Nie lubię nic robić "na zawołanie". Nie lubię wymuszonych sytuacji. Nie lubię spiny. Walentynki są do dupy.
Nie jest tajemnicą, że nie przepadam za różnorodnymi świętami, proszonymi kolacjami i innymi rodzinno-oficjalnymi spędami. Wszystkie te sytuacje kreują napiętą atmosferę, każdy chce dobrze wypaść, a okazja czegoś od nas wymaga. Urodziny wymagają radości, że znów się postarzeliśmy a nasza śmierć jest o rok bliżej. Wigilia Bożego Narodzenia wymaga rodzinnej czułości i uśmiechu w podzięce za nieudane prezenty (wszystko to jest okupione oczywiście krwiożerczą i hajsożerczą walką o takie właśnie podarki dla "najbliższych"). Sylwester wymaga super nastroju do zabawy. Walentynki wymagają okazywania uczuć.
Ale... dlaczego mamy to robić akurat wtedy?
Dookoła wszystkich świąt i "dni" (dzień matki, dziecka, farmera) narosła otoczka sztucznej radości i miłości. Super, jest jeden dzień w roku. kiedy trzeba na pokaz cieszyć się, że ma się dziewczynę/tatę/babcię i im to okazać. Po co robić to spontanicznie przez cały rok, skoro można odczekać do określonej daty w kalendarzu, kupić bukiecik i mieć stres z głowy na cały kolejny rok.
Uwielbiam okazywać uczucia. Dawać i otrzymywać prezenty. Jeść pączki. Nie oznacza to jednak, że będę miała na to ochotę akurat kolejno w Walentynki, święta i Tłusty Czwartek, zwłaszcza, gdy całe otoczenie sugeruje, że właśnie tym powinnam się zająć. Nie. Spokojnie. Wszystko w swoim czasie. Lekko. Spontanicznie. Fajnie, że chrześcijanie wymyślili sobie, że 14 lutego będziemy się wszyscy kochać i obściskiwać, szkoda tylko, że naturalnie wszyscy robią na tym biznes i cała magia gdzieś prysła w powodzi czerwonych serduszek. Świetnym przykładem jest premiera fifti szejds of grej. Pamiętacie moją recenzję książki? Jeśli obejrzę film i przeżyję, to prawdopodobnie również się ustosunkuję.
Wszystkie te święta sprawiają, że się stresujemy. Co kupić/przyszykować chłopakowi na Walentynki? Babci na urodziny? Rodzicom na rocznicę? Bratu na święta? Czy naprawdę o to chodzi? Mamy przeżywać miłe momenty czy biegać z kurwikami w oczach w poszukiwaniu prezentów? Chyba nie na tym ten miły relax polega. Ludzie gdzieś zgubili definicję i za bardzo wkręcili się w sztywne daty i materialistyczną potrzebę ofiarowania czegoś... A ta druga strona musi przecież cieszyć się z upominku, nawet, jeśli nie ma na to ochoty.
Zastanówcie się. Jak kocha, to się nie obrazi, że nic nie macie. A może nawet doceni fakt, że jesteście na luzie. A może zabierze was wtedy na piwo i burgera, bo co może być bardziej romantycznego?
No dobrze, make love i szczęśliwych Walentynek!
Masz chyba podobną dewizę do mnie : "Nie mów mi, co mam robić, bo i tak zrobię inaczej" :D
OdpowiedzUsuńI racja, wszystkie święta gdzieś narzucają nam określone zachowanie. To nie jest fajne. Nie wiem, czym się kierowali ludzie, wymyślając takie dni. Jedynym lekiem jest chyba zachować spokój i patrzeć na to wszystko z przymrużeniem oka :)
"I racja, wszystkie święta gdzieś narzucają nam określone zachowanie. To nie jest fajne." - Bardzo, ale bardzo mi się to podoba :)
Usuń"Po co robić to spontanicznie przez cały rok, skoro.." można przez cały rok i w walentynki czy inne święta można również jeśli mamy odpowiedni nastrój i ochotę, no i nie musimy przecież spędzać tych wszystkich świąt według ustalonych umownie reguł, ale po swojemu:)
OdpowiedzUsuńchyba już tu kiedyś wspominałam, że większości ludzi sztywno wytyczone zasady bardzo odpowiadają (nie wymagają w końcu za wiele myślenia i kreatywności) no cóż:)
Osobiście nie przepadam za tymi świętami a szczególnie Walentynkami, tylko raz były udane i miłe ;) poza tym zainteresowanie i uczucia się powinno się okazywać cały czas, a nie w wyznaczonym dniu ;) mamy dziś Tłusty Czwartek, a ja wcale nie mam ochoty na pączki, zjadłam jednego symbolicznie i starczy ;))
OdpowiedzUsuńWłaściwie to teraz modne też jest hejtowanie na walentynki i postów, że przecież miłość powinno się okazywać na co dzień, a nie w walentynki i takie tam... Ja z narzeczonym nigdy walentynek nie obchodziliśmy i w tym roku też nie zamierzamy. Nie lubimy romantycznych gestów, nie przepadamy za jakimiś romantycznymi kolacjami przy świecach, wolimy się uwalić przed telewizorem z masą śmieciowego jedzenia i oglądać głupie seriale, to jest najlepszy sposób na randkę z moim facetem. W tym roku jednak walentynki spędzamy osobno, prawie co roku :)
OdpowiedzUsuńNie potrzebne jest mi "święto" do okazywania uczuć, bycia miłym itp. Często dziwią mnie te jakieś wymuszane, wymyślane dziwne święta, dni.
OdpowiedzUsuńPięknie ubrałaś w słowa to co mi chodzi po głowie! Tak jak nie znoszę sylwestra bo każą mi się wcisnąć w świecącą kieckę, szpilki a potem naj...ać tak samo nie znoszę tej całej afery z sercami, zwiędłymi czerwonymi różami (których z całego serca nienawidzę)!!! Tak jak spędziliśmy sylwka w piżamach oglądając filmy i pijąc wino tak samo bojkotujemy tą całą komercyjną szopkę! Walentynki mam co dzień, codzień celebruję wspólne kawy, obiady, spacery i trzymanie się za łapę. Nie potrzebuję dostać czekoladek w kształcie serca ani zwiędłego badyla by kochać i poczuć się kochaną;)
OdpowiedzUsuńale są na przykład fajne imprezy :) ja zawsze z koleżanki imprezuje...bez względu na to czy jestem z kimś, czy sama:)
OdpowiedzUsuńa ja akurat walentynki lubię. nigdy nie robię w nie nic konkretnego, nawet sobie nie kupujemy z chłopakiem prezentów, najwyzej cos skromnie i siedzimy w domu. wiec pewnie pytanie co tu lubić, moze glupie ale lubie ta atmosfere, te serduszka wszedzie taka ze mnie romantyczka. Jest to moje ulubione swieto, chociaz nawet go nie swietuje przynajmniej nie jakos mocno.
OdpowiedzUsuńNiee no swieta tez sa potrzebne, ale racja, co za duzo to nie zdrowo. Te wszystkie dni babci, ojca, matki tez sa dla mnie takie nieco sztuczne i wymuszone.
OdpowiedzUsuńIm mniej spiny i sztucznosci, tym lepiej. Nic na sile ;)
Coś w tym jest... A w tym roku nie mam ochoty na walentynki jeszcze bardziej niż zwykle. :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Uważam, że uczucia trzeba okazywać sobie codziennie, tak samo być dla siebie miłym i się szanować. Mnie osobiście krępują Święta Bożego Narodzenia. Nie potrafię pojąć tej całej atmosfery. I z trudem przychodzi mi dzielenie się opłatkiem...
OdpowiedzUsuńW związku leci nam 7 rok, a więc i 7 walentynki niby....a żadnych nie obchodziliśmy :D Co więcej, raczej szerzymy właśnie propagandę gardzącą tym świętem. Chcieliśmy nawet zrobić imprezę antywalentynkową pod hasłem kanapki z paprykarzem i majonezem, tylko sploty okoliczności nie pozwoliły:D
OdpowiedzUsuńI...ja powiem od siebie, że święta nieraz są w porządku, w sensie...pozwalają nam nieraz o czymś sobie przypomnieć. Bo zabiegany człowiek łatwo się gubi. Ale, jak też mówisz, nic na siłę.
Ja tam Walentynek hucznie nie obchodzę i nigdy nie obchodziłam, ale nie mam parcia na dissowanie tego święta. Lubię jak w powietrzu roznosi się aura, czy to miłości, czy to szczęścia. Mimo wszystko jak pozostanie się na nią podatnym to może się udzielić.
OdpowiedzUsuńOsobiście w walentynki obchodzę moją rocznicę z tańcem bo właśnie 14 lutego wróciłam do treningów i to raczej tyle jeśli chodzi o dzień zakochanych :)
My z moim pięknym nie obchodzimy walentynek ale lubię je ja każde inne święto bo jest kolejna okazja, żeby się napić ;) (żarcik) a w sklepach i wszędzie dookoła pełno promocji w stylu 2w1 więc można też na tym całym zakochaniu skorzystać ;)
OdpowiedzUsuńZainteresowały mnie słowa o sztucznej otoczce szczęścia i miłości. A może święta właśnie dlatego zmuszają do sztucznych uczuć, bo nie okazujemy tych prawdziwych..? Gdyby nie np. urodziny mojej babci to większości mojej rodziny bym nie spotykała w ogóle. Bym w ogóle z nimi nie rozmawiała. Święta, urodziny, zmuszają tych kilka spokrewnionych osb do ruszenia tyłka i pogadania wreszcie ze sobą. Może tylko u mnie tak jest. Ale to racja, że świeta przypominają nam to, o czym często zapominamy.
OdpowiedzUsuńNo, walentynki nie, bo jak kogoś kochasz, to chyba o tym pamiętasz :P Dla mnie walentynki to argument przeciwko rodzicom, żebym mogła zaprosić do mnie chłopaka.
Ale bez szału. Nie rajcują mnie już żadne święta, dawno z tego wyrosłam. Ale nie widzę też powodu, by je ciągle krytykować. Bo robia to wszyscy. Non stop, przy okazji każdego święta czytam milion krytyk danej uroczystości. Aż zaczynam mieć ochotę nagle stać się fanką walentynek i Bożego narodzenia na złość społeczeństwu :P
Mam dość podobne zdanie. Chciałabym tylko dodać tyle, że dla mnie każdy rodzaj święta to bardziej po prostu ... podkreślenie całorocznego działania. Walentynki są świętowaniem całorocznej miłości, Boże Narodzenie i Wielkanoc to święto religijne, więc tego tematu poruszać nie będę. Jednakże jeśli chodzi o np. urodziny to uważam, że nie jest to świętowanie "roku bliżej do śmierci" tylko kolejnego roku razem. Nie wiem jakie jest podejście innych do osobistego święta, ale ja spędzam ten dzień w gronie bliskich i osób, które się cieszą znajomością ze mną. Bina kochanie, więcej optymizmu! :D
UsuńCzy jest jakieś święto, które lubisz? Pytam z ciekawości, bo póki co chyba ciągle piszesz wszystko że nie, bo to jest wszędzie sztuczne etc. I w sumie to też jest trochę dziwne.
OdpowiedzUsuńJa Walentynek nie obchodzę, najwyżej to od taty dostanę kwiatki i tyle. Jak byłam mała to mnie to ruszało, że nie mam chłopaka i nikt mnie nie kocha (w sensie w taki inny sposób niż rodzina), a jeszcze w zeszłym roku byłam wielkim hejterem Walentynek, bo sztuczne, bo coś tam. ALE Z DRUGIEJ STRONY, do cholery jasnej - czy właśnie o to chodzi w Walentynach? Żeby powiedzieć że nie, ja nie dam dziewczynie/chłopakowi prezentu, bo pomyśli że to tylko na pokaz czy coś? Mamy nie obchodzić Walentynek, bo co? Chcemy być jakimś lepszym człowiekiem i damy prezent 8 maja zamiast 14 lutego? No i co to zmienia?!
Cóż, ja mam podobne zdanie co BonaVonTurka powyżej. Mam ochotę jarać się Walentynkami i innymi pierdołami tylko dlatego, że wszyscy nagle tego nienawidzą. Wydaje mi się, że szczególnie odbija się to właśnie na Walentynkach - jest mnóstwo hejtów na nie, a to powinien być dzień zakochanych i to oni powinni się z niego cieszyć. A jak się chce, to można iść gdzieś, gdzie nie ma tego całego gówna plastikowych serduszek, cukierków, misiów i innych.
jestem zdania, że nie trzeba od razu biegać po mieście z połówką i pokazywać wszystkim jak MY się BARDZO kochamy. w końcu miłość jest nasza własna, nie na pokaz :)
OdpowiedzUsuńChciałam być księdzem :D bo dużo mówił i wszyscy go słuchali :D
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś chce obchodzić Walentynki, to niech sobie obchodzi. Ja i mój luby nie robimy z tego dnia słodziachnego święta z mnóstwem serduszek i rózowych rzeczy. Uczucia powinno się okazywać sobie codziennie ;)
Ja co prawda też nie pałam miłością do walentynek, ale dam się porwać narzeczonemu na kolację ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię tej sztucznej otoczki, serduszek, migdalących nastolatków i informacji o tym, że tak to już jutro! Zasrane święto pier*** amorków -,-
Pani Mileska :)! Z ust to mi Pani wyjęła!!! W podobny sposób widzę teraz Boże Narodzenie. To jest święto HANDLOWCÓW! I obowiązek DAWANIA PREZENTÓW. Napisałaś to tak jak ja bym to napisał.
OdpowiedzUsuńObowiązek świętowania, obowiązek DAWANIA PREZENTÓW. I obowiązek w tym dniu mówić, że się kogoś kocha. Tylko jaką wartość to ma???? Jest to po prostu SZTUCZNOŚĆ DO PIĄTEJ POTĘGI. I po co zmuszać kogoś do zapewnienia, że to WSPANIAŁY PREZENT? Po co kogoś prowokować do kłamstwa? Mój ulubiony pisarz Marek Hłasko pisał " Nie lubię Sylwestra bo się nie lubię cieszyć, że jestem o rok starszy" Dobry tekst bardzo. Chciałem coś i ja takiego napisać ale teraz nie mogę bo by mi ktoś plagiat zarzucił :) I, że zerżnąłem od Ciebie.
Pozdrawiam Ciebie szczerze a nie dlatego, ze TAK WYPADA :) i, że jest DZIEŃ POZDROWIEŃ!
Hej z Mazowsza
Pani Mileska :)! Z ust to mi Pani wyjęła!!! W podobny sposób widzę teraz Boże Narodzenie. To jest święto HANDLOWCÓW! I obowiązek DAWANIA PREZENTÓW. Napisałaś to tak jak ja bym to napisał.
OdpowiedzUsuńObowiązek świętowania, obowiązek DAWANIA PREZENTÓW. I obowiązek w tym dniu mówić, że się kogoś kocha. Tylko jaką wartość to ma???? Jest to po prostu SZTUCZNOŚĆ DO PIĄTEJ POTĘGI. I po co zmuszać kogoś do zapewnienia, że to WSPANIAŁY PREZENT? Po co kogoś prowokować do kłamstwa? Mój ulubiony pisarz Marek Hłasko pisał " Nie lubię Sylwestra bo się nie lubię cieszyć, że jestem o rok starszy" Dobry tekst bardzo. Chciałem coś i ja takiego napisać ale teraz nie mogę bo by mi ktoś plagiat zarzucił :) I, że zerżnąłem od Ciebie.
Pozdrawiam Ciebie szczerze a nie dlatego, ze TAK WYPADA :) i, że jest DZIEŃ POZDROWIEŃ!
Hej z Mazowsza
a dla mnie nie ma to znaczenia, nie zwracam uwagi na "daty" dzien jak codzień, choc dzisiejsze "święto" (zresztą niepolskie), jest dla mnie zabawne i lubię się posmiać z ludzi, którzy je przeżywają :D
OdpowiedzUsuńPodpisuję się. Gdyby nie reklamy/serca wyskakujące z sklepów nawet nie wiedziałabym, że dzisiaj jakiekolwiek święto.
OdpowiedzUsuńzgadzam się jeśli chodzi o takie wykreowane święta, jak walentynki, które jedynie wyciągają nam pieniądze z kieszeni.. jeśli jednak chodzi o urodziny, czy rocznice jestem trochę innego zdania.. to jest święto które wydaje mi się,ze fajnie się obchodzi i powinno się to robić. dzień babci... nie, sztuczny, wykreowany dzień.. ale jej urodziny, to zupełnie co innego. i zamiast patrzeć,że jest się rok bliżej śmierci, można się cieszyć,że kolejny rok z nami jeszcze jest.. wydaje mi się,że taki rodzinne okazje są dość ważną rzeczą scalającą rodzinę i dla mnie osobiście cennymi momentami. choć ja należę do ludzi którzy lubią rodzinne zloty i wszystkie boże narodzenia, wielkanoce i rocznice sprawiają,że czuję się szczęśliwa i wdzięczna za rodzinę jaką mam :)
OdpowiedzUsuńnie jest tak źle nie widziałem dziś na ulicy żadnej pary ca całującej się i facetów biegających z kwiatami
OdpowiedzUsuńNie cierpię Walentynek...
OdpowiedzUsuńchyba zyjemy jeszcze w zbyt 'konserwatywnym' kraju, żeby to olać bez konsekwencji;]
OdpowiedzUsuńjeśli się spinamy że coś musimy, to z pewnością zabiera to cała frajdę. Ale jeśli trochę się wyluzowac i podejść do tego jako miłej okazji żeby robić drugiej osobie prezent, miło spędzić czas.. to why not? Ja te Walentynki wspoimnam bardzo miło - i były bez spiny.
OdpowiedzUsuńWszystkie tego typu "dni świąt" są sztucznie utworzone. Głównie po to, żeby nakręcać rynek bibelotów - w końcu za każdą okazją kryją się prezenty, które przecież wypada kupić.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam też recenzję Greya - mam coraz większe wrażenie, że wielu ludzi przeczytało to tylko dlatego, że po mizernym początku czekali, aż w końcu zacznie się akcja! Moim skromnym, pisarskim zdaniem "Nie dla Ciebie" jest o niebo lepsze ;)
My "obchodziliśmy" Walentynki w piątek 13 i też było fajnie. ;-) Chcieliśmy uniknąć sobotnich tłumów. Nie podchodzimy do tego jakoś super-poważnie, bo to tylko jeden dzień w roku - miłość trzeba okazywać sobie codziennie. Każda okazja jest dobra, żeby gdzieś wyjść i tak traktujemy Walentynki.
OdpowiedzUsuńDoprawdy, bawi mnie ten tłum, który wybrał się do kina w zeszły weekend - a ilu facetów ugięło się pod presją swych kobiet! ;-) Mi szkoda kasy na taki kicz, niedługo będzie do ściągnięcia. Recenzję książki wypociłam dość długą i tak jak Ty nie zostawiłam na niej suchej nitki. ;-) Zapewne film ocenię podobnie.
Pozdrawiam!
Bo cały nasz świat jest sztuczny. Wszystko jest na pokaz, nie ma miejsca na spontaniczną radość, bo ciągle biegniemy za życiem. Przerażające, ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńTez nie lubie, moze dlatego ze nie wierze w obustronną i dozgonną miłość o ktorej tak wciąż marze
OdpowiedzUsuń"Nie lubię nic robić "na zawołanie". Nie lubię wymuszonych sytuacji. Nie lubię spiny." - jak ja to dobrze rozumiem.
OdpowiedzUsuńObydwoma łapami się pod tym podpisuję, ale dzień singla lubię (15.02), bo nikt się nade mną nie śmie wtedy użalać xD
OdpowiedzUsuńWalentynki to zło jak cała reszta miłosnego szajsu najlepiej iść tak jak napisałaś na burgera i piwo :)
OdpowiedzUsuńBina, ale dzień kota to świętowałaś! Wirtualnie, bo wirtualnie, ale jednak :P Żartuję, niektóre takie święta są fajne, ale dlatego, że po prostu są, a nie dlatego, że się je jakoś hucznie obchodzi. A co do Greya, to...
OdpowiedzUsuń"Z wielką przyjemnością informujemy, że film „Pięćdziesiąt twarzy Greya” ustanowił nowy rekord otwarcia. W miniony weekend przyciągnął do kin aż 834 479 widzów /zarabiając 17 174 736 zł/, co jest rekordem kasowym i frekwencyjnym wszech czasów w Polsce. Walentynkowa sobota z wynikiem ponad 425 tys. sprzedanych biletów przejdzie do historii jako najbardziej kasowy dzień od początku istnienia kina w Polsce!!!".
Załamka totalna...
nienawidzę walentynek! :D to takie mega sztuczne..
OdpowiedzUsuńja do wszystkiego podchodzę zupełnie na luzie :) Walentynki to super opcja na piwko i obiad na mieście <3
OdpowiedzUsuń