Jakiś czas temu idąc sobie po peronie paryskiego metra zobaczyłam parkę żuli: roześmianych, imprezujących, dzierżących browary. Zaczepiali ludzi, darli się, śpiewali... To na pewno Polacy!, rzekłam żartobliwie do mojego towarzysza. Nie spodziewałam się, że faktycznie tak będzie. Przechodząc koło nich zaczęłam odbierać żulową częstotliwość i zrozumiałam, jaką pieśń wydobywa się z ich przechlanych gardeł: Pij, pij, pij bracie pij, na starość torba i kij! Moje polakoczułe sensory jak zwykle niezawodne. Ok, nie o tym.
Szczere Kocisko wysmarowało jakiś czas temu post o alkoholu. Przeczytałam z uwagą o obecności alkoholu w naszym życiu. Pojawia się, jak jesteśmy mali, jest na wszystkich rodzinnych imprezach. Intryguje... W końcu rodzice pozwalają spróbować piwa, dziadek polewa naleweczkę. Alkohol jest częścią naszego życia.
Stwierdziłam, że to dobrze, że alkohol nie jest żadnym tabu. Jak wiedzą wszyscy, zakazany owoc kusi bardziej niż wszechobecne, mało tajemnicze sprawy. Alkohol zniszczył życie niejednemu, ale rozkręcił też miliony świetnych imprez. I co z tym zrobić?
Ludzie próbują uświadamiać dzieci o szkodliwości alkoholu. Ech, dorośli. Czy Wy naprawdę myślicie, że puszczenie w szkole sztywniackiego programu o tym, że nie wolno się upijać, że marskość wątroby to poważna choroba i, że od przedawkowania alkoholu się umiera rozwiąże problem? Czy do dzieci to w ogóle dotrze? Czy słowa Seby "Gruby, pij, nie pie**ol!" nie są bardziej przekonujące? A może częstowanie dzieci alkoholem w domu, żeby "nie musiały" pić na gimnazjalnych imprezach rozwiąże problem? Wy chyba jesteście naiwni.
Jak chcą spróbować, to spróbują, ale ich sprawa, co dalej z tym zrobią. Dzieci to dzieci, im nie wytłumaczysz. Muszą się przejechać na własnych błędach. Mądrzejsze zrozumieją, głupsze nie. Dobór naturalny.
złociste, rozświetlające ten smutny dzień
A po co nam w ogóle ten alkohol? Żeby się rozluźnić? Nabrać odwagi do podrywu? Odkryć w sobie niesamowitego skilla tanecznego? Tak. I nie ma w tym nic złego. Alkohol poprawia atmosferę na spotkaniach. A czy jest konieczny? Nie. A co z przedawkowaniem? Cóż, jeśli nie chcesz się upić, to przestaniesz pić w odpowiednim momencie.
Nie gardzę alkoholem. Piwko z kumplami, wyjście do knajpy czy domówka u przyjaciółki po prostu sprawiają mi przyjemność. Lubię się napić od czasu do czasu. Za czasów gimnazjum byłam świętą abstynentką i w alkoholu widziałam szatana. Później dowiedziałam się, że "wszystko jest dla ludzi" i można umiejętnie z tego korzystać, by umilić sobie wieczór.
Szkoda tylko, że w Paryżu browar kosztuje 5€.
Ok, kończę, bo bajzel.
Dobrze, że napisałaś umiejętnie korzystać:) Wg mnie Polakom brakuje kultury picia, oni nie potrafią się napić muszą się urżnąć. A rozmowa na imprezie z kimś kto bełkocze i komu się na dodatek ulewa nie należy do moich top 10 sposobów na spędzenie czasu. Warto natomiast wspomnieć,że alkohol poza wymienionymi przez Ciebie funkcjami pełni tez ważną rolę w lecznictwie. Pamiętajmy, że kiedyś np. nie było środków przeciwbólowych;) A dzisiaj na spirytusie są już nie tylko trunki zabawowe, ale i wiele leków.
OdpowiedzUsuńWszystkie używki są dla ludzi, tylko trzeba korzystać z nich z umiarem ;)
OdpowiedzUsuń5 Euro za piwo? A ja narzekam, że w Krakowie za 8...
OdpowiedzUsuńTak! Umiar! A czasem go brakuje. Ale w sumie, trochę nam się po alko włącza tryb "odwaga", a potem "niech się dzieje, co chce"... *autopsja mode on*. Bez kitu, bez alkoholu da się żyć, też w gimnazjum i przez połowę elo nie piłam! Teraz tylko jak idę gdzieś ze znajomymi (rzadko), albo jak przychodzi do mnie ktoś, albo generalnie czasem się zdarzy nieplanowana popijawa. Co z tego, i tak jest fajnie xd *autopsja mode off*
OdpowiedzUsuńAle nie można przesadzać. Jak widze na fejsie "nigdy więcej", a po następnym weekendzie "nigdy więcej" i tak w kółko to mam jedno wielkie WTF na ryju xD
Dobra myśl :3
OdpowiedzUsuńW zyciu trzeba wszystkiego sprobowac bo wszystko jest dla ludzi.;p
OdpowiedzUsuńJezeli ktos umiem pic z umiarem i rozwaga to jest spoko bo mozna sie dobrze bawic ,ale jezeli ktos narabie sie w 4 dupy no to to juz nie jest fajnie .xdd
Nie jestem żadną wyrocznią w tym temacie, ale dopóki alkohol służy zabawie a nie ukrywaniu kompleksów, dodawaniu sobie animuszu, topieniu smutków, poprawianiu samopoczucia to jest OK.
OdpowiedzUsuńA rodzice najlepsze co mogą zrobić to spojrzeć krytycznym okiem na siebie i rodzinę i sprawdzić czy wszystko w niej ok. Jeśli tak, to nie ma powodów do zmartwień.
No tak. Alkohol. Ja lubię się napić, naprawdę, czasami aż za bardzo. Ale jak wiem że przesadziłam i już niebezpiecznie zarartość żołądka zaczyna wariować wiem, że muszę przestać aby nie doszło do najgorszego. Moi rodzice mieli obojętne czy się upiję gdzieś czy nie. Woleli tylko abym zrobiła to w domu niż gdzieś w krzakach. Myślę że takie nastawienie oddziałało na mnie dobrze i nie piłam aby ich zdenerwować czy coś takiego. Mam świadomość, że gdybym miała inne nastawienie do świata niż mam, mogłabym na tym źle wyjść, ale na szczeście nie wyszłam. W każdym razie, alkohol jest dla ludzi. Jak wszystko.
OdpowiedzUsuńmądrze napisane. ja też uważam, że wszystko jest dla ludzi i z umiarem, gdy słyszę w szkole jak ktoś się drze "ale sie jutro na*ebie" jak mówi jedna do drugiej to żal mi niektórych ludzi... no bo to chyba nie o to powinno chodzić. i czy trzeba się z tym tak afiszować jak niektórzy? wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko mądrze podejmować decyzje. nie da się odseparować od jak to się mówi 'zagrożeń' itd. ale trzeba zachować rozsądek, którego niestety niektórym brakuje. ale czasami może trzeba przekonać się własnej skórze, nabrać doświadczeń. byleby nie ocknęli się niektórzy zbyt późno
OdpowiedzUsuńAwawawa jak mi miło, że moje przemyślenia mogły stanowić zrąb dla Twoich :)
OdpowiedzUsuńTak, chyba żadna rodzicielska "forma zapobiegania" nie jest skuteczna, tylko raczej żałosna. Dlatego właśnie wydaje mi się, że najlepszą rzeczą, którą rodzice mogą robić, jest dawanie rozsądnego przykładu, który odbije się realnym i zdrowym podejściem młodego człowieka do alkoholu.
Ja jeszcze dwa miesiące temu byłam świętą abstynentką! Z tym, że stwierdziłam, że jak już nawet moja siostra jest pełnoletnia, to okej, spróbuję. I tak jak myślałam - nie za bardzo mi to odpowiada. Wino przypomina mi smak fermentowanych buraków (trauma po anemii), jeśli piwo to tylko smakowe (bo inne wykrzywia twarz), a wódka mnie usypia. To tak z moich skąpych doświadczeń :D.
OdpowiedzUsuńNikt nigdy mi nie zabraniał picia alkoholu, rodzice zawsze mówili, że jeśli chce to okej. Tylko ja nie chciałam. I ciąlge nie rozumiem tej chorej fascynacji młodych (bo ja taka stara,haha ;D) żeby się uchlać "do porzygu" . Wybacz określenie, ale ono dobitnie wyraża to, co mam na myśli ;)
Jeju, nie ma to jak stereotyp Polaka - pijaka. Kiedyś też pisałaś o żulach - Polaczkach bo siatka znajoma :D Mniejsza. Za alkoholem nie przepadam, nie że ktoś mi zabrania, nie było okazji. Wręcz przeciwnie, moja kuzynka co jest okazja to próbuje mnie upić. Ale jakoś nie przepadam. Zrobię łyka i tyle, więc nigdy nie biorę dla siebie, nie kupuję. Łyka zrobię z kieliszka Mojego, a na spotkaniach z kumpelami preferuję dobrą Latte :)
OdpowiedzUsuńJa też wcześniej uważałam alkohol za zło. I dokładnie tak jak Ty przekonałam się, że wszystko jest dla ludzi w granicach rozsądku. Wiadomo sa tacy, co mają do niego ciągotki i by chlali na umór, ale są też tacy, którzy lubią się niem degustować. Ja np. jak pije piwo, to nie żłopie jak menel spod sklepu tylko się nie delektuję jak jakimś nektarem dla Bogów. :D
OdpowiedzUsuńJa bardzo chciałam wziąć udział, ale przerażała mnie myśl robienia takich z pixelowanych zdjęć. Przyzwyczaiłam się do tych z rewelacyjną jakością. Nie chciałam sobie paskudzić bloga takimi tandetnymi.
UsuńTak jest, wszystko dla ludzi tylko w odpowiednich ilościach xd
OdpowiedzUsuńBardzo mądry ten Twój post!! Wszystko jest dla ludzi, alkohol nie musi być złem, jeśli tylko potrafimy odpowiednio się z nim "obchodzić"?Ostatnio bardzo mało piję pewnie dlatego że imprez mało;) Cieszę się że potrafię nie pić wcale nawet jeśli wszyscy dookoła piją albo poprzestać na kieliszku wina:) To ja decyduję kiedy piję a nie alkohol:) Strasznie mi żal osób którymi rządzą procenty...
OdpowiedzUsuńJak to mówią wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba pamiętać o umiarze. Jak dla mnie totalną głupotą jest dawanie dzieciom alkoholu w domu żeby niby nie piły na imprezach czy 'na wiosce' efekt jest taki że dzieci w ogóle się nie ograniczają, nawet obecność rodziców nie jest hamulcem.
OdpowiedzUsuńDla mnie wszystko w Paryżu jakieś takie drogie było xD
OdpowiedzUsuńCo do alkoholu to lubię od czasu do czasu, ale nigdy jakoś mocno nie przesadziłam, aby mnie ktoś później musiał zbierać. Zawsze kończę picie, kiedy mam dość i nie jest mi z tego powodu głupio, że inni piją dalej :)
Napiłabym się :DD
OdpowiedzUsuńDokładnie, alkohol nie jest niczym złym. Też lubię sobie wypić piwko od czasu do czasu, ale nigdy się nie upiłam, nie miałam zgona, jak zwał, tak zwał. ;)
OdpowiedzUsuńja ograniczam się :) ale to prawda, pijemy gdy jest smutno, gdy dobrze i chyba zawsze :)
OdpowiedzUsuńTaki drogi alkohol masz? I gdzie Ty się przeniosłaś, wracaj do nas :P
OdpowiedzUsuńdla mnie czekolada poprawia humor, bo po alkoholu kondycja mi spada ;(
OdpowiedzUsuńjaka ja zdolniacha - stara kopa ;D
"Muszą się przejechać na własnych błędach. Mądrzejsze zrozumieją, głupsze nie." Masz rację. :)
OdpowiedzUsuńTo ja jestem aktualnie na etapie zawziętej, gimnazjalnej abstynentki :) Nie mam pojęcia czy to się zmieni za kilka lat, ale tymczasowo nie czuję, by alkohol był mi potrzebny do szczęścia. Bawi mnie jego nadmiar w organizmach moich (pseudo)fajnych (pseudo)kolegów, u których w wiadomy sposób przejawia się brak trzeźwości, acz oprócz tego więcej rozrywki mi on nie dostarcza. Tymczasowo alkoholowi mówię nie, a czy coś się zmieni po osiemnastce, przekonam się za 4 lata ;)
OdpowiedzUsuńA co do Ruchu Światło-Życie, o który mnie pytałaś, to notka pojawi się na pewno, ale nie mogę obiecać kiedy. Kilka miesięcy będzie, ale nie zapomnę o tej sugestii ;)
Pozdrawiam :)
Dobry temat do poczytania przy gorzkim Żubrze (który jak wiadomo wieczorem podchodzi bardziej). Ja zacząłem wcześnie podpijać - na początku lubiłem się opijać i podobało mi się to co było nielegalne. A teraz piję zdecydowanie mniej bo już mnie to tak nie rajcuje i wiem kiedy skończyć żeby nie przesadzić. Ale prawdą jest, że alkohol jest wpisany w naszą mentalność - polską (słowiańską) mentalność :)
OdpowiedzUsuńa o Paryż pytam bo mam plany w tym roku jeszcze odwiedzić :)
Usuńna razie robię wstępne rozpoznanie ...
O, to, to! Jak ktoś nie chce się upijać to przestanie w odpowiednim momencie. Dlatego ja zawsze znam swoje granice i po prostu, nawet na imprezie, nie piję więcej gdy czuję się podchmielona. Trzeba znać umiar, w takim przypadku to wychodzi tylko na dobre :)
OdpowiedzUsuńZupełnie się z tobą zgadzam :D Nie czaję tego hejtu na alkohol - wszystko jest dla ludzi, trzeba po prostu znać umiar, a jeśli ktoś jest za głupi to niestety jego problem i nie ma za zwalać winy od razu na same używki.
OdpowiedzUsuńWszystko jest dla ludzi... trzeba tylko znać swój umiar :)
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa - wszystko jest dla ludzi, byle korzystać z tych dobrodziejstw rozważnie. Ja też lubię od czasu do czasu się napić - zimne piwko latem albo wino w jesienne wieczory to chyba nie grzech? Czasem nawet się upiję, przyznaję z ręką na sercu. Jednakowoż zdarza się to rzadko, a i musi być ku temu jakaś specjalna okazja. Nie rozumiem jednak ludzi z mojego otoczenia, dla których sensem życia jest, za przeproszeniem, najebać się w piątek. Na wycieczce szkolnej nie interesują ich zabytki, zwiedzanie ("nuda", jak twierdzą), najważniejsza jest przecież noc w hotelu/ośrodku i ilość butelek wódki.
OdpowiedzUsuńJa nie pije alkoholu, i jakoś nie czuje potrzeby. Znam legalne dopalacze, co działają na mnie lepiej niż alkohol: muzyka i spacery :D
OdpowiedzUsuńoj jak Polak-Polaka pozna:)) miałam to samo jak mieszkałam w DE.
OdpowiedzUsuńfajnie się cztyta Twoje posty, zostaję na dłużej i zazdroszczę Paryża, kiedyś byłam we Francji... bardzo mi się podobało:))
pozdrawiam
matko;o drogie trunki macie xd mnie rozwaliła ostatnio scena jak para gimnazjalistek wódę kupowała... i nikt im uwagi nie zwrócił..
OdpowiedzUsuńteż tak uważam. Alkohol nie jest zły, do puki korzysta się z niego z umiarem.
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że do osiemnastki nie piję. Kiedyś spróbowałam jakiejś nalewki, ale w sumie to nawet porządnie ust nie zamoczyłam, bo jednak mi to nie pasowało. Zamierzam spróbować na swoich urodzinach po raz pierwszy. Nie przepadam za alkoholem jako takim i mam z nim złe wspomnienia, więc nie wydaje mi się, że po uzyskaniu pełnoletności jakoś się to zmieni :) Na razie unikam imprez z alkoholem, udowadniam, że świetnie można się bawić na trzeźwo i we frakcji opornych nie jestem sama - moi przyjaciele również czekają na osiemnastki. Jedyny żal to dla mnie fakt, że jestem z września, a przyjaciele z marca. Jednak nie mają oni problemu z tym, że toast za nich wzniosę soczkiem - jabłkowym, jak białe wino :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Ja nigdy nie miałam, nie mam i chyba nigdy nie będę mieć ochoty na alkohol. Tyle się napatrzyłam na tych pijaków pod sklepem, i nie tylko... Sam zapach piwa mnie odrzuca. Więc jak widać jestem nadzwyczaj grzeczną dziewczynką:D
OdpowiedzUsuńAch te dzieciaki ... tego to się nawet upilnować nie da. Chcą, to i tak zrobią po swojemu ;/ Niektórzy faktycznie się czegoś uczą, a niektórzy kończą tak jak zaczęli, czyli porażką
OdpowiedzUsuńTak, jak sama napisałaś 'wszystko jest dla ludzi', ale z umiarem :) Niektórzy niestety hamulców nie mają i tu właśnie powstaje problem. Trzeba umieć się kontrolować i znać swoje możliwości.
OdpowiedzUsuńPiwo na 5 euro?! Zbieram szczękę z podłogi.. Wbijaj do Polszy! :D
Święte słowa Binka! Trzeba po prostu być w tym piciu mądrym ;)
OdpowiedzUsuńNiby to gadanie dorosłych/rodziców nic nie pomoże, każdy ma mózg i wg niego postępuje. Ale chyba dobrze, że chociaż wyrażą swoją opinię i przestrzegą. Co nie oznacza, że mogą być pewni, iż to rozwiąże problem.
OdpowiedzUsuńCóż, ja również nie jestem wrogiem alkoholu. Piję na imprezach (jeśli akurat nie prowadzę), ale nigdy nie do nieprzytomności. Co jakiś czas organizuję w najbliższym gronie tzw lejdis night z winem w roli głównej itp spotkania, w których również uczestniczy alkohol. Masz rację, to normalne w naszym społeczeństwie.
A jednak dobijają mnie nachlane panny w klubach, którym można wmówić wszystko. I faceci tak nawaleni, że przypominają zombie, a jak się już do ciebie przyczepią- to nie ma zmiłuj. Z boku wygląda to zabawnie, ale to przerażające, że zamiast pić z umiarem, dużo ludzi nie potrafi powiedzieć sobie "stop".
Całe szczęście czasy beztroskiego upijania się na umór mam za sobą ;) Teraz właściwie piję tylko piwo, bo uwielbiam jego smak, najlepsze są z małych browarów, ale o tym chyba każdy wie :)
OdpowiedzUsuń5euro? sporo ;p co do alko to do 18 mogłabym pić co piątek tak na umór, ale po 18 mi to już przeszło... Teraz raz na miesiąc jak się napije to jest dobrze xd a co alkochol mi daje? nie przejmuje się jak widzą mnie inni :)
OdpowiedzUsuńhaha no tak, polaków za granicą łatwo poznać, bo albo przeklinają, albo są nawaleni :D choć to na pewno nie jest reguła, to tak często bywa :)
OdpowiedzUsuń2 lata spędziłem pracując w Browarze w Tychach od tamtego czasu podchodzę do piwa zupełnie inaczej niż kiedyś. Zmieniło to pojmowanie tego czym jest piwo :) od dawna się nie upijam (czasy Technikum) i w sumie nigdy tego nie robiłem, chociaż parę przekroczyłem granicę hehe. Myślę, że do alkoholu trzeba dorosnąć i do tego ile wolno wypić :) !
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czuję potrzeby sięgania po alkohol. Mam 17 lat i jakoś żyję bez niego i miewam się bardzo dobrze. Jednak wiele osób w moim wieku co weekend pije w dużych ilościach i szczerze mówiąc podziwiam ich, ale nie widze jeszcze siebie w takiej sytuacji, nie mam ochoty, nie ciągnie mnie to. Jestem z siebie dumna. Ale wszystko jest dla ludzi i nie ma w tym nic złego właściwie więc kto wie czy kiedyś nie zmienię swojego "mądrego" myślenia :) + dziękuję za uroczą kartkę z Paryża <3
OdpowiedzUsuńoj niestety alkoholu w naszym zyciu jest za duzo. Ja w gimnazjum tak jak Ty nie pilam alkocholu i nie rozumialam tych co opowiadali jak to urwal sie im film... potem w liceum zdarzalo sie wypic, ale piwo, dwa i tyle, nigdy sie nie upilam i raczej rzadko mi sie zdarza. Ja mialam w domu pozwalane zawsze, tzn na sywlestra w 6 kalsie podstawowki dostalam na dnie kieliszka szampana do sprobowania, rodzice uwazali ze lepiej abym mila w domu jak po za nim,. I chyba w moim przypadku sprawdzilo sie ze to co dozwolone juz tak nie smakuje jak to co zabronione :)
OdpowiedzUsuńNadmiar alkoholu wywołuje bełkot - to dziwne, że nie kontaktujemy się z logopedą. Kocham czerwone wino, ale kosztuję go o tyle rzadko , że z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że trzeźwy w towarzystwie pijanych odczuwa niechęć do alkoholu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, bardzo ważną kwestię poruszyłaś...
Miłej niedzieli
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
w gimnazjum miałam chyba z 10 prezentacji o tym, ze nie wolno pić alkoholu, potem na dyskotekach leżeli we własnych wymiocinach, takie prezentacje to strata czasu, jak ktoś nie dojrzał do tego by pic z umiarem lub w ogóle to jego sprawa
OdpowiedzUsuńW mojej szkole jakoś specjalnie nikt o alkoholu nie mówił. Ja nie piłam bo nie chciałam ale całkiem niedawno odkryłam, że po jednym piwie robi się tylko luźniejsza atmosfera, przyjemniejsza. :)
OdpowiedzUsuńtaka-se-nazwa.blog.onet.pl
Wszystko jest dla ludzi, ale w rozsądnych ilościach.
OdpowiedzUsuńNie miałam w szkole nigdy żadnych pogadanek i dobrze, bo nic by nie dały oprócz 'wolnych' lekcji :d
Miałam coś jeszcze napisać, ale przypomniało mi się, że płacisz 5E za piwo - trzymaj się tam :* :D Moje studenckie ja naprawdę Ci współczuje :D
A ja nie piję. W ogóle. Aż do śmierci. :)
OdpowiedzUsuńHm, nie do końca się z Tobą zgodzę. Dzieci to nie tylko dzieci, uważam, że właśnie do rodziców należy rola wychowawcza i to od ich podejścia zależy późniejsza głupota czy mądrość dzieci, też podejście do alkoholu. Głupim czy mądrym człowiek się nie rodzi.
OdpowiedzUsuńA co do alkoholików, czyli jak to mówisz - tych głupszych i których dotyczyć ma dobór naturalny - to kwestia mam wrażenie bardziej skomplikowana, pomijając podstawowy fakt, że alkoholizm jest chorobą, a nie wyborem, czy doborem, czy tym bardziej głupotą.
całusy :*
Jestem pod sporym wrażeniem, blogi z przemyśleniami ( szczególnie opisane tak dobrym językiem) to coś co uwielbiam i czego poszukuję w blogspotowej sferze. Odniosę się jeszcze do tego, że poza treścią, zadbałaś o piękny wygląd, który przyciąga. A właśnie, treść...
OdpowiedzUsuńChyba mogę stwierdzić, że mam podobne zdanie co do alkoholu. Nie mam nic przeciwko napiciu się od czasu do czasu, czy z przyjaciółką czy na domówce. Alkohol rozluźnia, można się pośmiać, po prostu pobawić. Jednak nie uważam, że jst on konieczny, gdy chcemy się trochę rozerwać. Znam sporo osób w moim wieku, bądź nawet młodszych, które nie wyobrażają sobie spotkania bez alkoholu czy nawet innych używek. Jak dla mnie świadczy to po prostu o głupocie i braku jakichkolwiek pomysłów na spędzenie czasu. Co do alkoholików, uważam, że są to ludzie zazwyczaj bardzo wrażliwi, którzy potrzebują pomocy, nie dają sobie rady w życiu, a piją, żeby zagłuszyć ból. Chociaż nie zawsze.
Każdy chce jednak poznać działanie alkoholu na własnej skórze. Może właśnie przez tę ciekawość możemy się spotkać z tak częstym zjawiskiem picia wśród młodych ludzi. Sama będąc w gimnazjum za wszelką cenę szukałam możliwośći "pomelanżowania". Nigdy nie odmawiałam, gdy ktoś proponował jakąś imprezę. A teraz? Teraz rozsądek postanowił zamieszkać w mojej główce i myślę, że zdaję sobie sprawę z konsekfencji spożywania alkoholu, bo takie też występują. Wszystko jest dla ludzi, trzeba jednak znać umiar.
Chyba troszkę się rozpisałam, ale myślę, że Ci to nie przeszkadza :) Dodaję do obserwowanych i czekam na kolejną notkę.
A gdybyś w wolnej chwili zechciała zajrzeć do mnie, to na pewno bardzo się ucieszę :) xwelcome-to-my-circusx.blogspot.com
Też jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, ale osobiście nie przepadam za alkoholem. Choć nie ukrywam że zdarza mi się napić w towarzystwie. Jednak kiedy nie mam ochoty gadanie 'z nami się nie napijesz' nic nie da;)
OdpowiedzUsuńAlkohol? Tylko w towarzystwie. Z tanecznym skillem trafiłaś w dziesiątkę - jeśli klub, to tylko po alko. Rozluźniacz niesamowicie skuteczny.
OdpowiedzUsuńDo tych gówniarzy jak do ściany. Może sami w końcu się ogarną albo i nie. Nie jestem całkowitą abstynentką, ale upijanie się do nieprzytomności to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuń