środa, 18 lutego 2015

Kwestionariusz


Od czego rozpoczynacie nowe znajomości? Jak i gdzie poznajecie ludzi? Czy istnieją jakieś schematy? Naturalną odpowiedzią na trzecie pytanie wydaje mi się odpowiedź nie, ale chyba jestem w mniejszości. Cóż, zacznę od różnorodnych okoliczności poznawania osób.

Szkoła, uczelnia, praca. Standardowe miejsca, gdzie po prostu jesteśmy skazani na pewną grupę osób, więc siłą rzeczy nawiązujemy z nimi relacje - przyjazne lub wrogie, słabe albo bardzo silne, ktoś nam się podoba, ktoś nas drażni, do kogoś odczuwamy bezwarunkowy szacunek. Szkolne znajomości są dość wygodne, bo można je rozwijać w spokojnym tempie, bo tak czy siak się widujemy. Defaultowo poznajemy imiona (i często nazwiska) ludzi, więc nie musimy ich o to pytać. Mamy pewność (a przynajmniej dużą szansę), że jutro znów zobaczymy się z tymi osobami.

Internet. Mój mały świat, kiedyś bałam się internetowych znajomości (bo w gazecie pisali, że to bardzo niebezpieczne!), ale okazało się, że właśnie połączenie z siecią przysporzyło mi wielu niezwykłych kontaktów. Mówię oczywiście głównie o blogu (macham do BKWA, dziękuję za wszystkie dotychczasowe spotkania, czekam na następne! pozdrawiam nasze jednostki w Warszawie, Jaworznie, Radomsku, Katowicach, Krakowie i reszcie Polski, Wielkiej Brytanii, Holandii, wszystkich innych, nie bijcie jak o kimś zapomniałam! Tak naprawdę to w głębi serca pamiętam!). Blogowe znajomości (jak być może wiecie) (znów uzależniłam się od nawiasów), są o tyle ciekawe, że poznając osobę na żywo, w zasadzie sporo już o niej wiemy. Jasne, spotkanie może okazać się zaskakujące, ale w głowie mamy już pewien obraz osoby. Wspólny język, tematy. Wiemy, że będzie dobrze.
Innym, oczywistym dla mnie źródłem internetowych znajomości jest, rzecz jasna, Couchsurfing, dzięki któremu poznałam mnóstwo niezwykłych osób we wszelkich zakątkach Europy, zaprzyjaźniłam się z kimś, a nawet kiedyś zakochałam. Internet pomógł mi odnaleźć się w Paryżu i utrzymać przyjaźnie z Polski.


ZZ, czyli Znajomi Znajomych (nie, tym razem nie mówię o knajpie na Wilczej). Impreza, spotkania wśród ziomków, jakieś wyjścia, i poznajemy ludzi, z którymi mamy wspólnych znajomych. Od razu więc pojawiają się tematy, pozytywne nastawienie - jeśli przyjaźnisz się z tą osobą, co ja, to automatycznie mamy spore szanse się dogadać. Ta okoliczność poznawanie ludzi jednak różni się od powyższych, gdyż nie mamy automatycznie podanych informacji o nowej osobie (chyba, że nasi znajomi ogarnęli jakąś niezwykłą inaugurację i opowiadali nam o sobie nawzajem). Musimy sami wszystko zbadać. Podobnie jest, jak poznajemy ludzi we wszelkich innych okolicznościach - na ulicy, na melanżu, losowo. I tu pojawia się temat, który mnie fascynuje.


Ludzie często mają niezwykłą potrzebę przeprowadzania jakiejś nieformalnej ankiety, kwestionariusza z nowym znajomym. Pytają o imię, wiek, szkołę, życiowe zajęcie, pochodzenie i to, co jedli na śniadanie. Wypełniają jakiś niewidzialny formularz, bo jak tu żyć bez informacji, co studiuje nasz nowy rozmówca, albo w której dzielnicy miasta mieszka!

Nie rozumiem i nie zrozumiem. O ile imię wydaje się dość podstawową informacją, to okazuje się, że można naprawdę sporo dowiedzieć się o kimś wcale nie wiedząc, jak ta osoba się odzywa. Wpadacie na siebie, zaczynacie nawijać... I jakoś tak idzie. Albo widzicie się na każdej imprezie, macie wspólne wspomnienia, a nagle zdajecie sobie sprawę, że nie macie na temat tego człowieka tak "ważnej" informacji jak imię, że też o kierunku studiów nie wspomnę. Czy nie lepiej rozpocząć spontaniczną rozmowę na bieżący temat, zamiast zamulić "hej, no to co tam studiujesz"? Uważam, że lepiej gromadzić informacje na bieżąco, na drodze znajomości, zamiast zasypywać nowych ludzi gradem sztywniackich pytań. Nie poznamy od tego osoby lepiej. Wyluzujmy i pogadajmy o czymś ciekawszym. Proszę.

42 komentarze:

  1. Przeważnie poznaję nowych ludzi metodą ZZ, bo klasę moja znam już od roku i tacy nieznajomi juz nie są. Ogólnie, jestem mało społecznym, a bardzo nieśmiałym typem, który zaczynając z kimś rozmawiać momentalnie zapomina jezyka w gębie... Dlatego dla mnie te głupie pytania o szkołę, osiedle, psa i czy ktoś chodzi na niemiecki, czy francuski, są szalenie ważne. Bo ja nigdy nie mam pojęcia, o czym rozmawiać. Gdy usłyszę już, że ktoś jest na niemcu i ma psa, zaraz mi lżej, mam jakiś punkt zaczepienia do dyskusji. Nie mam pojęcia, skąd normalni ludzie biorą tematy do rozmów. Chyba nie z codziennego życia? Nawet siedząc z kimś w ławce w szkole nie umiem gadać o szkole, bo ile można? Lekcje to nie bitwa morska, nie ma tu co komentować. Tak samo z życiem. Najelpszym modelem rozmów jest dyskucja o czymś, co nas łączy, albo anegdotki...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorzej jest jak się z kimś dopiero pozna i już można konie kraść - a przy imieniu jest totalna pustka w głowie :P za często mi się to zdarza ... poznaję ludzi w podobnych miejscach jak Ty, dodałabym do tego jeszcze sporo znajomości z koncertów, festiwali, jak i środków transportu (dość mocno w pamięci ulokowało mi się wspomnienie 5h w pociągu przegadanych na temat literatury Hłasko) bardzo różnie. Sama nie wiem o co pytam przy poznaniu. W większym gronie z reguły prowadzi się jakiś temat i siłą rzeczy wszyscy w niego wchodzimy - tak się poznajemy. Czasami, ktoś nas przedstawia komus i zostawia na pastwę losu - to bywa drętwe i wtedy ma miejsce ten sławetny kwestionariusz. Chociaż muszę przyznać że u mnie podstawowe miejsce w "kwestionariuszu" ma pytanie o ulubioną muzykę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zamulają - uciekam
    Jak zaczyna się ankieta, kwestionariusz, nie odpowiadam. Bo niby dlaczego mam odpowiedzieć,że co? że ciekawy?
    Lubie poznawać osoby podobne do mnie, już tak mam. Oczywiście poznawanie to odkrywanie, również innych "typów" ludzi, perspektywy poszerzone, tylko czy zawsze na plus?

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, ale też czasem dowiedzieć się czym się zajmują - nie po to, żeby wypełnić jakiś formularz, tylko np żeby dowiedzieć się o nich, o ich pracy czegoś ciekawego, ot ze zwykłej ludzkiej ciekawości życia innych - ostatnio tak pierwszy raz w życiu rozmawiałam z zawodowym żołnierzem, nie macie pojęcia ile się można ciekawych rzeczy dowiedzieć :D
    Więc nie zawsze pytanie o zawód czy wykonywane zajęcie musi być nudziarską rozmową ;)
    Zdrowiej kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Najciekawsze konwersacje jakie odbyłam ze spotkanymi po raz pierwszy osobami (poza internetem, akurat wtedy masz informacje niejako podane na tacy) to były w sporej części właśnie rozmowy, w których nikt nikogo o ten "kwestionariusz" nie prosił, a te pasjonujące informacje wychodziły po prostu w trakcie (albo nie wychodziły wcale - i jakoś wszyscy przeżyliśmy).

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaak, kwestionariusze dość często się pojawiają. Zazwyczaj skrzętnie obchodzę tę część "poznania", a najchętniej nie kontynuuję dalej rozmowy i tym samym - prawdopodobne znajomości. Co do blogowych znajomości, to jest to całkiem interesujące i fajne. Dzięki takiej znajomości przez bloga właśnie, na wyjeździe w Brukseli spotkałem się z blogerką. Było to bardzo miłe spotkanie i z ogromną chęcią bym je powtórzył.

    OdpowiedzUsuń
  7. BKWA również ściska Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię poznawać nowych ludzi, zwłaszcza teraz, gdy totalnie (nie z mojej winy) musiałam wymienić krąg znajomych. Studia, praca, i ZZ :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja teraz poznaję ludzi tylko w pracy... takim ubogim znajomościowo człowiekiem jestem :) Ale dzięki Bogu odbywa się bez wypełniania formularzy i... to jest naprawdę FAJNE. Choć miałam jedną koleżankę w liceum, która w stosunku do nowych ludzi zachowywała się jak dziennikarka prowadząca z Tobą wywiad. Potrafiła nawet udawać, że bardzo ją to interesuje. Ok, fajnie, że kogoś zainteresowało że uwielbiam rysować od dziecka, ale pytania jak?gdzie?kiedy?skąd?odkąd?ile trwa? ciągiem to było... przytłaczające!!! Nie jest to za dobry sposób :) Pytajmy - ale z głową :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja będąc w harcerstwie (w sumie dalej w nim jestem) często miałam tak podczas rajdów bądź obozów dalekich że z ludźmi z drugiego końca kraju których widziałam pierwszy raz w życiu (często ostatni) rozmawiało mi się najlepiej. Śmiechy, hahy, brzękolenie na gitarze do 5 nad ranem, skakanie z pomostów a często nawet nie znałam imion tych ludzi. Oczywiście oni swoje imiona mi powiedzieli ale moja pamięć miesza wszystko. Byli też ludzie (powiedźmy z naszego okręgu) które widziałam powiedzmy tylko w maju na zlocie i wtedy tworzyliśmy najlepszą paczkę. Cały rok nic a w ten jeden weekend byliśmy najlepszymi znajomymi ever kilka lat z rzędu :D
    Ze znajomymi znajomych jest taki problem że często znamy opinie naszego znajomego o jego znajomym. A wiadomo że opinie o człowieku trzeba sobie samemu wyrobić bo słuchanie innych nie jest często za dobre...

    OdpowiedzUsuń
  11. uhuhu no ciekawe rzeczy piszesz, jak dla mnie wazne jest co sie studiuje, o czym mozna porozmaiwac itd, zawsze to jakis punkt zaczepienia, ale chyba jestem w 'wiekszości' ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Bina!
    W cholerę czasu u Ciebie nie byłem, ale robię mały come back ;)
    Co do tematu znajomości ... hmm... nawet nie wiesz jak bardzo zgodzę się z Tobą co do znajomości internetowych. A zwłaszcza blogowych hehe

    Pozdrawiam i zapraszam na:
    http://fabrykawyobraznii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. mi zawsze najłatwiej było zaczynać rozmowę przez internet, wtedy zwykle rozmowa nie jest nudna, zgadzam się, że rozmowa nie może polegać tylko na pytaniach i odpowiedziach ale coś tam trzeba wiedzieć o rozmówcy, żeby wiedzieć z kim mniej więcej ma się doczynienia

    OdpowiedzUsuń
  14. hej, zapamiętałam, że pytałaś mnie kiedyś o instagram,
    założyłam wczoraj - mrsfoxfairytales
    może jestem ślepa, ale nie mogę się na bogu doszukać Twojego

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem zdania że ludzi można poznać wszędzie, nie ważne gdzie i jakoś nigdy nie pytałam najpierw o szkołę :P
    Przeważnie najpierw zaczyna się od jakiegoś tematu na czasie w zależności od sytuacji, niekoniecznie od imienia nawet :P
    Swojego czasu poznawałam sporo ludzi w autobusach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzadko poznaje nowych ludzi, ogólnie staram się tego unikać. A w rozmowach "zapoznawczych" nie mam pojęcia o czym rozmawiać o co pytać itp. - tak bardzo niekompatybilny z ludźmi
    xd

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba chodzi o to, że najczęściej początkowo korzysta się z "kwestionariusza" przy poznaniu nowej osoby, bo skoro nic jej nie znamy to ciężko od razu zacząć nawijać na jakiś temat, skoro ona może się tym nie interesować i nie wie, o co nam chodzi... ;P Inna sprawa, gdy o danej osobie już co nieco słyszeliśmy od znajomych albo znamy ją z internetu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ludzi możemy poznać dosłownie wszędzie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Żadnego kwestionariusza , najczęściej "nowe" znajomości nie są całkowicie nowe ponieważ z tymi osobami już gdzieś nasze drogi się zbliżyły , kilka dni, tygodni lub miesięcy temu, najczęściej na jakiejś imprezie z przeróżnych środowisk nie mających nic wspólnego z sobą , tego nie zawsze pamiętamy, ale na pewno nie na mszy , ;) i może nie rozmawialiśmy razem przedtem ale czujemy się jak starzy znajomi , i często te osoby , nie wiem jakim cudem dużo o mnie wiedzą , wiec zostawiamy pytania na dzień lub noc kiedy zabraknie innych ciekawszych tematów ...... ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hm, jeśli osoby chcą ze sobą gadać i chcą się poznawać, to poznają się własnie gadając na różne tematy, a nie zadając jakieś tam kwestionariuszowe pytania :D

    OdpowiedzUsuń
  21. hah, a to dopiero początek. Cały ten kraj to jeden kwas :D
    serio.

    o ja lubię takie spontanicznie rozpoczęte znajomości! Bo takie: 'cześć jak masz na imię' to jest poracha i już skreśla człowieka, a w głowie zapala mi się lampka ostrzegawcza, że z tym kimś jest chyba coś nie tak.
    Tak sobie teraz myślę, że mam bardzo dużo znajomych, kurde!, dobrych znajomych, których nie znam imion. Pewnie dlatego, że mówimy sobie po nicku, ksywie. Ostatnio byłem w głębokim szoku że mój dobry znajomy ma na imię Łukasz.
    "To ty masz Łukasz na imię?!?? Ja piernicze!!"

    Luźne gadki z przypadkowo spotkanymi ludźmi wprost uwielbiam. Najbardziej, w pociągu/samolocie, ogólnie w wszelakich środkach lokomocji i na ulicy. Borze! jak różnych i wspaniałych w pewnym sensie ludzi można spotkać. :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Te pytania są chyba ostatecznością, jeśli już żywcem nie ma się o czym rozmawiać :) Poznawanie ludzi przez internet jest świetne, fajnie spotkać się z kimś po 3 latach internetowej znajomości i uświadomić sobie, że to jest to :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Blogowanie pozwala poznać wielu niesamowitych ludzi. Mam nadzieję, że w końcu też spotkam się z Tobą :D

    Nie pamiętam kiedy pytałam kogoś o wiek, co robi, czy szkołę. W niektórych sytuacjach było to oczywiste, w większości mało mnie to interesowało. Wolałam pogadać o czymś konkretnym, znaleźć jakiś temat a nie pieprzyć bez sensu o niczym. Do dziś nie pamiętam imienia niektórych osób, za to mogę powiedzieć o czym rozmawialiśmy. Widujemy się rzadko, okazyjnie i zawsze znajdzie się temat do rozmowy, bez zbędnych pytań.

    Dziękuję:*
    Jesteś więc dowodem na to, że można realizować swoje cele gdy postępuje się według pewnych zasad:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale te podstawowe pytania z "kwestionariusza" chyba przychodzą najłatwiej. Co nie zmienia faktu, że tak, są frustrujące.

    Opowiem o sytuacji z wczoraj - poznałem dziewczynę mojego kumpla. Rozmowę zaczęliśmy od tematu...fajek. Potem mate, potem pohejciliśmy trochę życie, pośmialiśmy się. Fajnie, miło i prosto. I tak...cóż, po prostu zwyczajnie. I za cholerę nie wiem jak ma na imię (znam ksywkę tylko), co studiuje itp. Ale wiem, że jest na pierwszy rzut oka mega pozytywną osobą. ^^

    OdpowiedzUsuń
  25. Z twoim tekstem skojarzył mi się pewien cytat:
    Nie interesuje mnie czym się trudnisz.
    Chcę wiedzieć, nad czym bolejesz
    i czy śmiesz marzyć o spotkaniu
    z tym, za czym tęskni Twoje serce.

    Nie interesuje mnie ile masz lat.
    Chcę wiedzieć czy jesteś gotów wyjść na głupca dla miłości,
    dla marzeń, dla przygody jaką jest życie.

    Nie interesuje mnie jakie planety zrównają się z Twoim księżycem.
    Chcę wiedzieć czy dotknąłeś środka własnego smutku;
    czy zdradzony otworzyłeś oczy, czy skurczyłeś się
    i zamknąłeś w sobie ze strachu przed dalszym cierpieniem!


    Chcę wiedzieć czy potrafisz siedzieć z bólem,
    moim lub Twoim,
    nie poruszając się by go ukryć, stłumić lub uleczyć.
    Pragnę wiedzieć, czy możesz współistnieć z radością
    moją lub swoją

    Nie interesuje mnie czy opowiadasz mi prawdziwą historię.
    Chcę wiedzieć czy potrafisz rozczarować innych,
    aby pozostać wierny sobie;
    czy umiałbyś znieść oskarżenie i zdradę
    i nie zatracił własnej duszy.
    Chcę wiedzieć czy potrafisz zaufać,
    a zatem i być godnym zaufania.
    Chcę wiedzieć czy potrafisz dostrzec piękno nawet,
    gdy nie co dzień jest ładna pogoda.

    Nie interesuje mnie kim jesteś,
    skąd się tu wziąłeś.
    Chcę wiedzieć czy staniesz ze mną na środku ognia i nie cofniesz się.

    Nie interesuje mnie gdzie, jakie i u kogo pobierałeś nauki.
    Chcę wiedzieć,
    co podtrzymuje Cię od środka,
    gdy wszystko inne odpada.

    Chcę wiedzieć czy umiesz być
    sam ze sobą
    i czy naprawdę lubisz tego,
    z którym przystajesz w chwilach pustych.

    I chyba nic więcej nie muszę dodawać:) Wiek, płeć, zawód...nie, nie to określa człowieka. To tylko zbędne etykietki, które przesłaniają to, co najważniejsze:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Im mniej o kimś wiem, tym swobodniej się przy tej osobie czuję. Po prostu nie lubię wiedzieć za dużo; wtedy taka znajomość wydaje mi się nie tyle mniej pociągająca, co po prostu zbyt niebezpieczna, by ją kontynuować.

    OdpowiedzUsuń
  27. o matko.. połowa ludzi, których teraz znam i mam naaaajlepsze kontakty są z internetu.. ale fakt- cholernie trzeba uważać :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Zgadzam się z Tobą. Ja nigdy nie lubiłam dopytywać się nikogo, co z jego życiem, co studiuje, kim są jego rodzice albo nawet, czy ma rodzeństwo. Dla mnie to sztywne i zawsze mi się wtedy wydaje, że człowiek nie ma o czym rozmawiać... Nie przekonuje mnie taki człowiek do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Internet jest o tyle wygodny, że można rozmawiać bez skrępowania i od razu przejść do tematów, które nas interesują - wtedy, w razie niepowedzenia, bez skrępowania można się wycofać i problem z głowy.

    Ze znajomościami na żywo, jest trudniej. Ale... jakoś ten świat działał do tej pory! :)
    Ja zazwyczaj po prostu zaczynam jakiś temat, badając po drodze, czy druga osoba podchwytuje go czy nie. Małymi kroczkami dochodzimy do wniosku, czy mamy wspólne zainteresowania.
    Na imprezach (domówkach) jest o tyle łatwiej, że do rozmowy na ciekawy temat (np. podróże <3 :P) można się po prostu dolączyc. A jak się ma w zanadrzu trochę autostopowych (i nie tylko) ciekawostek, to łatwo można zjednac sobie nowych ludzi ^^

    OdpowiedzUsuń
  30. Parę razy zdarzyło mi się być na takim ''przesłuchaniu'' przez nowo poznanych ludzi. Też tego nie rozumiem, spontaniczne rozmowy są o wiele lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wiele osób poznałam za czasów gimnazjalno-licealnych na gg. Mąż był wśród nich. Teraz prócz blogosfery nie mam zbyt wielu okazji do zawierania nowych znajomości. Rzadko wychodzę z domu itd.
    Jeśli chodzi o czasy szkolne: po liceum została mi jedna koleżanka, po studiach nikt.

    OdpowiedzUsuń
  32. Mi się wydaje, że te kwestionariuszowe (nawet nie wiesz, jak ciężko było mi to słowo napisać haha) pytania ludzie zadają głównie z powodu braku tematów wspólnych do rozmowy. To jak gadka o pogodzie, kiedy nastepuje głupia cisza. W sumie az się sama zaczęłam zastanawiac, jak to ejst z moimi znajomościami, ale chyba wszytsko przebigało tak spokojnie, szkoła, znjaomi znjaomych, przy okazji, od imprezy do imprezy haha no i blogowe, zgadzam się z Toba sa genialne... niby pierwszy spotkanie, a tu kurde znasz te osobę tak dobrze, że czujesz sie przy niej od razu swobodnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. takie pytania moze padają bo nie wiedzą o co zapytać a to są podstawowe informacje, hmm no nie wiem sama. Najwięcej znajomych poznałam na ogniskach gdzie tematy słży na bieżąco, dopiero na kolejnych zbierało sie dokładniejsze informacje, które też wychodziły z kontekstu rozmowy ;)

    Pozdrawiam serdecznie i życzę cudownej niedzieli :)
    Anru

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja nie poznaje ludzi a jak już to rzadko a chodze na imprezy średnio dwa razy w tygodniu

    OdpowiedzUsuń
  35. ale ja jestem dziwna wiec moze dlatego

    OdpowiedzUsuń
  36. ten post jest trochę częścią moich ostatnich przemyśleń. zastanawiałam sie niedawno czy jest jakiś sposób, schemat poznawania. czy jeśli pozna się kogoś w dość nietypowy sposób i ta znajomość będzie nietypowa to czy jest możliwe poznać się lepiej życiowo, czy może lepiej przeprowadzić taką rozmowę sztywną z pytaniami. Taki 'kwestionariusz' to nie jest dobra opcja, jest dość krępujące. Zdecydowanie lepiej poznawać się spędzając wspólnie czas, na bieżąco rozmawiając a tematy powinny same przyjść, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  37. Ponoć "tonący brzytwy się łapie", czy jakoś tak... a co za tym idzie by uniknąć niezręczne ciszy, wyciąga się najprostsze tematy, a raczej pytania tylko po to, by jakoś podtrzymać rozmowę. Pierwsze randki również wyglądają podobnie... ludzie chcą wiedzieć z kim mają do czynienia, czy z człowiekiem sukcesu, czy zwykłym przeciętnym szarym Kowalskim, który studiuje psychologie sam nie wiedząc dlaczego ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Kiedy moja jakakolwiek znajomość zaczyna się od pytań z drugiej strony, to fakt, zaczynam czuć się przytłoczona. Luźna gadka, to zdecydowanie najlepszy sposób na poznawanie kogoś i nie ograniczanie jego wolności.

    OdpowiedzUsuń
  39. Uwielbiam takie "rozmowy", jakby ktoś przeprowadzał wywiad... Ale sama nie jestem dużo lepsza, jak poznaję nowe osoby, zdarza mi się gadać głupoty. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Dawno w sytuacji z ZZ nie byłam, więc mimo że przyznaję Ci rację, nie wiem jak bym się zachowała. Ach, ta moja uczciwość :P
    Blogowe znajomości rządzą <3

    OdpowiedzUsuń
  41. Jak poznawałam kogoś kto mówi "misiem" to wiedziałam, że z tą osobą się polubię. Tak zostało mi do dziś i choć można to uznać za pewien rodzaj testu( choć pytań się nie zadaje) nie zawiodłam się ani razu :))

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM