Planuję podróż. Kolejną. Tym razem dużo większą, niż do tej pory.
W miejsce, do którego nie da się dojechać stopem. /oczywiście, że się da, bo ludzie łapią statki na stopa... ale ja się chyba jednak ograniczę do zwykłego nudnego samolotu
W lipcu ukończę studia, co da mi niezwykłą wolność. Po raz pierwszy od zawsze (!!!) będę miała czas. Dużo czasu. Więcej, niż 2-3 miesiące wakacji. Czas coś ze sobą zrobić.
zbieram znaczniki na mapce. i wciąż mi mało
Europę przejechałam. Wciąż brakuje mi wielu rejonów, które bardzo chciałabym zwiedzić. Należą do nich między innymi Estonia i Finlandia, coming in April. Kiedyś na pewno pojadę do północnej Szwecji, Norwegii. Marzy mi się też Islandia. Południe Hiszpanii. Greckie wyspy. Wschód: Ukraina, Rumunia, Mołdawia. Dublin. Sycylia. Jest tyle miejsc, które są niezaprzeczalnie warte odwiedzenia... Zwłaszcza te, o których nie słyszymy za dużo w mediach, które nie są słynnymi kurortami wypoczynkowymi. Przekonałam się o tym tego lata, gdzie wybrzeże jeziora Ochrydzkiego w Macedonii zaliczyłam do najfajniejszych plaż, na których kiedykolwiek byłam.
Chcę jechać dalej. Zawsze ciągnęło mnie za ocean, jeden, drugi, trzeci. Los Angeles było od zawsze wielkim marzeniem, połączone z półrocznym roadtripem po Stanach... Ale na to też przyjdzie czas. Jeszcze nie teraz.
Dokąd wybywasz, Bina?
Otóż, do Nowej Zelandii. Miejsca, o którym marzę od bardzo dawna. Ludzie. Owce. Krajobrazy. Ocean. Angielski. Sporty ekstremalne. Miliard niesamowitych rzeczy... W tym fakt, że miasto Christchurch (śmieszna katolska nazwa, nie?) jest najdalej oddalonym miastem od Warszawy. Jest fizycznie na drugim końcu świata, nie da się uciec dalej. A ja właśnie chcę znaleźć się daleko od wszystkich, których znam. Od wszystkiego, co tworzyło moje dotychczasowe życie.
Nieprędko, bo pod koniec roku. W planach mniejsze podróże w międzyczasie, obrona pracy dyplomowej, zaciskanie pasa. A w listopadzie robi się wiosna w Nowej Zelandii.
Kraj kiwi chcę połączyć z Azją południowo-wschodnią. Tajlandia, Malezja, Singapur. Niesamowite miejsca, inspirujący ludzie.
Sama.
Z plecakiem. 2 miesiące w Azji, 2 w Nowej Zelandii.
Odkrywanie siebie. Poznawanie ludzi. Zrozumienie nowych kultur. Szukanie celu życia (jak to brzmi, geez). Szlifowanie angielskiego. Boże Narodzenie i Sylwester latem.
Zaskakująco dużo ludzi chce do mnie dołączyć. Gdy planuję podróż i zapraszam ludzi, pojawiają się wątpliwości. Wystarczy wspomnieć o samotnym, "szalonym" planie, a wszyscy chcą jechać.
Pomysł tej podróży zrodził się w grudniu, od tego czasu powoli dojrzewa. Chcę to zrobić. Zrobię to. Jeszcze tylko parę miesięcy.
Udanej podróży :-). Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńPiękna podróż :) Mam nadzieję, że uda ci się ja zrealizować. Mnie też ciągnie do podróży. Za rok kończę inżynierkę i chcę zrobić ze sobą coś niestandardowego. Pójście bezpośrednio na dzienną magisterkę jakoś mi się nie widzi. A teraz siedzę i kombinuję jak na to odłożyć pieniądze.
OdpowiedzUsuńPięknie <3 ej, u mnie jest podobnie, jak się komuś proponuje podróż to nikt nie chce, mówisz "jadę sama" to milion pytań "ej ja też chcę, jedziemy razem?" nie. :D Może w Nowej Zelandii załapiesz się na jakiś wolontariat, to zawsze trochę odciąży koszta podróży. Znasz stronę http://www.workaway.info/? Ja po ciuchu marzę o Ameryce Południowej, zwłaszcza o Chile, na po studiach (jeszcze 1,5roku chlip), USA mnie nigdy nie pociągało, ale do Kanady bym z chęcią zajechała odwiedzić rodzinę :)
OdpowiedzUsuńRacja,czasem i ja sie spotykałem z takimi pytaniami,ale potem i tak wychodzi,,że komuś coś wypada itp. Mnie USA też nie pociąga,chociaż oczywiście pojechać i zobaczyć... czemu nie. A w Kanadzie byłem 1,5 roku temu,trochę pisałem o niej u siebie. Kanada- całkiem,całkiem ale bez szału :) Pozdrawiam
UsuńP.S. Odwiedzałem rodzinę właśnie :)
Piękne marzenia, Bina. Życzę Ci, aby wszystko poszło po Twojej myśli. Ja też w tym roku będę miała parę zwrotów w życiu. Nie, nie będę podróżować, a przynajmniej nie tyle i nie tak jak Ty, ale spełnię marzenie. Przynajmniej jedno. Z resztą się jeszcze okaże. Podziwiam Cię za odwagę. Trzeba jej mieć dużo, aby mieć takie cele. Podbijaj świat, Kochana!
OdpowiedzUsuńŁał.
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że Cię podziwiam. Kurdę, ja bym chyba sama się bała pojechać tak daleko, nie odważyłabym się, z resztą ja lubię towarzystwo... ale życzę Ci, żeby ta podróż była niesamowitym przeżyciem!! :) co byś miała nam dużo do opowiadania ;) i nie zgub się jakby co! pozdrowienia przesyłam :*
OdpowiedzUsuńO mój BOŻE!!! Ja bym chyba umarła ze strachu w Europie, a co dopiero na końcu świata u kangurów <3 Cholernie zazdroszczę wolnego czasu, odwagi, spełniania TAKICH marzeń!!!
OdpowiedzUsuńteż planuję długą podróż pomysł narodził się w styczniu lista miejsc które odwiedzę jest nadal nieukończona i termin wyjazdu nieznany :) może natkniemy się na siebie w trakcie xd jeśli tak to stawiam pierwsze piwo
OdpowiedzUsuńSingapur, zazdroszczę! Cholernie mocno chcę się tam wybrać. Mam tam rodzinę, o której baaardzo mało wiem, no ale jednak jest tam ktoś "znajomy". Mój brat był tam, ale strasznie dawno. Ja sobie chyba poczekam aż skończę studia (a na początek może - aż w ogóle je zacznę XD). Ale Azja mnie fascynuje od dawna, choć z rodzicami tam jechać byłoby kiepsko - bo zabytki, zabytki, zabytki, zabytki... a mi nie o taką podróż chodzi!
OdpowiedzUsuńCóż... będę niecierpliwie czekać aż pojedziesz, wrócisz i wszystko zrelacjonujesz!
Po raz kolejny to powiem, ale Ci strasznie zazdroszczę! Odwagi, silnej woli i tego, że udaje Ci się spełniać marzenia, tak jak tego chcesz. Ja wciąż się tego uczę. Życzę Ci z całego serca, żeby Ci się udało tak jak to planujesz :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie. Gratuluję planu, zapału i dążeniu w realizacji :) Wspaniale,że odwiedzisz ten zakątek świata no i jeszcze połączysz to z Azją Pd.-Wsch. Z pewnością kiedyś i ja tam zawitam. Tymczasem pozdrawiam właśnie z ... Estonii, Tallina :)
OdpowiedzUsuńSugerując się znacznikami - a nie fascynuje Cię wschodnia Europa? Wiem, że teoretycznie nie wszędzie jest bezpiecznie, jednak z pewnością dałoby się wyłapać perełki godne odwiedzenia bez strachu o własne zdrowie.
OdpowiedzUsuńJesteś moją idolką! podziwiam Cię. Czasami chciałabym wziąć plecak i wyruszyć w podróż życia..
OdpowiedzUsuńmi tam się nie pali do zagranicznych podróży ale podziwiam tych których tam ciągnie choć niekoniecznie rozumiem
OdpowiedzUsuńwielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy czytając ten post! podziwiam Cię za odwagę, sama w taką daleką podróż... ale cała koncepcja jest wspaniała, cele. trzymam kciuki za tę końcówkę studiów i żeby podróż doszła do skutku w takiej formie jak byś chciała :)
OdpowiedzUsuńjejujeeeju, Nowa Zelandia....to brzmi tak daleko, jak jakis inny wymiar. Byc daleko od wszystkiego i wszystkich co znane, chyba w zyciu nie wybralabym sie tam sama. Ale nie mogę sie doczekać az tam pojedziesz i zrobiisz dlugi post o tym jak bylo!
OdpowiedzUsuńJesteś odważna. Autentycznie, ja bym nigdy nie pojechałą sama na obcy kontynent, gdzie ludzie gadają po angielsku i jest mnódtwo robali :P Jestem zbyt towarzyska na taką podróż, samemu mogę jeździć po Polsce najwyżej. Aż mi zaimponowałaś tymi planami :D Oczywiście, sama też jakieś mam, ale dostosowane do mnie- grupa ludzi, ktoś, kto zna języki, wschodnia europa, dużo zabytków... :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Bardzo mocno trzymam kciuki za to, aby podróż się udała, żebyś miała mnóstwo wspaniałych wspomnień, którymi mi się będziesz chwalić :* Jednak martwią mnie te dwa zdania: "A ja właśnie chcę znaleźć się daleko od wszystkich, których znam. Od wszystkiego, co tworzyło moje dotychczasowe życie." :(
OdpowiedzUsuńwow wow wow, jak bosko! :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci odwagi. No i podróży, oczywiście!
OdpowiedzUsuńNo i do Los Angeles zapraszam, bo to wbrew całemu fejmowi przegenialne miejsce.
Podziwiam Cię kochana! Jasne, przecież każdy tak może, ale większość ludzi woli siedzieć na tyłku i marudzić, że się nie da, że praca, dom, dzieci, szkołą, kasa i mase innych powodów z dupy, a ty postanawiasz i to realizujesz! Będę bardzo mocno trzymać kciuki za Twoją podróż, tą i wiele innych, i będę wyczekiwać zdjęć i relacji. Sama chętnie kiedyś wybrałabym się z Tobą gdziekolwiek ( nie wiem czemu, ale jak o tym myślę to mniej sie boję niż jak bym miała jechać sama), ale w moim przypadku jest ogromna bariera językowa, niestety :(
OdpowiedzUsuńhmmm... może źle się wyraziłam... albo nie - nie śmierdzi. W porównaniu do Katowic i tego okrutnie śmierdzącego ścieku w centrum zwanego rzeką to Warszawa naprawdę nie śmierdzi :D
UsuńJesteś bardzo inspirująca, wiesz? I czytanie o Twoich planach tylko wzmaga we mnie chęć podróżowania, poznawania świata i wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Jeszcze kiedyś będę zaliczać takie tripy jak Ty, mam nadzieję :)
OdpowiedzUsuńPlan przecudowny! Tylko to co napisałaś mnie przeraża :) "Sama.
OdpowiedzUsuńZ plecakiem. 2 miesiące w Azji, 2 w Nowej Zelandii." Przywodzi mi to na myśl tylko bohatera filmu pt "Wszystko za życie" i całą gamę przemyśleń jakie nasunęły mi się po jego obejrzeniu. Bycie w drodze to coś czego nie zrozumie nikt kto prowadzi życie poukładane i stateczne. Wszyscy ci biorącym ciągły udział w wyścigu szczurów. Niby jak wszystko ma swoje blaski i cienie. Moim zdaniem Into the wild opowiada o tym i o tym ale zakończeniem unaocznić chce przewagę cieni. Pokazać że samotna podróż w poszukiwaniu siebie jest też podróżą gdzie traci się siebie. Moje tripy nie odbywają się na tak szeroko zakrojoną skalę jak Twoje gdyż z racji kierunku i codzienności jestem uwiązany ale mam świadomość zmian jakie zachodzą we mnie. Myślę że nie istotne czy jest się samemu na szczycie góry w Sudetach czy na plaży w Hiszpanii . Weź po prostu kogoś pod pachę! :)) Za rękę, pod rękę. Zrób najpierw test wytrzymałości :D a film jeśli nie widziałaś obejrzyj proszę w wolnej chwili. Chętnie podyskutowałbym na temat Twoich odczuć.
Z pozdrowieniami z Małego Wiednia -->Bielska-Białej
J:)
Wpadnij kiedyś choćby przelotem :D
Przyłączam się do pytania o "Into the Wild", to jest o najukochańszy film mojego życia, który odmienił mi obraz całego świata (hej, ja wcale nie wyolbrzymiam i nie dramatyzuję!), i sprawił, że, pomimo wspomnianych przez Jerzego "cieni", pragnę kiedyś wyruszyć w podobną podróż. Owszem, samotną.
UsuńTo jak, widziałaś film Bino?
Jesteś szalona, ale tak mega hiper pozytywnie ;D trochę Ci zazdroszcze, bo ja nie jestem w stanie wybrać się na ślepo dgziekolwiek bo mnie krew zalewa i w sumie to po prostu się boję ;) czekam już na relację < 33 maaaan to będzie mega!
OdpowiedzUsuńEh Bina uwielbiam poznawać nowe miejsca i ludzi- tyle sobą wnoszą. Miło będzie poczytać o krajach do których nie mogę dojechać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
niesamowity plan! to się nazywa 'korzystać z życia';)
OdpowiedzUsuńpowodzenia ze wszystkim, życzę by była to w pełni udana i niezapomniana przygoda
Zrobisz to jestem tego pewna!!! :) :)
OdpowiedzUsuńBina, uwielbiam Cię. Autentycznie.
OdpowiedzUsuń[Zabierz małą Strzygę ze sobą. Obiecuję nie odzywać się za wiele, mogę także usłużyć za tragarza, gdyż na plecach plecak bardzo mieć lubię.]
Czekam na relację z podróży. Wiem, że zrobisz to na pewno. Bo kto jak nie ty?
Zapowiada się epicko ;]
OdpowiedzUsuńJeju podziwiam! Ja raczej nie mam aż takiego parcia na podróże, no ale dla każdego coś innego. Ale raczej nie byłabym na tyle odważna, żeby zrobić to wszystko sama :)
OdpowiedzUsuńwspaniale Bina ! .. trzymam kciuki za podróż .. podziwiam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPlan genialny!^^ Trzymam kciuki więc za jego powodzenie:) W ogóle, nie wiesz, że po prostu zawsze chodzi o to, że ktoś musi się odważyć i pomysł rzucić, a potem ludzie za nim podążają?:D
OdpowiedzUsuńA Nowa Zelandia...cóż. Tam nie mam zamiaru pojechać. Tam mam zamiar się...przeprowadzić:) Jak tylko przepracuję 2-3 lata w zawodzie, będę starać się z Mężem o wizę stałego pobytu, jeśli inne plany nam nie wypalą. Bo szukają elektroradiologów więc...cóż:) A po przepracowaniu, z doświadczeniem łatwiej. Więc wygrzej mi tam jakieś miejsce :D
Kocham podróżować! Chciałabym tyle zobaczyć... ale sama boje się wyruszyć
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, podróż na pewno będzie niesamowita :D
OdpowiedzUsuńOdważnaś :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUuuuu, ale wstyd, literówka się wkradła. Dobrze, że zauważyłam, bo miałabyś co mi wytykać :D
OdpowiedzUsuńA widziałaś "Dawno temu w Ameryce"? Ja bardzo lubię ten film, chociaż sama się sobie dziwię, bo zupełnie nie pasuje do mojego nadzwyczaj dziwnego gustu :)
Znając Ciebie, wszystkie te marzenia kiedyś zrealizujesz :)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
OdpowiedzUsuńja na razie w sumie nie korzystam, ale chcę się za jakiś czas zmobilizować do pstrykania telefonem sensownych fot
Oby wszystko się spełniło! Trzymam kciuki ;). Naprawę wspaniały pomysł, na pewno odważny i niosący świetne przeżycia ;).
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tylko jednego, dlaczego chcesz to zrobić sama?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! To będzie na pewno niesamowita podróż!
OdpowiedzUsuńO Boże, ale cudownie... Nowa Zelandia, przepiękne miejsce, cudowne. Śródziemie :D Życzę Ci z całego serca powodzenia ;) Zrób to !
OdpowiedzUsuńNapisz coś o tym jak się do takiej wyprawy przygotowujesz. Bo ja w sumie nie wiedziałabym jak się zabrać za taką samodzielną podróż.
Zabierz mnie ze sobą.
OdpowiedzUsuńZawsze z zaciekawieniem czytam twoje wpisy odnośnie podróżowania. Podziwiam osoby, które planują i działają, ruszają w podróż i odwiedzają tyle wspaniałych miejsc. Mi jeszcze nie było dane wybrać się w taką podróż, a tym bardziej odwiedzić tyle miejsc, w których ty byłaś :) To pewnie niesamowite przeżycia i tysiące wspomnień :) Udanej podróży, aby wszystko szło po twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją odwagę, fantazję i spontan :) Bon voyage!
OdpowiedzUsuńKurcze... moim marzeniem od zawsze i na zawsze była, jest i będzie Australia...ale nie pojechać, zobaczyć kangura, misia koala i wrócić tylko wyjechać i zamieszkac na stałe. Trzymam kciuki za twoją wyprawę, a gdy już będziesz w Nowej Zelandii to pomachaj do mojej ukochanej Australii :)
OdpowiedzUsuńPiękne plany. Popieram jak najbardziej. Życia nie da się powtórzyć. Miałem i ja podobne plany ale za komuny. Wtedy nie dało się tego zrealizować. Coś Ciebie gna do przodu. I nie szybko się zatrzymasz ostrzegam. Ja tak mam do dziś.A jestem "trochę" starszy od Ciebie :) Zobaczyć na własne oczy dotknąć własnymi rękami. Stokroć lepsze to niż wciśnięcie klawisza na pilocie od TV. NAJWAŻNIEJSZE TO CHCIEĆ! Będę Ciebie dopingował.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam na razie ze 100licy Polski
Piękne plany. Popieram jak najbardziej. Życia nie da się powtórzyć. Miałem i ja podobne plany ale za komuny. Wtedy nie dało się tego zrealizować. Coś Ciebie gna do przodu. I nie szybko się zatrzymasz ostrzegam. Ja tak mam do dziś.A jestem "trochę" starszy od Ciebie :) Zobaczyć na własne oczy dotknąć własnymi rękami. Stokroć lepsze to niż wciśnięcie klawisza na pilocie od TV. NAJWAŻNIEJSZE TO CHCIEĆ! Będę Ciebie dopingował.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam na razie ze 100licy Polski
Coś pięknego. Nowa Zelandia to chyba moje największe marzenie. Podziwiam odwagę i determinację. Aż mi dodałaś skrzydeł.
OdpowiedzUsuńWspaniale jest czytać o pasjach ludzi, gratuluje i udanej podróży!
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz obejrzeć" Hector and search for hapinnes" idealne! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Dla mnie całe USA to jedno wielkie marzenie i mam nadzieję, że się spełni :) Mam nadzieję,że Twoja podróż będzie udana i pełna niezwykłych wspomnień:)
OdpowiedzUsuńMówisz, że siedzenie i pisanie mi popłaca... no pewnie tak, choć przez ostatnie dziesięć dni znów trochę podróżowałem, więc nie "siedzę" tak na stałe hehe. Noooo ale widzę, że też nie zamierzasz siedzieć na miejscu "fujaro" :D
OdpowiedzUsuńCzy dobrze skumałem, że ta mapka przedstawia miejscówki, które już odwiedziłaś? Jeśli tak to musisz mi się z czegoś wytłumaczyć...! Ja tam widzę, że zaliczyłaś Podkarpacie - i jeśli dobrze obczajam to jest to albo Sanok albo Przemyśl ... dlaczego ja nic o tym nie wiem?!
Pod koniec roku? Mówisz listopad? :) Gdyby udało mi się zebrać jakieś fundusze też chętnie bym się przyłączyła ale skoro podróż z założenia ma być samotna pewnie niechętnie przyjmujesz propozycje towarzyszy :)
OdpowiedzUsuńo kurcze Biiiina, jesteś crejzi! jestem ciekawa jak to wszystko pojdzie:)
OdpowiedzUsuń