czwartek, 21 stycznia 2016

Co ludzie powiedzą?


Witamy w Polsce, gdzie ważniejsza od czegokolwiek innego jest opinia ludzi postronnych, gdzie największym wstydem jest zbłaźnienie się przed sąsiadami a wyrobienie sobie złej opinii na osiedlu to najgorszy koszmar.

Jak byłam mała, to wychodziłam z założenia, że gdzieś mam zdanie innych ludzi na mój temat. Bo... co mnie to obchodzi? Czy fakt, że ktoś nieznajomy coś o mnie uważa może jakoś wpłynąć na moje życie? Niestety moja beztroska nie trwała długo, bo w szkole okazało się, że trzeba być fajnym, nie wyróżniać się za bardzo, ale jednak dać się zauważyć i polubić, nie być ani dzikim outsiderem ani szarą myszką. Należy mieć dużo znajomych, nie nosić kolorowych ciuchów, bo to straszna siara, słuchać disco polo i techno, bo tak jest spoko. Jak zrobisz coś głupiego to wyśmieje cię cała klasa lub szkoła, a potem na korytarzach wytykają cię palcami. Straszne... bo przecież chcesz być akceptowany. Chciałbyś być rozpoznawany, jako fajna, wyluzowana osoba, a nie jako kujon, któremu pewnego dnia z nogawki wyleciały wczorajsze gacie. Niestety twoje destiny jest inne i pozostaniesz obciachowcem do końca życia, chyba, że... zaczniesz to olewać.

Witamy w Polsce, gdzie ludzie po zakończeniu okresu dojrzewania nie wyrastają z silnej potrzeby bycia akceptowanymi i normalnymi. Normalnymi! Ja niestety nigdy nie mogłam być normalna, czego bardzo żałowałam. Bo kto by się chciał zadawać z dziewczynką, która nie dość, że ma na imię Sabina (sic!), to jeszcze nie chodzi na religię, jest o rok młodsza od innych dzieci w klasie, ma ciemniejszą karnację (muzułmanka/żydówka), zbiera same piąteczki, nosi czerwone spodnie i słucha Snoop Dogga? Nienormalna. Normalne były Kaśki i Moniki, które miały modne jeansy z bazaru, makijaż, bujały się do zaproś mnie do swego domu i sąsiadki z naprzeciwka, wagarowały i podrywały chłopaków. Ja się przejmowałam, a one się ze mnie śmiały. Cóż, wróćmy do sedna. Dopiero na początku liceum wytworzyłam wokół siebie jakiś nieprzepuszczalny pancerz i przestałam zwracać uwagę na opinie nic nieznaczących dla mnie wieśniaków, którzy przecież nawet mnie nie znają, a z jakiegoś powodu postanowili mnie ocenić i spisać na straty. Cały ten zaścianek nadal jednak bardzo przejmuje się opinią innych - działa to w dwie strony, zachowują się wg siebie stosownie, aby być lubianymi i poważanymi postaciami (broń boże nie pozwolić sobie na zachowanie, po którym ktoś mógłby ich wyśmiać, krzywo spojrzeć), a także roszczą sobie prawo do przyczepiania łatek innym. Ten alkoholik, tamten psychol, ta puszczalska, a ta nienormalna.


Włączam Polsat TVN, a tam jakieś Ukryte sprawy, Trudna szkoła i Dlaczego prawda. Bohaterowie zawsze mają mnóstwo problemów, borykają się z codziennym życiem. Większość ich kłopotów sprowadza się jednak do jednego prostego zdania "co ludzie powiedzą?". Wypowiada się jakaś Grażyna. Janusz stracił pracę, ludzie w bloku będą gadać, jak się dowiedzą. Malwinka wróciła pijana do domu, co ludzie sobie pomyślą? Gdy wyjdzie na jaw, że Mariusz był w więzieniu, to będziemy skreśleni na osiedlu! CO? Czy możecie zająć się swoim życiem, a nie trzęsieniem tyłkiem, nad tym, co będzie, jak wszechwiedząca, wścibska sąsiadka Halina zacznie paplać? Może pora wyrobić sobie przewagę nad tym jednolitym tłumem i nie wychodzić z założenia, że nasz osiedlowy wizerunek to coś ważnego? Przecież i tak nie lubisz swoich sąsiadów i wyrostków, którzy jarają szlugi na ławce, więc co za różnica, czy będą się oni z ciebie śmiać, czy nie? Twoje życie naprawdę nie zmieni się od tego, że cała zarumieniona z emocji Jadzia poleci opowiedzieć Kryśce, że wyszłaś do sklepu w piżamie.

Witamy w Polsce, gdzie pozowanie przed otoczeniem na miłych, porządnych i, uwaga, normalnych ludzi jest ważniejsze od naszego komfortu psychicznego. Wrzućcie na luz i róbcie to, co chcecie. Ludzie i tak będą gadać, bo niestety mają ubogie wnętrze i smutne życie, więc zacierają ręce, gdy na osiedlu pojawi się hot plota albo zamieszka jakiś dziwak. Wtedy mają czym żyć. Poza tym nie dzieje się u nich nic ciekawego. Gdy to zrozumiecie, przestaniecie się przejmować zgorszonymi spojrzeniami innych. Naprawdę nie warto brać tego do siebie. Mam nadzieję, że pomogłam, jak tak, to łapka w górę.

40 komentarzy:

  1. ja tam nigdy nie chciałam i nie próbowałam być 'normalna' nie przejmuję się też, że ktoś może pomyśleć o mnie źle o ile to jest przynajmniej zgodne z prawdą:D w ogóle nie rozumiem czemu mielibyśmy przejmować się opiniami osób, które często ledwie znamy, mam natomiast alergię na ograniczonych ludzi którzy usiłują ściągnąć innych do własnego nędznego poziomu

    OdpowiedzUsuń
  2. moja mama jest taką osobą, która żyje tym co inni o niej myślą i jej rodzinie. Dlatego też jestem dla niej wielkim rozczarowaniem, no ale cóż ... generalnie na ludzi, którzy "żyją tym co się dzieje na osiedlu" mam jedną opinię - komuś się w życiu nudzi. Na pewno nie mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama ma to samo... tyle razy jej powtarzam, żeby olała innych, bo przecież oni też mają mnóstwo problemów itd, z którymi się kryją. Już się trochę wyluzowała, ale niestety już zawsze będzie choć w małej części zwracać uwagę na to co kto myśli. Natomiast ja miałam tak do końca liceum, chyba małe miasteczko mnie stłamsiło.. dlatego odkąd się wyprowadziłam guzik mnie to obchodzi co myślą inni :)

      Usuń
  3. Jak każda nastolatka chciałam być fajna i...postanowiłam być fajna przez swoje własne zdanie, wieczny nonkonformizm i wyróżnianie się z tłumu. Tak, że ludzie mówili:D Chyba tak weszło mi to w krew, że nie boję się, co ludzie pomyślą, co powiedzą, nawet...jeśli mi to grozi jakimś ostracyzmem. Gdybym taka nie była, choćby w pracy musiałabym się ukrywać się ze swoją wiarą, poglądami, zachowaniem nawet. Wśród układnych starszych pań. Ale moje "miej wyjebane a będzie ci dane" w kwestii zdania innych ludzi wychodzi mi chyba tak naturalnie, że ludzie mnie za to...nawet cenią i lubią :D Nawet w pracy:D Nigdy nie chciałam być normalna i być może...przez to bywam?:D

    OdpowiedzUsuń
  4. coś w tym jest, że dbamy bardziej o opinię innych niż o to, żeby ta opinia była zgodna ze stanem rzeczywistym

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda tylko, że często najbliżsi wypowiadają to zdanie, nie ważne że np. mnie czy Tobie jest dobrze - ważne co ludzie powiedzą. Ważne żeby wstydu nie przynieść. A broń Boże jak się zrobi coś co odbiega od powszechnie zakorzenionych standardów w otoczeniu to są komentarze: odwaliło ci, głupia jesteś, wstyd mi za ciebie, nie tak cię wychowałam, itp. Smutne to wszystko. Mam wrażenie, że jestem jakaś dziwna bo mam wysoki próg akceptacji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem naprawdę pełna podziwu i w sumie też trochę zazdroszczę, bo wiele lat zajęło mi uświadomienie sobie tego, co Ty już dawno wiedziałaś. No ale nie wychowałam się w super tolerancyjnej rodzinie, i to głównie ona się przejmuje moim wyglądem, czy stylem życia. Reszta wsi jakoś ma wy***ane :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie pomogłaś, bo zawsze irytowało mnie i irytować będzie ludzkie obgadywanie mojej osoby. Nie jestem pewna siebie, więc póki się taka nie stanę, będzie mi przeszkadzać "co ludzie powiedzą". Uraz z gimnazjum jest silny. Jednak porzucenie mojej wiochy na rzecz normalnego miasta bardzo dużo dało w kwestii zdrowia psychicznego. W mieście naprawdę nikogo nie obchodzi moja osoba, w mojej klasie licealnej nigdy nie usłyszałam nic a nic o sobie. Wiem, że gadają, ale tak dyskretnie, że ja nic nie słyszę- plus za dobre wychowanie. Dlatego nawet lubię moją szkołę.
    Kumpluję się z ludźmi na których tle jestem wręcz normalna, to też sporo ułatwia. Zachowuję się i ubieram jak chcę i też nigdy nie czułam z tego powodu dyskomfortu w mieście. Moim zdaniem takiej pewności siebie trzeba uczyć dzieci, wraz z tolerancją na dziwność, dzieci nigdy nie są tolerancyjne, i potem w gimbazie wyrastają z nich małe potwory.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz... z jednej strony zgadzam się z Tobą bardzo, bardzo, bardzo, podpisuję rękami i nogami pod tym, że nic innym do tego jak wygląda nasze życie (dopóki nie wyjdzie na jaw, że maltretujemy w domu dziecko - czarny humor hue hue). Z drugiej strony... wiem jak to jest mieszkać na wsi i być wychowywaną przez osoby, które za punkt honoru uważają, że trzeba nie odstawać. I weź dopomóż w takim rozdwojeniu jaźni ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś bardzo się przejmowałam tym co ludzie powiedzą.W gimnazjum osoba, która miała dobre oceny była nazywana kujonem. Muszę przyznać, że mnie to obchodziło. Teraz już wiem, że niepotrzebnie przejmowałam się opinią innych, bo bycie dobrym uczniem i posiadanie samych piątek w dzienniku to zaleta, nie wada. Nie mówiac o tym, że w liceum nie ma takiego słowa jak "kujon", przynajmniej dla mnie. Przykład z sąsiadami idealnie pasuje do mojej koleżanki, której sąsiedzi nie są mile nastawieni. Np jedna sąsiadka komuś zaczęła rozpowiadać, że owa koleżanka jest fałszywa, oczywiście sąsiadka wiedziała o niej tylko tyle jak się nazywa i gdzie mieszka. Niesety mieć gdzieś zdanie innych nie jesy takim prostym zadaniem. Teraz w sumie nie biorę tego tak do siebie, jednak trochę denerwuje mnie gadanie innych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Temat jak najbardziej na czasie i muszę przyznać, że masz całkowitą rację.

    Ja odkąd pamiętam wyróżniałam się na tle klasy. Ubierałam się inaczej, słuchałam innej muzyki, dobrze się uczyłam i nie przejmowałam się za bardzo opinią innych. Jak miałam coś do powiedzenia to mówiłam, a jak nie to po prostu milczałam. Nie lubiłam gadać aby tylko gadać i dzielić się kolejnymi niusami.

    W technikum byłam uważana za satanistkę, bo ubierałam się na czarno i słuchałam metalu. Znajomych też nie miałam zbyt wielu, bo nie byłam zbyt fajna i nie interesowałam się życiem wszystkich ludzi dookoła. Do tej pory widzę zazdrosne spojrzenia "koleżanek" kiedy coś mi pójdzie lepiej niż im, bo przecież jeśli jestem taka beznadziejna i inna niż one to nie ma prawa nic mi się udać.

    Moja mama wiecznie przejmuje się opinią innych i trochę to też wpłynęło na mnie. Zgubiłam część tej niezależności od opinii innych i naprawdę gorzej się z tym czuję. Nienawidzę słuchać czegoś w stylu "co powiedzą ludzie?" a tym bardziej tak myśleć. Trzeba mieć swoje zdanie i gdzieś mieć opinię innych. Nikt za nas życia nie przeżyje.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja tam zawsze mówię, co mnie boli. I dzięki temu wiem, kto jest ze mną na dobre i złe :) Grze pozorów mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W sumie podziwiam Cię, bo ja często się przejmuje opinią innych, czasami az za bardzo. Jednak pracuje nad tym i myśle, że idzie mi coraz lepiej.
    Ps. Sabina to fajne imie :D/Karolina

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedyś słyszałam coś takiego, że jak ludzie mają o tobie gadać, to i tak będą to robić, nieważne, czy dasz im jakiś powód czy nie. Ale cóż... I wydaje mi się jednak, że starsi ludzie bardziej się przejmują tym, co powiedzą sąsiedzi czy rodzina. Moja mama np. nikomu nie mówi, gdzie pracuję (jak się dopytują, to ich zbywa albo odpowiada ogólnikami), bo jak to by wyglądało, gdyby powiedziała, że jako wielce wykształcona pani magister pracuję FIZYCZNEJ i to jeszcze ZA GRANICĄ. Co ludzie sobie o mnie pomyślą? I o niej też, że mi na to POZWOLIŁA, nie? ._____________.

    OdpowiedzUsuń
  14. Temat rzeka normalnie :D Dodam jeszcze do tego, że ludzie potrafią się zapożyczać na niebotyczne sumy, bo przecież co ludzie powiedzą - moje dziecko musi mieć największe wesele w miejscowości.
    Musi to być nieszczęśliwe życie, bo cały czas myśli się o tym, co inni sobie pomyślą...

    OdpowiedzUsuń
  15. Tę asertywność to masz chyba w genach...tyle, że nie po mnie. Ja się wciąż jej uczę ;)) Poza tym jakoś sobie Ciebie nie wyobrażam jako dziewczyny o pospolitym imieniu...Od zawsze wiedziałam, że będziesz wyjątkowa i nietuzinkowa! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że co spoglądam na kota to gęba mi się śmieje ;))

      Usuń
  16. Taka ludzka natura chyba. Od zarania wieków bycie "innym" nie było zbyt pożądane bo po prostu źle się to kończyło, np palenie czarownic na stosach. I podobnie jak dzisiaj, aby kogoś oczernić,napiętnować wystarczy zwykłe (często nieprawdziwe) pomówienie. Taki ciężki plecak po przodkach musimy nosić. Na szczęście z każdym nowym pokoleniem ten trend się zmienia.

    "Te historie co nimi mogą oni żyć
    Żyją tylko innymi, wstyd im swoich żyć
    Bo banalne, lokalnie w kraju nad Wisłą
    W złym zwyczaju jest ponad normę wyskok"

    OdpowiedzUsuń
  17. no niestety... gra pozorów :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dlatego nie mogę patrzeć na te programy w telewizji. Te ich problemy są tak żenująco głupie, jakby rzeczywiście opinia otoczenia była niczym wyrocznia. Dżizas, żenada nic więcej.
    Ja tam jakoś nie kojarzę, bym miała problem pokroju co ktoś powie na mój temat. Zawsze mówiłam sobie, że osoba, która mnie obgaduje musi mieć cholernie nudne życie, skoro interesuje się moim. ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam się w 100% rozmyślanie co inni o nas powiedzą to ogromna zmora polaków. Sam już dawno przestałem na to zwracać uwage a dokładnie w szkole średniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja babcia tak ma. Na podwórzu nie może stać kontener na śmieci, bo jak to wygląda? Dlaczego nie chodzisz do kościoła, co ludzie powiedzą? A ta sąsiadka to alkoholiczka, ciągle tylko pije. I tak dalej.
    A ja chyba trochę staram się udawać normalną, żeby ludzie od razu ode mnie nie pouciekali. A jak mnie poznają trochę lepiej, to się do mnie przyzwyczajają. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuje. Teraz to sobie snuje z przyjemnością plany na ten rok. Zawsze coś wyjdzie prawda?

    Wracając do twojego tekstu. Dwa razy jak przebywałem za granica to mi powiedzieli i to przedstawiciele innych nacji:" Wy Polacy to żyjecie dla kogoś. My dla siebie" I jest dużo w tym prawdy. Jeśli coś kupujemy to mniej dla siebie ale po to, żeby pokazać innym. czyli życie na pokaz. jadę tam bo tak wypada w moim środowisku. Odpoczywam tak bo tam się jeździ. na drugim a nawet na trzecim miejscu jest to CZ MNIE SIĘ TAM PODOBA. Kiedyś pamiętam szczytem szczytów było chwalenie się pobytem na "Kanarach" Pytam się koleżanko co tam widziała o Ona moi na to: HOTEL I BASEN HOTELOWY. na to ja odpowiedziałem czy warto było za taki widok tyle kasy zapłacić? Spojrzała na mnie jak na debila :)
    Pozdrowienia od debila :)

    OdpowiedzUsuń
  22. klasyczna polska, tak było, jest i bedzie niestety

    OdpowiedzUsuń
  23. obejrzyj sobie serial pt Co ludzie powiedzą :D to ejst dokładnie o tym o czym piszesz, a przy okazji jest prześmiesnzy haha

    OdpowiedzUsuń
  24. hah.. czasami kiedy myślę, ze ja raczej z tych ludzi co nie myślą, łapie się na tym, że jednak myślę.. :D
    Staram się jak najmniej, ale właśnie społeczeństwo często nas tak kształtuje..

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja się bardzo przejmuję tym "co ludzie powiedzą". A jak w gimnazjum mówiłam, że słucham tokio hotel to już w ogóle było!
    Ogólnie to naprawdę mam z tym problem. Nawet moja znajoma mi mówi, że ja się za bardzo przejmuję tym, co ludzie powiedzą, ale ja po prostu nie umiem przestać się tym przejmować. Jeśli od dziecka zostało mi wpojone, że muszę uważać co robię/mówię, aby ludzie nie gadali, to teraz jest ciężko się tego wyzbyć niestety.

    OdpowiedzUsuń
  26. Łe, też byłam takim odludem. Podstawówka to piekło. Małe miasta to piekło dla outsiderów.
    Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach jest o wiele luźniej względem gustów, panuje większa tolerancja. A może jest tak jak kiedyś, a ja to po prostu olewam?:>

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja tam mam gdzieś, co ludzie powiedzą na mój temat. Wolałabym jednak, by mówili mi to w twarz, a nie za plecami.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ludziom nigdy się nie dogodzi, zawsze wiedzą lepiej. Na moje szczęście jestem już takim wieku,że szkolne przchewałki mam za sobą i odziwo w moim mieście raczej nie ma spiny. Nie licząc kilku przpadków starych plotkar.

    OdpowiedzUsuń
  29. Małe koncerty też są super! :3

    OdpowiedzUsuń
  30. Dodałabym jeszcze, że po to teraz mamy te fejsbuki i instagramy, żeby się pokazać innym ;) Cóż, nie będę hipokrytką, sama się czasem łapię na tym, że myślę, co ktoś powie. Niepotrzebnie, wiem ;) No i moja droga, Moniki to Ty zostaw w spokoju! :D

    OdpowiedzUsuń
  31. też się przejmowałam, ale wszystko minęło mi... po ślubie. przestałam zwracać uwagę na innych, a zwracam ją tylko na opinię mego Mensza, co dobrze mi wychodzi i jestem spokojna. A, że mój Monsz jest bardzo tolerancyjny i dziwny jak ja, to bieganie po klatce schodowej w za dużej koszulce, klapkach z chiniola i bez mejkapu już w ogóle mnie nie rusza. se jestem sobą i zawsze będę, o! :D

    OdpowiedzUsuń
  32. i obiecuję, że będę się starać i pisać bloga, już nawet jest progres, bo dogrzebałam się do tych komentarzy do moderacji, huhehuehue!

    OdpowiedzUsuń
  33. a kolorowanki są super, moje już schowane do pudła, bo nie mogę się doczekać przeprowadzki :D

    OdpowiedzUsuń
  34. widziałam w tesco fajne pudełeczka, i chyba sobie je kupię na jakieś drobiazgi. Ogólnie nie wydaje mi się, abym mogła go udekorować tak, jak chcę, ale choć kilka elementów takich z moich marzeń chciałabym w nim mieć ;)
    Szukanie mieszkania/pokoju jest naprawdę ciężką sprawą... Ughhh mam nadzieję, że nie będę musiała tego znowu w najbliższej przyszłości przechodzić...
    Czarno-biały pokój z kolorowymi elementami! Musi być piękny!

    OdpowiedzUsuń
  35. Ostatnio byłam w primarku i zastanawiałam się jaka piżamę wziąć - ta z minionkami czy bardziej seksowna bo w końcu mam te 23 lata i nie wypada odstawać od normy. Spojrzałam na dwie piżamy i wybuchnelam śmiechem myśląc jak ja mogłam w ogóle pomysleć o tej seksownej. Wiem ze to totalnie nie mój styl i nie czułabym sie w niej dobrze. Bycie sobą jest okej.

    OdpowiedzUsuń
  36. Historia mojego zdrowia a raczej jego braku jest długa. Mam nadzieję,że teraz padła prawidłowa diagnoza i będzie już tylko lepiej :). Pozdrawiama!

    OdpowiedzUsuń
  37. w pelni popieram sz.Autorko olewanie tego " co ludzie powiedza " Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM