Wciąż surfując na fali 'autostop to najlepszy środek podróżowania ever' postanowiłam spróbować swojego szczęścia po raz kolejny. Nie było czasu na kolejne zagraniczne wyprawy, ale weekend w Nantes /nie wiedziałam o istnieniu tego miasta. wybrane zostało przypadkowo, z couchsurfingiem nie było najmniejszych problemów, bo do Nantes nikt nie przyjeżdża, bo tam 'nic nie ma'. ha! byłam mega zaskoczona, cudowne miasto, rewelacyjna atmosfera, fantastyczni ludzie. zdecydowanie nie warto jeździć tylko po znanych miastach/ i eskapada po zamkach nad Loarą wydawała się świetnym pomysłem. 3 t-shirty, szczoteczka do zębów, karton Nantes i w drogę!
Wszyscy zawsze (kwantyfikatory 4ever) mówili mi, że podróżowanie w towarzystwie osobnika niezbyt czarującego, nieposiadającego zgrabnych nóg, wyposażonego w brodę, czyli krótko mówiąc dowolnego samca zdecydowanie zmniejsza skuteczność łapania stopa. Wydawało mi się to logiczne, zwłaszcza, że kierowcy mówili mi latem, że facetów zwyczajnie się boją, a dwie babeczki wydają się sympatyczne (niektórzy zabierali nas dlatego, żebyśmy nie wpadły w ręce zboczeńców). Dziewczyna i chłopak to porażka na całej linii.
Nie spodziewałam się aż takich trudności. Bina, niewierny Tomasz, musiała się o wszystkim przekonać na własnej skórze.
Mieliśmy kiepskiego spota, mimo, że na hitchwiki był polecany jako dobre miejsce dla ludzi jadących na południe i zachód. Dużo samochodów, miejsce, aby się zatrzymać, a co najważniejsze znajduje się jeszcze w mieście, przy obwodnicy, co jest wygodne.
jak nie chce ci się tego czytać, to możesz skomentować
'jaaakiii słoooodkiiii ;**'/'kocham Pusheen, yaaay *-*'
Dlaczego kierowcy nie zabrali Biny z Porte d'Orléans?
1. Była z samcem, który ewidentnie mógł się nią zaopiekować - nie wzbudzała litości, współczucia, ani nawet żadnych pozytywnych emocji.
2. Nadal była w mieście, więc mogła od razu wrócić do domu - w trasie ludzie chętniej biorą, bo mają świadomość, że autostopowicze jakoś muszą się wydostać ze stacji na środku zadupia.
3. Ruch był duży, ale niekoniecznie w naszym kierunku - nieopodal zaczynało się mnóstwo autostrad i obwodnica miasta.
4. Paryżanie to takie b u f o n y, że aż mi się płakać chce. Zero uśmiechu, udają, ze cię nie widzą... Nigdzie indziej nie natrafiłam na tak niesympatycznych ludzi. Można chociaż pomachać, żeby dodać otuchy!
Najgorsze w tym wszystkim było to, że rano spotkaliśmy tam autostopowicza z Norwegii, który po około 20 minutach od naszego przybycia (co dla mnie było wiecznością, wspominając moją skuteczność tego lata) wskoczył do fury z Holendrem. Holender! Tysiące Francuzów, którzy cię olewają. Przejeżdża jeden Holender, obywatel kraju, gdzie autostopowicze są cool, a ludzie dobrze ich postrzegają i zabiera gościa. Cieszyłam się, teraz była nasza kolej.
Po dwóch godzinach i trzydziestu minutach poszliśmy coś zjeść, bo z powodu głodu i niskiej temperatury nie mieliśmy już nawet siły trzymać naszego kartonu. Wypełnieni pizzą wróciliśmy na miejsce, gdzie zastaliśmy trójkę hipisów z Niemiec. Rozkraczyli się na całej długości spotu, nie chcieliśmy im robić konkurencji. Po 30 minutach zatrzymał się... Polak, który ich zabrał. Podeszłam z czystej ciekawości zapytać, dokąd jedzie. Okazało się, że nie jest Polakiem, ale jeździ na polskich numerach. Zmierzał do miasta, które idealnie nam pasowało. Chciało mi się płakać. Rozstawiliśmy się z powrotem, ale przez kolejną godzinę nic z tego nie wyszło. Nigdy jeszcze nie próbowałam wyjechać stopem z Paryża, ale wiedziałam, że jest inny dobry spot poza miastem. Chciałam tam jechać, ale dzień był już zmarnowany - nie zwiedzilibyśmy zamków, najlepszą (choć najsmutniejszą i symbolizującą porażkę) opcją wydawało się rozpoczęcie kolejnego dnia w innym miejscu, tak się też skończyło.
F A I L.
Kolejnego dnia nie było lepiej, wyjechaliśmy pociągiem poza miasto, w okolice pasującej nam A10. Spot był idealny, problem w tym, że miejsce, w którym samochody mogłyby się zatrzymywać było zastawione przez zaparkowane pojazdy. Ludzie sygnalizowali nam, że nie mają się gdzie zatrzymać. Znaleźliśmy odpowiednie miejsce kawałek dalej, ale fala sympatycznych ludzi się skończyła. Nie chcąc znów tracić całego dnia zdecydowaliśmy się znów zmienić spot. Znów wsiedliśmy w pociąg - zmierzaliśmy prosto na stację benzynową przy drodze. Zgubiliśmy się na godzinę w lesie, ale trafiwszy na stację udało nam się po 10 minutach wsiąść z miłą panią i jej dwiema kilkuletnimi córeczkami. Od tego momentu poszło gładko - 3 kierowców, 400 km, 4h. Idealnie.
Powrót był prostszy - okazało się, że rzeczywiście nad Paryżem ciąży klątwa - w innych miejscach Francji ludzie są życzliwi. Naprawdę. Po raz pierwszy jechałam z ludźmi, którzy powiedzieli, że nigdy nie zdarzyło im się zabierać autostopowiczów, a my mamy 'dobre twarze'. A więc jednak! Samiec nie przekreśla szans? Czy to wszystko wina Paryżan?
Bufony!
Moim zdaniem jak najbardziej obecność faceta zmniejsza szansę na złapanie stopa, ale może to faktycznie też wina po części Paryżan :). Oczywiście stwierdzam to tylko po przeczytaniu Twojego posta, jako że skąd mogę sądzić, że ktoś jest taki czy siaki, jeżeli nigdy nie byłam chociaż jedną nogą we Francji ;p
OdpowiedzUsuńi tak zazdroszcze wycieczki :)
OdpowiedzUsuńhahah niestety "męski osobnik" przeszkadzał hehhee
OdpowiedzUsuńTeż zawsze miałam wrażenie, że osobnik płci męskiej ino przeszkadza, ludzie bowiem mają słabość do dziewczyn ;D no może z moim wyjątkiem, samców brałabym jak świeże bułeczki, ich samice już nie bardzo, także wydaje mi się, że to jednak zależy od osoby ;D
OdpowiedzUsuńpewnie gdybys byla sama to poszlo by ci o wiele prosciej zlapac stopa ,(tak mysle , wsumie to nie mam pojecia) .xdd
OdpowiedzUsuńPo to są trudności by je pokonywać! Zauważ, że w Paryżu jest mnóstwo turystów, może też nie biorą ludzi bo sami się pogubili na tych drogach? A może po prostu żona czeka z siekierą i nie warto ryzykować? Kto wie, ważne, że wycieczka się udała! :)
OdpowiedzUsuńa tak z ciekawości: masz chłopaka?
Usuńna drugi raz osobnika płci przeciwnej zabierzesz np. do kina niż na wycieczkę stopem :)
OdpowiedzUsuńCzytając Twój post przypomniało mi się, jak próbowaliśmy dostać się na koncert stopem...
OdpowiedzUsuńKazałam znajomemu schować się z plecakiem do rowu, tir zatrzymywał się na moje wezwanie, a wtedy on wyłaniał się z rowu z plecakami z miną zwycięzcy
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
gdybyś była sama zapewne było by ci łatwiej stopa złapać :)
OdpowiedzUsuńmarii-lemontree.blogspot.com
Haha, aż tacy źli ci paryżanie? Czekam na więcej autostopowych wywodów!
OdpowiedzUsuńale mnie się od początku Paryżanie kojarzyli z bufonami, zadufanymi w sobie ludźmi nie widzącymi niczego, poza swoim własnym nosem. dobrze, że Wam się udało, bo już myślałam, że puenta będzie taka ''nigdzie nie pojechaliśmy i uj'' :D
OdpowiedzUsuńJaaakiii słoooodkiiii ;**'/'kocham Pusheen, yaaay *-*
OdpowiedzUsuń:D
Pewnie wina Prayżan. Wydaje mi sie, że zazwyczaj to więcej facetów podrożuje stopem i nie narzeka. ;) Więc to napewno klątwa bufonów.
A ja myślałam, że to Polacy są aspołeczni, nietowarzyscy i w ogóle niezbyt przyjaźni. To chyba jednak nie tylko nasza polska przypadłość (choć osobiście staram się unikać zachowań rodem z tego stereotypu).
OdpowiedzUsuńNigdy nie podróżowałam autostopem, więc nic mnie nie skłoniło wcześniej do takich przemyśleń, ale człowiek z brodą nie taki zły. Gorzej z wąsami, tacy mnie przerażają :P
Ach, chyba się nigdy nie przekonam do francuzów/paryżan, no cóż life is brutal xd
OdpowiedzUsuńNo i masz rację, nudno by było, ostatnio się dowiedziałam, że po 4 latach znajomości jednak też potrafię zaskoczyć xd Haha
Huehuehuehueeeee ! Przypomniało mi się ''Jestem włochaty'', i teraz leżę i kwiczę XD
OdpowiedzUsuńA gdzie jechaliście ? jakieś foteczky ? :D
Hahaha ;D Słyszałam kiedyś, że akurat ludzie z Paryża nie są zbyt przyjemni w obyciu ;P
OdpowiedzUsuńHaha, no ciekawie. Ale wiesz, mi zawsze nie tylko Paryżanie, ale ogólnie Francuzi zbyt sympatyczni się nie wydawali. :)
OdpowiedzUsuńZawsze jednak chyba lepiej jeździć stopem z kimś :)
OdpowiedzUsuńI wszystko przez tych facetów :D
OdpowiedzUsuńz tatą jak kiedyś jechalismy nad jezioro to zabralismy parę, ale powiedzieli, ze czekali wcześniej chyba z 30 minut żeby ktos sie zatrzymał ^^
OdpowiedzUsuńja tam nigdy nikogo nie zabieram, znaczy się mój facet nie zabiera. raz mu się zdarzyło, że zatrzymaliśmy się, bo machał jakiś chłopak łapką, to się go wzięło.
OdpowiedzUsuńTo samo mówiła koleżanka z wymiany - Paryż, bufoniada, reszta da się przeżyć :)
OdpowiedzUsuńDobrą masz twarz Bina :3
Czyli flaga - rzecz dobra. Ale cos w tym jest, że Polak z Polakiem za granicą dogada się lepiej niż w kraju. Swój do swojego ciągnie, kurczaki :D
OdpowiedzUsuńTIRowcami mnie zauroczyłaś. Chyba mamy w głowach zaprogramowany jakiś dziwny stereotyp. Ani w Berlinie, ani w Amsterdamie nie byłam, może jak kiedyś się wybiorę, przypomnę sobie Twoje komentarze, wywody. I porównam :D
Cóż, ja będą w Barcelonie szłam z przewodnikiem i dosyć pokaźną grupką. Także nie było możliwości odłączenia się, pospacerowania. Zaliczyliśmy najważniejsze miejsca, również park Gaudiego, co dla mnie było pewnym rarytasem, uwielbiam te wytwory z porcelany. Zobaczyłam te ważniejsze miejsca, następnym razem zobaczę jeszcze co innego, może nawet na własnych warunkach ;)
Łaaaa, jak Ty potrafisz trzymać w napięciu, nawet mi szybciej serducho zabiło :P
Nie no, ciekawe wyszły Ci te "rybie oczka". Są dużo ciekawsze niż normalne zdjęcia. Ha ha ha, po zajęciach fotografii u mnie na uczelni miałam fazę na analoga, obiecałam sobie wrócić do klisz. Póki co jeszcze nie wyszło, ale planów nie porzucam. Bo nie ma to jak zrobić 36 konkretnych zdjęć niż 500 niekonkretnych (?) :D Mniejsza :P
Przez Ciebie te kwantyfikatory będa mi się śniły na czerwono! Nie wystarczy, że i tak głupoty mi się śnią? Od własnego ślubu z kumplem z liceum (ke?) po uczenie zombie i truposzów rysowania (serio? za dużo Supernatural).
Samiec z brodą to mężczyzna, a nie łysa małpa. Taki mały komplement w stronę mojego Samca Alfa, który ma zakaz golenia się z racji mojej fascynacji futrzakami. On bynajmniej nie narzeka, więce kremu do golenia dla mnie :D Cóż, o Paryżu słyszałam trochę od dziewczyn z kolonii, a Ty mi tylko potwierdzasz stereotyp Paryżanina, Francuza "co to ja nie jestem, Ty jeste be". Zresztą będą w Hiszpanii mieliśmy w hotelu grupkę "młodych" z Francji, z 5 osób. Te spojrzenia jakby patrzyli na kogoś niższego stanem, wywyższanie się, robienie wielkiego szumu wokół własnej dupy i upewnianie się, że wszyscy są zazdrośni. A jak jeden chłopak zagadał do naszej "kolorowej grupki" (ja z przyjaciółką, jeden chłopak z Rosji, jeszcze jedna dziewczyna z Polski, dwóch Anglików), to został przez swych kumpli wyklęty. Bo starał się coś sklecić po angielsku, my mu dopingowaliśmy, było miło. No nic, takie małe wspomnienie z wakacji. Nie przejmuj się, na szczęście znajdzie się zawsze kilka innych świetnych osób na jednego Francuza :D
Ja bym jednak winy samca nie przekreślała... to ZAWSZE ich wina :D
OdpowiedzUsuńPozdrowię O. Trójmiasto zawsze lubiłem od dzieciństwa. Mam też tam rodzinę, znajomych. A i ciocię na Pomorzu. Gdynia jest piękna. Dziś sobie robiłem zakupy ubraniowe na ten wyjazd. Ale samemu kupować nie lubię bo nie wiem czy mi w tym dobrze czy nie. A nie chcę wyglądać jak cudak :) Zmęczony już jestem i pragnący wreszcie urlopu!!!!!!!!!! 7.30 poniedziałek jadę. Przez Ostródę......12,25 jestem w Gdańsku. A wrócę nie wiem kiedy
OdpowiedzUsuńFajnym językiem piszesz. Nie wszystko rozumiem ale całość tak :) Język się zmienia wraz z rozwojem społeczeństwa. Auto stop oczywiście rozumiem. Dawniej w Polsce była AKCJA AUTOSTOP. Czyli legalne autosopowanie :) Ja już sobie myśle gdzie pojadę w przyszłym roku. W tym roku nie za bardzo to wyszło. Ale nie narzekam. Wyszło co innego. A nie wszystko można mieć na raz.
Binke pozdrawiam :)
z samcami to zawsze sa klopoty, taka ich natura
OdpowiedzUsuńAch ci faceci, tylko przeszkadzają nam w życiu :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie potrafisz usiedzieć na miejscu :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci! Sama ginę gdzieś w szkolnych obowiązkach...
Oby tak dalej, jeździj Bina, pisz o tym. Nawet możesz pocztówkę wysłać, jeśli chcesz xd
Dzięki za info, w sprawie tych cieknących naleśników - narobiłaś mi ochoty :CCC
Pozdrawiam
A mi się wydaje, że to wina paryskich bufonów! Przecież broda budzi zaufanie!
OdpowiedzUsuńja wlasnie tez jestem ciekawa jakosci.;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Donalda, to możnaby spekulowac ze jest za dobry aby z kimś pracować. Ale Elizabeth? Proszę cię! To świeżak! Jej pierwszy dzień, do tego się spóźniła i przyjechali po nią dwoma samochodami i helikopterem. Ja chyba na taki widok bym zaczęła uciekać szczerze mówiąc.
OdpowiedzUsuńAch Ci Paryżanie! :)
OdpowiedzUsuńJa bym się bała, że ktoś mnie ukradnie :P więc samiec jest moim must have jeśli kiedykolwiek miałabym się wybrać w podróż stopem :)
OdpowiedzUsuńTym razem było ciężko, ale fajnie, że ostatecznie się udało :DD
OdpowiedzUsuńmoże też kiedyś spróbuję stopa :P
Całusy :**
Ano właśnie. Ja jeszcze nigdy na takową nie trafiłam. ;)
OdpowiedzUsuńWIEM ! Zdecydowanie powinnaś za rok pojechać z NAMI na GRASPOP METAL MEETING, mój Ty kucu ! <3 <3
OdpowiedzUsuńAlbo gdziekolwiek, odwiedź mnie kiedyś, ja NA PEWNO ( KIEDYŚTAM) podbiję do Paris ! <3
Ja też tesknięm. :c
OdpowiedzUsuńA mówiłam, że Paryż i Paryżanie to problemy;) Jak widać nieżyczliwość mieszkańców stolicy Francji to już nie legendy. Ale najważniejsze, jak się kończy, a nie jak zaczyna więc mniemam,że wyjazd udany.
OdpowiedzUsuńKurcze, odważna jesteś :) Ja nigdy bym się na autostop nie zdecydowała, ale to ja jestem zbyt nieśmiała i strachliwa :D co lepsze, chyba lepiej jeździć samemu, bo wiesz, na uroczą kobietkę to ktoś się skusi (ale z drugiej strony chyba za dużo się kryminałów naczytałam) :) Pozdrawiam i ściskam gorąco !:*
OdpowiedzUsuńno ja wiem z doświadczenia, że z fredami stopa się nie łapie :) opóźniają drogę!
OdpowiedzUsuńjeszcze pare takich postów i sama wyruszę stopem ;)
OdpowiedzUsuńhm... O ja wiem, czy samiec utrudnia... Ja z dwoma koleżankami też miałyśmy z ymy problem, bo byłyśmy we3...2 tak a 3 ciężko miejsca znaleźć, po 1awięc 2 godzinach się udało ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, też lubie tego kota i inne-swoje;))
Aaaaaa, komentarz mi się skasował, grrr.
OdpowiedzUsuńGdybym miała Twoja odwagę, to chętnie wybrałabym się na autostopowa wycieczkę. Musiałaś mieć fantastyczne wakacje :).
Najważniejsze, że się nie poddaliście, po pierwszym dniu i wycieczka się udała, choć strasznie mi Cię żal jak wyobrażam sobie taka zmarzniętą i zrezygnowana Binę :)
I tak napiszę, że kocham Pusheena, bo jest megasłodziakiem!
to okładka na indeks, DEKLU! :D też pewnie dostane wieśniacki zielony ;(
OdpowiedzUsuńKurczę, łapałam tylko raz w życiu stopa i to nie było przyjemne, mróz, nieciekawa towarzyszka... Ale ciągnie mnie, żeby wybrać się gdzieś dalej, spróbować przygody. A jak czytam Twoje historie, to już w ogóle!!
OdpowiedzUsuńA paryżanie zawsze wydawali mi się bufonami :D
Pewnie złożyły się na to właśnie te dwie rzeczy - samiec i dziwni Paryżanie :) Mi na trasie parę razy się przydarzyło, że czekaliśmy godzinę a jakaś dziewczyna przychodziła i po 5 minutach kradła nam samochód z przed nosa. Troszkę to niekulturalne z ich strony ... ale cóż. Dziewczynę każdy chętnie podwiezie - dwóch facetów niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńMam pytanko: masz możliwość udostępnienia coucha gdzieś w Paryżu - u Ciebie bądź jakiś znajomych? :>
PS.
Proszę się nie śmiać tu z moich butów i ich rozmiaru :P
hah no tak, skoro byłaś z facetem, to miałas mniejsze szanse, ale przynajmniej teraz już wiesz i doświadczyłaś tego na własnej skórze :D. p.s rozwaliłaś mnie tą naklejką i podpisem pod nią :D szczerze się ubawilam :D. a co do francuzów, to myślałamże są uśmiechnięci :o
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę jakie patałachy ;/ Ja to bym Was zabrała nawet jakbym Was nie znała! :P
OdpowiedzUsuńPrawie się wygadałaś. Masz szczęście, że nie przeczytałam tego komentarza wcześniej. xD
Czekam z niecierpliwością na foteczki!
Bina, po prostu miałaś pecha! No i nie był Arabiki! Arabika wszystko by załatwiła (ha ha ha, dowcipna Kaa) :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie podróżowałam autostopem.
OdpowiedzUsuńnie pomyślałabym że obcność samca zmiejsza prawdopodobieństwo zatrzymania się samochodem, ale coś w tym jest.
Nie tylko z Paryża, ale z Warszawy też byś nie wyjechała. Stolice tak mają. Są nadęte. Facetów też nie biorę, bo jestem facetem, ale dziewczynę z chłopakiem wezmę. Samą dziewczynę tym bardziej, bo rzeczywiście coś w tym jest, że się po prostu o nią boję, że coś może się jej stać. Nie wiem, może faceci tak mają, że się martwią o kobiety w potrzebie, nawet jak nie są nasze?
OdpowiedzUsuńAhoj:)
Ooo proszę czyli ejdnak nie ejst tak źle.. Ale skzod ami, że pierwsyz dzięń zmarnowaliście ;o nawte nie chce sobie siebie wyobrażać na twoim miejscu bo bym wyła tam jak małe dziecko z niemocy i z wkurzenia xD
OdpowiedzUsuńheh, ja jak jeżdżę z chłopakiem stopem, to raczej nie ma problemów ze złapaniem czegokolwiek, także samiec szans nie przekreśla na pewno :)
OdpowiedzUsuńjaaakiii słoooodkiiii ;**'/'kocham Pusheen, yaaay *-* <333
OdpowiedzUsuńa tak serio, to ja bym się wybrała stopem jedynie z chłopakiem, więc pewnie nie byłoby tak łatwo... ale mój nie ma brody! xd
tak, Paryżanie są nadęci. Nie wiem czy wszyscy, ale odczułam to mocno będąc tam. Ale jak tak się pomyśli, to generalnie w dużych miastach, takich jak właśnie to są tacy ludzie, a w mniejszych miejscowościach jest bardziej życzliwie i ciepło. chociaż w sumie nie ma reguły chyba, zależy na kogo się trafi i czy w ogóle, bo w dużych miastach też są życzliwi ludzie. W każdym razie, najważniejsze, że wszystko zakończyło sie pomyślnie pomimo komplikacji i dotarliście bezpiecznie do domu. pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńHaha, oj Bina, Bina... :)
OdpowiedzUsuńA więc tak:
podróżowanie z samcem wcale nie musi równać się problemom! Ja połowę moich podróży przeżyłam z moim chłopakiem który nie dość, że samcem ewidentnie jest, to jeszcze ma brodę długą na jakies 10 cm, a do tego włosy tak długie, jak moje ;P
Czasem są problemy, ale to nie ma większego wpływu.
A obwodnica to najgorsze miejsce na łapanie stopa. Nie ma tak, że jest sie gdzie zatrzymać i ze dużo samochodow! ZAWSZE (a propos :P) najgorzej się łapie na stopa przy obwodnicy. Musisz byc już ZA miastem, zeby mieć szansę. Obwodnice są do dupy. I nigdy nie daj się namówić na wysadzanie na obwodnicy :P
jaaakiii słoooodkiiii ;**
OdpowiedzUsuńkocham Pusheen, yaaay *-*
ej, wez, wszyscy mysla, ze to moje plecy :| taka decha ze mnie!
kurcze, tak piszesz o tym autostopie, ze az mam chec sie gdzies ruszyc, ale nie wiem, czy weekend by mi wystarczyl na wycieczke np. do Krakowa... niby tak, ale no, boje sie, ze stalabym tak jak Ty x godzin i w koncu nigdzie bym sie nie ruszyla :<
no w sumie osobnik plci meskiej moze troche "odstraszac". a nóż jestescie zorganizowana grupa, Ty kokietujesz, a on wyciaga portfel z torebki?! you never know.
Podziwiam Cię za te podróże stopem. Jak bym się zajebiscie bała :D
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad 'na godzine zgubiliśmy się w lesie'. Dość dwuznacznie to brzmi hihih ;)
Co do Paryzan, to ja mam zgoła odmienne zdanie. Wydawali mi się bardzo życzliwi i serdeczni a kiedy słyszeli, że mój pies ma na imie Milord, zaczynali śpiewać Èdith Piaf :))
Witam.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu odbywa się konkurs - http://pannapatrycja.blogspot.com/.
Do wygrania wiele nagród, warto spróbować!
Zachęcam do wzięcia udziału, pozdrawiam cieplutko, Panna Patrycja. :)
nie chce, żeby mi się poniszczył mój indeksik w którym gromadzić będę same 3... OBY :D
OdpowiedzUsuńważne, że wszystko dobrze się skończyło
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie podróżowałam stopem, pewnie dlatego ze sie boje. Albo dlatego że i tak by mi się nikt nie zatrzymał ;p
OdpowiedzUsuńw niedziele w drodze do Wrocławia złapalismy gume i nie mielismy lewarka więc chciałam zatrzymać kogoś aby nam na chwile pozyczył. Machałysmy na próżno :/ moze wzieli nas za tirówki albo za jakis morderców z horroru. Nie wiem ale ja bym się tez nie zatrzymała
Bina trzeba było samca do rowu schowac albo za krzaczor a jak ktoś by się zatrzymał to wtedy "nagle" z krzaczorów samiec by wyskoczył :D no ktosiowi na pewno głupio by było odjechac :P
OdpowiedzUsuńnieee nie pokażę :) jak kuchnia będzie skończona to wtedy pokażę cała metamorfozę :)
ja też, bardzo!:)
OdpowiedzUsuńOdpowiadając na Twoje komentarze, właśnie ta staranność wysysa z człowieka siły psychiczne, o czym się przekonałam przy pracy nad zaliczeniem z semestru II. Trzy dni, kiedy czułam, że umieram, bo bałam się najmniejszego błędu, potknięcia, niestaranności. Skończyło się na dwóch 5, ale tyle zębów co ja zjadłam, tyle żali co Mój się nasłuchał to nikomu nie życzę.
OdpowiedzUsuńI tak, uwielbiam Ci komentować 10 postów do tyłu i to tylko dlatego, że moja systematyczność nadal mi się nie objawiła i zawsze muszę mieć jakieś zaległości, shit! I nie będę ufać stereotypom, znaczy staram się, ale jak mi się powtarza to myślę sobie, "serio? kurczaki! wiedziałam! aj kil ju!".
Ja pewnie po jednym nieudanym dniu straciłabym ochotę na wyjazd, no ale dobrze, że w końcu wam się to udało :)
OdpowiedzUsuńDopóki nie napisałaś mi o tym kocie, to nie zwróciłam uwagi na jego wąsy :D
OdpowiedzUsuńJa na miejscu kierowcy chętniej zabrałabym parę chłopak + dziewczyna niż przykładowo samego chłopaka. Jednak podejrzewam, że da się ten Wasz pierwszy FAIL ładnie, psychologicznie uzasadnić. :D
OdpowiedzUsuńHm...jakoś z Michem nie mieliśmy problemu i zabieraliśmy pary z pobocza, ale wiesz my jesteśmy fajni i sympatyczni;);)
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać o Twoich przygodach! :D chociaż patrząc na to wasze czekanie..oszalałabym!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych wojaży po świecie :) I nawet tego, że czasami auta się nie zatrzymują :)
OdpowiedzUsuńDla mnie bieganie to pasja, kiedyś byłam sprinterką a teraz zaczęłam trenować długie dystanse. Ważne aby pokonywać swoje bariery i czuć się z własną osobą dobrze :) Ty też możesz, wystarczy pokonać małą trasę a z każdym kolejnym dniem zwiększać dystans, zaufaj po miesiącu będzie sto razy lepiej :) Wyżej osoba napisała, że zazdrości Ci wyjazdów. Ja zazdroszczę Ci najbardziej Paryża i lubię czytać Twoje wpisy. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCholera, może rzeczywiście coś jest nie tak z tymi paryżanami. :D
OdpowiedzUsuńA co do kolorowych pomidorków to w domu u mojej koleżanki, jej dziadek wyhodował je na działce. :)
Bina pogramiacz natrętnych bloggerów! Nawet nie mam czym tych zdjęć robić. Ciągle też się zastanawiam, co ona chciała w tym poście obaczyć - mojego kuzyna, czy wieś z jedną asfaltową drogą :D. Na takie komentarze nawet nie odpisuję.
OdpowiedzUsuńMłodsi kuzyni to dobra rzecz! Utrzymuję z nimi większy kontakt niż ze starszymi... Trochę szkoda, bo ze starszych mogłyby być większe pożytki. Okej, nie narzekam, rozpędzona kula zsiadająca z roweru i rzucająca go w trawę po to, żeby do ciebie biegnąć z okrzykiem "przyjechałaaaaaaaaś, kocham cię" jest słodka.
No cóż, zawsze to jakieś nowe doświadczenie i wnioski na przyszłość ;) Następnym razem z daleka od obwodnicy ;D Swoją drogą, ładnie Cię nosi!
OdpowiedzUsuńCo do czarnego mydła, w dotyku to coś jak smar, tyle, że bardziej twardszy, ciężko wytłumaczyć ;D
Gdybym ja miał kogoś zabrać, to prędzej zdecydowałbym się na parę niż dwie dziewczyny, bo podwójna płeć żeńska od razu nasuwa skojarzenie podstępu, a jeśli do tego podwójnie atrakcyjna to już w ogóle, no! ;-) Kotek (kocica?) ani trochę słodka. Paryżanie to jedna wielka bufonada. Aż dziw, że jeszcze ktokolwiek do tego Paryża przyjeżdża.
OdpowiedzUsuń