Nigdy nie chciałam dorastać. Nie
rozumiałam otaczających mnie dzieciaków, które w wieku 6, 8 czy 11 lat miały
już kompletny plan na swoją przyszłość. Mnie „dorosłe życie” zawsze wprawiało w
swego rodzaju konsternację. Takie obce, odległe, skomplikowane… Od rozmyślań wolałam
swoje zabawki, samochodziki (bo zabawa w sklep, dom i lalki była głupia). Nawet moja młodsza o 4 lata
siostra wyjechała kiedyś z tekstem „kiedy już będę starsza od Biny…” i zaczęła
prawić obszerne litanie na temat swojej przyszłości. Ja cały czas byłam
zagubiona, nie miałam ochoty myśleć, kim będę za kilkanaście lat. Sugerowałam
się oczywiście słowami rówieśniczek, kariera aktorki, piosenkarki,
nauczycielki, modelki czy fryzjerki to musi być to!
Chcę być już duży… Dorosły… Nie
chcę już chodzić do szkoły, tylko pracować… Co te dzieci miały w baniach?
Nie doświadczając problemów „dorosłych” wydawało nam się, że nasze zmartwienia
osiągają najwyższy poziom powagi i dramatu. Jak kiedyś w podstawówce
nieumyślnie obraziłam nauczycielkę, to chciałam przefarbować włosy, żeby mnie
nie poznała. Problem ten spędzał mi sen z powiek i nie wyobrażałam sobie
borykania się z czymś jeszcze gorszym.
Liceum wybrałam w ostatniej chwili, ze studiami nie trafiłam, ale po roku
znalazłam się na kierunku idealnym. Samo się ułożyło. Wykonuję czynności, które
jeszcze podczas nauki w liceum autentycznie mnie przerażały. Posługuję się
obcym językiem. Prowadzę samochód. Pracuję. Pytam o drogę. Samotnie podróżuję. Chodzę do banku. Piję alkohol. Proszę o ketchup. Hardkor!
Kiedyś taka wizja życia wydawała się trudna, niemożliwa do zrealizowania,
wymagająca wielkich kwalifikacji, ale jak już nadeszła, to nie jest źle.
Zaskakujące, prawda?
Nie wyobrażam sobie rezygnacji z
dziecinnych zachowań, beztroski, głupich żarcików... Bo czym jest ta cała dorosłość? Odpowiedzialnością? Na razie udaje mi się znaleźć w
sobie jakieś jej strzępki. Radzę sobie. Mam marzenia, sporą
ilość celów czekających na realizację. Czy to dziecinne? Nie powinno tak być.
Podobno dorośli często zapominają o
marzeniach, a jeśli już je mają, to chowają gdzieś na dnie głowy, bo teraz i tak już nie uda się ich zrealizować.
Nie chcę nigdy myśleć w ten sposób.
Nie chcę się też któregoś dnia
brutalnie przekonać o własnej naiwności…
Ale przecież można być dużym dzieckiem, prawda? I nie oznacza to mieszkania na utrzymaniu Mamy do czterdziestego roku życia, ale... luzackie podejście! Da się.
W te wakacje /tak, nie obędzie się bez autostopowej retrospekcji/ spotkałam w Hannoverze rewelacyjną rodzinkę. Rodzice około czterdziestki, trójka dzieci, najstarszy syn ma 17 lat. Od momentu przekroczenia ich progu (a nawet wcześniej, bo już widząc przez szybę w drzwiach Daisy, gospodynię, z wytatuowanymi ramionami i dredami) poczułam, że ci ludzie... się nie spinają. W domu panuje artystyczny bałaganik, gra muzyka, rodzice chodzą na imprezy elektro (z synem!)... Luz! W jakiś magiczny sposób nie robią awantur o byle co, czyli nie zachowują się jak rodzice, mimo, że nimi są. I to prawdziwymi rodzicami, ze stażem! Wszyscy zadowoleni. Okazuje się, że faktycznie są na świecie ludzie, którzy nie tylko mówią "jak ja będę rodzicem, to nie będę się spinać!" ale rzeczywiście tak robią. Ave! Chwała! Pokłony! Chcę kiedyś kimś takim być. Niee, zaraz, ja nie chcę przecież być rodzicem.
niespięty plakat wiszący w kiblu u niespiętych rodziców z Hannoveru. moi rodzice by się spięli.
______________________________________________
tak, częściowo odgrzałam tu kotlet pisany kiedyś dla
Prowokatora (rip[*])
Bycie dorosłym to tragedia. Ja nigdy dorosła nie chciałam być i raczej daleko mi jeszcze do tego.
OdpowiedzUsuńPS. Czy moja pocztówka doszła już do Ciebie ?
Pomyśl o przywilejach, które zyskałaś! Ja tam całkiem nieźle odnajduję się w roli dorosłego. Tak, zgadliście - właśnie doszła moja wypłata. BTW. Kochana Bino, nie bierz tego do siebie, ale od nowej kolorystyki bloga trochę łzawią mi oczy.
UsuńNo ja mam nadzieję, że jak ja będę rodzicem to nie będę się spinać (:
OdpowiedzUsuń...a ja chętnie wróciłabym do okresu dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńkiedy bylam mala to chcialam byc modelką, ale niestety za duzo kg.
OdpowiedzUsuńmoi starzy tez sie ciagle spinali i robia to do dzis mimo tego ze ja juz nie taka mała :)
Tak samo jak Ty zawsze lubiłam być dzieckiem i nigdy nie chciałam dorosnąć. Byłabym bardzo wdzięczna za Nibylandię.
OdpowiedzUsuńMożna się nie spinać, ale szczerze? Ja bym niespinających się rodziców mieć nie chciała. Wiele zależy też od tego jak człowiekowi sie po narodzeniu dziecka poprzestawia w głowie. Moj brat właśnie uważał, że będzie swoje dzieci traktował po kumpelsku. Ale mimo że córeczka ma dopiero niecałe 3 miesiące - ja już wiem, że tak nie będzie. Włącza się zamartwianie. Oczywiście u każdego w inny sposób.
Szczerze? Juz teraz nie chce mi się chodzic do klubów, a co dopiero łazić tam z nastolakami, kiedy będę zgredem. :D A plakat mnie obrzydził, serio. :D Spięłam się. :D
Ja właśnie jak najszybciej chciałem dorosnąć, dzieciństwo mnie...przerażało. Zgraja wrzeszczących przedszkolaków i ja, wolący książki niż zabawy w jakiś superbohaterów...
OdpowiedzUsuńA co do rodziców - ordnung must sein, tak mnie uczyli i ja też będę to przekazywał :)
Mama z H. rządzi! Zawsze podziwiałam takich niespinających się ludzi. Ja tak nie potrafię, często spinam się zupełnie nie potrzebnie.
OdpowiedzUsuńChociaż ostatnio nad tym pracuję:D powtarzam sobie: 'ch*j (żeby było tak stanowczo) mnie to' tak długo, aż naprawdę przestaje mnie to obchodzić:)
Plakat ciekawy, ale w domu bym go nie powiesiła:D
ja tam za bardzo nie chce byc dorosla i nie wiem co ludzie widza w tym takiego super ..xd ja chyba cale zycie bede takim "duzym dzieckiem" ;D chciala bym miec taki rodzicow , nie narzekam na moich ,ale sa nudni jak nie wiem ,a mnie energia roznosi wiec ja mam zamiar sie nigdy nie zestarzec .;)
OdpowiedzUsuńTrzeba znaleźć złoty środek a o to nie łatwo. Fajnie być po troszku dzieckiem i odbierać świat w ten prosty, nieskomplikowany sposób i cieszyć się życiem ale i być na tyle dorosłym, aby wziąć odpowiedzialność za swoje życie i aby rodzina (jeśli się ją ma) czuła się bezpiecznie. Bo każde dziecko potrzebuje granic, aby czuło się bezpiecznie i dlatego starzy czasem się spinają i są niefajni:)
OdpowiedzUsuńTrudno jest spotkać takich wyluzowanych rodziców. Też wolę być takim dużym dzieckiem, dorosły świat jest do bani.
OdpowiedzUsuńNajlepiej jest być nastolatką, ani dorosłą osobą, ani bardzo małym dzieckiem ;)
OdpowiedzUsuńZa tydzień mam 17. urodziny, a cały czas czuję się na 13, czy maksymalnie 15 lat. Ale skoro mówisz, że już umiesz pytać ludzi o drogę, prosić o ketchup itd., może też za te kilka lat też posiądę te elementarne, acz bardzo trudne do wykonania czynności ^^
OdpowiedzUsuńMnie dorosłość nie przeraża, nigdy nei przerażała, kiedyś do niej ciągnęło. Ale teraz zrozumiałam, że życie jest po to żeby żyć tu i teraz a nie zamartwiać się o to jakie będę miała problemy za 10 lat. :)Będzie co ma być, to nieuniknione.
OdpowiedzUsuńO, a ja średnio co tydzień zmieniałam plany kim to ja chcę być, a za to teraz to nie mam zielonego pojęcia ;-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam czekolady.;)) abonament dobra rzecz xddd
OdpowiedzUsuńhahah LOL ;D
OdpowiedzUsuńMi także daleko do spiny o dorosłość. Chociaż wiadomo, żyć po swojemu i u siebie już bym chciała, ale nie wyobrażam sobie siebie jako starszej pani z zasadami. We mnie ciągle siedzi dziecko i dobrze mi z tym! :)
OdpowiedzUsuńWszystko ma swoje plusy i minusy - czasami nawet już jako dzieciak czy nastolatek musisz podejmować poważne decyzje, bo tego wymaga od ciebie okoliczność. A czasami nie chcesz dorastać i wcale do końca nie musisz tego robić ;D
OdpowiedzUsuńPoza tym najważniejsze to zachować jakąś równowagę :)
Ja już od dzieciństwa wiedziałam co chcę robić. To samo przyszło wcale o tym nie myślałam. :)
OdpowiedzUsuńKiedy byłam dzieckiem piłam bobofruty i twierdziłam, że to soczki zmniejszające - nigdy nie chciałam dorastać i to się chyba nie zmieniło ;)
OdpowiedzUsuńoch!
OdpowiedzUsuńTaki typ rodziny jaki przytoczyłaś to mój wymarzony ideał.I sama mam nadzieję,że taka będę kiedyś,wyrozumiała i na luzie a w dodatku pomocna własny dzieciom
"Proszę o ketchup. Hardkor!" - uwielbiam Cię, wiesz? Też nigdy nie rozumiałam dlaczego mi rówieśnicy chcą być dorośli. Od małego dziecka mówiłam "nie, ja nie chcę być duża, zawsze chcę być dzieckiem". Śmiej się, ale w dniu osiemnastych urodzin się poryczałam :D.
OdpowiedzUsuńI też ie wyobrażam sobie życia bez dziecinnych żarcików. Szkoda, że inni ich nie rozumieją i patrzą na mnie krzywo, albo (jak moja mam) mówią coś w stylu "myślałam, że jesteś poważniejsza", albo "acha, pozostawię to bez komentarza".
Moi rodzice też by się spięli przy tej focie!
Bina, kurde, nie bądź taka ładna! Czasami wchodzę t tylko po to żeby kuknąć na to fioletowe zdjęcie po lewej. To chore, hahaha.
jezusmaria jakim cudem ja Cię nie miałam w obserwowanych?!
OdpowiedzUsuńJa należałam do tych dzieciaków, które strasznie chciały dorosnąć, założyć rodzinę, zarabiać i w ogóle... Nie wiem co ja wtedy miałam w tej swojej łepetynie, ale wydaje mi się, że ogólnie można nazwać to głupotą. Teraz żałuję.
OdpowiedzUsuńMi zawsze się wydaje, że byłem dorosły dużo szybciej niż moi rówieśnicy. I pewnie tak było... A teraz? Teraz większość moich znajomych siedzi i zamula w domu przeglądając fejsa zamiast wyjść gdziekolwiek - nie mówiąc już o zrobieniu czegoś szalonego. Za to ja mam najróżniejsze szalone pomysły ... wymyśliłem to niedawno i uświadomiłem sobię, że chcę być "szalonym dzieckiem".
OdpowiedzUsuńNastępne szalone projekty już w drodze!
A u mnie jest odwrotnie; to ja często myślę o przyszłości, planuję, marzę, a moje starsze siostry tylko mi się dziwią i mówią: "Przecież jesteś dopiero w liceum." A ja muszę mieć już wszystko poukładane. Pewnie wiąże się to poniekąd z moim pedantyzmem. Choć nie brakuje mi przy tym spontaniczności i dystansu, o nie.
OdpowiedzUsuńHaha, no plakat uroczy. Moja mama powiesiła w korytarzu wielki plakat "Palę, więc śmierdzę" ku przestrodze dla moich sióstr. :D Moi rodzice nie są spięci. Tata trochę, ale mama sto procent lajtowa. :)
No bo i skąd miałaś wiedzieć? :) Dziękuję za miłe słowa. A z nietolerancją wyjątkowo rzadko się spotykam. Ba, nigdy mnie nikt nie obraził. Jedynie dostrzegam ukradkowe spojrzenia pełne przerażenia, co bywa naprawdę męczące i krępujące...
Sama miałam okres w życiu, kiedy nie mogłam się doczekać wymarzonej 18. Tej pełnoletności. Dorosłości. Aż tutaj nagle zatrzymałam się w wieku 21 lat i stwierdziłam, że chciałabym się jednak jeszcze cofnąć. Trochę pobawić się światem. teraz czuję się wypalona tą dorosłością, nawet pomimo tego iż cały czas coś planuję, gonię za marzeniami. Ale jednak, jest ten niedosyt tej spontaniczności, bo w końcu jak jesteś dorosłym to musisz być na poziomie. Hahaa, BZDURA. Tak jak napisałaś o rodzinie z Hannoveru, przez zycie trzeba iść z luzackim podejściem, z uśmiechem niczym dzieci kwiatów. Krzyczeć Peace, jarać dżojnty.
OdpowiedzUsuńdobra by była z Ciebie raperka, joł :*
Ja chciałam jak najszybciej mieć już 18 lat, nadal chcę, ale ja najchętniej w wieku 20 lat bym się zatrzymała :DD
OdpowiedzUsuńBina, nie nie wierze, picie alkoholu przerażało Cię w liceum? A myślałam, że mnie już nie zszokujesz!!!
OdpowiedzUsuńA po drugie, myślałam, że tylko ja się bawiłam samochodzikami, jak ja nie lubiłam lalek i tych głupich dziewczyńskich zabaw w dom itp. Zawsze wolałam iść pograć z chłopakami w piłkę xdd
A tak poza tym, dziękuję, już jest ze mną lepiej ;)
I nie, mi nie szkoda, my mamy 19/20 lat w klasie a zachowujemy się czasem jak jakieś 10 latki, jak dzieci, nikt nie czuje się "dorosły" xd Haha
Nie wiem, ale lepiej szybko to nadrób, bo będzie wpierdol *ostatnio tak wszystkim grożę i działa, więc może na Tobie też zadziała* :D
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie fotorelacja :)
Ja należałam do tych dziewczynek, ktore mialy ogromne plany na przyszłość i mówiły 'a gdy będę duża...'.
OdpowiedzUsuńTyle, że ja nie chciałam być piosenkarką, fryzjerką, tylko panią archeolog bądź ginekolog:D
P.s. Bina ja lubię zmiany;)
OdpowiedzUsuńIm bardziej jest się starszym, tym dłużej chce się być dzieckiem. Zawsze wolałam być cały czas dzieckiem, a nie dorosłą osobą:)
OdpowiedzUsuńJak wspomniałaś o zafarbowaniu włosów, to przypomniała mi się sytuacja z podstawówki: ściagałam pierwszy (i ostatni jak się okazało) raz i oczywiście zostałam złapana. Byłam jednym z tych "dobrych uczniów", po których się "tego nie spodziewają", a tu taki szok. Czułam się tak winna, że przez kilka miesięcy planowałam przeprosiny mojej nauczycielki (do których na szczęscie nie doszło- co za debil przeprasza za ściąganie?) Ale wróćmy do tematu.
OdpowiedzUsuńJa w przeciwieństwie do ciebie chciałam dorosnąć. I wierz lub nie, w miarę orientowałam się w tym, że dorosłość jest trudna. Że nie dostaje się wszystkiego co się chce, że trzeba ciężko pracować, martwić się o pieniądze, dach nad głową itd. A jednak miałam jasno ułożony plan: studia, mąż, dom z ogrodem, praca, dzieci. Jestem dorosła (podobno! ale się nie czuję...)a teraz okazało się, że wcale nie chcę tego, co chciałam kiedyś. A najgorsze, że nie wiem czego chcę.
Muszę jeszcze dodać, że ci starsi od nas dorośli uważają dorosłość za zawsze (zawsze!) odpowiedzialne i poważne zachowanie, słuszne decyzje i brak wygłupów. Co oczywiscie jest śmieszne, bo jesteśmy tylko ludźmi.
Albo aż ludźmi.
Jak kto woli :)
Ja mam własną filozofię i chodź boli mnie momentami zdanie rodziców pt. "mogłabyś już dorosnąć i przestać zajmować się głupotami(powinnaś za to wyjść za mąż)", to staram się w niej wytrwać.
Dzięki Bina, za tak pozytywną reakcję na mój powrót :*
ja nie wiem jakim rodzicem będę , po cichu licze tylko na to, że uda mi się miec z dzieckiem relacje bardzo przyjacielskie.
OdpowiedzUsuńale na razie rodzicem nie jestem tylko dużym dzieckiem :D
p.s
OdpowiedzUsuń...z żarcikami, wygłupami i takie takie :D
To, że udaje mi się Cię zainspirować, to naprawdę bardzo ważne słowa dla mnie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJa mam 21 lat a jak widzę u kogoś lalki, zawsze do nich biegnę. To ja jestem dużym dzieckiem! Wiesz jak ja bym się pobawiła czasami w berka czy chowanego? Szkoda że większość osób z mojego otoczenia już weszła bardzo w dorosłe życie, albo bardzo planują to zrobić. No ale co zrobić. Zawsze byłam inna.
OdpowiedzUsuńA co do seriali, Ty nie wiem co mówisz ;pp Ale nie namawiam do oglądania, może uchronisz swoje życie ;pp
ja zawsze uciekałam od dorosłości! Do tej pory wiele mam z dziecka, szczerość! Przecież dorośli nie są szczerzy, nie widzą pewnych rzeczy. Ja jeszcze wiele dostrzegam, także daleko mi :) chociaż pracuję, uczę się i wiele tam takich.
OdpowiedzUsuńDo mnie nadal nie dochodzi, ze mam 20 lat i jestem pełnoletnia i w ogóle. Ja się czuję dzieckieeeeeeeem! .__.
OdpowiedzUsuńSądzę że dorosłość to umiejętność dawania rady z codziennością, radzenia sobie w różnych często trudnych sytuacjach. I wcale nie oznacza to spiny, eliminowania luzackich zachowań:) Ja stale powtarzam że jestem dużym dzieckiem i nie zamierzam z tego rezygnować!!! Poza tym tam gdzie zapięci pod szyję w swoich garniturach i garsonkach "dorośli" wymiękają i tracą grunt pod nogami ja świetnie daję radę. Może właśnie dlatego że nie jestem sztywniarą:)
OdpowiedzUsuńto wszystko jest trudniejsze niż nam się wydaje, trudno się przestawić i przestać spinać...
OdpowiedzUsuńBino, jestem w pracy, nie zapuszczaj takich foci, bo dziwnie tu na mnie patrzą 8D
OdpowiedzUsuńja chyba będę takim spinającym się rodzicem. no chyba, że dziecko samo w sobie będzie ogarnięte i samo będzie wiedziało, gdzie są nieprzekraczalne granice, ale... będzie miało moje geny, więc się tego nie spodziewam 8D
Zdecydowanie nie chcę dorastać, bo mimo że jeszcze do końca nie weszłam w to 'dorosłe życie' -już mnie przeraża...
OdpowiedzUsuńDawno tu u Ciebie nie byłam :))
OdpowiedzUsuńJa name trochę inaczej. Jak byłam mała to nawet chcialam być dorosła, a teraz szkoda mi młodości. Nawet nie tyle co dzieciństwa, co młodości :))
Ja ciągle czuję się na te kilkanaście lat :)
OdpowiedzUsuńmi się nie spieszy do dorosłości ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie chciałam dorosnąć, teraz gdy już dorosła jestem chciałabym się cofnąć w czasie.
OdpowiedzUsuńMi się nigdy do bycia dorosłą nie spieszyło, wszystko biegnie swoim tempem, ale patrząc wstecz często sama nie dowierzam jak daleko mi do tego beztroskiego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńNie spinam się i mam nadzieję, że nigdy nie będę. ^^
eh ja zawsze chciałam być dorosła i zacząć samodzielne zycie, własne mieszkanie, stać się sławną itp etc, a teraz? mieszkam nadal z rodzicami bo na własne m mnie nie stać, ale marzenia to dobra sprawa ;p będąc małą dziewczynką - ciałam być dorosła, a teraz znowu chce się bawić lalkami i nie myśleć co będzie jutro ;p
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że jak skończe ten staż to nie wróci mi ta nieśmiałość xd a odpoczne w grudniu jak wszystko się skończy... ej mam dziwne pytanko, jak małymi kosztami i szybko dostać się do Paryża z Wawy ;p jest jakiś sposób? oprócz autostopu xd hehe
Ja nigdy nie mówiłam, że chcę być dorosła. Jako dziecko śpieszno mi było tylko do wieku nastoletniego. :D W dorosłych nigdy nie lubiłam tego nadęcia z powodu własnego wieku i własnej powagi. Chęci bycia Chrystusem narodów i wiecznego moralizowania. Krytykowania innych za ich humor i durne żarty (które przecież są istotą życia). Bez sensu. :D
OdpowiedzUsuńja do tej pory bronię się przed dorosłością jak mogę. W dzień moich 18 urodzin się popłakałam xd masakra
OdpowiedzUsuńmnie wciąć przeraża wizja dorosłości... matura, prawo jazdy, studia... Gdybym mogła najchętniej bym wróciła do gimnajzum
OdpowiedzUsuńNie wiem, co miałam w bani, kiedy mówiłam, że chcę być dorosła... Naprawdę, to było bluźnierstwo. Teraz wracam do lat dziecinnych i do zachowań... i jest mi z tym dobrze :D Nienawidzę sztywnych ludzi.
OdpowiedzUsuńchciałbym wrócić do czasów dzieciństwa no ale cóż...
OdpowiedzUsuńNigdy nie chciałam być dorosła ... Przywileje przywilejami, ale obowiązki i odpowiedzialność czasami mnie przerastają ...
OdpowiedzUsuńJa ciągle jestem dzieckiem ... Dwudziestoletnim, ale jednak dzieckiem ...
Ale by mnie taki plakat z przystojniakiem rozpraszał ^^ mrrraaau!
OdpowiedzUsuńwłaśnie takie podejście powinni mieć rodzice, moi są przeciwieństwem, niestety. nie zmienię ich, ale sama będę starać się być wyrozumiałą dla swoich dzieći, jeśli będę je kiedyś miała xD
OdpowiedzUsuńod strony głównie taty wyczuwam presję planowania przyszłości, sztywnego schematu, dobre studia - dobra praca = dobre życie, trochę to męczy, ponieważ stara mi się narzucić kierunek studiów (medycyna odpada, bo human, ale teraz wałkuje prawo). chyba trochę odbiegłam od tematu. co do plakatu, moi też by się spięli. :P
Też kimś takim chciałabym być. W sumie w każdym z nas drzemie takie małe dziecko przez całe życie. Podoba mi się Twoje podejście do życia.
OdpowiedzUsuńMnie dorosłość intryguje, a problemy w pewien paradoksalny sposób kuszą. Wydają mi się takim smaczkiem życia.
OdpowiedzUsuńW przyszłości chciałabym czerpać to co najlepsze zarówno z dzieciństwa jak i dorosłości. Robić użytek z obu tych "stanów". Mieszać je i dopasowywać do sytuacji.
-Ania
Gratuluję umiejętności proszenia o ketchup - gdyby nie fakt, że go szczerze nie szanuję, to przyszedłbym do Ciebie na lekcję, a co! Ja chciałem być dorosły. Tylko przeszło mi, gdy tym dorosłym już zostałem. Teraz chcę być dzieckiem. I tak jest w przeważającej większości przypadków. A rodzinka z Hannoveru? Ja jednak wolę uporządkowanie i dyscyplinę w domu.
OdpowiedzUsuń