poniedziałek, 4 lutego 2013

Eastern European way of thinking


Tytuł po angielsku nie dlatego, że jestem cool, groovy i jazzy, tylko po prostu tymi słowami określam swoje dziwne zwyczaje podczas rozmów z obcokrajowcami. Polakom nie muszę przecież tego tłumaczyć.

Odkąd mieszkam we Francji zauważyłam parę opcji, które nie mogłyby funkcjonować w naszym kraju. Przykład? Słaba ochrona towarów wystawionych na sprzedaż. Mnóstwo straganów, których znudzony właściciel stoi trzy stoiska dalej gadając z kolegą po fachu. Pierwsza myśl? Zawinięcie magnesika czy pocztówki... Pestka! Zero ryzyka. Tak, właśnie tak pomyślałam. Nie oznacza to oczywiście,że kiedykolwiek coś ukradłam ani nawet, że rozważałam to na poważnie, ale po prostu widzę oczami wyobraźni grupę łysych dresiarzy z podwarszawskich osiedli, którwy nie zawahaliby się ani przez chwilę.

Supermarkety? W tych mniejszych nie ma bramek. Bezpieczeństwo polega na zaufaniu, ewentualnie kasjer poprosi o pokazanie zawartości torby przy kasie. Wiele razy jednak wchodziłam do marketu, nie decydowałam się na żaden zakup i z miną winowajcy wychodziłam (moja paranoja i social awkwardness każą mi "nie dać nic po sobie poznać", nawet w sytuacjach. gdy jestem w 100% niewinna). Pierwsza myśl? Ajj, mogłam coś wynieść i uszłoby mi to na sucho. Ponownie, nie rozważam tego przecież na poważnie, ale jednak właśnie takie myśli rodem z wschodniej Europy przelatywały prze moją głowę.

Świeżaczek z dziś (właściwie z wczoraj, bo jak zwykle piszę post z wyprzedzeniem). Spacerując z nowopoznanym kumplem z CouchSurfingu [pochodzącym z kraju, którego mieszkańcy są podobno naszymi bratankami, i do szabli, i do szklanki (no nie, znów nawiasuję)] wypatrzyłam na ziemi (i to nie byle gdzie, na środku ociekających złotem Pól Elizejskich) bilet komunikacji miejskiej. Bez skrupułów podniosłam go, z uśmechem odkryłam, że jest nieskasowany i schowałam go do kieszeni. Mój towarzysz był lekko zdegustowany. Zawsze podnoszę z ziemi monety, nie sprawdzam parkometrów, tak jak jedna z moich koleżanek, ale raz przypadkiem znalazłam w automacie 3 paczki słodyczy, za które musiał zapłacić jakiś mocno pijany melanżownik, po czym zapomniał ich zabrać. I się cieszyłam.

Mam kumpla z Rumunii, z którym lubię poruszać temat naszych zachowań i myśli na poziomie zacierającego ręce kieszonkowca. Ktoś ci coś kupił, miałeś mu oddać, ale oboje zapomnieliście? Profit! Cóż, my to po prostu mamy zakodowane w głowie, nawet, jeśli naprawdę tak nie myślimy. Tak zostaliśmy wychowani. Sprytni, ale ostrożni i przewidujący. Nigdy nie zostałam w Paryżu okradziona (nigdy wcześniej też nie, ale w Paryżu są naprawdę wprawni kieszonkowcy żerujący głównie na turystach), a moje kanadyjskie i amerykańskie koleżanki wielokrotnie. Nie lubię generalizować, ale ludzie z Europy wschodniej wyczuwają takie rzeczy, bo nieraz na oczy widzieli zaprawionych w bojach rabusiów ze swojej ojczyzny i państw ościennych. Francuzi często są uprzedzeni, muszę przyznać, że kompletnie się nie dziwię.


Dziękuję za tyle pozytywnych komentarzy pod moim kulinarnym
postem. Wiem, że przepis był dość trudny, ale trzeba poszerzać
swoje horyzonty w kuchni. Sprawdziłam się z tej domenie, może
pomyślę o kolejnej potrawie, a może jakaś recenzja, OOTD?
Ciekawe, jak będę sobie radziła w Waszych specjalizacjach.

Pis Joł

78 komentarzy:

  1. Myślałam, że tylko ja kalkuluję na chłodno co bym mogła podsowiecić ze stoiska, które mijam. Uśmiecham się do siebie i odchodzę z niesmakiem, że tylko w teorii jestem genialna a z anarchisty mam tyle co nic.

    OdpowiedzUsuń
  2. czytając to przypomniała mi się wczorajsza rozmowa z rodzicami - koleżanka mnie zaprosiła do siebie do Niemiec, mieszka przy granicy z Francją i często bywa w Paryżu i na pewno bym tam z nią pojechała.. jak moi rodzice usłyszeli że miałabym być "sama"(czyli bez nich, inni ludzie czy jej rodzice się nie liczą) w Paryżu mieli stan przedzawałowy. Dla nich Paryż to miasto pełne kieszonkowców, bandytów i pedofilów :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rety, ja też tak mam,że jak wychodzę ze sklepu bez zakupów to aż mi serce mocniej bije, bo czuję,że jestem obserwowana, jako potencjalny złodziej, więc momentalnie zaczynam się tak czuć i podejrzanie zachowywać. Z tego względu też nie cierpię bramek w marketach, bo potrafią się uaktywnić bez przyczyny i podnieść nieźle adrenalinę, gdy pół sklepu obrzuca nas wymownym spojrzeniem, a ochroniarz uprzejmie zaprasza na bok. Czy to oznacza,ze we Francji jeszcze nie ma na tylu Polaków, którzy nauczyliby ich większej czujności?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dla mnie sztuczne piersi sa okej, poki nie sa przesadzone.

    a to co piszesz to rzeczywiscie,sama prawda :) zdziwilas mnie tym ze nie macie tam bramek, i generalnie myslalam ze tylko ja mam tak, ze kiedy jestem niewinna i nic nie kupuje to i tak mam wrazenie ze kazdy mysli ze cos ukradlam :D ale to chyba przez to ze kiedys mnie o to nieslusznie osadzono, babka w empiku mi wmawiala ze wlozylam jakis zeszyt do torby albo kurtki:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda, prawda, prawda! ;) Cos jest w nas takiego, ze wyczuwamy gdzie mozemy zrobic 'biznesik', ale ma to swoje minusy, niestety. Nie cierpie robic ciuchowych zakupow w Polsce, bo w kazdym sklepie czuje sie jak zlodziej. Ochrona sie na Ciebie gapi, przed wejsciem do przymierzalni musisz przylozyc torbe do jakiegos czujnika, a kiedy wychodzisz nic nie kupujac, odprowadzana jestes niechetnym spojrzeniem mowiacym 'Moze i bramka nie piszczy, ale my wiemy swoje'. Czy tylko ja tak mam?

    OdpowiedzUsuń
  6. Najbardziej podobał mi się fragment o bilecie na polach elizejskich :D rewelacyjny :D a jednocześnie tak polski :D mentalności chyba nie da się zmienić - ale może to i dobrze, w końcu to jakieś tam nasze korzenie,a przy okazji czasem dosyć zabawne :)

    pozdrawiam ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. I zdjęcie z pamiętnej wigilii ;pp
    Ja w sumie też podnoszę monety jak jakaś wpadnie mi w oko. A co tam? A co do kupowania czegoś komuś, a potem oddawania, to ja mam wrażenie, że tyle razy przyjaciółkę naciągnęłam, ale w sumie nie mam wyrzutów sumienia, bo ona też mnie wiele razy naciągnęła. Kiedyś nawet kupiłam jej fajki mimo, że ja nie palę, ale w sumie ile razy ona mi coś kupowała, wiec raczej jesteśmy kwita.

    OdpowiedzUsuń
  8. Francja to zupełnie inny kraj, niż Polska ;) to dobrze, że tak jest
    bardzo dobra nazwa na określenie takiego sposobu myślenia... hmmm... nachalna ochrona zawsze się patrzy, ubrania mają po kilka tych kółek zabezpieczających... taki to kraj ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja koleżanka mieszkała przez kilka lat we Francji i mówiła to samo. Dla mnie to nie do pomyślenia,że tak mogłoby być w Polsce!!

    OdpowiedzUsuń
  10. też bym chciała mieszkać we Francji ;-)
    wyczuwam wigilię w Radomiu (obrazek)

    OdpowiedzUsuń
  11. no tam z pewnością jest zupełnie inaczej, inna mentalności i w ogóle. Chciałabym tam pomieszkac przez jakis czas i zobacyzc "jak to jest"

    OdpowiedzUsuń
  12. Bina weź bo ja pierwszy raz nie wiem o co Ci chodzi hehehheheh :P:P
    aczkolwiek mysli w marketach miewam szczególnie własnie jak opuszczam owe miejsce z miną niewiniątka :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałabym pojechać do Francji :)

    OdpowiedzUsuń
  14. My Polacy tak już mamy.Ja bardzo często myślę co by zakosić ze stoiska,ale gdy pomyślę o konsekwencjach wolę nie ryzykować.Bardzo podoba mi się twoja opinia na ten temat. Zazdroszczę życia we Francji.
    Ogólnie to zajebisty blog,szukałam o takiej tematyce i jest !


    Dlaczego takie blogi jak ten mają tak mało obserwatorów czy w świecie bloggera żyją tylko czytelniczki/cy ankylsowych blogasków . brrr.
    Zapraszam w wolnej chwili do mnie, bardzo zależy mi na opinii bardziej doświadczonej osoby (czyli takiej jak ty ).Pozdrawiam

    blog Eclipse

    OdpowiedzUsuń
  15. Najgorsze jest jak jesteś niewinny, a bramka pika. ;o Moją kuzynkę tak złapali, a powodem był czip, który przykleił jej się do buta. ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie cierpię bramek w marketach, a one chyba nie znoszą mnie. Mam tego pecha, że dość często pikają one kiedy koło nich przechodzę. Powodem okazuje się karta do bankomatu, bądź klucze. Mały koszmar ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Może w Polsce tak jest bo u nas cześciej zdarzają się kradzieże i "takie tam". Oczywiście nie chcę snuć jakiś teorii, że Polska to złodziejski kraj czy coś...
    Zgadzam się z komentarzem wyżej, ze najgorzej jest jak bramka pika mimo, że nic się nie ukradło. Niektórzy sprzedawcy i ochroniarze są w porządku, ale jak trafisz na takich co zaraz Cię do ziemi przycisną i przeszukują? Okropne zdarzenie i to tak przy wielu ludziach.
    Czasem po prostu bramki są zepsute a biednych ludzi i tak traktują jak pospolitych złodziei mimo że co drugiej osobie pika.
    A tak przy okazji zazdroszczę Ci, że mieszkasz we Francji, cudowny kraj :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bramki w sklepach - jak jestem w Galerii u mnie w mieście to wszędzie je słychać.xd

    OdpowiedzUsuń
  19. Więcej przepisów! :D
    Zawsze, ale to zawsze gdy wychodzę ze sklepów bez zakupów mam wrażenie, że wszyscy myślą, że coś ukradłam :D
    U nas wszystko może być strzeżone, a i tak znajdą się złodziejaszki :D Co by było gdyby większa grupa Polaków do Francji i innych państw tego typu dotarła :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak tak, gdy czytałam to co napisałaś mówiłam sobie w głowie ,,Ta dziewczyna wie o czym mówi".

    Tak samo jest w Londynie.

    Eastern European United. <3.<3

    Teraz idę czytać Twój post kulinarny!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeny, gdyby u nas supermarkety byłyby tak mało chronione, to wątpię, żeby cokolwiek zostało na półkach. Zrób jakiś OOTD :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Trudno nie przyznać Ci racji, jeśli chodzi o pewne nawyki kształtowane przez określone realia. I tutaj przypomina mi się wyprawa do Włoch, gdzie pan na wielopoziomowym parkingu w Wenecji przekonywał mnie łamaną angielszczyzną, że muszę zostawić otwarty samochód z kluczykami w stacyjce. Myślałem, że go nie zrozumiałem, ale towarzysząca mi osoba przeczytała francuską tablicę informacyjną i potwierdziła. Cóż, mimo wszystko samochód zamknąłem i kluczyki zabrałem ze sobą. Co kraj to obyczaj. Dlatego podróże kształcą :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dla mnie to nie do pomyślenia,że mogłoby być tak w Polsce. ;p

    OdpowiedzUsuń
  24. Binko.
    No to już wiem jak wyglądasz:) Nie muszę sobie wyobrażać.
    W Polsce z ta ochroną to jest makabra! I twierdzę tak po 8 dniowym pobycie w Amsterdamie chodząc cały dzionek z Otylią po całym mieście. Tam ochrony jakby jest z 10 razy mniej! I wyglądają przyjemniej:)
    Viola będą c w Polsce w suprmarkecie i widząc ochroniarzy rozmawiających prze krótkofalówki spytała się mnie czy prezydent Obama przyjechał do nas TAKA OBSTAWA JEST!
    Bardzo miło Amsterdam wspominam i polecam!
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  25. fajnie tu :) zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  26. To musisz być na prawdę krzepka mieszkając w Paryżu:)Podziwiam, bo ja uciekałam stamtąd w podskokach. Czy z czasem, jak tam mieszkasz coś się zmieniło pod względem sympatii lub niechęci do tego miejsca?

    OdpowiedzUsuń
  27. najgorsze w Polsce są te samo obsługowe kasy np. w tesco :P masakra tam to dopiero czujesz się jak złodziej. Świetnie Binka to ujęłaś, dało mi do myślenia! dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kurcze, świetnie piszesz. Genialnie się Ciebie czyta. Fakt, w Polsce zdecydowanie by takie coś nie przeszło, ale cóż począć, jesteśmy tylko Polakami :)
    http://rainy-wonderland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Podobnie jak Ty często wchodzę do sklepu, pooglądam coś i wyjdę, bo jednak nie zdecydowałam się na zakup czegoś i moment kiedy przechodzę między klientami czuję na sobie wzrok klientów, kasjerek i ochrony jakbym coś zawinęła. Gorąco mi się robi. To takie - kijowe uczucie :D

    OdpowiedzUsuń
  30. widzisz, masz zadatki na przestępce :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Coś w tym jest...wrodzona ostrożność. Bo przecież u nas zawsze możemy paść ofiarą kieszonkowca, rabusia itp. Żyjemy w kraju gdzie zawsze lepiej sprawdzić czy drzwi są zamknięte, portfel w torebce i rozejżeć się wokół siebie czy nic nam nie zagraża!! Zakupy w "moim" Rossmanie przyprawiają mnie o dreszcze bo gdy wchodzę do sklepu by stwierdzić że nie ma mojego odcienia farby do włosów do drzwi jestem odprowadzana bacznym i czujnym spojrzeniem ochrony i kasjerek.Paranoja!! Czekamy z Michem na kolejną potrawę. Ostatnia była trudna ale korzystając ze szczegółowego opisu udało nam się wspólnymi siłami ją przygotować;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak to dobrze, żeś wyprodukowała tego posta, bo już myślałam, że mam jakieś zapędy klepomańskie. Nie chodzi o to, że chodzę i notorycznie podbieram coś ze stoisk, ale dostrzegam luki np. w ochronie, zabezpieczeniach. Ostatnio na zakupach jakaś kobieta przede mną zostawiła koszyk, z którego zapominała lizaka. I wiesz co? Nie pobiegłam jej szukać, żeby zwrócić zgubę, tylko bezczelnie odpakowałam z papierka i władowałam go sobie do ust. Jej strata, mój zysk, następnym razem będzie uważać. O ja zła ^^
    "Wieczne cwaniaki - to my Polacy
    Wiesz co to znaczy - to my Polacy" :)

    OdpowiedzUsuń
  33. zaufanie to nie tylko podstawa związku, ale też życia w społeczenstwie, eh=]

    OdpowiedzUsuń
  34. mądra z Ciebie osóbka, wiesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  35. jakież oni tam mają zaufanie do ludzi! nie wyobrażam sobie by w Polsce tak mogło być ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Po tym "pis joł" poczułem się zgwałcony. Ciężkie jest życie purysty językowego w Internecie.

    OdpowiedzUsuń
  37. Oj, w Polsce by to z pewnością nie przeszło. Bramki są, a jeszcze niektórym się udaje ;D

    OdpowiedzUsuń
  38. Ale po co by dresiarzowi magnesik? A tak poważnie, w UK jest to samo! Z tymi marketami. Jest też opcja przymierzalnia, pewnie wiesz co mam na myśli xD I, o matko, trzeci akapit: mam dokładnie tak samo. Teraz już wiem, że nie tylko ja.

    OdpowiedzUsuń
  39. będąc za granicą również nigdy nie zostałam okradziona, a mojej "koleżance" jakiś ktoś zwinął wszystkie dokumenty, akurat jej, pfff. u mnie w mieście przynajmniej bramek nie ma. chociaż nie w drogeriach są. i tak moja psiapsióła ukradła maskarę wartą 50 zł. no nie ukradła, po prostu rzekomo zapomniała jej dać do skasowania. no cóż, tak też można. w Holandii zaś kasjera sama nie skasowała mi spodni, więc się cieszyłam jakbym w lotto wygrała, a u nas? u nas sprawdzają wszystko, wyliczają bułki, bo kupującemu nie wierzą. zero zaufania, zero.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Twojej wypowiedzi wynika, że ten brak zaufania jest mocno uzasadniony faktami :)

      Usuń
  40. Też jak wychodzę z supermarketu i nic nie kuipię to mi tak jakoś dziwnie. Dodatkowo staram się zachować normalnie przez co wyglądam jeszcze bardziej dziwnie xD. Albo przechodzenie przez bramkę w supermarkecie -.-" ale staram się z tym walczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Po tych opisach od razu przyszedł mi na myśl warszawski stadion ;D

    OdpowiedzUsuń
  42. hahah ja już widze jakby u nas nie było tych bramek D:
    półki świeciły by pustkami ;D

    OdpowiedzUsuń
  43. a myślałam, że to ja jestem jakaś nienormalna xd
    + jak x osób nade mną nie lubię bramek w supermarketach, bo zawsze się boję, że będą piszczeć mimo, że nic nie ukradłam :x
    słyszałam o tych kieszonkowcach ostatnio. ale w sumie fakt, polaczka ciężko okraść, bo u nas większość ludzi tak pilnuje portfela, że gdyby mogli, to by go nosili w gaciach :x

    OdpowiedzUsuń
  44. mi również dziwnie jak wychodzę z jakiegoś sklepu i nic nie kupię. no ale czasem czuję potrzebę po prostu się po nim przejść bo może akurat coś mi wpadnie w oko czy będę miała na coś ochote i kupie;D

    OdpowiedzUsuń
  45. o OOTD dobra opcja, staniesz się rasową blogerką :D ja to w ogóle ostatnio boję się wchodzić, już nie mówię o wychodzeniu, do sklepu bo któregoś dnia pikałam dosłownie wszędzie a wiadomo, że nie miałam nic kradzionego. "Bezpieczeństwo polega na zaufaniu" - bardzo podoba mi się to zdanie, szkoda, że w polskich sklepach tak nie myślą -.- od razu na myśl przyszedł mi Rossmann gdzie ochroniarz chodzi za mną krok w krok, ciekawe czy to tylko moje zadupie czy wszędzie tak jest?

    OdpowiedzUsuń
  46. " Pierwsza myśl? Ajj, mogłam coś wynieść i uszłoby mi to na sucho. "

    To jest tak trafione stwierdzenie, że bardziej chyba się już nie da trafić ! Ja czuję to bardzo podobnie kiedy wychodzę nic nie kupując (i nic nie kradnąc) i od razu szukam czającego się ochroniarza ...

    A co do kradzieży na straganach to można by napisać osobny tekst hehe :D

    Pozdrawiam
    http://czarno-biauy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  47. Ojej, nie okradli Cię, bo złodziej dziewczynę z kraju złodziejów rozpozna. ;) Swojego nie okradnie. ;)

    Żartuję. :)

    Ale wiem dokładnie o co Ci chodzi.

    A co do rysunków, moje to jakieś tam bazgroły, Ty za to na pewno musisz wykazywać się umiejętnościami, znajomością praw fizyki itd. :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Znam to moi rodzice mieszkają w Belgi i tam tez jest zupełnie inaczej niż w PL.Ludzie bardziej sobie ufają ,a tutaj każdy może byc potencjanym złodziejem. Wejdzie się do sklepu to ochrona patrzy podejrzanie jakby już się coś chciało ukraść;p

    OdpowiedzUsuń
  49. Mnie irytują za to ekspedientki w Naturze, jakiś czas temu potrafiły łazić za mną, pytać, czy nie potrzebuję pomocy (NIE, nie potrzebuję, już raz mi pomogły w wyborze bodajże podkładu i musiałam go po 1 użyciu odstawić, bo był beznadziejny), jedna raz nawet przyniosła mi koszyk pod nos -,-
    I jak tu w spokoju zrobić zakupy? Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  50. Bina, uwielbiam Twoje spostrzeżenia!
    :D

    OdpowiedzUsuń
  51. Ej, no, taka prawda, w sumie. Wszędzie szukamy okazji, nawet jeśli się ne przyznajemy, ot co. :P

    Tak, zrób OOTD ! Chcę OOTD by Bina! :D

    ofc, tęskniłyśmy, jak mogłoby być inaczej C:
    Tak, jesteś moim przyjacielem, a co! :D a instagram jest fajnyyyyyyyyyy :D

    I też mam pudełka niebieskie po lodach, myślisz, że jesteś fajna? xd


    uff, odpisałam na wszystkie Twoje komentarze, brawa dla mnie ;d

    OdpowiedzUsuń
  52. Niby Polska to kraj z którego najchętniej by się wyjechało, ale jednak mieć "polaczkowy umysł" się czasem przydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Cześć!
    Przepraszam za spam, ale chciałam cie poinformować, że na moim blogu odbywa się loteria - http://podarta.blogspot.com/2013/01/styczniowa-loteria.html - do której serdecznie zachęcam by wziąć udział. Co ci szkodzi? Może to właśnie wygrasz! Do wygrania jest bon na zakupy w sklepie meg.pl . Pamiętaj, że teraz są walentynki i możesz sprawić komuś ładny prezent.
    Konkurs - http://podarta.blogspot.com/2013/01/styczniowa-loteria.html
    Jeśli nie tolerujesz spamu to po prostu zignoruj ten komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  54. mój sąsiad był w Paryżu i też mówił o tym, że tam nikt nie pilnuje straganów itp. tylko... on to wykorzystał i chwalił się ukradzioną wieżyczką Eiffla, za którą zal mu było zapłacić 1 Euro... ŻENUJĄCE.

    OdpowiedzUsuń
  55. Q Q Q Q Q Q Q Q Q Q Q Q fucktycznie ładne to Q :D

    OdpowiedzUsuń
  56. jak o fristajla tto juz wieeeeeem :D:D:D:D
    ale o fristajla od raka maka fą! nie wiem czy kiedys nie znalazłam biletu ale jak nie bilet to mase innych rzeczy hehhe :P

    OdpowiedzUsuń
  57. Tak, tak, ale wiesz: prawa fizyki to na przykład optyka: wiesz gdzie ścieniować twarz itd. Ja tam robię to na oko. :)

    A powiedz mi: czy musiałaś na przykład przed przyjęciem Cię na studia zostawić portfolio? Bo z tego co widzę, trzeba jednak być uzdolnionym artystycznie. Rysunku technicznego to można się nauczyć, ale nie każdy, nawet tzw. rzemieślnik, nauczy się ładnie rysować martwą naturę czy postaci. :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Do niedawna żyłam w przekonaniu, że Warszawa to miasto świetnych kieszonkowców, ale zmieniłam zdanie. Nawet przy mojej gapowatości nikt mnie jeszcze nie okradł. Czyżby wszyscy wylądowali w Paryżu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://stylowi.pl/502867 mały dodatek do poprzedniej notki ;)

      Usuń
  59. ano tak, nawet pamiętam jak kiedyś na wizażu czytałam wątek, w którym Wizażanki pisały, że w Rossie czują się niczym złodziejki i że to pewnie taka polityka i firmy i szkolą w taki sposób ochroniarzy. dla mnie to jest trochę chore, już kilka razy przez coś takiego odłożyłam wszystko i wyszłam a chyba nie chcą tak tracić klientów.
    serio? jak coś mi się skończy to może się zaopatrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  60. Mi się wydaje, że by podświadomie i instynktownie wyczuwamy zagrożenie:) Poza tym, swój swego nie okradnie:D

    OdpowiedzUsuń
  61. Dziękuje , dziękuje.Motywujesz mnie do dalszego pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  62. A tej piosenki nie słyszałam. Musze kiedyś przedłuchać ;)
    No to proszę xD Nawet "anty-fanki" jarały się którymś z nich xd

    OdpowiedzUsuń
  63. oj tam oj tam. nic nie poradzę, że mieszkam na zadupiu, w którym zoo nie ma. a do Opola ździebko daleko, toż to około 60 km. ale wybiorę się wybiorę, aczkolwiek boję się że zwierzęta się mnie wystraszą :< jestem cifna.

    OdpowiedzUsuń
  64. hehe u mnie na co dzien też, od święta coś mi sie zachce tak zrobic z włosami D:

    OdpowiedzUsuń
  65. hehe nawet zapomniałam ,że mam w tytule trzy kropki;d

    OdpowiedzUsuń
  66. Bina top spammer :D

    Ciśnij OOTD, DAWAJ NO :D

    OdpowiedzUsuń
  67. no masz rację, czasami warto pogapic sie pod nogi :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Ejno, nie wysmiewaj mnie XD


    Musimy sie szybko na skajpaja ogarnac !

    OdpowiedzUsuń
  69. trochę jakbyś przemycała narkotyki czy coś :o
    ale w sumie w klubie też jestem bardzo ostrożna. może nie aż tak, jak Ty, ale właściwie to nawet torebki nie zabieram, tyle, co w kieszeniach się zmieści xd

    OdpowiedzUsuń
  70. pójdę do zoo i jeszcze się we mnie obudzi instynkt tarzana i będę chciała wszystkim ulżyć i je wypuszczę. nie, to nie dla mnie. smutno mi będzie jak pójdę, bo im pewnie też jest smutno

    OdpowiedzUsuń
  71. masz coś do moich chomiczych zębów!? xD

    ej no ja chcę ootd ;c

    OdpowiedzUsuń
  72. no dobra, ale jak już wstawisz to poproszę o dedykację! ;D

    OdpowiedzUsuń
  73. moje "coś" raczej nie pojawi się na blogu xd
    nie wiem, jak Ty, ale moim jedynym zmartwieniem jest na chwilę obecną stan mojego konta. ostatnio mam spore problemy finansowe, z dwunastu zer zrobiło się jedenaście i zbliża ku dziesięciu.
    bez kitu, jestem biedna, na nic mnie nie stać.

    OdpowiedzUsuń
  74. Domyślam się. :) Mój kuzyn miał tak pójść na jakiś rodzaj budownictwa czy architektury, pokazał portfolio z narysowaną fantastyką. Dyrekcja doszła do wniosku, że to taki talent, że przyjęcie go do tej szkoły to tylko kwestia czasu (to było technikum). Ale potem były problemy, bo kuzyn... nie wyznawał zasady używania linijki! :D Szybko zakończył tam edukację. :D

    OdpowiedzUsuń
  75. Polacy to lubią sobie tak wszystkiego strzec. Dla mnie fenomenem są strzeżone osiedla ogradzane i zamykane. Wszędzie miliony furtek z domofonami. Jak się niechcący pomyli i wejdzie nie na to co trzeba, to pozostaje już tylko opcja przez płot:) Jak złodziej:)Przeżyłam sama osobiście kilka razy:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  76. tez mam czasem mysli typu "ukradłoby się" : D

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM