środa, 12 listopada 2014

Przysługi, posługi, wychowanie i zakorzenienie


Przedwczoraj rzekłam


Zdałam sobie sprawę, że rzadko zastanawiam się, dlaczego coś wpędza mnie w poczucie winy. Czujemy się gorsi, bo nie wywiązaliśmy się z jakiegoś zadania - ale dlaczego? Okazuje się, że że wpływ kulturowy jest tak silny, że po prostu go nie kwestionujemy. Przyjmujemy wszystko tak, jak zostało nam podane, od najmłodszych lat. Ktoś wymógł na nas obietnicę - jesteśmy zobowiązani ją spełnić. Ktoś oddał nam przysługę - w dobrym tonie byłoby się odwdzięczyć. Inaczej będziemy czuć niewygodny ciężar wyrzutów sumienia. Problem w tym, że człowiek sam w sobie nie powinien czuć się winny nie spełniając przysługi. To otoczenie wywiera na nas pewnego rodzaju presję. Poczucie konieczności odwdzięczenia się komuś, kto coś nam zaoferował jest głęboko zakorzenione w nas samych, bo cała społeczność ludzka tak postępuje. Jesteśmy mili dla tych, którym coś zawdzięczamy. Ludzie niewdzięczni od razu dostaję etykietkę od innych i są niegodni zaufania.

Silna, głęboka tradycja sprawia, że robimy coś dla kogoś, kto oddał nam (nawet niechcianą!) przysługę, bo inaczej zeżrą nas wyrzuty sumienia... Pff! Przecież miałam być niezależna! Znów, nie zastanawiamy się. Pisałam o tym w poprzednim poście. Nie kwestionujemy. Tak jest, znaczy tak musi być. Gdyby wszyscy nagle zaczęli się zastanawiać, runęłoby mnóstwo biznesów - akwizytorzy nie dawaliby rady wcisnąć nam jakiegoś szmelcu (przyjechał pan z super odkurzaczem, pokazał, co i jak, teraz czuję się zobowiązana kupić od niego towar). Ludzie uwielbiają nas wpędzać w poczucie obligacji, bo wiedzą, jak silnie jest to w nas zakorzenione. Mówię oczywiście o manipulantach, sprzedawcach, twórcach reklam...

Kolejnym krokiem jest konsekwencja. Jeżeli zdecydowaliśmy się na jakieś postępowanie, będziemy chcieli pozostać konsekwentni. Dlaczego? Bo ludzie tego od nas oczekują! Osoby niekonsekwentne, niestałe postrzegane są jako gorsze, słabsze. Niegodne uwagi. Niewarte naszego zaufania. Dlatego właśnie chcemy jawić się w oczach innych jako osoby konsekwentne. Podświadomie! Pomijam kwestię tego, że bezmyślna konsekwencja i ślepy upór zwalniają nas z myślenia, pozwalają trwać przy początkowo obranym stanowisku (nawet jeśli jego postawy runęły w gruzach), bo tak jest wygodniej. Jeżeli zadeklarowaliśmy w przypadkowo otrzymanej pocztą ankiecie, że chcemy oczyszczać środowisko i oszczędzać energię, a 2 tygodnie później do naszych drzwi puka akwizytor rozprowadzający po zawyżonych cenach superekologiczne żarówki, to czy to jest przypadek? Zadeklarowaliśmy wolę życia w zgodzie z naturą, uwierzyliśmy w to, teraz konsekwentnie chcemy postępować zgodnie z nową wizją samych siebie. Cóż za raj dla sprytnych ludzi, potrafiących tę cechę wykorzystać.

Uderzyło mnie nie to, że ludzie chcą być konsekwentni albo, że czują się zobowiązani do oddania przysługi komuś, komu są coś "winni". O tym wiedziałam już od dawna. Nie zastanawiałam się jednak, jakie są tego podstawy. Potrzeba akceptacji i sprzedania korzystniejszgeo obrazu samego siebie innym ludziom są tak silne, że co krok wpadamy w różne pułapki.

Wywód napisany w oparciu o informacje wyszarpnięte z książki profesora Roberta B. Cialdiniego Wywieranie wpływu na ludzi, której przeczytałam dopiero połowę, a już tak się zajarałam, że postanowiłam się podzielić.

34 komentarze:

  1. Nie sięgam jakoś wybitnie często po książki psychologiczne, ale kurna, zachęciłaś mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko jak tu się temu wszystkiemu oprzeć? Tak czy siak kierując się zasadą 'bądź dla innych takim jakim chciałbyś żeby inni byli dla Ciebie' i tak wyjdzie na to samo...

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie wiem, gdy do mnie ktoś przychodzi i próbuje wciskać jakieś całkowicie zbędne mi rzeczy, to spławiam go bez wyrzutów sumienia...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak ładnie to podkreśliłaś, nawet chyba dwukrotnie, są to tak głęboko zakorzenione w nas nawyki / zachowania, że w zasadzie nie zastanawiamy się nad nimi. Chyba, że przeczytamy wpis u Biny lub sięgniemy po książkę psychologiczną traktującą na ten temat.
    Moja pierwsza myśl też była taka, że lubimy się odwdzięczać, dotrzymujemy obietnic, bo czujemy się z tym dobrze sami ze sobą. Ale czujemy się dobrze, bo wiemy, że nas dzięki temu środowisko akceptuje. Także tak, coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze ja się nie czuję winna jeśli nie oddam komuś przysługi, chyba jestem nienormalna...
    ale może to dlatego, że generalnie staram się być maksymalnie Zosią Samosią

    czekam na dalsze relacje z książki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie nie lubię tego poczucia winy, które pojawia się u mnie czasami nawet wtedy gdy ktoś próbuje mi coś wcisnąć, w szczególności z zaskoczenia. Tylko jak się tego pozbyć?

    OdpowiedzUsuń
  7. często coś zakorzenione umyka nam, nie zdajemy sobie nawet sprawy, że to coś nas ogranicza..

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez jakis czas temu to rozkminilam. W tym moemncie trzymam się polityki...ze nie poswiecam sie dla nikogo. Nie mam wyrzutow sumienia...a przede wszystkim sie nie denerwuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy post. Faktycznie, im dłużej sie zastanawiam nad tym wszystkim, to serio komuś coś jestem winna, konsekwentnie chce sie czegoś trzymać... Niemożliwe, jak umysl ludzki jest skonstruowany :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Oddawanie przysługi" mam z tym zawsze problemy. I nie chodzi o to, że nie oddaję. Oddaję właśnie, i to więcej niż powinnam za jedną wyświadczoną mi. A to dlatego, że mam wrażenie, że nigdy nie odwdzięczyłam się wystarczająco. Poza tym, zawsze głupio mi odmówić. Z asertywnością u mnie ciężko...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja to czuję się winna jak ktoś mnie o coś prosi i muszę odmówić - dlatego tak często się na wszystko zgadzam i potem sie męczę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na szczęście do pewnego stopnia da się z tym walczyć - ja osobiście może zostałam dziwnie wychowana albo jest ze mną coś nie tak, ale ogólnie prawie nigdy nie odczuwam tego typu presji - skoro ktoś coś dla mnie zrobił to super, ale nie rozumiem, czemu miałabym się za to odwdzięczać w końcu go do tego nie zmuszałam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama walczę z tą presją. Jest coraz lepiej :D Nie szukam okazji na siłę, żeby się np. komuś odwdzięczyć. A co do poświęcania się - ktoś musi być tego warty.

    OdpowiedzUsuń
  14. poczucie winy czasem nie jest konieczne choć wynika z naszej psychiki ,również od czasu do czasu je mam ale ciężko jest dogodzić każdemu

    OdpowiedzUsuń
  15. Asertywność, miło ją mieć i umieć używać. Za to odwdzięczenie się komuś, kto zrobił dla mnie coś dobrego, miłego i na dodatek szczerze, nie sprawia mi kłopotu. Cieszę się, gdy mogę takiej osobie pomóc. Akwizytorom i naganiaczom telefonicznym mówie stanowcze NIE!

    OdpowiedzUsuń
  16. Coś w tym jest! Chyba powinnam zapoznać się z tą książką, bo serio jest warta uwagi, jeżeli takie mądre rzeczy w niej piszą.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurcże, wydaje mi się, że nie do końca jest to poczucie winy. To coś bardziej na kształt zobowiązania, czujemy się zobowiązani, by kiedyś tą przysługę oddać. I to nawet nie musi być już i teraz, ale nawet kiedyś tam, gdy ktoś będzie czegoś potrzebował, a my będziemy w stanie tej osobie pomóc. Hm, w każdym razie u mnie tak to funkcjonuje. Po prostu za przysługę rzucam 'dziękuję' i 'w razie czego, chętnie Ci z czymś pomogę', tyle. Nie mam potem problemu, gdy ktoś się o to 'w razie czego' upomni ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeśli chodzi o obietnice, to stwierdzam, że jeśli coś obiecujemy, to powinniśmy tego dotrzymać, to jest kwestia sumienia, czasem lepiej po prostu nie składać obietnic :) Ale co do oddawania przysługi, to tego trochę nie rozumiem, dla mnie to bez sensu...

    OdpowiedzUsuń
  19. Podpisuję się pod każdym słowem ... I staram się żyć świadomie i zawsze myśleć o tym, dlaczego tak a ie inaczej myślę, czy te myśli mają faktyczne uzasadnienie, czy np. wynikają z moich przyzwyczajeń (...) i potem jakoś żyje mi się łatwiej

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj mądry to ja nie jestem. Sam szukam ludzi mądrych albowiem człowiek uczy się całe życie. Ale często głupi umiera.

    To co napisałaś to bardzo szeroki temat. Ale tak jest w istocie. O wywieraniu wpływu uczyłem się na Marketingu i Reklamie.
    Ciężko jest osobom, które chcą żyć po swojemu. A konieczność wdzięczności najlepiej widać w dawaniu seryjnie PREZENTÓW na przykład na gwiazdkę. Dziesięć osób dało mi prezent to ja MUSZE TYM 10 OSOBOM też dać prezent. Nienawidzę tego. Od wielu lat Święta straciły dla mnie magię Świąt a są jedynie Świętem Handlowca.
    A pisarka Maria Dąbrowska napisała, że TRADYCJA TO JEST PIĄTY ŻYWIOŁ!
    Mimo tego tradycyjnie powiem DO WIDZENIA :)
    Vojtek(poranny mądrala)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj wpływ kultury jest spory. A post jak zwykle daje do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No niestety ale istanieja ludzie ktorzy doskonale potrafia manipulowac innymi :/

    OdpowiedzUsuń
  23. Ta książka jest genialna, w oparciu o nią miałam wykłady z psychologii :) Pamiętam owe zagadnienie i mój niesmak, gdy uświadomiłam sobie jak bardzo jestem podatna na takie manipulacje. Kultury nie oszukasz ani nie przeskoczysz.

    OdpowiedzUsuń
  24. No niestety trzeba się zgodzić z tym co piszesz. Chętnie bym przeczytała tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Po książkę chętnie sięgnę, bo psychologia to zdecydowanie moje klimaty, a postem jak najbardziej mnie do niej zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mnie w poczucie winy wpędzają tylko wspomnienia z przeszłości ;) Może jestem zbyt mało empatyczna :P

    OdpowiedzUsuń
  27. mam w planie przeczytać! i jeszcze "Pułapki myślenia", to też może być dobre.
    trudno mi się wypowiedzieć, skoro to racja. konsekwencja prowadzi do poczucia winy, samych siebie z dobrej woli lub z woli spełnienia zamykamy w klatkach

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja od dawna już nie czuje się winny za nie oddanie przysługi bo wielokrotnie ludzie się nie odwdzięczali za udzieloną im przeze mnie pomoc

    OdpowiedzUsuń
  29. ja pracując w handlu wyzbyłam się empatii..

    OdpowiedzUsuń
  30. ja tam kwestionuję w życiu naprawdę wiele rzeczy, ale niemyślenie jest prostsze i wiele ułatwia więc większość ludzi się nie zastanawia

    OdpowiedzUsuń
  31. Tu zapewne działa reguła wzajemności. Ktoś mnie, a ja jemu. Potrzeba akceptacji u ludzi jest ogromna.Chyba niczego człowiek - istota społeczna nie lęka się tak, jak odrzucenia i samotności.

    OdpowiedzUsuń
  32. Tradycja i korzenie mają wpływ na całokształt naszej osobowości. Dla mnie osobiście konsekwencja to nic trudnego w opanowaniu, jednak częściej łamię jej sztywne ramy i działam intuicyjnie. Wcale nie jestem uważana za gorszą. Spotyka się to wręcz z szacunkiem :) Jeżeli chodzi o przysługi, to tak jak tradycja nakazuje, wypełniam swoje obowiązki w tym zakresie i to z uśmiechem na twarzy! :)

    http://just-be-yourself-coca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Ludzie nie potrafią być konsekwentni bo - właśnie - w wielu przypadkach i sytuacjach nie potrafią być sobą. Często robi się tak, jak wypada, albo tak, jak zrobiłby ktoś inny. Tymczasem trzeba znać po prostu odpowiedź na podstawowe pytanie "czego ja chcę tak naprawdę i czy będę w stanie pogodzić się z konsekwencjami?"

    OdpowiedzUsuń
  34. Cialdini, klasyk. Bedac wielokrotna ofiara manipulacji i takich tam, niekoniecznie ksiazkowych akcji, uwazam, ze trzeba sobie zadac jedno zajebiscie trudne pytanie, mianowicie "czy stawiam siebie na pierwszym miejscu". I wtedy dopiero dzialac z dobroci serca. Oczekiwania wobec naszej osoby sa problemem innych, nie naszym. Dziekuje i pozdrawiam:

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM