Być może jest to kolejna opowieść z cyklu "za dużo myślę", ale ja po prostu czasem lubię sobie porozkminiać jakieś dziwne rzeczy. Tym razem padło na statystyki.
Nigdy Was nie zastanawiało, ile w życiu przeszliście kilometrów? Ile zjedliście kilogramów truskawek? Ile zużyliście litrów wody? Często zadaję sobie tego typu pytania. Nie mówię oczywiście, że odpowiedź na nie miałaby zmienić cokolwiek w moim życiu, ale po prostu fakt, że nigdy się tego nie dowiem, tylko mnie nakręca. Wyżej wymienione pytania i tak są względnie nudne. Przecież można się zastanowić nad o wiele bardziej intrygującymi i skomplikowanymi zagadnieniami - na przykład, jaka była najdłuższa w moim życiu przerwa między dwoma posiłkami. Ile w życiu dotknęłam kotów. Ile razy komuś podziękowałam, a ile ktoś mi. Ilu widziałam ludzi... przez całe swoje życie. Może jestem dziwna, ale Przecież to jest mega interesujące! Nawet nie umiem sobie wyobrazić rzędu wielkości tej liczby. Były momenty, że widziałam kilkadziesiąt tysięcy osób naraz. A niektóre z nich na pewno spotkałam później lub wcześniej. Ostatnio zapodałam pewnemu dżentelmenowi, którego z tego miejsca pozdrawiam, następującą refleksję: zastanawiałeś się, ile razy spotkaliśmy się, zanim się poznaliśmy? Mieszkaliśmy kilkanaście lat w tym samym mieście, jest więc szansa, że któregoś dnia jechaliśmy razem metrem. Siedzieliśmy koło siebie w maku. Minęliśmy się na ulicy. A może nawet niechcący wpadliśmy na siebie, przeprosiliśmy się i poszliśmy dalej, zapominając o całej sytuacji po 5 sekundach.
Interesującym doświadczeniem byłyby też porównanie swoich statystyk ze statystykami innych ludzi. Jestem pewna, że moja siostra uwieczniła swoją gębę na zdjęciach o wiele więcej razy niż ja, mimo, że jest prawie 5 lat młodsza. Pokolenie snapczata. Ciekawa jestem na przykład, czy przewyższam swoich znajomych w ilości słów wypowiedzianych przez całe życie, albo czy odstaję w kwestii ilości obejrzanych filmów. Ha, śmieszne. Tego akurat nie jestem ciekawa. Moje filmowe zacofanie to fakt udokumentowany naukowo.
Interesującym doświadczeniem byłyby też porównanie swoich statystyk ze statystykami innych ludzi. Jestem pewna, że moja siostra uwieczniła swoją gębę na zdjęciach o wiele więcej razy niż ja, mimo, że jest prawie 5 lat młodsza. Pokolenie snapczata. Ciekawa jestem na przykład, czy przewyższam swoich znajomych w ilości słów wypowiedzianych przez całe życie, albo czy odstaję w kwestii ilości obejrzanych filmów. Ha, śmieszne. Tego akurat nie jestem ciekawa. Moje filmowe zacofanie to fakt udokumentowany naukowo.
Im dłużej piszę, im bardziej zagłębiam się w temat, tym bardziej mnie to wszystko jara. Chciałabym mieć księgę statystyk ze swojego życia. Ciekawe, jak byłaby indeksowana.
Rany, tyle pytań. Bez odpowiedzi. Jak zawsze.
za pare lat bedziesz juz w ogole dobrze pisac.
OdpowiedzUsuńale ten pierwszy dwu zdaniowy akapit nie potrzebny
z tym spotykaniem się zanim się poznaliśmy ciekawa sprawa. Kiedyś dużo rozmyślałam o tym jak bardzo się z niektórymi osobami wymijałam zanim ich poznałam np. gdy poznałam się z kimś z kim miałam studiować, ale w ostatniej chwili zmieniłam plany itd to mnie bardziej skłania do refleksji czy jesteśmy w stanie uniknąć niektórych ludzi w życiu. Chyba nie, zawsze prędzej lub później na siebie trafimy.
OdpowiedzUsuńkurczę. przez ciebie znowu będę się zastanawiać.
OdpowiedzUsuńPrzybijam Ci wielkiego piątala! Nie pierwszy raz zresztą ;)
OdpowiedzUsuńMało tego, że zastanawiałem się nad tymi wszystkimi rzeczami o których piszesz ... to próbowałem niektóre z nich obliczyć.
Siedliśmy z kumplem przy jakiejś piwnej rozkminie i kombinowaliśmy ile można przejść kilometrów w ciągu całego życia: Ile dziennie pokonywaliśmy jako małe dzieciaki, ile mogliśmy wybiegać każdego dnia w wieku gimnazjalnym, ile przechodzimy teraz każdej doby jako dojrzali(?) ludzie .... Później pomnożyliśmy to przez miesiące i lata ...
Liczba była mocno szacunkowa i teraz kompletnie nie pamiętam tych wyliczeń ... ale doszliśmy do jakichś konkretów i to było niezwykle ciekawe. Muszę to chyba powtórzyć i zapisać!
Nie uważasz, że takie życiowe endomondo by się nam przydało?
PS.
Dalej nie odpowiedziałaś mi na pytanie dotyczące jednego z Twoich postów o podróży, na którym była mapa z zaznaczonymi miejscówkami... i były tam okolice Sanoka! :P
uwielbiam cię <3
OdpowiedzUsuńJasne, że mam dziwne rozkminy. Na przykład ile zażarłam czekolady. Ile kropli deszczu na mnie spadło. Ile sucharów w życiu usłyszałam... Co do spotkań przed poznaniem: Z moją bardzo dobrą kumpelą na dobrą sprawę poznałam się dopiero w ubiegłe wakacje, a okazało się, że dwa lata wcześniej byłyśmy razem na wycieczce w Londynie :D w ogóle nie kojarzyłam jej.
OdpowiedzUsuńHej Binko
OdpowiedzUsuńTo nie jest głupie. Czasami tez tak mam. Częściej się jednak zastanawiam nad PRZYPADKAMI W ŻYCIU. Przypadkiem spotkałem daną osobę i co było dalej? Gdybym nie spotkał to nic by nie bylo. Jakie jest prawdopodobieństwo spotkania? I taki podobne pytania mnie czasami dręczą. Ale nie groźnie. A wczoraj byłem na Dryftingowych Mistrzostwach Polski na Bemowie w Warszawie i jechałem z drifterem!!!!!!!!
Pozdrawiam skutecznie
Vojtek
http://www.bbcpolska.com/dzialania/twoje-zycie-na-ziemi/ to nie do końca to, ale przynajmniej można dowiedzieć się ile pokoleń much urodziło się w trakcie twojego życia :D
OdpowiedzUsuńKilometry jeszcze jakoś obliczysz tymi pierdołami co to wymyślają, ale innych spraw w życiu nie ogarniesz. Musiałoby się dziennik od narodzin pisać, by później móc coś wyliczyć. Mimo wszystko idę myśleć na ten temat ;)
OdpowiedzUsuńKilogramy zjedzonych truskawek...ciekawe ;) A może przez miesiąc będziesz zapisyawła różne rzeczy, które Cię interesują i które da się policzyć...;)) cieciekawe, co z tego wyjdzie...
OdpowiedzUsuńHaha, ja takie schizy miałam w dzieciństwie, ale na serio mocne. Teraz staram się nad tym nie zastanwiać... Ale zawsze mnie interesowało, ile godzin w życiu przesiedzę w szkole, ile dni w życiu przespałam, ile przesłuchałam muzyki...
OdpowiedzUsuńA co do spotkać ludzi, że słyszałam opinię, że Hiller i Stalin mogli sie spotkać gdzieś na ulicy Wiednia, zanim obydwaj zostali dyktatorami... Ale nawet gdyby sie spotkali, nie mieliby pojęcia, kim są, i w ogóle nie zwróciliby na siebie uwagi. Teraz wyobraź sobie, co by było, gdyb ich obydwu przypadkiem rozjechała taksówka ^^
Wow, nawet ja tak znana z nadmiernego analizowania czego się da na blogu i w realnym świecie nie myślałam nigdy o takich rzeczach. Ty to ze wszystkiego zrobisz mistrzowski post :)
OdpowiedzUsuńTakie niezbyt mądre (chyba to nikogo nie urazi...) statystyki typu właśnie ile kto zużywa wody, ile smaruje szminki, a ile wyrzuca śmieci chyba łatwo znaleźć w sieci. Oczywiście takie krążące tu i tam dane nijak nie mają się do rzeczywistości - niektórzy je zawyżają, inni zaniżają, a jeszcze inni grzecznie trzymają się wyznaczonych przez czyjeś wyliczenia standardów. Mnie podobne kwestie jakoś nie zajmują, ale jak lubisz rozkminiać, to OK :)
OdpowiedzUsuńodpowiedź na te statystyki uzyskamy być może i jeżeli w ogóle dopiero po śmierci, czasami ludzie zastanawiają się nad dziwnymi rzeczami ja zresztą też tak mam,
OdpowiedzUsuńJa bardzo często myślę o różnych statystykach typu: ile osób na świecie obudziło się dokładnie o 8:03. Albo: ile par właśnie w tej chwili ogląda Titanica. Aaaaalbo: ile procent całej strony zajmuje atrament.
OdpowiedzUsuńNawet rozważam wybranie się na kierunek Socjologia, bo widziałam tam w specjalizacjach statystykę :D
Podoba mi się tag "jestem dziwna", rozłożył mnie na łopatki xD
Super tekst, pozdrawiam!
www.krachszaw.blogspot.com
Dzięki, Bina, teraz będę nad tym ciągle myślała! Takie tematy niesamowicie mnie nakręcają :)
OdpowiedzUsuńJa się często zastanawiam w środkach komunikacji miejskiej, czy człowiek obok, którego siedzę jest np mordercą albo świrem. W dużych skupiskach ludzi patrzę sobie i myślę, że każdy z nich zrobił coś czego żałuje albo dopiero to zrobi. Myślę sobie, że to ludzie tak na mnie oddziałują a na pewno miejskie korki i przepełniony busy.
OdpowiedzUsuńTwoje posty są coraz ciekawsze. Owszem jestem ciekawa statystyk ze swojego życia. Szkoda, że nigdzie nie ma takiego przelicznika :)
OdpowiedzUsuńGdybym miała okazję chciałabym się zastanowić ile sekund, minut a może dni straciłam na płacz i zamartwianie się sprawami, o które nie było warto, jak się potem okazało
OdpowiedzUsuńKurcze, już myślałam, że tylko ja rozprawiam nad takimi dziwadełkami... No ale co, dzięki temu życie jest ciekawsze! Często też mówię 'To robię pierwszy /ostatni raz w swoim życiu /tym roku /miesiącu /tygodniu /dniu....' Takie pierdołki, a trudno mi spotkać człowieka, który ma tak samo - a dużo myśli :c tacy to unikalny... No cóż, trzeba myśleć, że najlepsze jeszcze przed nami :)
OdpowiedzUsuńJa statystyki po trzech latach mam dosyć mimo Twego interesującego podejścia. Trzy minus na koniec mówi samo za siebie :P
OdpowiedzUsuńHm... Całkiem ciekawe jest to, co opisujesz, a zwłaszcza ta rozmowa z dżentelmenem. Przyznam, że nigdy się nad takimi rzeczami nie zastanawiałam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie ja jedna mam takie rozkminy :)
OdpowiedzUsuńKurczę, no! Zaglądam tutaj po tak długim czasie (wybacz Milady) i dostaję w twarz niesamowitym postem, który spowodował masę podobnych pytań w mojej głowie! Bacząc na godzinę, zaśnięcie może być problemem :D Więc żeby nie być dłużną, pytanie rodzące rozpacz - Bina, ile burgerów w życiu zjadłaś? :D
OdpowiedzUsuńMam w zyciu różne rozkminy, ale akurat żadne nie dotyczą żadnych statystyk. No może poza jedną, zastanawia mnie ile godzin przesiedziałam na kompie. Chociaż po przeczytaniu twojego postu coraz bardziej zaczynam mieć podobne pytania... Chyba najbardziej mnie interesuje to, ile osób widziałam już w swoim życiu albo ile razy widziałam pewne osoby zanim je poznałam. No cóż, na takie pytania pewnie nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, ale porozmyślać zawsze można
OdpowiedzUsuńmnie jakoś takie statystyki z mojego życia nie interesowały, poza ilością przeczytanych książek ;D
OdpowiedzUsuń