środa, 26 lipca 2017

Trip raport III - Rosja cz. 1



Do Rosji wjechalismy z podkulonymi ogonami autobusem. Autostopowanie w Finlandii bylo niesamowicie frustrujace. Kierowcy usmiechali sie do nas, machali, pozdrawiali, wszystko super, tylko nikt nie chcial nas zabrac. Przez caly dzien przejechalismy 150 km z okolic Helsinek do Haminy, miejscowosci polozonej 40 km od granicy. Tam zastala nas noc - Finowie raczej nie wybierali sie w odwiedziny do wschodnich sasiadow, a Rosjanie mieli pelne samochody albo po prostu nie byli zbyt skorzy do przewozenia nas przez granice. Poleglismy i rozbilismy namiot w krzakach.

Nastepnego dnia probowalismy lapac bez skutku. Kombinacja nieuczeszczanej drogi od wsi do wsi, ruchliwej autostrady i rzesistego deszczu sprawila, ze sie poddalismy. Poszlismy na dworzec autobusowy i wsiedlismy w autokar do Vyborga, pierwszego miasta w Rosji, 90 km dalej, w ktorym mielismy zreszta dogadany nocleg na Couchu.

Miasto Vyborg nie ma wiele do zaoferowania poza zamkiem, ktory podczas naszej wizyty byl kompletnie zasloniety rusztowaniami, rozpadajacymi sie budynkami, nieuprzejmymi ludzmi i ogolnym klimatem nedzy i syfu. I deszczem. Dodatkowa atrakcja stala sie noc w parku, bo nasz couchsurfingowy host przestal odpisywac na wiadomosci i podal nam nieaktywny numer telefonu. Zli i lepcy ruszylismy nastepnego dnia do Saint Petersburga, liczac, ze po paru niezbyt udanych dniach wyjdzie slonce - w przenosni i doslownie.

Po 15 miutach czekania dwie kobitki zabraly nas prosto do Pitera. Znalezlismy sie w miescie, ktorego "historyczne" centrum (miasto liczy sobie raptem 300 lat) jest tak ogromne, ze ciezko je zwiedzic na piechote. Sankt Petersburg zostal wybudowany dla cara Piotra I i robi niesamowite wrazenie. Ulice sa bardzo szerokie, budynki wysokie i piekne. Kazdy bulwar wyglada, jak glowna ulica, a gdy dojdziemy do skrzyzowania widzimy tylko wiecej olbrzymich ulic, od czego po jakims czasie zaczyna krecic sie w glowie. Nie brakuje wielkich placow, parkow, muzeow, knajp... Miasto nazywane jest Wenecja Polnocy dzieki sieci kanalow w centrum miasta. Rowniutkie kamienice o jasnych fasadach odbijaja sie w tafli wody. Nad miastem goruja liczne cerkiewne kopuly-cebule. Co kilkadziesiat metrow trafiamy na budynek, ktory w przecientnym miescie bylby glowna atrakcja, a tu ginie w cieniu tysiecy fantastycznych konstrukcji. Petersburg to niezwykle miasto, w ktorym czulam sie strasznie przytloczona. Tego wszystkiego bylo po prostu za duzo i po paru godzinach lazenia moje oczy i mozg nie byly w stanie absorbowac kolejnych wspanialosci. Jedno z najbardziej imponujacych miejsc, jakie widzialam w zyciu.

Na naszej trasie zupelnie przypadkiem znalazlo sie rowniez miasto Czerepowiec. Po paru dniach spedzonych w olbrzymim miescie zatesknilismy za natura. Couchsurfingowy kolega polecil nam Jezioro Rybinskie, sztuczny i ponoc urokliwy zalew po drodze do Jaroslawia, gdzie chcielismy udac sie przed wycieczka do Moskwy. Super! Zlapalismy stopa i dojechalismy do miasta na polnocnym skraju ponad stukilometrowego jeziora. Powitaly nas dwie ogromne fabryki i dziesiatki olbrzymich, zapyzialych kominow produkujacych monstrualne chmury dymu. Miasteczko paskudne, dotarlismy nad wode. Elegancko: zalew, drzewa i niebo... w wiekszosci zasloniete przez zanieczyszczenia. Nie wiem, jak ludzie moga zyc w miejscu, gdzie przez wiekszosc popoludnia przez smog nie docieraja promienie sloneczne. Zostalismy tam na noc, bo nie chcialo sie nam juz nigdzie jechac. Rozbilismy namiot, zadebiutowalismy z rozpalaniem ogniska i nastepnego dnia ruszylismy do Jaroslawia.














Na zdjeciach piekno Petersburga skontrastowane z dramatem z Czerepowca.
Ponizej Jaroslaw oraz dwa zdjecia z Rostova - mini miasteczka z imponujacym kremlem.




Jaroslaw oraz kolejny na naszej trasie Rostov to miasteczka pelne cerkwi i pomikow Lenina. Spacerowalismy, fotografowalismy coraz to wykwintniejsze cebule i ruszylismy do Moskwy.

12 komentarzy:

  1. Petersburg koniecznie chcę zobaczyć od kiedy przeczytałam "Zbrodnię i karę". Coś wspaniałego!

    OdpowiedzUsuń
  2. co ludzie mają z tą Wenecją:D
    byłam w kilku miasteczkach w różnych krajach, które też nazywane były tamtejszą 'Wenecją' i akurat podobały mi się bardziej od oryginału

    OdpowiedzUsuń
  3. Noc w parku - nie zmrużyłabym oka! Podziwiam Was (w sumie co mieliscie zrobic...). Sankt Petersburg piekne miasto, rzeczywiscie te kanały bardzo przypominaja Wenecje :)

    Pozdrowienia i powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mało kto wybiera ten kierunek świata na zwiedzanie :) może dzięki swojemu przykładowi zarazisz innych pasją do Wschodu? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale chociaż budynki prima sort :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle jeszcze przygód przed Wami. Fascynującej podroży, nie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Swojego czasu sporo podróżowałam na Wschód. Moskwa powaliła mnie swoim urokiem. Zazdroszczę Ci wyprawy do Sant Petersburga.
    Pięknie jest w Rydze a surowo w Jarmule
    Pozdrawiam odważna podróżniczki
    zolza73.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko.. nigdy bym nie pomyślała, żeby jechać do Rosji czy w tamte okolice. Ani nie sądziłam że kiedykolwiek o tym przeczytam u kogoś na blogu, ale widzę, że miejsce jest piękne i .. 'inne' :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co oni się tak dziwią. Wszyscy jeee Bina w Rosji. Bina jest wszędzie. Lol.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pozdrów brodatego 👌👌👌

    OdpowiedzUsuń
  11. Czyli podróżowanie stopem nie zawsze bywa aż tak kolorowe i łatwe... co chyba zależy od państwa, w którym aktualnie się jest :D?

    OdpowiedzUsuń
  12. piękne zdjęcia :) ! trzymam kciuki za wyprawę :)

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM