Jaram się USA. Wszystko dookoła sprawia, że o nich myślę. Muzyka, której słucham, filmy, które oglądam, gry komputerowe, książki Kinga, okładka z Route 66 leżąca koło mnie, narysowana przeze mnie flaga z 13 paskami i 50 gwiazdkami... Po prostu jaram się tym krajem.
Nie wiem, kiedy to się zaczęło. Prawdopodobnie w momencie, gdy zaczęłam zdobywać muzyczną świadomość i czytać książki, które mi się podobały, bynajmniej nie autorstwa Orzeszkowej czy Reymonta. Słucham właśnie Kendricka nawijającego o Cali. Następnie 2Pac, Dre, Snoop... Wszyscy wychwalający Kalifornię za jej uroki, pogodę, trawę i dziwki. Oglądam zdjęcia Venus Beach, gigantycznych burgerów i litrowych napojów, słucham o walkach gangów w Compton, zastanawiam się, jak to jest przejść się ulicami LA. You must visit here first, Cali. Alright, nadciągam! Nadciągnę... One day.
Kalifornia kręci mnie najbardziej, ojczyzna większości uwielbianych przeze mnie raperów. Słońce. Wyluzowani ludzie. Wielkie steki. Purp&yellow. To wszystko chcę zobaczyć! Jak zwykle, nie mam na myśli żadnych turystycznych atrakcji, ja chcę po prostu poczuć, jak się żyje w Cali.
West coast idzie na pierwszy ogień, ale muszę zobaczyć też wszystko inne - od (nie)banalnego Nowego Jorku przez Wielki Kanion, Chicago, Florydę, Górę Rushmore, Teksas, Hawaje, Alaskę... Ten kraj jest o wiele większy od całej Europy, nie można go ujednolicać. Mnóstwo kultur, różnorodnych krajobrazów, ludzi, nawet przepisów. Nie odpuszczę Stanom, zwiedzę je w całości! Będę na to potrzebowała około pół roku i trochę pieniędzy, powinno dać się to załatwić. Jedno i drugie znajdę po ukończeniu studiów.
Dlaczego właśnie Stany? Olbrzymie ciężarówki, bekon, język angielski w różnych wydaniach, słynna Route 66 (chill, Cadillaki i kaktusy!), magiczna muzyka z lat '80, pin-up, policjanci wpieprzający donuty, kasyna, żarcie w plastikowych koszyczkach w dinerach, oryginalne levisy, rap, The Wizarding World of Harry Potter, niepowtarzalnie różnorodni ludzie, Sears, mogę wymieniać w nieskończoność. To wszystko może brzmieć banalnie, ale ja po prostu chcę zobaczyć to wszystko na własne oczy. Pomacać, powąchać, spróbować i ruszyć dalej!
Po eksploracji USA chcę zwiedzić Australię, Nową Zelandię, Meksyk, RPA, Brazylię, Seszele, Mongolię, wszystko. Cały świat. Mam nadzieję, że starczy mi życia.
październik w obiektywie ~ zobacz zdjęcia
październik w obiektywie ~ zobacz zdjęcia
to ja już czekam na barwne wywody z tych Stanów ;-)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w dążeniu do marzen :)
OdpowiedzUsuńja też chcę do STANÓW!:D zabierz mnie jak będziesz się wybierać:D
OdpowiedzUsuńJa się jaram Francją. Konkretnie to Paryżem. Ale o tym kraju i mieście myślę raczej jako o przyszłym miejscu zamieszkania.
OdpowiedzUsuńA co do podróży, to najbardziej ciągnie mnie do Japonii, Australii i Stanów właśnie.
-Ania
Też bym chciała ;dd
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też się jarałam strasznie Stanami. Teraz już trochę mniej, ale jak dobrze pójdzie to za dwa lata lecę na podbój Ameryki :D Nie zwiedzę całej, ale kiedyś wrócę, żeby przemierzyć ją wzdłuż i wszerz.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że kiedy byłam tam po raz pierwszy byłam zbyt młoda i nieogarnięta by jakoś dobrze to uwiecznić, przywiozłam tylko pocztówki. Jednak przy następnej podróży będzie miliard zdjęć, opisów, notek i filmów. :)
OdpowiedzUsuńodkąd 'wzięłam się' za analizę USA, stwierdziłam, że amerikan drim to nie ma, a sama kiedyś chciałam tam mieszkać. teraz to się bym bała :o
OdpowiedzUsuńTyle tego wymieniłaś, że uświadomiłaś mi, że też bym to chętnie zobaczyła. Zwłaszcza Kaniony i Alaskę! Poza Tym tewż chciałabym zwiedzić Austrailię, Nową Zelandię, Seszele, Norwegię i Islandię!
OdpowiedzUsuńWiz Khalifa nawijał też o Purp&Yellow, ale musiał też nagrać coś nienawiązujące do gangów pod przykrywką Black&Yellow.
W USA czatowałabym na chłopaków z LP ;D A poza tym chciałabym zobaczyć uskok św. Andrzeja i ganiać za tornadami <3
OdpowiedzUsuńtez jaram sie USA <3 i szczerze to w przyszlosci chciala bym tam mieszkac ,a najbardziej w New York ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Stanami, ale czytając Twój wpis spojrzałam na nie łagodniejszym wzrokiem i... chciałabym tam pojechać. Potrafisz przekonywać!
OdpowiedzUsuńJa też chcę :( mieliśmy na ostatnim roku jechać całym rokiem anglistyki na wycieczkę trasą route 66, ale zabrakło sponsora i do tej pory nie mogę tego przeżyć...
OdpowiedzUsuńI zwiedzaj na zdrowie :)
OdpowiedzUsuńJa też chcę. Jedźmy razem!
OdpowiedzUsuńOdpłynęłam przy Twoim poście *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Stany podobnie jak ty, muzyka amerykańska była pierwszym czynnikiem, dzięki któremu chciałam tam pojechać. Potem zaczęłam się zagłębiać i jedna z rzeczy, które najbardziej mi się podoba to kontrast. Kontrast kutur, kontrast pomiędzy wielkimi miastami takimi jak L.A. właśnie, a małymi, wiejskimi miasteczkami. Coś pięknego! Nie wiem czy mi się uda to zobaczyć, tobie oczywiście z całego serca kibicuję! :)
nigdy nie byłam w stanach więc ciężko mi zrozumieć to "jaranie" ae życzę Ci,żebyś tam pojechała, pobyła i napisała jak naprawdę jest :)
OdpowiedzUsuńNapisałaś dokładnie to, o czym ja od dawna myślę. Chcę zwiedzić całe Stany. Już wyobrażam sobie siebie jadącą route 66 a z głośników leci Summer of '69 Bryana Adamsa :-) Na razie to marzenia ale wierzę, że się spełnią :-)
OdpowiedzUsuńO Jezuśku, mi od zawsze marzą się Stany. A w szczególności Teksas, Arizona czy Montana (po obejrzeniu Zaklinacza koni zakochałam się w tym miejscu). NYC mnie jakoś nie kręci, ale jak już bym była w USA, to oczywiście chciałabym zobaczyć. Możliwe, że moje marzenie się spełni już za rok, po maturce :)
OdpowiedzUsuńHaha "bynajmniej nie autorstwa Orzeszkowej czy Reymonta". Padłam :*
Niespecjalnie jara mnie Ameryka Północna. Jeśli już to raczej jej dzika przyroda niż ludzie i tamtejsza kultura. Ale tym "The Wizarding World of Harry Potter" mnie zachęcasz... ;)
OdpowiedzUsuńNie cierpię USA...jak dla mnie to tacy sami zbrodniarze jak ZSRR
OdpowiedzUsuńTeż chcę do Meksyku pojechać. A Stanami rzygam, rzygam przeokropnie :P A to dlatego, że jestem tam zamknięta jak w klatce i mam wrażenie, że marnuje wakacje bo nic mi nie wolno, nie mam tam nikogo w moim wieku i się duszę, ale na przyszły rok mam plan - nie polecę tam sama! O nieee, tylko rodzina jeszcze o tym nie wie xD
OdpowiedzUsuńSama również lubię sporo rzeczy z amerykańskiej kultury, chociaż nie wszystko. Czyli pewnie kiedyś doczekamy się tutaj relacji z podróży (:
OdpowiedzUsuńJa chyba też zaczynam lubić USA. Chusty z motywem flagi czy też seriale ich typu :)
OdpowiedzUsuńeh te Stany, mają coś w sobie bo mnie też ciągnie w ich kierunku ;p
OdpowiedzUsuńMnie Stany nigdy nie ciągnęły-wiele rzeczy w tym kraju mi się nie podoba...Wole nasze europejskie klimaty: Szwecję, Wielka Brytanie, Irlandię. Ale powodzenia w spełniania marzeń.
OdpowiedzUsuńja tez bym chciala pojechac do slynnej USA, zobaczyc jak tam ejst czy rzeczywiscie tak super. Np moja ciocia uwaza ze wcale tam tak fajnie nie jest -mieszka we Francji od 20 lat. Povcztakowo w Cannes, potem w Paryzu a teraz znowu w Cannes :). Po pol rocznym pobycie w Stanach stwierdzila ze wiecej tam nie wroci :D.
OdpowiedzUsuńDo Stanów wyruszam z Tobą!:) też mega mnie kręcą!:)
OdpowiedzUsuńO matko. Czy TYLKO mnie nie kręcą Stany? :D Oczywiście wiem, ze w naszą pop-kulturę włożyli najwięcej. Piję coca-colę, jadam w McDonalds, uwielbiam amerykańskie kino i amerykańską muzykę. Ale to wszystko. Stany mnie przerażają. Są głupie, odpychające, ten sztuczny uśmiech Obamy pod publiczkę, teraz bankructwo do tego strasznie grubi i głupi ludzie.
OdpowiedzUsuńNo nic. Marzenia są tylko jedne i nie mam zamiaru Cię od nich odciągać, wręcz przeciwnie - to cudowne, że każdy z nas ma swoje pasje i jara się innymi rzeczami. To czyni nas fajnymi ludźmi. Tak więc wielkie powodzenia a ja ruszam na podbój Szwajcarii :)
ja się jaram Afryką i Australią, ale jak ktoś mi zasponsoruje wypad do USA to chętnie:)
OdpowiedzUsuńoch, weź mnie ze sobą! zdecydowanie! podoba mi się zresztą Twoja chęć oglądania świata!
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Nigdy nie jarały mnie stany, nigdy nie chciałam tam polecieć, ale po twojej notce to się DIAMETRALNIE zmieniło, zjarałaś mnie tym opór. ;)
OdpowiedzUsuńZawsze się jarałam USA. Szczególnie mentalnością tamtejszych ludzi. Wszyscy wydają się tacy szczęśliwi, wolni i otwarcie. Nie ma dupościsku, jak w Polsce.
OdpowiedzUsuńTym razem jadę z Tobą! :D
Bina - musimy przybić HIGH FIVE! (u mnie w okolicy to "vysoku piatku")
OdpowiedzUsuńMoje marzenie to Los Angles, Long Beach czy Tihuana!
Spotkać tych wszystkich niggusów, którymi się tak jaram ... ahh.
Tam życie wydaje się takie proste i piękne - a nawet jeśli nie jest to wystarczy obrabować jakiegoś białego bogacza i już jest pięknie.
Ale ogólnie uważam, że przeciętny Amerykanin jest kompetnym idiotą :)
american dream? mój też chocby na chwilę;)
OdpowiedzUsuńDroga Bino bardzo życzę Ci inspirujacej włóczegi po Stanach.. zaczynając od Cali .. tego kraju nie da się 'odwiedzić' tu trzeba pomieszkać .. spróbuj poszukać jakiś podyplomowych studiów .. często uniwersytety oferują stypendia (niewysokie ale da się przeżyć) wzamian za pracę na kampusie (jako 'grader' 'teaching assistant' itd podpowiem Ci tylko, że UCLA jest pięknie położony niedaleko od miejsc o których napisałaś .. tzn tych z dobrą pogodą o trawie czy o innych uciechach nie mam rozeznania :^)) ) .. moje klimaty amerykańskie to raczej takie z 'Into the Wild' .. ale to dla każdego coś się znajdzie.. bo to jest kontynent a nie kraj :^)).. warto spróbować .. tak spróbowałem ale to jeszcze było myślę zanim sie pojawiłaś to nie tylko wirtualnie :^) .. może być inaczej teraz .. jak dotrzesz to będzie ciekawe Twoje zderzenie z rzeczywistością ... na plus i na minus i na inaczej :^)
OdpowiedzUsuńsłoneczne pozdrowienia z okolic długaśnych rogów krowich (longhorn) z tej gwiazdeczki obok :^))
W życiu wszystko jest możliwe, więc NA PEWNO tam dotrzesz. A jak już dotrzesz to nam wszystko tak pięknie opowiesz, że będziemy mieli wrażenie, że byliśmy tam z Tobą! I może natkniesz się na Lennego Krawitza, to wzięła byś dla mnie autografik.... :)))
OdpowiedzUsuńmamo.
Usuńhuehuehuehue :D
Usuńpozdrowienia!
Moje uszanowanie Pani Agato, ja również przepadam za Lennym Kravitzem! :)
Usuńmnie jakoś stany nie jarają ;)
OdpowiedzUsuńOł jeee!! Uwielbiam książki Kinga! Od liceum marzę o masywnym muscle car żłopiącym bóg jeden wie ile paliwa:) Chętnie bym tam poleciała na pół roku. Wynajęła brykę i bujała się po stanach. A największe moje marzenie od zawsze to Alaska! Powaga. Może to głupie ale widzę siębie za barem w knajpie z piwem w jakimś małym opiździałym miasteczku w jeansach i kraciastej koszuli zamiast uniformu biurowego! Mieszkałabym z Michem w chacie z kominkiem i serwowała najlepsze burgery i steki w miasteczku! Mogłabyś się do mnie przeprowadzić;):)
OdpowiedzUsuńA mnie sie marzy wycieczka po stanach autem, śladem moich ulubionych seriali. Oj jak mi sie marzy!
OdpowiedzUsuńchciałabym kiedyś polecieć do Stanów, pomieszkać tam trochę, zobaczyć to wszystko.
OdpowiedzUsuńAustralia! Naprawdę powinnaś tam polecieć. Byłam,więc wiem co mówię :) Tam jest jakby zupełnie inna rzeczywistość. Koniecznie szukaj jakiś tanich lotów i nie na miesiąc ale na dwa,najmniej ;)
OdpowiedzUsuńJa bym wolała Wielką Brytanię dokładnie zwiedzić, a jeśli chodzi już o wiele dalsze wycieczki, to Japonia albo Koreę Południową, choćby tylko Seul, ale bym BARDZO chciała! Stany fajnie by było zwiedzić (według mnie - fana seriali) "szlakiem Winchesterów". Ale bym się jarała!
OdpowiedzUsuńStany, powiadasz? Niby nie kręci mnie to aż tak, ale też bym bardzo chciała zobaczyc, jak się tam żyje, jak to jest. Zasmakowac trochę światowego luksusu, wyrwac się z szarej, "tradycyjnej" Polski.. Ach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten moment, kiedy szukam nowych blogów do czytania i napotykam się na tak genialny, jak Twój. Siadam, czytam. Klikam "obserwuj". I wiem, że to będzie początek cudownej lektury.
Zapraszam też do siebie, jeśli tylko zechcesz.
http://davocem.blogspot.com
Stany, oby chociaż Ci się udało :D ja raczej mam w planach na przyszłość Norwegię jako miejsce do zamieszkania, odwiedzić chciałabym Francję, Japonię, RPA.. <3
OdpowiedzUsuńZnając Twoją determinację, prędzej czy później będziemy mogli czytać tutaj o przeżyciach z wycieczki po Stanach :D. Życzę Ci tego z całego serca!
OdpowiedzUsuńja też chce! <3
OdpowiedzUsuńjadę z tobą! ^^
ja sie strasznie 3mam planu - aż się dziwię ;D
też jaram się tym krajem:)
OdpowiedzUsuńhttp://okno-buntowniczki.blogspot.com/
przeczytaj, ja ci ją bardzo polecam;D Właściwie tak mnie wciągnęła, że już ją kończę ;D
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem dlaczego ona Ci taka znajoma jest haha
Ja też tam chce :o Jak będziesz jechała, to nie zapomnij mnie ze sobą wziąć!!!
OdpowiedzUsuńZacznę od końca:) Pod koniec lat 60 chodziłem jeszcze do podstawówki. Spodnie Levi Straus to miała JEDNA OSOBA W SZKOLE! Syn znanego reżysera. Jak szedł korytarzem to się wszyscy na jego spodnie patrzyli :) A mieć WUJKA W AMERYCE to tak jak wygrać w totka:)
OdpowiedzUsuńMam rodzinę w Ameryce i to sporo. W Teksasie mieszka moja kuzynka Ola. Inżynier Chemik. Już na emeryturze. Nazywamy Ją WYBUCHOWA OLA :)A w Kalifornii mieszka moja siostra cioteczna. Jest biochemikiem wysokiej klasy, naukowcem.
I też Krysi brat mieszka w USA ale pod Chicago. Jest biznesmenem. Oboje po wyższych studiach w Warszawie.
Mój najlepszy przyjaciel z podwórka też mieszka na stałe w USA.
Prawie wszyscy powyjeżdżali w okresie stanu Wojennego i po stanie wojennym. Utrzymują kontakty z Nimi. Na mnie Ameryka już nie robi takiego wrażenia jak kiedyś:)
Dostałem zaproszenie do USA na przyszły rok. Do Arizony. Chętnie zobaczę gdzie żyją Apacze. Bo to bohaterowie mojego dzieciństwa. Westerny!!!!!!!!!!
Pozdrawiam serdecznie na razie z Warszawy :)
e tam dużo spoilerów! Piszę zazwyczaj to, co jak na tacy podane jest w pierwszym odcinku.
OdpowiedzUsuńa byłaby możliwość wysłania gdzieś na polski adres? :) bo nie chciałabym nikogo obciążać większymi kosztami, które się z tym zapewne wiążą ;(
OdpowiedzUsuńTak dokładnie. To jest przy Placu Unii Lubelskiej tam gdzie był Supersam. Odpowiadam na Twoje pytanie z fotoekspesu. Na kondygnacji pod ziemią jest sklep SUPERSAM na pamiątkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Marzy mi się kiedyś pojechać do Stanów. Kilka miesięcy tam spędzić, zwiedzić wszystko od West- do East Coast ( chociaż na odwrót może być kajnda logiczniej XD ).
OdpowiedzUsuńHehehehe
OdpowiedzUsuńKiedyś pojedziemy razem !
OdpowiedzUsuńObiecaj !
OdpowiedzUsuńObiecaj mi to !
OdpowiedzUsuńNo obiecaj :c
OdpowiedzUsuńdziekuje .!;)
OdpowiedzUsuńteż chcę do USA!
OdpowiedzUsuńMacie w Paryżu tanie hotele ? Albo, przygarnęłabyś mnie i H. one day ? : >
OdpowiedzUsuńPowodzenia w spełnianiu marzeń !
OdpowiedzUsuńale fajowo! ;d to wyślij mi ten adres i te 4 hasła na maila ;*
OdpowiedzUsuńmój chłopak też chce do stanów i męczy o to również mnie, ale coraz bardziej mnie tym zaraża i coraz większą mam chęć na tą podróż ;p
O ile chcę i do Brazylii i Wenecji i Francji, o tyle do USA jakoś mnie nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńWchłonęłam szybko, bo nie chciałam mieszać tej lektury z materiałami, które muszę opanować na zajęcia. Postawiłam na "najpierw przyjemności, a potem obowiązki". Ale chociaż teraz nic mnie nie rozprasza w nauce. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;)
Widzę, że i Stany nie tylko mnie jarają. Tylko, że u mnie zaczęło się już w dzieciństwie, kiedy przychodziły gigantyczne paczki od rodziny, w które mogłam się zmieścić razem z bratem :P a ja później woziłam się po osiedlu w nowych śnieżnobiałych butach, które świeciły z każdym krokiem, ach to były czasy :D Jak będziesz jechać to bierz i mnie, wiza już jest, a towarzyszka podróży się przyda :)
OdpowiedzUsuńStany mają w sobie coś magnetycznego. Też marzę o tym, żeby je zobaczyć, poczuć, przekonać się czy są tak cudowne jak mówią niektórzy czy tak przereklamowane (nieee) jak twierdzą inni. Marzy mi się ten banalny Nowy Jork. Chcę przejść się Fifth Avenue, pobiegać w Central Parku, pojechać żółtą taksówką i zrobić maaasę innych rzeczy. Mam nadzieję, że kiedyś nam się uda :)
OdpowiedzUsuńNo tak, w sumie racja.
OdpowiedzUsuńJa sama chętnie zabrałabym ją do siebie. ;D
Kraków jest wspaniały, przekonuję się o tym każdego kolejnego dnia, choć komunikacja miejska i te wieczne tłumy nieco mnie osłabiają! A angielski.. Może jak się ustatkuję na tych studiach to się zdecyduję na robienie certyfikatu, who knows ;)
OdpowiedzUsuńJa zastanawiam się nad wyjazdem do USA (praca z amerykańską rodziną), jest coś cudownego, ale z drugiej strony decyzja, którą trzeba podjąć jest bardzo trudna :) Natomiast mnie ciekawi zimniejsza strona Stanów - Idaho etc Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://tynjaa.blogspot.co.uk/
OO wiem co to znaczy chęć znalezienia się tak ,gdzie by się chciało ;D
OdpowiedzUsuńteż tam chcę :) szczególnie do Miami, NYC i LA :)
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie ;]
OdpowiedzUsuńja i moja kumpela Iza powinnyśmy mieszkać na Brooklynie bo ludzie nas otaczający nas nie rozumieją dlaczego? bo są zjebami którzy nie jarają sie dobrym filmem jak my ani muzyką ani niczym co fajne. wczoraj ogladałysmy oldschoolowe klipy miedzy innymi destiny's child i wspominałysmy czasy kiedy nosiłysmy ciuchy takie jak one w tym teledysku (identyczne) tyle ze 15 lat temu nikt nawet nie wiedział ze to co my nosimy jest fajne i ze jakies murzynki które zajebiscie spiewają tez je nosza.. zresztą nie ma co gadac. ja i iza ubiegac sie bedziemy o wize bo za duzo gadamy a za mało działamy póki co !
moja, hm, znajoma miała dwa cele życiowe: skok ze spadochronem - udało jej się w dniu 18 urodzin
OdpowiedzUsuńoraz możliwość wyjazdu do USA - w dni 21urodzin rodzina i wszyscy znajomi widzieli ją ostatni raz.
dziewczyna była na punkcie Stanów ześwirowana. podziwiam ludzi, którzy(tak ja i ja w sumie) chcą zobaczyć COŚ WIĘCEJ, niż Europę.
świetnie piszesz :3 masz też ładny desing bloga
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie: appiappi.blogspot.com
Jak zechcesz możemy obserwować wzajemnie:)
Przyjadę, obiecuję !! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPoważnie Ci mówię ! Jak tylko zdobędę pieniądze. ( skąś XD )
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od jakiegoś czasu i jestem pewna, że jeśli wymarzyłaś sobie te Stany, to z pewnością tam pojedziesz. To co w Tobie podziwiam to determinacja. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńByłam w USA i udało mi się trochę zwiedzić. Byłam w Nowym Yorku także dokładnie rozumiem dlaczego Stany Cię tak zachwycają:)
OdpowiedzUsuńOstatnio, temat Stanów, tez kręci się wokół mnie...kilka dni temu wyjechała do Teksasu osoba, na której mi bardzo zależy.. nie będzie jej pół roku... masz w sobie bardzo dużo zaparcia , to pomoże Ci na pewno spełnić to marzenie :)
OdpowiedzUsuńchcieć to móc i Ty to wiesz ;) :d
OdpowiedzUsuńJa też chcę odwiedzić cały świat :D
OdpowiedzUsuńale akurat Stany nie są na pierwszym miejscu, w sumie nie wiem czemu, chyba bardziej ciągnie mnie do egzotyki - Ameryka Pd albo Azja :) a na razie odwiedzam codziennie mój szpital :P
całusy :*
Też bym chciał!
OdpowiedzUsuńJadę z Tobą! USA - moje marzenie!:)
OdpowiedzUsuńja sobie obiecałam, że kiedyś na pewno pojadę do USA :3
OdpowiedzUsuńMój kumpel wrócił we wrześniu po 5 miechach z USA i powiedział tylko :" Jak oglądasz te swoje amerykańskie filmy i coś Ci się podoba i mówisz WOW, to w rzeczywistości byłoby to WOW razy pięćset". Dlatego odczułam wielkie, polskie zazdro haha;D
OdpowiedzUsuńwypad do stanów i mi się marzy ;) oby Ci się spełniło!
OdpowiedzUsuńMoje marzenie wycieczka po caaaałych stanach<3
OdpowiedzUsuńChyba H. nie będzie chciał pojechać stopem :cccc Muszę poczekać na stopa aż moje koleżanki się przystarzeją i zodważnieją. No czyli kasa na samolot/ paliwo by się przydała. No i na piwo i inne takie bagietki.
OdpowiedzUsuńPojdziemy razem na melanż ?
Chryste, jak tam przyjadę, to mam nadzieję, że nie dostanę syndromu Paryskiego XDDD
OdpowiedzUsuńZrób mi bjutiful Paris ! ♥
OdpowiedzUsuńPo 6 wakacyjnych tygodniach w Stanach muszę stwierdzić, że pół roku na cały kraj, to wciąż za mało :-( Rok na dogłębne zwiedzenie i 'poczucie' tego wszystkiego to według mnie wciąż minimum. Warto marzyć. Trzymam kciuki, aby Ci się udało zrealizować cel! ;-)
OdpowiedzUsuńTeż chce do Stanów...;)
OdpowiedzUsuńBina, a Ty ciągle z apetytem na życie...
OdpowiedzUsuńZnajomej córka właśnie wróciła ze Stanów, jakiś wakacyjny college ukończyła, wraca tam zaraz po maturza, a ja będę czekać na Twoje relacje "głodomorze"
Jesteś szalona. Syndrom paryski to są te chińczyki, co płaczą, rozczarowani paryżem XD
OdpowiedzUsuńA ja to sobię chyba kupię taką bluzkę, będę very true ~~! :d
OdpowiedzUsuńNo to wtedy się pisze, że możliwy spam i jeśli ktoś się czepia, przypomina się mu, że uprzedziłąś o możliwym spamie ;)
OdpowiedzUsuńAż mi się przypomniał film "Into the wild". Jeśli nie oglądałaś, to polecam, jest przepiękny.
OdpowiedzUsuńczytam tego posta i czuję jakbym to ja go napisała, haha. nie no, ale na poważnie. ja również chciałabym poczuć jak wygląda życie TAM. tam, czyli wszędzie, poznać nowe, dalekie. inne. :) wierzę, że Ci się uda niebawem! mam nadzieję, że mnie również w przyszłości, bo jak na razie muszę poczekać, Tobie bliżej do takiej wyprawy :D
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że muzyczne, piosenkowe posty się podobają! teraz, gdy zauważyłam, że mają one 'branie' to odżyła moja wiara w prowadzenie bloga :) pozdrawiam!