregulowane brwi. Jezu, serio? Nawet nie zwróciłam jakoś na to uwagi, może dlatego, że w przeciwieństwie do niej nie spędzam godziny przed lustrem, nie picuję się na błysk, bo lubię siebie taką, jaka jestem i wydaje mi się, że jeszcze nie jest ze mną aż tak źle. Ale takie uwagi potrafią wypędzić z równowagi niestety...
OdpowiedzUsuńOsobiście w dużej mierze nie zwracam uwagi na wygląd bo w samej sobie skupiam się na innych rzeczach. Zdarza mi się nie pójść do fryzjera i przez pół roku, samej golić łeb, nie ogolić nóg ale...kwestia tego, że mi jest z tym dobrze:D Tak samo, może dziwnie zabrzmię ale..mam często słabość do brzydkich ludzi. Jakby...to ich trzeba było ze światem oswajać, a ja jak ja, zaraz widzę swoją misję :D
OdpowiedzUsuńA ciekawie brzydcy faceci to już u mnie temat-rzeka...rzadko kiedy podoba mi się klasycznie przystojny facet:D
I w ogóle, jak zwykle, nie rzecz co masz, a rzecz, jak się do tego nastawisz. Ale do wypracowania tego nastawienia to czasem dłuuuga droga...
Najbardziej denerwują mnie grubi ludzie, którzy zamiast wziąć się za siebie wszystko zrzucają na ''grube kości'' tak jak piszesz. Zamiast wziąć się za siebie to wiecznie narzekają. Sama nie jestem lepsza, bo mam kompleksy, chociaż dzięki chłopakowi moja samoocena mocno wzrosła, ale nawet kiedy byłam strasznie zakompleksiona nie marudziłam każdemu jaki to mam wielki nos czy małe cycki. Właściwie nigdy nikomu tak nie mówiłam, bo nie widziałam w tym sensu.
OdpowiedzUsuńJednym z największych problemów XXI wieku jest chyba akceptacja siebie, czy też raczej jej brak. Ludzie są, jacy są, oceniają nowo poznane osoby często przez wygląd, co często ma swoje negatywne skutki. Jak ktoś ma małą nadwagę i nie widzi w tym problemu bo lubi siebie takiego, to nie widzę potrzeby zmian tylko po to, by ktoś w jego otoczeniu czuł się lepiej. Oczywiście nie bierzemy pod uwagę sytuacji gdy takie defekty zagrażają zdrowiu :)
OdpowiedzUsuńtaka ludzka natura narzekać lubimy, a ruszyć swoje cztery litery i coś zmienić to już nie za specjalnie.
OdpowiedzUsuńta moja to broszka:) oj tak, też już czekam chociaż na wiosnę:)
OdpowiedzUsuńHm... Chciałabym rozdzielić brwi raz na zawsze, ale niestety muszę to robić raz na jakiś czas. :P
OdpowiedzUsuńW Simpsonach chyba było coś takiego: "To moja wina, więc mogę ją zwalić na kogo chcę" i chyba sporo osób tak robi. ;)
Dziękuje za wizytę u mnie. Wszystkiego dobrego w Roku 2016! najbardziej życzę zdrowia i posiadania marzeń. takich do zrealizowania. I ta sentencja mi się podoba " Jeśli sobie czegoś nie potrafisz wyobrazić to nigdy tego nie będziesz miał|" Ale raz w życiu otrzymałem to czego sobie nawet nie wyobrażałem :)
OdpowiedzUsuńMnie w młodości trochę męczyło to,że uważałem siebie sam za mało przystojnego i nie atrakcyjnego. Sporo osób tak ma. Mozna wpaść tez w kompleksy. Trzeba z tym walczyc na różne sposoby.
Pozdrowienia ze śnieżnej Warszawy
uwielbiam ludzi którzy na pierwszy rzut oka wydają się być brzydcy, bo są niesamowicie interesujący
OdpowiedzUsuńNiektòre rzeczy są do zrobienia ale na za małą głowe juz nic nie poradze. Ja jestem typem narzekacza, nie lubie swojej głowy i garbatego nosa oraz krzywych zębòw. Moze i na co dzien jakos z tym zyje ale ilekroc widze piękną dziewczyne to sie pytam sama sie bie "why???" Czemu to ja nie jestem taka ładna !?
OdpowiedzUsuńIdz do ortodonty jak masz komoleksy zamiast wydawac wszystko na szmaty. I jesli zazdroscisz urody innym dziewczyna to tylko swiadczy, ze jestes tepa.
Usuń