Wróciłam cała i zdrowa. Prowadziłam dziennik, więc bez zbędnych ceregieli prezentuję fragmenty!
22.07.2013
09:52 Czekamy z Aneczką na 713, które wywiezie nas za WWĘ w pobliże autostrady A2 do Poznania. Nie będzie odwrotu. Nie wiem, co mam o tym myśleć.
10:11 Za kilka minut wysiadamy z autobusu i zaczynamy WIELKI TRIP.
10:34 Po 5 minutach żałosnej dezorientacji w zatoczce niedaleko wjazdu na A2 postanowiłyśmy zrobić kartkę "Poznań". WZNAWIAMY.
10:37 Jesteśmy w furze z jakimś panem. Kartka zadziałała po 30 sek. Ciśniemy do Nowego Tomyśla (gdzie to jest?!). -> Za Poznaniem, więc złapałyśmy z Warszawy bezpośredni transport! Będziemy w Pyrlandii koło 14.
10:38 Autostrada! ♥ 294 km left.
13:44 19 km do Poznania. Rekordowy czas! Zastanawiamy się nawet, czy nie jechać od razu do Berlina, ale w sumie nie mamy tam noclegu.
13:50 POZNAŃ!!!
14:13 Siedzimy na Malcie, poznańskim plażowym splendorze. Planujemy zjeść najlepsze burgery w mieście, na które dostałyśmy namiar od jednego CSera. Czekamy na odzew Ani, u której mamy spać.
15:20 Siedzimy w burgerowni. Czekamy na żarło. Za wielkie żarcie i picie zapłaciłam 17 zł; stwierdzam, że WWA jest straszna pod względem cenowym, o Paryżu nie wspominając. Lepię się na maxa, bo jest 34°C. Na szczęście znalazłyśmy knajpę z klimą, czekamy na pyszne burgerki i Anię. *siedzimy w romantycznej loży z płatkami róż. Wyglądamy jak sto żuli.
(...)
17:14 Jedziemy z nimi (CSerami - gospodarzami) nad jezioro i słuchamy Skrilla. ODJAZD.
19:01 To jest jakiś TOTALNY CZAD!!! Kąpaliśmy się w jeziorze jak bachory, bawiliśmy się piłką i było SUPER. Teraz wracamy furą i kombinujemy, co żreć. A potem na piwo.
/teraz ominę spory fragment prywaty dotyczący jedzenia, picia, gadania, nieoczekiwanej wizyty w squacie (!), noclegu na kałczu, pobudki o 5 rano spowodowanej jakimś tragicznym atakiem alergii i innych gorzkich żali.
23.07.2013
10:41 Kartka "BERLIN" gotowa. Zaraz ruszamy.
11:25 Czekamy na jakiś syfobus, który nas dowiezie w pobliże autostrady.
12:28 Siedzimy w TIRze. Magnum ♥. Jesteśmy w dupie, bo jakaś babka zabrała nas spod Pozka i wywiozła donikąd. Musiałyśmy przeskakiwać przez drogę szybkiego ruchu i myślałyśmy, że umrzemy. Na parkingu TIRów znalazłyśmy Pana, który zabierze nas stamtąd, ale wcale nie tam, gdzie nam trzeba. Ahoj!
12:33 Ale się czadowo jedzie!!! Co za odlot. 16 biegów i full wypas.
12:59 Znów na fali. Jedziemy osobówką, która wysadzi nas na stacji W DOBRĄ STRONĘ (teraz jesteśmy 13 km PRZED Poznaniem LOL). Piotrek, TIRowiec nas tu dowiózł, ratując nas przed niechybną śmiercią na drodze. Teraz znów do przodu. Jea!
(...)
14:55 Jestem totalnym bejem, pospałam sobie właśnie trochę w TIRze. 65 km do granicy.
15:22 21 km do Świecka. Będziemy łapać osobówkę, bo podobno w Niemczech jest spore ryzyko kontroli (a nie można TIRem zabierać 2 pasażerów).
16:52 Ale odjazd! Siedzimy z Murzynem w furze i jedziemy do miasta! Zjechałyśmy z autostrady, do zjazdu zawiózł nas Poznańczyk w busie. Jesteśmy w Niemczech i niedługo osiągniemy dzisiejszy cel!
17:50 Mur Berliński! Ale bjutiful. Stoimy w korku i podziwiamy.
/znów ominę prywatę dotyczącą pobytu w Berlinie (jezioro, piwo, żarcie, metalowe puby, piwo, knajpy, piwo, piwo legalne na ulicy (!) i takie tam).
26.07.2013
14:12 Siedzę na ziemi w Michendorfie, dojechałyśmy tu pociągiem. Anka pisze "Hannover". Jest późno.
15:11 Siedziemy (siedzimy+jedziemy) w furze do Hannoveru. Spotkałyśmy na stacji parę autostopowiczów z Łodzi, którzy ogarnęli limo do Hannoveru. Paweł mówi po niemiecku, jedziemy teraz wszyscy razem, czad!
16:28 Hannover 100 km. Jest bardzo miło, a Pan Kierowca jedzie przez tą mieścinę, w której będziemy mieszkać!
/i rzeczywiście, wysadził nas pod samymi drzwiami. omijam couchsurfingowy melanż w Hannoverze, dom hipisów i wielką biesiadę zamiast śniadania.
_________________________________________________________________
Ha, ten dziennik to był czadowy pomysł! Dzięki temu wszystko jestem w stanie sobie przypomnieć, nie mam wielkiej mieszanki kierowców, dróg i miast w głowie. W następnym poście dziennikowe wspominki dot. Holandii, do której zmierzałyśmy z Hannoveru!
Jestem niesamowicie zajarana całą tą podróżą, będę się nad nią pewnie rozwodzić przez miesiąc. Co najmniej.
Jej, jestem pełna pozytywnej energii! Mogę wszystko.
___________________________
27 days left
haha oo tak :)) kawa o 4 rano? nawet jakby kazano wypić mi litr o 2 w nocy to zrobiłabym to z uśmiechem na twarzy :D
OdpowiedzUsuńObserwuję !!! :)
Ja też chcę tak kiedyś.:d Wspomnienia zostaną.:D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część. :)
jeny, rany. co za emocje, musiało być mega zaczepiście w kosmos! :D
OdpowiedzUsuńudanej dalszej wyprawy :)
OdpowiedzUsuńCiekawie, naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na więcej zdjęć i część kolejną :)
Ale fajnie ^.^ aż Ci troszkę zazdroszczę ;P
OdpowiedzUsuńMogę wszystko - to samo czułem po swojej wyprawie!
OdpowiedzUsuńPiątka mistrzu!
A co do Twojego dziennika, to powiem Ci, że nie spodziewałem się aż tak dokładnego opisu - w sensie opisywania wszystkiego co do minuty. Serio zapisywałaś to tak skrupulatnie?
Ja obrałem technikę robienia wideo-notatek w telefonie ... a Ty wszystko - kartka + długopis?
Czuję Twój ból kiedy za Poznaniem się troszkę pogubiłyście ... ale czuję też tą radość kiedy dotarłyście na miejsce.
Szkoda tylko, że pominęłaś wątki osobiste - ale mam nadzieję, że je nadrobisz w innej serii postów o tej tematyce.
Ja szykuję następny post o swojej wyprawie - by uzupełnić informacje z poprzednich notek :)
Dzięki za tyle komentarzy! :O
Big UP!
tyle wspomnień, tyle wrażeń! SUPER ;D jazda TIRem musiała być ciekawa, zupełnie inaczej przecież. jak ja kocham niemieckie autostrady, świetnie się jedzie :)
OdpowiedzUsuńhaha, no japonki są 2 razy bo brakowało mi jednego zdjęcia żeby wypełnić i picasa zrobiła to za mnie powtarzając jedno :P
ja bym się bała zboczeńców i napalonych kierowców haha :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam cie Bina D:
Musiało być świetnie! Takich rzeczy się nie zapomina i będziesz je jeszcze wiele razy wspominać zapewne. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam z zapartym tchem, świetna narracja i tempo. Chyba najbardziej zazdroszczę kimania w TIRze, zawsze chciałam zostać kierowcą wielkiego wozu. Dobrze,że chociaż mogłam pojeździć opancerzonymi wozami ;) zawsze to jakaś alternatywa dla marzeń.
OdpowiedzUsuńFajnie,że jesteś cała, szczęśliwa i bogata w kolejną podróż. Miło mieć Cię z powrotem!
Cieszę się, że wszystko w porządku!!! Czekałam na wieści, dlatego z wielką chęcią przeczytałam tę część relacji:) Przygody bardzo fajne, wiadomo, że w takiej podróży wiele będzie się działo!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, pozdrawiam.
Woooooow, Bina wariatko! Do odważnych świat należy! :))
OdpowiedzUsuńAle ekstra się to czyta!!! To świetny pomysł dla takich ludzi z zanikiem pamięci jak ja - wszystko zlewa mi się w jedną całość. Takie spisywanie by mi pomogło... Ale czy będzie mi się chciało, hmmm ;)
OdpowiedzUsuńRuda Frela
To się nazywa przygoda! :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, a prowadzenie dziennika - świetna sprawa ! A ja i tak wiem, że gdy pomijałaś kwestię jedzenia, to i tak jadłaś hamburgery :D hue hue
OdpowiedzUsuńale cudownie !!! nie moge sie doczekac kolejnej czesci < 333 masa !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzytałam tak jakbym koło Ciebie biegła od fury do fury!!! Ale czad! Zazdraszczam tych emocji:) Super że się zdecydowałaś:)
OdpowiedzUsuńI że jesteś i piszesz bo mega się za Tobą stęskniłam:)
Słuchaj a ten squat w Pozku to na starym zaliczyłyście czy dobry stary Rozbrat?
Jak to opisujesz to wychodzi na to, ze wcale nie jest tak trudno złapać stopa i wszystko ładnie, cacy. Ja pewnie znając poje szczęście trafiłabym na jakiegoś psychola i moje ciało zostałoby odnalezione przez jakiś patrol i agenci z bau badaliby sprawę mojej śmierci ratując inne osoby takie jak ja, tylko z większą dawką szczęścia. Los.
OdpowiedzUsuńBina żyjesz!!!!!!!!!!!!! :D:D:D
OdpowiedzUsuńu mnie już malutka relacja jest ale to ja wczytuję sie w Twoją :D zazdraszczam tego tripa!!!!!!!!!!!!
Wspaniale! Nie dziwię się, że jesteś zadowolona z podróży. Dziennik to dobra sprawa.
OdpowiedzUsuńAaaaa,ale extra! Teskniiiilam jak glupia! P.s:Ominelas bardzo ciekawe momentu noooo! Jak moglas:p Dobrej zabawy w Barcelonie!!!:D
OdpowiedzUsuńSporo tych przygód. Kierowcy ciężarówek są spoko tak mi się wydaje :)
OdpowiedzUsuńJak tak to czytam to najważniejsze w tej twojej trip było piwo xd haha
OdpowiedzUsuńkapitalne zdjęcie kąpieli w jeziorze i gratulacje Bino! ... oczywiście czytelnicy sobie teraz wyobrażają te biesiady w Poznaniu, Berlinie, w Hannoverze .. znanym też jako Hangoverze :^)) ....
OdpowiedzUsuńi Twój roczny dzidziuś Twój blog uprzejmie prosi Cię abyś nie przebiegała przez drogi ekspresowe
słoneczne pozdrowienia :^)
Tak Ci zazdroszczę, zazdroszczę. Też kiedyś pojadę, przyjadę do Ciebie do Paris !
OdpowiedzUsuńJej zazdroszczę Ci tych wakacji, zwiedzanie, wycieczki :D widać, że lubisz podróżować ;) no i zdjęcia świetne, zawsze to pamiątka, bo pamięć czasami bywa zawodna :)
OdpowiedzUsuńA co Twojego komentarza na moim blogu:
Właśnie, tylko widzisz, ja chcę studiować nawet dla samego studiowania, bo to ciekawe pięć lat w życiu, no i można poznać bardzo ciekawych ludzi, którzy mają podobne zainteresowania :)
[wykrzyknikami-pisane]
Na Twoim miejscu nie raz umarłabym ze strachu. Ale powinnam się zdobyć na coś podobnego... żeby udowodnić sobie, że również mogę wszystko, jeśli tylko wykonam ten trudny, pierwszy krok.
OdpowiedzUsuńChyba jednak w przyszłym roku wezmę z Ciebie przykład ;P
OdpowiedzUsuńI przy okazji bazowania na stopie całkiem tanio wychodzi ;P
OdpowiedzUsuńIdealne rozwiązanie przy moim braku kasy ;D
OdpowiedzUsuńWiesz, w dzisiejszych czasach to duże ryzyko, a z moim pechem. Ale rzeczywiście masz racje, wycieczka mi się przyda. Tylko wolałabym, szczerze mówiąc, jechać sama, bo muszę odpocząć od ludzi.
OdpowiedzUsuń[wykrzyknikami-pisane.blogspot.com]
Binko. Ja mam na razie urlop od wpisów. Odpoczynek od netu, mediów JEST KONIECZNY!
OdpowiedzUsuńW tej chwili jak to piszę to za oknem jest + 34 stopnie Celsjusza. Bardzo dobrze, e odpoczęłaś trzy tygodnie. Prawdziwy odpoczynek jeszcze przede mną :)
Binko.
Fantastyczny dziennik. Gratuluję. Podziwiam, lubię i szanuję ludzi z fantazją i INICJATYWĄ. Ty taka jesteś. Owszem ryzyko zawsze jest. Ale nawet jak w domu się siedzi to można złamać nogę. Albo coś jeszcze gorszego.
Jak powiedział Einstein "Logika zaprowadzi Cię z punktu A do punktu B. A fantazja zaprowadzi Cie wszędzie"
Zdawało mi się, ze młodzi ludzie dziś są pozbawieni fantazji. Ty jesteś wyjątkiem?
Wyjatkowo gorące pozdrowienia prosto z Żoliborza
Wiesz, może dlatego, że można wiele przemyśleć, a ja do tego jednak potrzebuję samotności.
OdpowiedzUsuńTylko ja jestem tak ogarnięta, że wszędzie się gubię :)
Tez tak chce! I będę^^
OdpowiedzUsuńBinaaaaaa, realizujesz moje marzenia! Też kiedyś wybiore się w taką podróż, inaczej moje życie jest przegrane. I masz rację, to z zapiskami to doskonały pomysł c: Czekam na kolejne relacje! I więcej zdjęć!!
OdpowiedzUsuńnajwazniejsze ze wrocilas cala i zdrowa
OdpowiedzUsuńzaczynalam sie juz martwic
jeeeju, jak ja Ci zazdroszcze tego mini euro tripu, ale w ogole powiedz mi jak to sie stalo, ze wrocilyscie wczesniej? :<
OdpowiedzUsuńOoo... a ja pękałam tutaj ze strachu, bo ze wszystkich autostopowiczów, jakich znam to... eee raczej żaden nie skończył dobrze :X. No ale, jesteś Biną i swoją binkowatość masz we krwi :).
OdpowiedzUsuńA tak ogólnie myślę, że Tirowcy to najlepsi na stopa :D.
Pozdrawiam! be-a-huminka.blogspot.com
Aaaa cudownie, że jesteś! Tęskniłam za Twoim pisaniem :))) super, że się udało!
OdpowiedzUsuńWow! Ale czad. Wszystko wygląda niesamowicie! Ale bym chciała kiedyś się wybrać w taką podróż *.*
OdpowiedzUsuńŻyć nie umierać ;D
OdpowiedzUsuńGenialne. Mam nadzieję, że też kiedyś przeżyję coś takiego. Czekam na drugą część :)
OdpowiedzUsuńGenialna podróż! :)
OdpowiedzUsuńWow, czadowa podróż! Chciałabym kiedyś odważyć się na podobną. :)
OdpowiedzUsuńJaaaaaaa *_* Zazdroszczę Ci kurna! Trzeba koniecznie brać z Ciebie przykład! Oficjalnie ogłaszam Cię moim autorytetem! xd
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że wróciłaś cała i zdrowa, bo to oznacza więcej twoich wywodów! :D Szybko minęła ta podróż ;)
PS z chęcią skorzystałabym z zaproszenia i wbiła do Ciebie do Paryża, tylko nie mam jak się tam dostać :D Oczywiście, za chwilę przeczytam inny widok na Paryż ;)
Co do profilowego, to żadne mi się nie podba i cały czas zmieniam xd ale faktycznie, burger chyba najlepszy był. Może wróci :D
Dzięki! Straszne przeżycie...
UsuńFajna opowieści o traktorach? xd no nie wiem... ;D
Kupa wspomnień to fakt. Ulubiona bajka z dzieciństwa ;) Ale na profilowym już mi się znudziła, ehhh
A mogłabyś?????? To ja z chęcią podam!!!!!
Posłany!
UsuńBina jesteś WIELKA!
rewelacyjny ten Twój dziennik :) miałyście dużo szczęścia z tym stopem, fajne z Was dziewczyny to błyskawicznie stopa łapały :))
OdpowiedzUsuńJaki czaaaad! :D Wielki podziw dla Was dziewczyny! Ja bym się na takie coś nie puściła.
OdpowiedzUsuńLegalne piwo na ulicy! :D
Ciekawe, czy dwójka facetów miałaby bardziej pod górkę ;-) Więcej zdjęć, proszę! ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czytało tę notkę, czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńWakacyjnej relacji z takim "jajem" dawno nie czytałam :D Kocham Twój styl!
OdpowiedzUsuńNo wreszcie !!! Cała i zdrowa (kamień z serca ;)) Oczywiście, że możesz wszystko... uwielbiam to szaleństwo, więc pisz, pisz... tylko nie omijaj smakowitszych kąsków ;)
OdpowiedzUsuńPS Jak byłam w Twoim wieku, to najdłużej na stopa czekałam 15 minut bo było odludzie... zwykle zajmowało mi to ze 3 minuty, ale na taką eskapadę się nie odważyłam... a szkoda... bo co będę wspominać w moim bujanym fotelu? ;)
BRAWO BINA, DAJESZ CZADU, JEST MOC! Masz cholernie zajebiste wspomnienia do końca życia. A jak wiesz, że możesz już WSZYSTKO, to teraz będzie więcej takich szalonych przygód!
OdpowiedzUsuńBosz, następną razą jadę z Tobą :P
OdpowiedzUsuńBINA! To to naprawdę dziennik? WOW! Ja bym się zesrała ze strachu, a Ty to przeżyłaś! Będę dzieciom opowiadać... Albo zanim się dorobię poopowiadam znajomym! Jesteś boska <3
OdpowiedzUsuńA tam szkoda... Jakby za kierownicą jakiś lolek siedział to by pewnie cała maska zmasakrowana była, bo nam dziad wręcz znikąd wyskoczył, a samochodzik mamy malutki.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. :) Klimat - mega.
Świetnie się czyta, podoba mi się sama idea "dziennika" ze zdjęciami. :)
OdpowiedzUsuńWiadomo! Poznań zawsze na propsie, huehue ^^. Świetny dziennik. Zazdroszczę Ci mega tej wyprawy, planuję taką może po maturze, jak dobrze pójdzie ;d I zupełnie nie dziwię Ci się, że możesz wszystko. To wcale nie jest dziwne, to piękne! Stej flaj :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że wróciłaś i z tego co widzę to dobrze się bawiłaś :)
OdpowiedzUsuńCzekam na resztę wpisów z dziennika :D
zazdroszczę ci.! jeny jakie przygody i wszystko autostopem. chciałabym przez chwilę chociaż poczuć to co ty w tej wyprawie:D
OdpowiedzUsuńale dobrze że już jesteś znów cała i zdrowa ;*
aj tam zima. zapominacie o dwóch innych porach roku. ja uwielbiam jesień i wolę jak jest zimno <3 fanka deszczu i burzy :D
OdpowiedzUsuńWłaściwie to zgadzam się, jak można byćw innym kraju i nie spróbować? xd ;d
OdpowiedzUsuńŚwietna przygoda! Takie wakacje zawsze są super :))
OdpowiedzUsuńAmazing blog and nice post!! Would you like to follow each other?? Let me know.. :)
OdpowiedzUsuńKisses
SHAN
www.memyheelsandi.com
poł poł poł! czekam na dalsze opowieści
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow! Bina, Ty to babka jesteś ze stali normalnie :D Ja bym się nie odważyła w taką podróż jechać :D
OdpowiedzUsuńO też przemierzałam Europę stopem, ale to lata temu było:) Aż się uśmiechałam do wspomnień które przywołałaś tym postem
OdpowiedzUsuńCzemu ominęlaś same najfajniejsze momenty? Przecież ludzie, puby i jedzenie to kwintesencja każdej podróży!!!!!!!1111oneoneone!
OdpowiedzUsuńCzekam na wspomnienia z Holandii :) No właśnie mi też było głupio, dlatego napisałam tą ostatnią notkę :) Chyba masz rację. ... Pozdr
OdpowiedzUsuńByłyście w Poznaniu, nagle jesteście przed Poznaniem. WyTyFy?! Ale przekombinowałyście :D
OdpowiedzUsuńI dobrze, masz tematy do pisania do końca wakacji (znaczy sierpnia, bo wakacje mamy do października). Miodzio, fajnie się to czyta ^^
Coś tam droga z/do Poznania się skiepściła :D Niezła przygoda! :D
OdpowiedzUsuńNiestety. Dzieci nie powinny tak cierpieć, ludzie nie powinni pozwolić innym wychowywać dzieci, kiedy są nieodpowiedzialni, niezdolni do tego.
OdpowiedzUsuńz przyjemnością przeczytałam jak Ci się to podróżowało :D dobrze, że wróciłyście całe i zdrowe. Pamiątka na całe życie!!:)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tych podróży ;D
OdpowiedzUsuńNie dziwię się że jesteś przepełniona pozytywną energią, też bym była gdybym tylko odbyła jakąś ciekawą podróż, a nie tylko siedziała na tyłku i marudziła. Niestety na razie nie mam takiej możliwości, ale za rok, lub dwa planuję taką wycieczkę! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Zwłaszcza młodzi ludzie myślą, że od razu wstępując w dorosłe życie będą wszystko mieli, bo tak. Takie myślenie wskazuje na to, że ci ludzie po prostu nie wiedzą, co to jest życie. Później potrafią się mocno zawieść.
OdpowiedzUsuńWłaśnie widzę, że wróciłaś! Szkoda, że ominęłaś pewne fragmenty. :( Zamierzasz kiedyś to powtórzyć? Bo widać, że takie podróże maksymalnie poprawiają samopoczucie! Aż sama mam ochotę się wybrać, póki jestem młoda i piękna. :D
rety, mega wciągający taki pamiętnik xd zazdroszczę przygody, sama bym spórbowała, ale raczej bym się bała hie hie. czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńBina wróciła!!! :) ale ekspresowo złapałyście tego stopa do Poznania, chyba serio musicie być ładne bo brzydkim się nie zatrzymują hahah murzyn w furze największa atrakcja lol :D
OdpowiedzUsuń"Wyglądamy jak sto żuli..." - ten tekst wymiata:)Zazdroszczę przejażdżki tirem:)
OdpowiedzUsuńHah, takie posty są the best :) zapisywanie godzin i wspomnień ... :) znam to skądś :D cieszę się, że jesteś ;*
OdpowiedzUsuńAle wypas! Musiałaś mieć niezłą zabawę, a dziennik to genialny pomysł ;D
OdpowiedzUsuńtak, inżynier dobra rzecz! haha
Też je chciałam, chociaż jednego, ale ten uparty osioł odmówił współpracy, uznał, że dwa króliki, które mu przytargałam do domu wystarczą ;D
megaa! też bym chciała przeżyć taką przygodę! :)
OdpowiedzUsuńTy byś się w slomie potarzała a Łysy chcial ze mną na sianie spac! wyobrażasz sobie? :D:D:D Jego zabrac na wiochę to dopiero jest ubaw padłabyś :P
OdpowiedzUsuńKurczę, ale podróż! I jeszcze do Holandii? A podobno jeździć autostopem jest niebezpiecznie. Notatki rzeczywiście super dokładne-mi sie tak nigdy nie udało, piszę zbyt emocjonalnie i mam krótką pamieć :) nie mogę sie doczekać ciagu dalszego
OdpowiedzUsuńAle pozytywnie! Coś czuję, że to chyba nie ostatnia taka Twoja przygoda ;-)
OdpowiedzUsuńRany, ale zazdroszczę takiej podróży! Jazda autostopem to na pewno fajna sprawa:)
OdpowiedzUsuńBędziesz miała co opowiadać wnukom :) taka przygoda na pewno dostarczyła Ci sporo wrażeń!
OdpowiedzUsuńSuper że się spotkałyśmy. Naprawdę dziękuję Ci za ten meeting :) jesteś wspaniała!
ooo świetna przygoda ! :)
OdpowiedzUsuńwow, i tak podziwiam,bo ja bym się bała autostopem ,ale czytanie o Waszych przygodach ejst boskie!
OdpowiedzUsuńjaka krejzola;d pozytywem mnie nakreciłaś tym postem..;) jak smiesznie to opisywałas ;p z zimna krwia byle szybko ;D ehehe;p czad na maxa.!:)
OdpowiedzUsuńJesteś moim idolem Bina! Ty to faktycznie zrobiłaś, zazdroszczę Ci tego uporu w realizacji celu!
OdpowiedzUsuń"Wyglądamy jak sto żuli" hahaha, brzmi idealnie xD
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja! :D
Odlot to mało powiedziane (:
OdpowiedzUsuń