Dziś mojewywody obchodzą czwarte urodziny.
Zleciało.
Rozpoczynając pisanie tego bloga nie zakładałam, że będę go nadal prowadzić za cztery lata. Co prawda nie zakładałam również, że nie będę go prowadzić, ale w każdym razie cieszę się, że dalej tu piszę. Jest dobrze. Kiedyś myślałam, że w pewnym momencie tematy po prostu mi się skończą i nie będzie po co blogować. Tematy się nie skończyły. Cały czas życie dostarcza mi inspiracji i pomysłów na posty, co jest świetne. Czasem zwykła, codzienna sytuacja sprawia, że w mojej głowie zaczyna kiełkować zarys nowego wpisu. Notuję wtedy słowa kluczowe, by w domu móc rozwinąć artykuł. Blogowanie mi się nie znudziło, pisanie i czytanie dalej jest niezwykle intrygujące. Teraz nawet bardziej niż przedtem, jestem na fali. Miewałam momenty, że publikowałam jeden wywód miesięcznie, nie mając specjalnie ochoty na przebywanie w blogosferze, ale nie chcąc, by w archiwum potworzyły (to słowo brzmi, jakby powstało od wyrazu 'potwór', a nie 'tworzyć') się dziury. Lekki przymus, brak weny... ale było warto. Chęci zawsze wracały, ja z bloga nigdy nie zniknęłam na dłużej niż miesiąc, a i to było w 90% przypadków związane z podróżami czy adaptowaniem się do nowych sytuacji w życiu. Właśnie mijają cztery lata od opublikowania tego błyskotliwego wpisu. Cieszę się, naprawdę.
jeden z moich dawnych nagłówków.
ach, te niuanse, right -> browar.
W moim życiu oczywiście zmieniło się mnóstwo, w zasadzie wszystko.
31 lipca 2012 roku mieszkałam w Paryżu, byłam trochę wyalienowana, bo nie ogarniałam jeszcze ażtakbardzodobrze francuskiego, byłam zagubiona, bo przyjechałam tam z rodzicami, a nie do końca z własnej woli, gromadziłam pewność siebie, chciałam być fajniejsza niż byłam, zaliczyłam I rok studiów, bałam się iść do pracy w strasznej francuskiej Francji [dlatego również założyłam bloga, aby przyćmić wyrzuty sumienia, że nic nie robię całymi dniami (wow, chyba właśnie się do tego przyznałam sama przed sobą)].
31 lipca 2016 roku mieszkam na Malcie, bo tak sobie wymyśliłam, skończyłam studia, pracuję sobie, odkładam $ na podróż do Azji/Australii/Nowej Zelandii. Jestem super, podejmuję satysfakcjonujące decyzje, cieszę się życiem. Jestem szczęśliwa.
Zdarza mi się złapać kilof, założyć hełm i zjechać na samo dno archiwum. Poczytać, co też ciekawego miałam do powiedzenia dwa, trzy, cztery lata temu. W większości przypadków uśmiecham się, pamiętam, co czułam pisząc poszczególne artykuły. Czasem zauważam, że mój punkt widzenia zdecydowanie się zmienił i teraz zupełnie inaczej podchodzę do pewnych spraw. Zdarza się też, że przybijam piątkę Binie z przeszłości, bo fajnie coś napisała. Mądrze. Na przykład:
19 kwietnia 2013
(...) dlaczego nie możemy po prostu zatrzymać się w swoim pędzie i zacząć cieszyć tym, co już osiągnęliśmy? Zawsze tylko przyszłość, jutro, za miesiąc, za 10 lat... Kiedyś zrobię to, tamto, zrealizuję swoje marzenia. A dlaczego nie dziś? Zawsze patrzymy wprzód, wyobrażamy sobie, że nagle, znikąd, pojawi się ten dzień, o którym marzymy... Dzień, gdy wszystkie problemy się rozwiążą, a my będziemy lżejsi i szczęśliwsi. Kiedy nadejdzie? Nigdy, bo cały czas myślimy o przyszłości, wyznaczamy sobie kolejne cele. I kiedy to się niby zmieni?
24 marca 2013
Jak to się dzieje, że niektórzy ludzie się nie zmieniają? Nie ewoluują, nie otwierają umysłów, nie poszerzają horyzontów ani nawet nie zmieniają ciuchów? (...) w przeciągu 2 ostatnich lat zaobserwowałam zmiany u siebie i swoich znajomych. Odkrywamy się na nowo, dajemy się zainspirować, chcemy coś zrobić... Następnie wychodzimy na dwór, spotykamy jakiegoś beja, którego pamiętamy z podstawówki i się dziwimy. Brak jakiejkolwiek zmiany na zewnątrz, wewnątrz pewnie też. Czy naprawdę jest tak dużo ludzi nie pragnących... postępu?
21 września 2012
Prawie każde dziecko mówi, że chce dorosnąć. Ja chyba wyłamywałam się z tego schematu, dorosłe życie zawsze było dla mnie jakąś mroczną zagadką, której nie chciałam zgłębiać. Tak jest do teraz. Część moich znajomych zaczyna jakieś narzekanie na poziomie smut10000: "oo, tego nam już chyba nie wypada robić w naszym wieku"... W naszym wieku? 20 lat? Wszystko nam wypada! Zarówno odstawiać dziecinadę jak i udawać dojrzałych ludzi. Na narzekanie na temat wieku jeszcze będzie czas... (...) nie ma znaczenia to, co faktycznie robimy, ale to, jakie mamy odczucia na temat dzieci. Jeśli przestają nas jarać kreskówki, nie widzimy zabawy w poszukiwaniu skarbu ukrytego na podwórku i patrząc na grupkę dzieci myślimy "ach, jakie one naiwne i beztroskie" oznacza, że dopadła nas dorosłość i nic nam już nie pomoże.
14 stycznia 2014
Ludzie nie zadają sobie pytań. Dlaczego? Bo to wymaga angażu mózgu, posiadania własnego zdania, może podjęcia decyzji. Narzucony schemat tego nie wymaga, więc ludzie po prostu podążają utartą ścieżką. Tak jest prościej. Zresztą, baliby się poznać odpowiedzi na pytania. Nie chcieliby odkryć po kilkunastu latach tego swojego godziwego życia, że jednak nie spełniają się i nie są usatysfakcjonowani.
Cztery lata, wszystkiego najlepszego.
Zostaję.
Dopiero teraz do mnie dotarło, że w sierpniu również minie 4 lata odkąd założyłam bloga tyle, że posty z 2012 usunęłam i nie pamiętam już co ja tam wypisywałam wtedy. U mnie z blogowaniem różnie bywało. Zdarzało się, że opuszczała blogosferę na kilka miesięcy jednak nie potrafiłabym tak całkowicie opuścić tego miejsca, bo pomysły na posty, wena zawsze wraca.
OdpowiedzUsuńWow, kiedy to zleciało...Bina, kolejnych 4 lat tutaj Ci życzę. I więcej :)
OdpowiedzUsuńSzanuję za to że masz odwagę pozostawić na blogu wpisy sprzed czterech lat... Nie znam Twoich początków, ale musiały być mimo wszystko niezłe :D
OdpowiedzUsuńNo to sto latek dla bloga i duużo pomysłowości dla autorki :D
Pozostając w klimacie: 100 lat? :D w końcu urodziny. A poważniej, to fajnie, że jesteś.
OdpowiedzUsuńJeny, byłam pewna, ze masz tego bloga od wieków. Tak po prostu jakoś zawsze byłaś. Pamiętam jeszcze twoje posty z tymi słodkimi, okrągłymi zdjęciami. Nie chce mi się wierzyć, ze to tylko (i w sumie aż) cztery lata.
OdpowiedzUsuńPozostając w klimacie: 100 lat? :D w końcu urodziny. A poważniej, to fajnie, że jesteś.
OdpowiedzUsuńNina jesteś pełna życia, bez hipokryzji... Lubię takich ludzi, jak Ty
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie mi zmienić pltformę bloga bo mni przyblokowali.
eksperyment- przemijania. blog. onet.pl
4 lata blogowania?
OdpowiedzUsuńGratuluję ;)
Hahaha, fajny ten Twój pierwszy wpis, serio! I właśnie mi uświadomiłaś, że mój blog również miał czwarte urodziny w tym roku, tylko że w marcu. Wszystkiego najlepszego dla nas xD
OdpowiedzUsuńmi też 4 lata stuknęły a pomysłów nadal dużo :d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ANRU
Czytam Cię prawie od początku ;). Blogowanie to zajęcie jak kazde inne,raz daje nam motywację raz spedza sen z powiek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę kolejnych owocnych lat w tym miejscu ;)
Czytam Cię prawie od początku ;). Blogowanie to zajęcie jak kazde inne,raz daje nam motywację raz spedza sen z powiek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę kolejnych owocnych lat w tym miejscu ;)
Wow, jak to szybko zleciało :D gratulacje tak długiego stazu związku z bloggerem, oby ta miłość jeszcze bardziej kwitła!/Karolina
OdpowiedzUsuńJa również się zastanawiałam co będzie za kilka lat i myślałam, że stracę pomysły. Dobrze, że tych pomysłów jeszcze jest i oby tak ciągle były. Cztery lata to na prawdę sporo!
OdpowiedzUsuńJestem tu od niedawna właściwie to od chwili, ale to nie zmienia faktu, że bardzo mi się tutaj podoba i od teraz będę w Twojej blogowej wędrowce towarzyszyć. Gratuluję tak pięknego wyniku. Ja zdecydowanie zbyt często z blogowaniem zrywałam by móc się takim wynikiem poszczycić, ale każda próba czegoś nowego nauczyła. No i przede wszystkim wytrwałości,bo teraz nawet kryzys nie jest w stanie mojej miłości przerwać. ;) Muszę koniecznie trochę nadrobić i pobuszować w archiwum ;D
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam "potworzyły" to miałam sekundową rozkminę co Ty z tymi postami robiłaś, że potwory wychodziły, ale po tej sekundzie ogarnęłam o co chodzi i śmiechłam trochę czytając słowa w nawiasie.
OdpowiedzUsuńOjej, a ja na bloggerze jestem od 2011 a miałam milion blogów i żaden nie przetrwał dłużej niż rok oprócz wonderlandu, który miał 3 lata. I na chwilę obecną to wątpię, że chciałabym być na jednym blogu tyle czasu. Potrzebuję zmian. Aczkolwiek swoje stare dzienniki mam nadal i jak sobie czasem poczytam, to też mnie refleksje różne biorą. Nieważne xd
W każdym razie wszystkiego najlepszego! Pamiętam jak w któreś tam urodziny Moich Wywodów napisałaś post "oczami" bloga XD I wiesz co... pomysły na posty to wątpię, że kiedykolwiek by się skończyły. Człowiek za dużo myśli i przeżywa, żeby nie miał o czym pisać.
fajny post!
OdpowiedzUsuńxoxo
Patinka
www.patinkasworld.com
fajny post!
OdpowiedzUsuńxoxo
Patinka
www.patinkasworld.com
Wszystkiego najlepszego!!!!!! Cieszę się, że jesteś, dzięki blogowi poznaję Cię od innej strony, uwielbiam Twe lekkie i pełne humoru z odrobiną ironii pióro, Twój sposób patrzenia na świat! Życzę Ci weny na kolejne lata! ❤️🤗😜👾
OdpowiedzUsuńI dobrze, że zostajesz, bo bez Ciebie mój blogowy świat byłby trochę smutniejszy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe gdzie będziesz za kolejne 4 lata ;)
A ja Cię czytam od ponad trzech lat. ;) I obserwuję tę zmianę. :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jesteś jedną z niewielu osób, które nie zmieniły adresu bloga/nie skasowały postów/nie zaczęły od zera z blogiem. Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńNo to sto lat z nami w takim razie! :)
OdpowiedzUsuńI w ogóle świetne jest te uczucie, gdy właśnie drobiazgi tworzą w głowie zarys nowego wpisu... :)
Gratuluję i nie dowierzam ile to już czasu zleciało. Życzę Ci jeszcze wielu lat blogowania. Serio jesteś na Malcie? Kiedyś bardzo chciałam tam mieszkać i nie twierdzę, że pewnego dnia nie spełnię tego marzenia. Chciałabym być teraz w Twoim wieku i mieć tyle możliwości. Podziwiam Cię za odwagę i realizację swoich pomysłów. Trzymam kciuki za kolejne płodne lata w pisaniu i podróżach:)
OdpowiedzUsuńCztery lata to szmat czasu. Życzę Ci kolejnych czterech i jeszcze więcej. ;)
OdpowiedzUsuńSto lat dla blogusia :)
OdpowiedzUsuńA co do moich fotek telefonowych to używam mnóstwa programów, które pozwalają manipulować przysłoną i ekspozycją, np. Manual. :) A do obróbki użyłam Priime oraz Mexture.
O rany ale podróżowałaś i zwiedziłaś świata zazdroszczę ;p
OdpowiedzUsuńTakie luki w archiwum to nawet swój urok mają, wiesz? Nieraz zastoje twórcze okazują się być rozwijające, mobilizujące.
OdpowiedzUsuńGratulacje i wszystkiego najlepszego!:) Cieszę się że Twoje życie tak zmieniło się na lepsze. Takie historie są też bardzo inspirujące dla innych!
OdpowiedzUsuń"Zdarza mi się złapać kilof, założyć hełm i zjechać na samo dno archiwum." - ale świetny zwrot! Gratuluję wytrwałości i pomysłów na każdy post. Lubię sposób, w jaki piszesz. Masz świetny styl. :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też mysłałam, że tematy mi się skończą po 7 czy tam nawet 9 latach, ale nieee....mogłabym pisać i pisać, tylko póki co wszystko chowam do szuflady. Jakoś tak wyszło : )
OdpowiedzUsuń4 lata to kawał czasu, skoro nie przestałaś widocznie dobrze Ci tutaj, masz potrzebę wyrażenia się, pokazania siebie, pewnie trzymają tutaj też ciekawe opinie ludzi, którzy są coś warci jak chociażby dziewczyna, której słowa przytoczyłaś
OdpowiedzUsuńTy zawsze bedziesz miała o czym pisać bo masz głowe pełną wywodów :D
OdpowiedzUsuńZauważyłem, że nie rzadko mamy podobne odczucia i myśli. To przypadek. Kilka razy miałem rzucić pisanie bloga ale NIESTETY życie w Warszawie same daje tematy :) Zauważyłem, że mój blog ogląda sporo ludzi ale nie komentuje. Nie dawno kolega z podwórka, który mieszka w Krakowie zbeształ mnie na FB, że jak byłem w Krakowie to Go nie odwiedziłem. Po prostu czytał mój post o Krakowie. Starsze wpisy dostarczają mi wartościowych fotek, które potraciłem ale na blogu są. I pisząc bloga poznałem bardzo ciekawych ludzi płci obojga i się realnie z nimi spotkałem. I byłem trzy razy na Blog Forum Gdańsk. Za niecałe dwa lata będę miał emeryturę. STRASZNIE TO BRZMI!!! :) Ale z drugiej strony będę miał więcej czasu na podróżowanie. I już o tym myślę. A tak w ogóle to jest dobrze marzyć, planować i działać. Odpoczniemy w grobie. I taka mi sentencja przyświeca JEŚLI CZEGOŚ SOBIE NIE POTRAFISZ WYOBRAZIC TO TEGO NIGDY NIE BĘDZIESZ MIAŁ. Ale raz mi się przydarzyło coś czego sobie nawet nie wyobrażałem. Dzięki blogowaniu. Ale nie da się przynajmniej teraz o tym napisać.
OdpowiedzUsuńSzerokiej drogi i stopy wody pod kilem! i FARTU po prostu!
U mnie bywało bardzo niestabilnie, no dobra - dalej bywa. Raz piszę co 2 dni, a czasem raz w miesiącu. Powróciłam do blogosfery i nie umiem się zaaklimatyzować. Ale czekam, próbuję, momentami się zmuszam - bo nie chcę odejść. Może kiedyś nadejdzie ten piękny dzień, gdy też będę obchodzić 4 rocznicę bloga i będę mogła porównać siebie "przed i teraz" :)
OdpowiedzUsuńŁadny szablon tu :O taki jasny, przejrzysty <3 wszystkiego najlepszego dla moje wywody! Bo właśnie dzięki twojemu blogowi miałyśmy okazję się poznać <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie jest pewnego dnia uzmysłowić sobie, że to już tyle czasu minęło od pierwszego postu :) Na początku to amatorka, ale z czasem blog nabiera rozpędu i to jest świetne! Można obserwować swoje postępy i dostrzegać jak człowiek ewoluował z posta na post :) Na co dzień się tego nie widzi, ale kiedy wrócimy do początków, widać różnicę :D
OdpowiedzUsuńCztery lata to ładny rocznik :) Oby kolejne płynęły Ci tak samo w blogowym rytmie! :))
UsuńTeż mam taką tendencję, do czytania moich wypocin kilka lat wcześniej :) fajne te Twoje tripy :) cenię ludzi, którzy mają swoje zdanie i potrafią żyć, tak jak chcą :)
OdpowiedzUsuńLubię takich ludzi którzy ciągle coś robią ze swoim życiem! Zazdroszcze mieszkania w Paryzu i na Malcie, życzę powodzenia z wycieczką autostopową do Nowej Zelandii (tak, przetrzepałam troche twojego bloga) :D
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl - nowy post :)
A, też lubię piwo!
OdpowiedzUsuńPięknie, tyle czasu na blogu! A tematy chyba rzeczywiście się nie kończą! Ja się nie mogę czasem nadziwić, o ilu rzeczach chciałabym jeszcze napisać :)
OdpowiedzUsuńGratulacje wytrwałości i kolejnych czterech lat tutaj, a potem kolejnych i kolejnych :) I dalej ucz nas wszystkich jak trzeba kochać życie i jak to robić żeby żyć naprawdę - tak jak robisz to dotychczas! Bardzo podoba mi się twój poprzedni nagłówek z mapą, a i pod poprzednimi wpisami mogłabym się podpisać rękami i nogami.. :D
OdpowiedzUsuń