Nie wiem, czy ten tytuł brzmi zabawnie, niedorzecznie czy ciężko, w każdym razie chciałam poruszyć ten właśnie temat.
Nie jest lekko.
Paryż jest wyposażony w bogaty pakiet kloszardów, o wiele bardziej imponujący niż Warszawa, która w moim rankingu jest również dość wysoko (a Londynu nie ma wcale, tam walczą z bezdomnością, jest mnóstwo schronisk, a leżakowanie na ulicy jest wręcz nielegalne). Żule są wszędzie, ci bardziej aktywni kręcą się w dzielnicach turystycznych próbując coś wyżebrać od Amerykanów, domatorzy okupują spokojne sąsiedztwa, takie jak moje. Pisałam o tym trochę tutaj. Co oni właściwie robią? Niewiele. Co mają robić? Są bezdomni. Urządzili się, są w stanie przetrwać, wiodą więc spokojne życie. Mieszkają w kartonowych zamkach, na ławkach obłożonych materacami, a nawet w namiotach. Moja okolica to jedno wielkie pole kempingowe. Żulowe tipi są rozbite na placykach, w krzaczkach, pod wiaduktami. Lokatorzy nikomu nie wadzą, nie żebrzą, nie zachowują się głośno, załatwiają się w publicznych toaletach. Zimą ciężko ich dostrzec, na wiosnę życie rozkwita. Siedzą w fotelach z kubkiem czegoś dziwnego w ręce i czytają gazetę. Oni naprawdę sprawiają wrażenie szczęśliwych. Nawiązując do poprzedniego posta, ile trzeba do szczęścia? Ok, zostawmy skrajności, dziś nie o tym.
Oto obozowisko, które znajduje się około 15 minut na piechotę od mojego domu. Jest to moje zdjęcie z 16 dnia projektu Kwiecień w obiektywie. Obóz nie wygląda na tętniący życiem, ale wystarczy podejść bliżej, by usłyszeć muzykę. Panowie Żule zorganizowali sobie radyjko. Latem siedzą na murku, rozmawiając, a przed nimi, na środku chodnika stoi różowe krzesło obrotowe, na którym jest czapka do zbierania datków. Zero stresu, zero natarczywego żebrania. Są efekty? Są.
Bezdomni w Warszawie (to mój główny punkt odwołania) często są chamscy, bezczelni i niewdzięczni. Najlepiej omijać ich szerokim łukiem, bo jak zdecydujesz się pomóc i dać im przysłowiowy palec, to będą ci chcieli odgryźć całą rękę. Kiedyś przyjechałam furą w sobotę do centrum WWA (dzień wolny od opłat za parkowanie), na parkingu jakiś pijaczyna zaczął mi wskazywać drogę do wolnego miejsca i wywijać łapami, w którą stronę mam się podsunąć i o ile centymetrów. Gdy już zaparkowałam (o tak, bez jego porad z pewnością byłabym zgubiona i do dziś starała się zostawić pojazd) koleś oczekiwał napiwku za swoją bezcenną pomoc. Dałam mu 50 gr, nie chciałam dawać nic, ale bałam się, że w przeciwnym razie porysuje mi samochód, albo nie wiadomo, co jeszcze... I tak nie miałam kasy. Żul oburzył się, że za to sobie nawet piwa nie kupi i z nienawiścią w oczach patrzył, jak odchodzę. Samochód na szczęście zastałam w stanie nienaruszonym, boja nie spotkałam. Czy ja go o cokolwiek prosiłam? Nie. Czy on mnie poprosił? Tak. Dostał to? Tak. I miał pretensje.
Paryski kloszard w niczym nie przypomina byle jakiego pijaczka, który spędza dzień na ławce z kumplami, a na noc może się schować w domu, do którego po czternastym głośnym walnięciu w drzwi wpuści go żona. Paryski kloszard to prawdziwy bezdomny, >10 lat na gigancie, bez tożsamości, z brodą do kolan i wiedzą, jak przetrwać w miejskiej dżungli bez żadnego schronienia. Nie wiem, co o tym myśleć. Zastanawia mnie jedno: co oni robią w Paryżu? Jest zimno, ludzie są niemili, raczej nie ma szans na poprawę warunków życia. Czy oni nie mogą po prostu wsiąść w pociąg i pojechać na południe? Tam chociaż nie mieliby problemów z temperaturą zimą. Bilet na pociąg? A po co? Przecież i tak ich nikt stamtąd nie wywali, a nawet jeżeli, to nie mają nic do stracenia. Bez dowodu, niczym ja ostatnio. Kanar może najwyżej kazać im wysiąść, a zawsze będą już trochę bardziej na południe. I tak są koczownikami, czas na przygodę.
__________________________________
może im tam po prostu wygodnie ?
OdpowiedzUsuńjak czytam tego posta, to z jednej strony jest mi smutno i przykro, że są ludzie, którzy nie mają swojego domu, z drugiej wkurzam się, bo niektórzy nie doceniaja tego co mają...wyrzucają jedzenie takie tam. Ja jestem zmęczona mentalnością ludzi w Polsce, ostatnio spotkałam "żulice" i była na prawdę okrutna. bałam się, że coś mi zrobi.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się , jak byłam w mieście rodzinnym i szłam z mamą na zakupy. Patrzymy stoi osiedlowy żul , więc moja mama od razu wypaliła: "Nie, nie damy panu dwóch złotych!" , a on oburzony,że on chciał 5 xD
OdpowiedzUsuńjuż nawet stawka wzrosła haha!
Wiesz może oni w pewnym sensie nie wyobrażają sobie innego życia, zostają w Paryżu, bo na ich dziwny sposób są szczęśliwi...
OdpowiedzUsuńChyba to taka żulerska pora, bo też ostatnio zastanawiałam się nad życiem żuli... Niedaleko mego domostwa widuję ich w dość sporych ilościach i ten częsty widok skłania mnie do równie częstych refleksji ;) Ja uważam, że na przykładzie żuli można zaobserwować, ile dla nas znaczy życie i że naprawdę jest to najcenniejsze co mamy. Bo jakie taki żul ma perspektywy? Nie ma się gdzie podziać, umyć, często nie wie, czy będzie miał co jeść, nie zdobędzie pracy, nie ożeni się, ani nie zacznie podróżować (no, chyba, że tak jak to opisałaś). Właściwie nie ma po co żyć, a jednak mimo wszystko ciągle jest wśród nas. Wydaje się, że po tylu latach bezsensownej egzystencji chciałby w końcu pożegnać się ze światem, ale ciągle jest tutaj, na ławce na przystanku. Czy tylko mnie zastanawia jak to jest?
OdpowiedzUsuńci ludzie może po prostu potrafią docenić to co mają ? a mają przecież tak niewiele ! u nas w Polsce faktycznie tacy ludzie są bardzo opryskliwi , wredni nawet :(
OdpowiedzUsuńHahaha Bina jesteś niemożliwa! Musiałabym się głębiej zastanowić jak opisać wrocławskich żuli, bo powiem Ci, że mamy tu ich całą gamę ;) Od panów rozdających róże (pewnie z czyjegoś ogródka) za puste butelki po piwie, poprzez "50 gr madmłazel" spod sklepu, aż do tych agresywnych.
OdpowiedzUsuńciekawe podejście 'i tak są koczownikami, czas na przygodę'. W sumie racja. Nie mają nic do stracenia, za to mogą coś zyskać.
OdpowiedzUsuńMnie zastanawia fenomen takiego życia. Herbatka, gazeta - nie wyglądają na nieszczęśliwych, a może są nawet bardziej szczęśliwi od nas.
OdpowiedzUsuńJa zawsze zastanawiam się co sprawiło, że ktoś jest bezdomnym, bo przecież trudno uwierzyć, że jest nim od zawsze, od niemowlaka.
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa jak to się staje że ktoś staje się bezdomny. Rozwód i żona która zdziera wszystko (albo mąż)? a może długi jakieś? Ja zawsze jak jakiś bezdomny mnie o coś prosi, to daję mu coś do jedzenia. Kiedyś dałam jednemu to jeszcze kręcił nosem. No przepraszam, ale do ich alkoholizmu się bardziej nie przyłożę.
OdpowiedzUsuńMieszkam na największym osiedlu 40tysięcznego miasta ... i jest tutaj taki "ośrodek" żuli. Umieszczony tak aby w pobliżu były wszystkie dogodności typu sklep z wódą i tanim winem, krzaki i parking z bogatymi posiadaczami samochodów.
OdpowiedzUsuńŁączą się tutaj stare kwasy i początkujące menele ...
Większość nie jest pozytywnie nastawiona do świata ale zdarzają się też znani szerokiej publiczności wesołkowie, których ludzie lubią. Większość jednak jest ignorowana i izolowana od społeczeństwa ...
Hehe malowniczo powiadasz ... no dość nie typowo na pewno :) Może zarapuję, ale pod warunkiem, że będziesz u mnie na featuringu :P to by było collabo!
UsuńDziękuję za pochlebną opinię !
I właśnie był taki cel żeby każdy pochłonął jednym tchem :)
Ja żuli się zwyczajnie boję, choć dopóki (a to rzadkość) są jedynie bezdomni, a nie pijani, jest mi ich szkoda...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi trochę bezdomnych... Częściej spotykałam się z takim, którzy prosili o pieniądze, ale gdzieś ostatnio gościu poprosił o jedzenie.
OdpowiedzUsuńMieszkam niedaleko dużego marketu Tesco. Wieczorem sama już tamtędy nie chadzam. Od kiedy pojawiły się przed sklepem ławki(a pojawiły się po remoncie) wejścia są wręcz oblężone!
OdpowiedzUsuńMoja mama miała niefajną akcję wracając z zakupów. Ja nieraz zatrymywana widząc żula płci męskiej z wyciągniętą łapą mówię że jest żałosny i bezczelny chcąc pieniędzy od kobiety! Banda ochleji i tyle!
Z tego co piszesz Ci Twoi(paryscy) nie są inwazyjni przynajmniej.
Mam chyba jakąś chorobę, bo z rozpędu przeczytałam ŻYCIE PARYSKIEGO ŻUŻLA:) Bzik nie odpuszcza.
OdpowiedzUsuńParyski żul/kloszard to cała filozofia życia, mam wrażenie, że nawet oni, jak całe miasto, są malowniczy.
Weekend był spoko, przynajmniej nie nudny, jeśli o mnie chodzi. A o wyjeździe już powiedziałam-ściemniłam, że jadę normalnie z moim właściwym rokiem. Łyknęli:)
oj to jest temat nie odłączny naszem życiu.. ja staram się ich na kilometr omijać. Dasz raz złotówkę na bank Ci już nie odpuszczą. Kurcze sami sobie sprawili taki los więc teraz niech nie wkurzają innych ludzi.. najgorzej jak ci taki wejdzie do sklepu bądz autobusu odruchy wymiotne gwarantowane..
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy post;)
"panowie żule zorganizowali sobie radyjko" , padłam xD
OdpowiedzUsuńJa spotkałam paru polskich żuli w Paryżu właśnie. I niestety są podobni jak Ci warszawscy. Przy Place de la Republique jest ich masa. Są ich dziesiątki. Nie tylko polskich, ale w ogóle. I tylko polscy są nachalni. Zwłaszcza, jak słyszą polski.
OdpowiedzUsuńWiem, że ciężko być bezdomnym (pewnie nawet nie wiem co mówię). Czasem w Gdańsku, pod supermarketem zaczepia mnie paru. Ale proszą o jedzenie. I ja jedzenie kupuję. Czasem bułkę, czasem jakąś konserwę (sami proszą). Tak jak kupuję na zbiórki hospicjum (pewnie marne porównanie). Ale każdy ma powody do bezdomności, nawet była taka kampania. I póki nie są nachalni, nie proszą o 50gr na kolejną porcję gorzały to ja patrzę z przymrużeniem oka, z dystansem.
Moim zdaniem powinni przeciw działać bezdomnym w takim sensie, aby było ich coraz mniej ;d
OdpowiedzUsuńinteresting! would you like to follow each other in gfc and bloglovin? let me know!
OdpowiedzUsuńTak trochę żal mi się zrobiło, tak przykro. Niby bezdomni, biedni, ale na swój sposób szczęśliwi.. i "urzekło" mnie to, że nie piją, nie żebrzą jak te nasze kloszardy..
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakiś pomysł na życie.
OdpowiedzUsuńMoże oni zbyt bardzo interpretują Biblię. Tam bowiem napisano, ze błogosławieni Ci, którzy wiodą skromne życie.
Jeśli chodzi o rankingi światowe to tak: Faktycznie w samym Londynie ciężko ich spotkać.
Natomiast w moim Bristolu jest kilka 'homlesiaków' są na tyle nieszkodliwi i wręcz przyjaźni, że są akceptowani przez szerokie grono społeczeństwa. Mieszkają chyba w postindustrialnych halach i budynkach bo niegdy nei widziałem żadnego 'obozu', których w Paryżu faktycznie jest sporo. W Pradze też.
Polskie żule to są chuje... oprócz segregacji odpadów w poszukiwaniu metali i kartonu i tym samym wspieraniu polskiego recyklingu nie robią nic, a wręcz wiecznie mają jakiś problem...
Ja np w Warszawie zapłaciłem za 'popilnowanie' samochodu... Strach by pomyśleć co by było gdyby nikt mi fury nie pilnował. Pewnie pozbył bym się lusterek albo co gorsza: całych kół...
pozdrawiam ;)
prawdę mówiąc taki miły kulturalny bezdomny jeszcze może dostać pieniążka niż ten chamski,którego Ty miałaś niestety pecha spotkać.
OdpowiedzUsuńWiem, że są ludzie, którzy takie życie pędzą z wyboru, ale i są też tacy, którym po prostu nie sprzyja los. Ci pierwsi są najfajniejsi. Oni nie żebrzą nachalnie,nie pilnują samochodów, nie odprowadzają koszyka na zakupy, tylko czasem o coś proszą: głównie o coś do jedzenia, czasem o zwykłą niepotrzebną w domu łyżkę...kiedyś kupiłem takiemu bezdomnemu skarpetki, bo widziałem, że ich nie ma. Bardzo mi dziękował i po prostu powiedział, że o to już nie śmiał nikogo prosić. Poprzednie jakie miał podarły się w strzępy, a ewentualnie następnych jeszcze w śmietniku nie znalazł. Nigdy nie daje nikomu pieniędzy na ulicy.
OdpowiedzUsuńno, ja narazie wole swojej mordy nie pokazywac ;p ale spoko, keidys dodam pewnie super narcystyczne focie ;p hahaha,a le czekam az mi andrzej skoncyz robic wlosy :D
OdpowiedzUsuńu mnie tez zule sa chamscy i strasznie niemili ;/
nawaleni krzycza do Ciebie rozne rzeczy a jak czasem nei odpowiesz dzien dobry to wyzywaja od szmat... dzizas ;/,
skoro cie to tak bardzo interesuje,t o zpaytaj sie ich,c zmeu ni wyjada na poludnie, zorb wywiad i napisz jak ci poslzo, sama z checia sie dowiem co ich tam trzyma :D ;p
Ooo serio? Skąd wiesz o tej petycji? Bo ja taki pomysł nawet podsunęłam w komentarzach u Katji (http://nocny-spacer.blogspot.com). Ja chętnie bym się przyłączyła do tej petycji.
OdpowiedzUsuńJak to Honey, ona to organizuje?:O To ja się nie przyłączę ;<
UsuńBo w Polsce bezdomni to żule, którzy głównie doprowadzili do swoich problemów SAMI, a nie przez rząd, nierząd czy coś. Po prostu, for example z mojego miasta, facet pije, żona go wywala z domu, facet pije jeszcze więcej, sra pod siebie i takie tam, nie wróci, bo żona sprzeda mu łomot, zabiera całą jego rentę/emeryturę, żeby nie miał za co pic, a on i tak ma za co pić i jeszcze żebrze i ściemnia, że to NA BUŁKĘ. U nas jakby bezdomny znalazł teczkę z kasą to by ją sobie wziął, a poza Polską jest masę takich zdarzeń (ostatnio pierścionek jakaś kobieta zgubiła, chyba wrzuciła go razem do puszki z kasą bezdomnem, facet czekał aż kobieta wróci po pierścionek, mimo iż był z diamentami, nie sprzedał go i typiarka jak wróciła i odnalazła pierścionek, bo facet okazał się uczciwy, zorganizowała dla faceta zbiórkę pieniędzy - w Polsce, haha, to by nie przeszło).
OdpowiedzUsuńi w Polce znajdziesz bezdomnych którzy nie są żulami, a do życia na ulicy zmusiła ich sytuacja.Tylko czasami nie wiadomo czy ktoś na prawdę potrzebuje pieniędzy na chleb czy na jakąś szlampe.
OdpowiedzUsuńNo bezczelny typ! Ja bym go chyba wyśmiała, ale fakt, bałaś się o auto. Lepiej rzucić marne 50gr niż potem dawać auto do mechanika, który wybuli o wiele większy szmal. U nas jest niestety taka tendencja, nie tylko jak bezdomnemu dasz malec, to będzie chciał odgryźć całą rękę, bo pospolici ludzie, też tak mają. Znam niestety takie typy ludzi. Np. mój sąsiad. -_- Z którym się nie patyczkuje i prosto w oczy mówię mu, że jest taki czy taki. Obrazi się? I co z tego? Przynajmniej będzie wiedział jak u nas się nie postępuje:D Zasad trzeba uczyć i oni muszą wiedzieć, że muszą ich przestrzegać zwłaszcza jak nie jest się u siebie. :]
OdpowiedzUsuńU nas też ma to być nielegalne i mają narzucać kary za bycie bezdomnym ;|
OdpowiedzUsuńJak różni są ludzie, tak różni są bezdomni. Niektórzy żyją w takich warunkach z własnego wyboru i winy, inni mieli więcej pecha w życiu, co nie zmienia faktu, że wielu z nich, szczególnie w Warszawie jest natarczywych i chamskich :/ Nigdy nie zapomnę jak spotkałam jakąś bezdomną babcię pod piekarnią, która poprosiła o bułki, podała dokładny opis co i ile chce przy tym. Wchodzę do środka, patrzę a tam okazuje się, że babcia wybrała sobie najdroższy asortyment, ja biedna studentka, ale myślę sobie głupio tak nic jej nie kupić i wzięłam coś tańszego. Wychodzę daję jej to, a ta wielki foch, że ona nie to chciała i co ja sobie myślę!? No myślałam, że padnę. Nie wiem co z tym później zrobiłam bo szybko odeszłam, ale nie zdziwiłabym się jakby to wyrzuciła...
OdpowiedzUsuńOj kobieeetoo! Moje życie ostatnio wygląda tak: pobudka - uczelnia - mieszkanie i robienie 34214124 rzeczy na uczelnie - sen - pobudka - uczelnia itd. Nie miałam w ogóle czasu na bloga, jedyne co to czytałam czasami nowe posty, jakie się pojawiły na blogach co obserwuję, ale nie miałam nawet czasu wyklepać komentarzy xD Teraz będzie długi weekend więc pewnie coś po nadrabiam.
OdpowiedzUsuńTeż lubię te schody :D
jak Ty świetnie piszesz!!!!
OdpowiedzUsuńPolicja się przydała, naprawdę dobrze, że nas eskortowali w tej drodze powrotnej...Oczywiście, gdybyśmy szli bez ochrony, śpiewy byłyby wielką lekkomyślnością. Tak, kibice bywają niebezpieczni, ale są też tzw. normalni-na szczęście. Jeśli chodzi o sport na żywo-nawet w Twoim Paryżu co rusz się coś dzieje, jakieś mecze PSG...Kolarski Tour de France (marzę, by się tam kiedyś znaleźć!), a w czerwcu słynny 24-godzinny wyścig na torze Le Mans:)
OdpowiedzUsuńOO ja widzę, że u nich jest kolorowo ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy temat poruszyłaś <3.
OdpowiedzUsuńW takim razie cofam poprawkę pod poprzednim postem :D To sobie nim walcz, tylko się nie skalecz, Ty mistrzu Yoda :*
OdpowiedzUsuńEj to się podziel tymi utworami :D
Pierwsza grupka opisanych przez Ciebie żuli to można by rzecz: elita bezdomnych.
OdpowiedzUsuńW Polsce faktycznie w tej kwestii sprawa wygląda mocno nieciekawie. Ostatnio jak siedziałam na ogródkach Maka to chodził taki jeden natręt i uporczywie wymagał by mu coś do jedzenia dać, a jak mu się nie dało to pojawiały się przekleństwa. W końcu niemiłosiernie śmierdzący podczas chyba już 5 rundki w ciągu godziny osiągnął sukces, jedna dziewczyna dała mu 3 kromki chleba, na co on zdziwiony rzekł, że bez szynki to on nie chce i oddał zdobycz. Takie zachowania powodują tylko błędne koło nędzy.
U mnie w bloku ktoś bezdomnych ciągle w zimie wpuszczał na klatkę. Pal sześć, że spali na półpiętrach na schodach, ale obchodzili wszystkie mieszkania dzwoniąc o 21 dzwonkami, dobijając się wręcz do domów. Oczywiście po kilka złotych.
OdpowiedzUsuńJa się boją takich żulów. Choć niektórzy są nieszkodliwi. :)
OdpowiedzUsuńrobotnicy, powiem Ci - dobrze mi się kojarzą. :D
OdpowiedzUsuńkulturalni, nie wadzący żule? Jak najbardziej nie mam nic przeciwko. W porównaniu z polskimi bezdomnymi, ci paryscy są wspaniali wręcz. Przynajmniej o nic się nie proszą i nie są natarczywi. Dasz to dasz, nie dasz - trudno. "Naszych" lepiej omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńsię, oczywiście, pod petycją podpisałam!
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie moich stóp :)
OdpowiedzUsuńA co do puszek, to moja mama trzyma w nich właśnie wszystko do szycia ;D
Jak dziś Twój humorek? Bo ja jestem tak zła, przed chwilą przez przypadek skasowałam sobie 90 komentarzy na blogu...chyba tez Twój :(
OdpowiedzUsuńHm, zawsze mnie zastanawiało jak to jest - wybrać takie totalnie koczownicze życie, bez żadnych udogodnień, stałości, wybrać totalną wolność... trochę chyba trzeba mieć odwagi.
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się książka czytana kiedyś w pociągu "Spóźnieni kochankowie" właśnie o paryskim bezdomnym, który świadomie wybrał taką drogę rezygnując z dobrej korporacyjnej posady,rodziny,domu, szukając siebie i swojej drogi. Ciekawa sprawa tak w ogóle :)
pozdrawiam :*
nie przepadam za natarczymi bezdomnymi którzy chodzą za tobą krook w krok i proszą o to czy dasz grosza jak dasssz to sie odczepią a jak nie to nie dadzą ci spokoju do końca. !
OdpowiedzUsuńmons-monss.blogspot.com
Dziś właśnie spotkaliśmy jednego takiego bezdomnego, jak stał sobie przy parkomacie i wszystkich zaczepiał, nie cierpię tego ;/
OdpowiedzUsuńdługa zaduma nad Twoim postem Bina ;) takich "kloszardów" których opisujesz (mieszkających u Ciebie) podziwiam a wiesz dlaczego? Bo to najbardziej wolni ludzie na świecie, tak na prawdę wolni.
OdpowiedzUsuńU mnie żule są wszędzie, łażą od rana do nocy, chleją, są chamscy i wulgarni, drą mordy i śmierdzą. Są wszędzie, każde osiedle ma swoich żuli :P
No... Polscy bezdomni czy żule też mnie nieraz drażnią. Wychodzi człowiek z Castoramy, ma zaledwie jeden pakunek i to swojego faceta u boku, zatem ma kto nieść, a ten Ci wyjeżdża z "panie, ja pomogę"... Owszem, nie mam nic przeciwko osobom chcącym zarobić. Ale najlepsi są ci, którzy czatują tylko na wolny wózek sklepowy, ale do ewentualnej pomocy przy całym załadowanym się nie garną. :)
OdpowiedzUsuńkurcze chciałabym cię poznać, ale tak na zywo *-* jestes taka niezwykła :)
OdpowiedzUsuńja czasami daje jakieś jedzenie, nigdy pieniędzy c: lubię z nimi w sumie rozmawiać,w Tczewie spotkałam takiego jednego i usłyszałam bardzo ciekawą historię jego zycia, nwm czy mówił prawde czy nie,a le miło było posłuchać c:
Wow, świetny blog. Jestem tutaj pierwszy raz, ale Twój blog zrobił na mnie wielkie wrażenie.
OdpowiedzUsuńTwojego posta przeczytałam z przyjemnością. Fajnie, że poruszasz taki temat. W Polsce, racja bezdomni nie są za przyjemni, a przynajmniej większość. No, ale jak widać nie wszędzie tak jest. Co do tego dlaczego nie wyjadą na płd? Może po prostu szkod aim fatygi, lub boją się, że stracą ciepłą posadkę. W Paryżu jest mnóstwo koczowników i ludzi z całego świata. Nikt więc nie robi im wywodów. Na południu mogłoby ich zasatć zupełnie inne, mniej przyjemne otoczenie. Ale już się zamykam, bo jak widzę trochę się rozpisałam :P. Twój temat pobudza do ruszenia się tych moich szarych komórek :).
Bloga zaobserwowałam - Great! Ty tam zrób jak chcesz.
Mimo wszystko zapraszam - be-a-huminka.blogspot.com Dopiero, zaczynam, więc co tam.
dziekuje:*pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHuehue, ja znalam kiedys zula, co mieszkal na przystanku, razem ze swoim psem. A mial mieszkanie, ale nie chcial tam mieszkac, byl zajebiscie inspirujacym zulem, serio. Napisalabym o nim ksiazke.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMiałam te same przemyślenia będąc w Paryżu. Może oni jednak mają tam jakieś zasiłki? Nie wiem, ale jak widać w stylowym mieście nawet kloszardzi są stylowi, choć jest ich tam od groma. Może to taka odmiana hipsterów:)
OdpowiedzUsuńno a w polsce panowie bezdomni to aż żal na nich patrzeć... i mimo że obrzydzenie czasem bierze, bo ale cóż, to też cżłowiek, mimo że to człowieczeństwo na ulicy powoli zatraca..
OdpowiedzUsuńZnam osobiście człowieka, który z wyboru jest bezdomny. Żona ciągle narzekała, zarabiał dobrze, ale dla niej było to ciągle mało. W końcu się wkurzył i zostawił ją i wybrał takie a nie inne życie. I chyba mu z tym dobrze. Z daleka słychać jak idzie przez miasto i śpiewa.
OdpowiedzUsuńNiektórzy bez tożsamości czują się wolni. Od takich 'żuli' często można się mądrych rzeczy dowiedzieć. Nie wiem co innym strzelińskim bezdomnym się przytrafiło, że żyją jak żyją, ale wiem, że nie jeden mógłby być lekarzem, sędzią czy mieć stałą prace.
No ale fakt trafiają się też upierdliwi i nie koniecznie mili Panowie Żule.
Niektórzy bezdomni są bardzo irytujący, a inni zaś wzbudzają we mnie taka empatię.. ;)
OdpowiedzUsuńNatarczywych bezdomnych zwyczajnie się boję. Przez niektóre zaczepki długi czas wychodziłam z domu z psem u boku, bo byłam nękana o papieroska (niepaląca oczywiście), o piątaka na browara. Jedzenia nigdy nie żałuję, ale sama byłam świadkiem akcji, jak babeczka kupiła jednej żebrającej torbę produktów, a ona potem za jakieś drobniaki ją odsprzedała i kupiła piwo. No ręce i cycki opadają...
OdpowiedzUsuńCiekawi są Ci paryscy bezdomni.
żule u Nas w polsce to tragedia.. strach się bać czasami.
OdpowiedzUsuńmiałam okazję spotkać kilku takich natarczywych żuli, zazwyczaj na stacjach, dworcach i tym podobnych miejscach... rzadko się zdarza, żeby byli spokojni... zazwyczaj nawet jak żebrzą to wyciągają ręce i zaczepiają przechodniów
OdpowiedzUsuńwłaściwie nigdy nie daję im pieniędzy, bo i tak przewalą na 'kieliszek chleba', jak to jeden kiedyś prosił... poza tym mam wrażenie, że oni są szczęśliwi w jakiś sposób
Widziaąłm fotki kwiecien w obiektywie, widziałam ;)
OdpowiedzUsuńJejku ale ciężko sobie wyobrazić Paryż od tej strony, tak wszyscy jesteśmy atakowani wizerunkiem Paryża z romantycznych wycieczek, że ciężko widzieć w nim normalne miasto. Też nie wiem co myśleć, gdy mowa o bezdomych ani jak wytłumaczyć te różnice. A trzyma ich pewnie przywiązanie, bezpieczeństwo, i może właśnie ta "wiedza jak przetrwać w miejskiej[paryskiej] dżungli" :)
OdpowiedzUsuńjuż chciałam napisać o tym, że o takiej stronie Paryża nie wiedziałam i że widok tylu żuli nie musi należeć do najprzyjemniejszych, ale dałabym wiele, żeby i tak to wyglądało w Polsce :) masz rację, że u nas bezdomni to w WIĘKSZOŚCI chamscy ludzie, którzy chcą tylko kasy na alkohol.
OdpowiedzUsuńOj Bina zepsułaś moja reputację na temat Paryża hahah . Nie no w sumie w każdym mieście znajdzie się jakiś pijaczyną żebrujący o 2 zł na "bułkę" z procentami. :)
OdpowiedzUsuńBinko. Paryscy kloszardzi to firma sama w sobie. Znana na świecie. Wielkie miasta tego świata mają takich mieszkańców. Warszawa ma i też sporo. I jakby coraz więcej.
OdpowiedzUsuńJest to już stała część społeczxeństwa.
Trzeba się z tym pogodzić chyba.
Pozdrawiam
Jak jeszcze pracowałem w ochronie to przypatrywałem się polskim bezdomnym, przyjeżdżają skuterem siadają pod sklepem a po 5 godzinach żebrania dzwoni gdzieś z komórki, wsiada na skuter i jedzie dalej, nie mówię że tylko tacy są, widziałem bezdomnych którzy za podarowane im 50gr biegli do sklepu po bułkę ale większość to normalni ludzie którzy wypatrzyli sobie "łatwy?" zarobek.
OdpowiedzUsuń