Dziś poruszę (kobiecy?) temat gotowania.
Nie umiem tego robić.
Wcale.
Znaczna większość moich znajomych, również płci męskiej, umie gotować... Moja rodzina jest bardzo utalentowana na tym polu. Nic nie przebije pizzy mojego taty, a mama ma rękę w zasadzie do wszystkiego. Nigdy nie mam powodu do narzekania na domową kuchnię, przeciwnie - wiem, ilu moich znajomych chciałoby być na moim miejscu. Pyszne, zróżnicowane dania, kuchnia francuska, włoska, meksykańska, tajska, japońska, indyjska... Prawie codziennie coś ekstra - przystawka, czasem deser. Nawet moja siostra, odkąd skończyła 11 lat lubi eksperymentować w kuchni. Zaczynała od deserów składających się z jogurtu, M&Msów, truskawek i kawałków czekolady. Dziś, w wieku 15 lat, robi normalne, świetne ciasta czekoladowe. I nie tylko. Gdzie w tym schemacie Bina? Na krześle. Ewentualnie nakrywająca do stołu. Taki pasożyt. Lubię dobrze zjeść i tego nie ukrywam. Pomijając występującą około raz na miesiąc niemożliwą do zwalczenia chęć zapchania się kebsem albo whopperem zdecydowanie wybieram jedzenie dobrej jakości. Mam podobno zadatki na krytyka kulinarnego - znam wiele smaków i przypraw, jako że tym raczono mnie na co dzień w domu. Umiem łączyć smaki (w głowie, bo w misce czy na patelni jest disaster), sugerować, czego brakuje danej potrawie, mam też oczywiście swój artystyczny/estetyczny zmysł pozwalający mi układać jedzenie na talerzu w niebanalny sposób. Wszystko oprócz właściwej umiejętności gotowania!
Po pierwsze, niespecjalnie mnie to kręci. Część (większość?) ludzi po prostu lubi przebywać kuchni i sobie pichcić. Ja trzymam się od tego z daleka. Zaprzyjaźniona jestem z lodówką i mikrofalówką. I tosterem. Z patelnią złapałam pewien kontakt, ale bardzo słaby. A gdy przyjdzie mi ochota na stworzenie czegoś pysznego, kończy się to tragicznie. Jestem w stanie zmienić naleśniki w jajecznicę a muffiny w kamienie. Podążam za przepisem... Idzie dobrze, mieszam, wsypuję, robię co trzeba... I nagle dupa. Nawet ja się boję tego spróbować.
Gdy jestem skazana na samotne życie a w pobliżu nie ma nikogo życzliwego, kto zechciałby utrzymać mnie przy życiu przyrządzając mi jakieś żarełko, jadę na gotowcach. Warzywa z patelni z mrożonki, mmm. Dania na wynos. Tosty (tak! tego skilla opanowałam do perfekcji, zapraszam kiedyś na pyszne tosty do Biny). I ucieczki do przyjaciół, może akurat wpadnę na obiad... Jestem straszna. I nieprzygotowana na samotne życie.
Wszyscy znajomi gotują, ale zawsze znajdzie się jakiś wyjątek - i tego oto Wyjątka gościłam u siebie 10 dni w "wolnej chacie" w Bagietolandii. Już nigdy nie spojrzę na ravioli z supermarketu (1,65€ za paczkę dla 2 osób, bo oczywiście bogactwem nie grzeszyliśmy), które królowały na naszym stole przez większość czasu.
Póki będę miała coś dobrego do jedzenia, będę szczęśliwa. Oby jak najdłużej.
hehe...swietny post...bardzo mnie rozbawil:)))przypomnialam sobie swoje poczatki w kuchni, gdy zrobienie zwyklej jajecznicy przyprawialo mnie o palpitacje serca:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:)
oo, jajecznicę akurat umiem!
Usuńteż nie umiem gotować, i raczej potrafić nie będę. nie lubię tego robić, jeść też nie lubię więc to może dlatego. :P
OdpowiedzUsuńkocham jeść <3
UsuńJa z bratem musieliśmy się nauczyć, a przynajmniej coś zrobić, bo wszyscy w pracy i my przychodzimy zazwyczaj wcześniej, więc my musimy coś zrobić, aż czasem to denerwujące.. xd
OdpowiedzUsuńno właśnie, więc chociaz musieliście :D
Usuńhah też żadna ze mnie kucharka;)
OdpowiedzUsuńkuchnie omijam z dala, wszyscy moi koledzy gotują lepiej niż ja, a gdy idą święta to mama i siostra zajmują się picceniem, a ja po prostu sprzątam :)
OdpowiedzUsuńhah, ja tez kucharką raczej nie jestem :P choc ciasta lubie piec :>
OdpowiedzUsuńmieszkam bez gotującej mamusi 4 lata, przez 2 jadłam słoiki, pierogi od mamy i kanapki. od 2 lat gotuję tzn staram się gotować, umiem zrobić z 5 potraw do reszty nawet nie podchodzę. choć w sumie sprawia mi to przyjemność:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńha ha witaj w klubie ja potrafię nawet wode rozgotować ;P
OdpowiedzUsuńW gotowaniu jestem beznadziejna ;P
kiedyś też trzymałam się z dala od kuchni, teraz od czasu do czasu coś upichcę, ale musi to być szybkie i nieskomplikowane:P poza tym jestem mistrzem jeżeli chodzi o gotowce-pierogi, warzywa na patelnię, tortille z Biedronki:P
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam gotować :3
OdpowiedzUsuńszczery post :D
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, bo sama jakoś stronię od kuchni... mama gotuje naprawdę smacznie, a jedyne do czego mogę się jeszcze garnąć, to ciasta. Jeśli chodzi o pozostałe rzeczy - ni w ząb. Szczerze, to zaczyna mi się robić głupio - 22 lata i nie umie gotować;/
OdpowiedzUsuńoj tam, żaden wstyd ;)
UsuńA wiesz,że mam identycznie. Tylko ja dodatkowo nie nadaję się nawet na krytyka kulinarnego gdyż nie mam żadnego wyczucia smaku i przypraw :P
OdpowiedzUsuńi dobrze! nie można się do czegoś zmuszać ;))
OdpowiedzUsuńJak to się mówi, poznaj swoje ograniczenia.. ;)
OdpowiedzUsuńNo dobra, jak już odwiedzę krainę bagietek to coś Ci upichcę:P
DZIĘKUJĘ
Usuńprzeczytalam jednym tchem, masz talent do pisania!
OdpowiedzUsuńhaha, nie wszyscy muszą umieć wszystko. pewnie masz wiele innych talentów. :D
Pfff, ja nie potrafię gotować i już nawet niespecjalnie się tym przejmuję. Nie lubię tego robić i nie będę się do tego zmuszać, a mam to szczęście, że mój chłopak gotuje i kwestia obiadów rozwiązuje się sama ;) W kuchni lubię piec - do wypieków mam dobrą rękę, zawsze coś, hihih.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy to tylko kobiecy temat?
OdpowiedzUsuńTeraz już chyba więcej jest kucharzy niż kucharek ;)
A moja mama mówi mi, że nie nadaje się do tego :P
Moje umiejętności gotowania przez długi czas ograniczały się do kisielu i jajecznicy. Na pierwszym roku studiów poszybowały w górę i przyrządzałam już makaron z sosem ze słoika. Potem jeszcze wzrosły o level i dodawałam do tego mrożone warzywa. A w tej chwili? Nawet zrobię porządny obiad.:)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry! Każdy da sobie rade w kuchni:)
ooo, jestem na levelu z mrożonymi warzywami! :D
Usuńteż nie umiem w ogóle gotować. w sumie mi to nie przeszkadza, ale aż mnie przeraża mnie myśl, że kiedyś będę musiała sobie sama zrobić obiad...
OdpowiedzUsuńdo stracenia... hm... niby nic, ale jednak dużo. w sumie to najbardziej boję się chyba tego, że mi się nie uda...
dziękuję bardzo :))
jak za granice wysyłają to Tobie też wyślą
OdpowiedzUsuń;) http://kosmetykipolskie.com/
tez nie umiem gotowac zupełnie. idę na studia i sie załamuje powoli bo będę żyć chyba na parówkach, pizzeriach i jadłodalniach. no ale cóż, nie każdy jest do tego stworzony
OdpowiedzUsuńna wstępie: uwielbiam ten mem :D haha, ja mam tak, że jak już coś robię to uwielbiam, ale ciężko mi się zabrać za gotowanie :p a i nawet jeśli, to moje gotowanie ogranicza się do pomysłów na, czyli w zasadzie też gotowcach, tego nie można schrzanić :D
OdpowiedzUsuńteż nie za bardzo umiem gotować ;d ale tydzień temu zaczęłam przyjaźń z tosterem i czuję, że będzie dłuższa ;) moi rodzice (obydwoje) świetnie gotują, ale siostra jest jeszcze za mała, by gotować nam obiady, ale może też ma jakąś smykałkę do tego ;) w sumie mój brak umiejętności pewnie wynika z braku chęci ;d
OdpowiedzUsuńtoster <3
Usuńja nie umiem i nie lubie gotować i ameeeen ;d
OdpowiedzUsuńaż tak hardkorowa być nie chcę, alee kiedy będę miała problem z czasem to i tak może się zdarzyć ... :D
OdpowiedzUsuńJa lubię pichcić w kuchni. Bardziej wolę piec niż gotować jakieś dania. ;d Desery to moja działka w domu. :)
OdpowiedzUsuńhahha mam tak samo :P
OdpowiedzUsuńTeż nie za bardzo wychodzi mi gotowanie, ale staram się czegoś nauczyć - może kiedyś będę równie dobrze gotować jak moja mama ;D
OdpowiedzUsuńuuuu Bina...zmieniasz się:)
OdpowiedzUsuńniestety też nie umiem gotować.. ale może pora się wziąć,bo mama suszy mi już głowę.. -.-
OdpowiedzUsuńNie chce marudzić, ale mój talent kulinarny zaczyna się i kończy na zrobieniu schaboszczaka i to zwykle średniej jakości. Mam ten sam problem co Ty- nic mi nie wychodzi mimo że gotuje z książką kucharską. Generalnie kuchnia mnie męczy, wolę sprzątać niż gotować:)
OdpowiedzUsuńja lubię gotować, ale jak na razie moje zdolności są ograniczone ;c
OdpowiedzUsuńnie kazdy musi umiec ;d
OdpowiedzUsuńja lubię gotowac :D
OdpowiedzUsuńproszę zajrzyj do mnie , zaobserwuj ja się oddzwiędze !! To dla mnie ważne ♥
www.oliwiaa-blog.blogspot.com
Ja też nie umiem ;p
OdpowiedzUsuńTrochę potrafię gotować, ale nie lubię.
OdpowiedzUsuńWkurzają mnie teksty starszych osób: "Kobieta, a nie umie gotować?!" -.-
Super tekst :-) Ja gotuje bardzo rzadko, gdyz mieszkam sama z mama, ktora jest na rencie i ona po prostu juz zdazyla sobie wplesc to w swoje codzienne czynnosci takze nie wtracam sie (choc mam swoje latka), bo czasem nasze kulinarne zainteresowania nie pokrywaja sie ;-) Ciezko stwierdzic czy ma sie do czegos talent jesli sie cos robi rzadko lub w ogole.Jednak moj poprzedni facet nie narzekal na moja kuchnie.Ta sama rzecz ma sie z obecnym :-) Powiem tak : dla mezczyzny lubie gotowac czasem cos dobrego, tzn. dla dwoch (gora trzech) osob.Ostatnio zrobilam tez obied dla mamy i jej smakowal.Ale nie wim np.jak odnalazlabym sie w roli matki, czyli kobiecej glowy domowego ogniska :-/ lub gospodyni wiekszego przyjecia...Czasem mnie to przeraza.Podstawy mam, ale gorzej z praktyka.Lubie i umiem robic jakies zupy, miesa, makarony, ziemniaki, ryz i salatki/ surowki.To w zasadzie tyle...Na kazde Swieta moj repertuar ogranicza sie do robienia barszczu czerwonego (z paczki, bo z burakow swiezych to za dlugo), rok temu zrobilam rybe po grecku i wyszla dobra i pomocy przy salatce jarzynowej.Ale...potrawy oparte na mace sa moja zmora i nie garne sie do nich..Nie dla mnie jakies pizze (wlasnej roboty, spód bym kupila ;-), kopytka, pierogi, nalesniki, placki itp...a tym nasza rodzima kuchnia stoi..Coz, jakos sobie radze z gotowaniem dla 1-3 osob, ale tylko najblizszych :-)
OdpowiedzUsuń