Ach ten tytuł, takie antyczne cool powiedzonko.
Dzisiaj będę się rozwodzić nad tym, jakie życie może nagle stać się lepsze gdy przestaniemy na zapas się martwić i non stop wysoko wieszać poprzeczkę.
Mamy tendencję do myślenia, że grass is always greener. Nie zdajemy sobie sprawy, że inni mają to samo uczucie patrząc na nas. Zauważają, co nam się udało, co osiągnęliśmy, jaką mamy pozycję - same zalety! My natomiast widzimy jedynie wady.
Udało się, ale mogło się jeszcze bardziej udać. Było fajnie, a mogło być świetnie. Zrobiłem coś dobrze, a mogłem zrobić lepiej. Zapominamy, że lepsze jest wrogiem dobrego. Starając się ulepszać wszystko na siłę nie zauważamy, że to wcale nie wymaga tylu poprawek! Co z tego, że nie jest idealnie? I tak nie będzie. A przeszłości nie zmienimy, nie ma co się zastanawiać nad tym, co powinniśmy byli kiedyś zrobić. Już jest za późno, skupmy się na tym, abyśmy nie mieli w przyszłości podobnych rozkmin a propos tego, co dzieje się teraz.
Zawsze idealni. Dążący do perfekcji. Wiecznie nieusatysfakcjonowani. Mega ambitni, wieszający poprzeczkę powyżej swojego zasięgu i non stop zawiedzeni, że jej nie sprostali. Nauczyłem się czegoś w dwa dni? A mogłem w jeden. Nigdy niedoceniający siebie i własnych umiejętności i osiągnięć.
Ulżyjmy sobie! Okazuje się, że nierozmyślanie nad tym, dlaczego nasze życie nie jest idealne (duuuh) pozwala nam się nim cieszyć. Inaczej okazuje się, że nic nie jest wystarczająco dobre... Po co dawać się własnym myślom ściągnąć na samo dno?
Staram się uwierzyć we wszystko, co napisałam.
Jeżeli chodzi o zmianę czegoś w przeszłości to problemem Polski czyt. obywateli jest to, że non stop przywiązuje się ogromną uwagę do przeszłości a o przyszłości myśli mało kto.
OdpowiedzUsuńmyślę, że to problem nie tylko Polski, ale ogólnie całego świata..
UsuńMoim zdaniem jednak wcale nie całego. Albowiem sporo krajów myśli przyszłościowo, rozwojowo bez oglądania się na przeszłość np. Finlandia.
Usuńale ja mam na myśli obywateli danego kraju, a nie kraj sam w sobie.
UsuńTo ja też się postaram w to uwierzyć:):)
OdpowiedzUsuńnigdy nie jest idealnie, ale trzeba się cieszyć z tego co jest ;)
OdpowiedzUsuńchyba czytam o sobie. to przykre.
OdpowiedzUsuńJa tak właśnie wrzucam na luz przed każdym czwartkiem: umiem na to rąbane postępowanie, przygotowałam się dobrze, w końcu uczyłam się całe 4 dni. Przychodzi dzień skazania: uhh, eee w myślach Boże on się tak patrzy na mnie i wie że nic nie wiem. Później w domu płacz i zgrzytanie pochwy, że jednak mogło być lepiej, a ja dałam sobie na luz. W tej kwestii niepotrzebnie :P nie zawsze można sobie dawać fory.
OdpowiedzUsuńSuper Kot :D
OdpowiedzUsuńAle gdybyśmy byli zbyt mało ambitni, to nasza poprzeczka nie wymagałaby wysokich skoków. Myślę, że poprzeczkę trzeba ustawić w zasięgu wzroku, ale juz nie ręki. Tak abyśmy byli w stanie do niej doskoczyć przy większym wysiłku.. ambicja jest potrzebna, ona nas pcha naprzód! :)
OdpowiedzUsuńświęte słowa, trudniej jednak w życie wprowadzić, ale trzeba się starać!
OdpowiedzUsuńja kiedys tak mialam ze wszystko przezywalam i wszystko na wszelkie sposoby rozwarzalam ,ale doszlam do wniosku ze to bez sensu i teraz poprostu ciesze sie z tego ak jest bo wkoncu zawsze moze byc gorzej .;3
OdpowiedzUsuńU mnie niestety ambicja jest "falowa" - raz z nią lepiej, raz gorzej...Mimo tego, że nadmiar ambicji prowadzi do rozstrojenia nerwów (zwłaszcza w czasie sesji), to bez niego chyba nie byłbym tu, gdzie jestem w życiu.
OdpowiedzUsuńA na luz wrzucam w piątek po południu, albo gdy jest mecz, bo jak mecz, to wszystko inne precz! :)
Ten post to bardzo ja ; <
OdpowiedzUsuńJestem dziwna, ale osiągnięcia to mój jedyny sposób na dowartościowanie się. xD
OdpowiedzUsuńAle masz profeszional szablon, nono.
OdpowiedzUsuńSama miałam kiedyś parcie na szkło- kiedy nie byłam najlepsza byłam strasznie zła i podminowana ale gdy poszłam na studia cieszy mnie każda trójka :) dalej nie jest idealnie z moim sposobem myślenia ale coraz częściej cieszę się z tego co mam.
OdpowiedzUsuńtyle razy powtarzałam sobie, żeby nie wyobrazać sobie najgorszych scenariuszy, nie zamartwiać się i żyć sobie bezstresowo... ale jakaś część mojego mózgu nie potrafi się za żadne skarby przestawić i potrafię złapać doła przez byle gówienko :(
OdpowiedzUsuńJa w ostatnim czasie właśnie ''wrzucam na luz'', staram się nie martwić na zapas...
OdpowiedzUsuńTo jest naprawdę trudne w moim przypadku. Próbuję jakoś wyprzeć te wspomnienia ze swojej podświadomości, ale one i tak wracają w najmniej spodziewanych momentach. No i czerwienię się tak jak wtedy, gdy popełniłam jakiś tam błąd.
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach niestety ciężko jest wyluzować i to młodym, może to presja otoczenia? stres, trudności, ogólne rozchwianie psychiczne u wielu osób, szczególnie młodym. Niektórzy nawet zapomnieli co to znaczy wyluzować i się nie przejmować ;) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa staram się być z siebie dumna jeśli udało mi się coś osiągnąć, albo przynajmniej jeśli ciężko nad tym pracowałam. Nie ma sensu wyrzucać sobie, że można było zrobić coś lepiej. Faktycznie, bywam perfekcjonistką i chcę żeby wszystko szło tak jak to sobie założyłam, ale bądźmy szczerze, to nie zawsze się udaje. Tak jak piszesz, trzeba wrzucić na luz:)
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa! To niezadowolenie z siebie potrafi nieźle zatruwać życie, a jak trudno jest je wyplenić z umysłu. Niby wszystko się wie i rozumie, a stare nawyki i tak niepostrzeżenie wyłażą na wierzch. Tylko skąd się to ch.......o bierze? Rodzice, szkoła, trama z dzieciństwa, nie wiem co jeszcze?
OdpowiedzUsuńO, a czemu myśleć o sobie dobrze? Czy naprawdę potrzebujemy pochwał od samych siebie? Takie się nie liczą! Możemy powiedzieć że osiągnęliśmy sukces dopiero gdy ktoś inny to stwierdzi. Nie lubię polityki nachalności. Nie lubię gdy ktoś na bazie wiekowego doświadczenia ludzkości próbuje wmówić mi że taka a taka postawa jest dobra. Czy nie po to mamy mózgi żeby samemu to rozpracować? To co było dobre dla wszystkich niekoniecznie musi być dobre akurat dla Nas. Po co odbierać sobie przyjemność chwilowej Wady, zadowolenie z Niewypełnienia Ideału. ,,Miej wyjebane, będzie ci dane" mawia mój kolega, a ja wole mieć same wady i uważać że je mam. Wolę myśleć sobie jakim jestem strasznym i beznadziejnym człowiekiem, tak tak, to prawda. Mogę takie oblicze pokazywać ludziom. Bo w tej drugiej części duszy, tej głębiej ukrytej i tak wiem ile jestem warta. A im niech się wydaje że też mam jakieś wady...
OdpowiedzUsuńWiesz co, jakoś przeszło mi myślenie o tym, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, kiedy dowiedziałam się o córeczce znajomych 10 tygodni na tym świecie, jest po drugiej chemioterapii. Takie rzeczy dopiero robią przewartościowanie w mózgu. Chyba jednak całkiem nam dobrze na tym świecie, co nie?
OdpowiedzUsuńja od dziecka miałam wpajane, że zawsze może być lepiej. Dopiero teraz się z tym uporałam :) i umiem jest cieszyć się, gdy jest dobrze :D
OdpowiedzUsuńwiara czyni cuda ;)
OdpowiedzUsuńchyba sobie ulżyć nie potrafię;/
OdpowiedzUsuńA ja sobie zawsze powtarzam - bierz z dnia jak najwięcej, wykorzystuj każdą daną chwilę, rozwijaj się, ucz, ćwicz. Dawaj z siebie wszystko. Ja Ci dam wrzuć na luuuz ;p Miałam tak z ćwiczeniami. Wmówiłam sobie, że początkująca nie jest w stanie ćwiczyć więcej jak 3 razy w tygodniu i tak to mój mózg przetwarzał. Czwarty dzien był dla mnie mega osiągnięciem. Ale co z tego, skoro nie czerpałam radości z ćwiczeń. Teraz ćwiczę codziennie, dzień bez treningu jest dniem straconym, nie ma co sobie zawieszać za nisko (!) poprzeczek, trzeba się wykazać :D Nadal jestem początkująca, ale kto mi zabroni ćwiczyć 7 dni w tygodniu. Tylko mój mózg. I dziękujemy za zmianę fonta w nagłówku. Te poszarpane krawędzie liter są celowe, czy nie?
OdpowiedzUsuńPrzepiszę sobie Twojego posta drukowanymi literami, żeby poskutkował :))
OdpowiedzUsuńMożemy się bronić, starać się nie martwić, albo nie myśleć o czymś, ale wiem że zwykle jest zupełnie inaczej. Im więcej chcemy odejść od czegoś myślami, tym bardziej o tym myślimy. Też kiedyś nawet w dobrych chwilach zauważałam tylko te złe rzeczy, ale na szczęście w porę zaczęłam zauważać i doceniać tylko te dobre. :)
OdpowiedzUsuńŻeby mi tak ktoś łeb otworzył, wbił to do makówy, zamknął i już... A ja ostatnio rozmyślająca się zrobiłam i do luzu mi daleko. Niestety.
OdpowiedzUsuńJa pozwolę skomentować sobie ostatnie słowa - nadambitność, perfekcjonizm, jest czymś co może naprawdę skrzywdzić. Obyśmy umieli się w tym wszystkim kontrolować!
OdpowiedzUsuńW sumie to masz rację, martwienie się na zapas jest zazwyczaj zbędne bo nigdy nie wiemy kiedy, jak i gdzie ktoś nas odbierze, najważniejsze to być po prostu sobą bo po co mamy się zmieniać lub udawać kogoś kim się nie jest, aby się komuś przypodobać :>
OdpowiedzUsuńzgadzam się z tym, co powiedziałaś ; ) no, ale teraz czas w to uwierzyć! mam nadzieję, że nam się uda ; ) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa próbuję nie myśleć o tym co było i skupiam się na tym, co jest i co ewentualnie może być :) widzę Binko nowy szablon :) huhuhu :D
OdpowiedzUsuńA ja mam życie idealne - bo mogłoby mnie nie być! Statystycznie Polki mają dwoje dzieci, a ja robię nadwyżkę na trzecią w przychówku rodzicielskim :D
OdpowiedzUsuńMądrze prawisz :) Niestety ciężko jest żyć tu i teraz - ja mam z tym problem, nonstop na coś czekam, ciągle przyszłość wydaje mi się lepsza i ciekawsza niż teraźniejszość ale oczywiście staram się z tym walczyć i jakoś tam wychodzi :P
OdpowiedzUsuńkurcze no! jakbys pisala o mnie!! zawsze jestem niezadowolona, zawsze mgloby byc lepiej...
OdpowiedzUsuńale gdyby to wszystko bylo takie proste... niestety z czasem staje sie coraz trudniejsze...
Kwestia znalezienia złotego środka. Za bardzo na luz też lepiej nie wrzucać, przynajmniej w moim przypadku. Dużo wymagam od siebie, ale też wysoko się cenię. Do pracoholików mi jednak daleko, cieszę się tym, co mam.
OdpowiedzUsuńA że mogłoby być lepiej...no mogło. Ale czasem nie warto robić coś kosztem resztek wolnego czasu. W życiu trzeba znaleźć miejsce na miłość, pracę, pasje. W odpowiednich proporcjach.
Ja przedostatni raz byłem w 1984 roku. Też bardzo dawno! Pozdrawiam z wiosennej nareszcie Warszawy
OdpowiedzUsuńZnowu nowa witryna:) ładnie i czytelnie. Bo o to chodzi.
Oczywiście mnie się wydaje nie rzadko, że za mało osiągnąłem. Ale szybko staje na nogi. Cieszę się, że żyję! Oglądam wiadomości w TV a tam podają, ze przez weekend na drogach zginęło 45 osób! A ja nie. I to tez jest powód do dobrego samopoczucia.
Złe samopoczucie z samego siebie to sprawa psychologiczna. Znam blisko osobę co osiągnęła w życiu bardzo dużo. Chodzi o wykształcenie, majątek itp. I JEST WIECZNIE NIEZADOWOLONA. Nawet mama tej osoby mnie si.e spytała "dlaczego moja córka ciągle narzeka?" Odpowiedziałem, że już po prostu taka jest.
Pozdrawiam przed kolejną podróżą ale dużo dalszą :) I mam tremę:)
Coraz częściej właśnie wrzucam na luz. No bo kurde, skoro wiem, że nie zrobię czegoś idealnie, bo np. nie mam do tego warunków, to po co dążyć do tego ideału? Robię coś tak dobrze, na ile mogę ;)
OdpowiedzUsuńJa w ramach poprawy sobie nastroju xD i wiosennej atmosfery ścięłam włosy. Nie ma co rozpaczać. Choć są takie chwile, że się inaczej nie da...ale trzeba wtedy znaleźć coś, co cieszy. A jak nie potrafisz czegoś takiego znaleźć, to kup sobie np. psa :)
OdpowiedzUsuńdzisiaj zgadzam się z tobą co do joty! :) Ludzie często wiele w życiu osiągają, a nie widzą tego.. nie widzą, a wręcz narzekają, że nic nie mają, że drugi to ma zaś tyle, ect..! Straszne to :(
OdpowiedzUsuńWszystko to wiem, tylko ten cholerny perfekcjonizm jest ciężki do wytępienia, przynajmniej w pewnych dziedzinach :P
OdpowiedzUsuńJa co chwilę łapię się na tym, że się za bardzo martwię na zapas... ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do mnie na notkę o niedrogich hitach z Ikea ;)
Hehe, Liczę na Ciebie Bina :DDD
OdpowiedzUsuńNo u mnie też zawsze jest coś do roboty, ale zawsze udaję, że nie xD
OdpowiedzUsuńzgadzam się z tym.
OdpowiedzUsuńBina... a gdyby tak ktoś kto "stworzył" Internet wrzucił na luz i opuścił poprzeczkę kilka centymetrów niżej? Nigdy bym nie poznał Twoich wywodów :P
OdpowiedzUsuńPerfekcjonizm nie jest dobry, w żadnym wypadku. Niestety, ludzie katują samych siebie, nieświadomie zaniżając swoją samoocenę. Przychodzi mi na myśl jedno powiedzenie, które mam wywieszone na ścianie : "nie spieprz swojego 'dobrze', przez 'mogło być 'lepiej' "
OdpowiedzUsuńNienawidzę tego zwrotu. Gdy słyszę 'wrzuć na luz' w kieszeni otwiera mi się nóż! :D Bo wtedy zdaję sobie sprawę, że za bardzo przejmuję się głupotami, a jednocześnie zdecydowanie zbyt wiele od siebie wymagam :)
OdpowiedzUsuńNareszcie blog, z działu które kocham. :)
OdpowiedzUsuńMądrze mówisz i jestem tego samego zdania. Powinniśmy łapać życie doceniając to co mamy, zamiast skupiać się na brakach. Sama niestety lub stety zawsze dążę do perfekcyjności.. ale to dodaje mi tylko motywacji, a nie dołuje. :)
Pozdrawiam, z pewnością zajrzę jeszcze nie raz!
Chyba jestem nadambitna (istnieje takie słowo?). Może jeśli odpuszczę, to będę szczęśliwsza? :)
OdpowiedzUsuńniestety takie myślenie często dopada i mnie.. perfekcjonizm to coś, co mnie czasem męczy... muszę być we wszystkim najlepsza, nie mogę czegoś zrobić na odwal się, zawsze musi być idealnie w moim mniemaniu. Jednak nie umiem się tego pozbyć -,-
OdpowiedzUsuńJa jestem za zadowoleniem z własnych osiągnięć i docenianiu przede wszystkim siebie, ale moja poprzeczka szybuje wysoko i chyba będzie to robić jeszcze długo. Grunt to czuć satysfakcję po ciężkiej pracy. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy post! Kiedy mi się coś nie uda, to jestem bardzo smutna, ale przecież nikt nie jest idealny. Trening czyni mistrzów! :))
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-wsrod-ludzi.blogspot.com/
Jakbym czytała o sobie i swoich rozmyślaniach... u mnie tak dziwnie, bo czasami nie marudzę, nie wypominam i cieszę się z tego, że jest tak jak jest, ale innym razem zadręczam się czymś kilka dni nawet...
OdpowiedzUsuńcóż. masz rację. nie zmienimy przeszłości. ale ja uważam jednak że zdrowo jest czegoś od siebie wymagać, byle bez przesady i obsesyjnej ambicji. :)
OdpowiedzUsuńto już chyba nasza wada/zaleta ludzi, którzy chcą coś w życiu osiagnąć Tylko że na "coś" się nie kończy. Osiągając jedno mierzymy co raz wyżej i wyżej aż w końcu gubimy się w tych nadmiernych ambicjach
OdpowiedzUsuńdokładnie tak - odrobina zdrowego dystansu jest niezbędna dla zachowania równowagi oraz pozytywnego podejścia ;)
OdpowiedzUsuńZamelduje tylko, ze już dałem nowy post. Ten Twój już skomentowałem.
OdpowiedzUsuńAle bardzo ciężko jest nie myśleć o idealności. Każdy dąży do jakiejś perfekcji i gdyby można było wyłączyć te myśli pewnie nasze społeczeństwo byłoby szczęśliwsze. Jednak nie da się wyłączyć, a ja nie umiem przestać tak po prostu myśleć. :)
OdpowiedzUsuńFajnie tu u Ciebie, zapraszam do mnie..! :)
OdpowiedzUsuńco powiesz na wspólną obserwację?
http://kosmetycznawycieczka.blogspot.com/2014/03/konkurs.html
Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie..;)
Też mnie irytuje to, że ludzie nie doceniają tego co im się udało, bo myślą, że mogli by lepiej. Ale gdyby nie było tego 'pędu' do perfekcji i idealności, to kto wie, czy dalej nie żylibyśmy w erze kamienia łupanego? Z jednej strony nasze zapędy aby zrobić coś lepiej są dobre, bo mogą doprowadzić do odkryć wynalazków przydatnych całej ludzkości. (No dobra, coś zniszczyć też mogą...)
OdpowiedzUsuń