wtorek, 23 grudnia 2014

A wy znów będziecie postanawiać


Święta? To... już?


Jako osoba obdarzona fantastyczną zdolnością (cóż, chyba to wyćwiczyłam, nie wiem, czy z tym się po prostu można urodzić) ignorowania nieinteresujących mnie przesłanek, z trudem akceptuję więc fakt, że po raz kolejny w moim życiu pojawiają się święta. Kolejne święta, tym razem, znów, Boże Narodzenie. Pozytywnym aspektem tego spędu jest fakt, że spędzam około dwóch tygodni na łonie ojczyzny. Poza tym - święta, święta, i po świętach, sztuczna atmosfera, nietrafione prezenty, ech, standard. A potem oczywiście wymuszona fantastyczna zabawa na sylwestra. Ale o tym było już nie raz i nie dwa.

No właśnie, zamierzam skupić się właśnie na etapie poświątecznym, a konkretnie na Nowym Roku. Jeszcze konkretniej - na postanowieniach noworocznych. Tak, owszem, też kiedyś grzebałam w tym patykiem, jednak jest to jeden z tych nieśmiertelnych tematów, które z każdym rokiem zadziwiają mnie coraz bardziej.

Ile w życiu podjęłam postanowień? x>9000. Ile w życiu podjęłam postanowień noworocznych? 0. Wow. Dlaczego? Bo po co, do cholery (żeby niechcący nie użyć innego słowa na ch), mam czekać do Nowego Roku zanim coś postanowię? Jeśli chcę coś zmienić, to każdy moment jest dobry, zwłaszcza moment, w którym wpadamy na pomysł zmian. Oznacza to, że teraz jest ta chwila, tak, bierzmy się za siebie, ewoluujmy! A zabierając się do tematu od dupy strony - dlaczego taki event, jak zmiana cyferki w kalendarzu, ma sprawić, że w naszym życiu zagoszczą nowe zasady i decyzje? Kiełkuje ci w głowie jakiś pomysł, top 2 to oczywiście odchudzanie i rzucanie palenia. Chcesz, nie chcesz, chciał(a)byś, ale nie wiesz jak... Czekasz na Nowy Rok i liczysz, że samo się stanie! Powiesz w Sylwestra po pijaku, że od jutra się odchudzasz, 4 koleżanki ci zawtórują. Jedna wytrzyma dzień, druga tydzień, trzecia dwa miesiące (w to akurat wątpię, ale niech będzie, że wierzę w ludzi), a czwarta nazajutrz nie będzie nic pamiętała. Zobaczysz, że koleżanki w sumie też miały się odchudzać, ale jakoś im nie poszło, więc chyba nic się nie stanie, jak strzelisz sobie kawałek pizzy. I czekoladkę. I paczkę żelek. I czipsy. I kebsa. I tort. Cały.

Ludzie wymyślili odmierzanie czasu, co samo w sobie jest dołujące. Natura tego nie robi. Natura kieruje się naturalnym (jak sama nazwa wskazuje) ruchem naszej planety. Istnieją pory roku, pory dnia. Zimne dni, ciepłe dni, zachody słońca i letnie wieczory. Ale nie ma godzin, minut i smutnego wpatrywania się w zegarek: patrz, jak lecą sekundy, z każdą chwilą się starzejesz. A już na pewno nie ma takich głupot jak przechodzenie na czas letni i zimowy. Ludzie stworzyli zegarki i podzielili rok na ileś tam odcinków, aby łatwiej im się funkcjonowało, jako, że są najbardziej rozwiniętymi istotami na Ziemi i to teraz oni tu panują - raz im idzie lepiej, a raz gorzej; liczę, że urodziłam się na tyle wcześnie by zdążyć jeszcze wyjechać w epicką podróż i odwiedzić parę dzikich miejsc zanim powstaną tam McDonaldy. Ale nie o tym. Czas jest naturalny, ale mierzenie czasu i opatrywanie go cyferkami jest sztuczne, dlaczego więc ma to być wyznacznikiem momentu podejmowania jakichś ważnych decyzji? Zmienia się rok. Ta, chyba dla ciebie, spytaj chociażby Chińczyków, kiedy ich zdaniem jest Nowy Rok. Nieważne. Codziennie zmienia się dzień - nowa cyferka w kalendarzu, dlaczego to nie zmotywuje cię do działania? Po prostu, jak masz coś postanowić, to postanów to teraz, dziś! Nie czekaj tych dodatkowych kilku dni. Jeśli faktycznie chcesz mieć postanowienia noworoczne, to zacznij je wdrażać dzisiaj. Jeśli ten post do ciebie nie przemawia, to znaczy, że twoje postanowienia to bzdura i wymiękniesz już w kilka dni po Nowym Roku. Jak rok temu. I za rok.

43 komentarze:

  1. Jak to mówią - jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu, to zrób to teraz, bo jutro nigdy nie nadejdzie. [Dobra, to jest moja własna twórczość XD Ale coś w tym stylu gdzieś tam sobie lata z ust do ust, tylko nikt nie bierze tego na poważnie, bo po co. Za parę godzin będzie nowe jutro :P]
    Tak samo jest ze starym postanowieniem, które każdy sobie wymyśla we wrześniu/październiku i trzyma się go... dzień, tydzień? "W tym roku/semestrze będę się uczył(a) systematycznie", ha!
    Poza tym, ktoś mi kiedyś powiedział, że skoro nic nie zmieniamy w swoim życiu, tylko o tym mówimy, że można by coś zmienić, to tak naprawdę wszystko nam odpowiada takie, jakie jest :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przemawia do mnie do końca ten post, ale nie powiedziałabym, że postanowienia nie są nic warte. Teoretycznie każdy moment na postanowienia jest dobry. Ale nowy rok to pewien przełom, nowy okres, nowe nadzieje i plany. Nie ma w tym nic dziwnego. Ja większość swoich postanowień zrealizowałam. Na ten rok mam po prostu plany, a nie postanowienia. I nie zrealizuję ich teraz bo niektóre potrzebują czasu, lub konkretnego umiejscowienia w tym nowym roku. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ohh, Bina jak ja Cię rozumiem :D Ja listy do zrobienia robię sobie na miesiąc, czasami na dłuższy czas jeżeli potrzebuję do nich rozeznania. Żeby potem nie było, że coś nie pasuje, bo decyzja była zbyt pochopna. A klasyk w postaci od nowego roku się odchudzam/nie piję/i cholera wie co tam jeszcze powodują tylko u mnie ironiczny uśmiech :D tak, bo na pewno się uda. Czcze gadanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się z Tobą nie zgodzę. Można nie tworzyć sobie postanowień noworocznych, tylko robić to w danej chwili, ale przyznajmy szczerze-za 2-3 dni dasz sobie z tym spokój.
    Ja przygotowuję postanowienia noworoczne, po to, aby nadać nadchodzącemu roku jakiś cel, aby nie brnąć w nim, jak dotychczas.
    Moim zdaniem postanowienia są dobre, a na pewno lepsze od nierobienia niczego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię i nie lubię świąt. Ale u mnie mają one tylko charakter tradycji a nie religijny. Co do postanowień noworocznych to nigdy niczego sobie nie postanawiam. Uważam, że to trochę dziecinne. Postanowić coś sobie to mogę w każdym dowolnym momencie. I jeżeli jestem wytrwały i chętny do tego to i tak będę dążyć. A czy ma mi pomóc w tym nowy rok... ? Śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie do końca się z Tobą zgodzę ;) Okej, fakt, że ludzie czekają do Nowego Roku, żeby zacząć coś nowego, żeby coś zmieniać, i to nie jest fajne, Ale mi się wydaję, że nowy rok to jest zazwyczaj impuls dla ludzi, którzy zaczynają myśleć i rozważać swój poprzedni rok, taki mini rachunek sumienia i właśnie wtedy nachodzi ich taki moment, o którym piszesz, że chcą żeby przyszły rok był lepszy ;). Poza tym nie wyobrażam sobie życia bez tych podziałów. Ludzie tego potrzebują, muszą wiedzieć, że coś się definitywnie kończy, a zaczyna się coś nowego, więc czego i my ludzie nie możemy się zmienić? Natura naturą, ale wyobrażasz sobie życie bez zegarka? Bez świadomości, jaki jest dzień tygodnia? Że urodziłaś się w danym miesiącu, a nie kiedyśtam? Bez tego byłby straszny bałagan. A za czas letni i zimowy to ja dziękuję wszystkim, którzy na to wpadli <3. Nie wyobrażam sobie wstawać późną nocą i iść na zajecia. Gydby nie było Nowego Roku większość ludzi by w ogóle nie robiła postanowień, prawda jest taka że większość z nich zapomina o nich już 2 stycznia, ale na pewno jest jakiś tam 1% całej populacji, który zmienia to swoje życie na lepsze i ja się na tym skupiam ;). A to, że w Chinach Nowy Rok jest zupełnie kiedy indziej to jest po prostu mega ciekawe i nie wpływa w ogóle na moje myślenie ;D
    Ja postanowienia noworoczne robię sobie dopiero od paru lat i dopiero od kiedy zaczęłam je robić to widzę różnicę i zmiany :). Nie udaje mi się wszystko zdziałać, ale część na pewno a to jest sukces ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo matko ale się rozpisałam ;o w tym małym okienku wcale tak strasznie to nie wyglądało haha

      Usuń
  7. Zdołowałaś mnie.Dosłownie ! ;d
    Od paru dni chodzi za mną kartka papieru długopis i koperta.
    Chciałam wszystko zapisać i po roku na spokojnie przeanalizować,bo nie byłby to banalne rzeczy do osiągnięcia.
    Chyba jednak zaryzykuje i użyje niebezpiecznego przedmiotu zwanego długopisem!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mimo wszystko lubię święta :) Zero sztuczności, u mnie wszyscy zachowują się tak jak zazwyczaj, a ja się z tego śmieję. Święta czy nie, tak samo beznadziejne zachowanie. Aczkolwiek chyba wolę tą autentyczność, niż odstawianie szopek.
    Jasne, że każdy moment jest dobry do ruszenia tyłka. Dla większości postanowienia noworoczne to taka lista rzeczy do zrobienia na pierwszy tydzień stycznia. Szkoda, że skoro czuje się jakiś impuls do zmiany, nie potrafi się dotrwać z tym do końca. Albo dajesz z siebie wszystko, albo nie zaczynaj.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo motywująca notka.
    Jeśli chodzi o moje postanowienia, to spisałam je sobie już na początku grudnia.
    ...
    Zgadłaś, na postanowieniach stanęło...
    A anatomia niestety nie pozwala kopnąć samego siebie w dupę ;D
    Trza coś ze sobą w końcu zrobić...


    Pozdrowionka i miłej (mniej sztucznej niż zazwyczaj) świątecznej atmosfery życzę!
    Lina

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę się zgodzić z tym, że bez sensu jest czekać do konkretnej daty żeby zacząć coś zmieniać jeżeli czujemy potrzebę zrobienia czegoś teraz, w szczególności gdy wymyślimy coś kilka miesięcy wcześniej. Jednak gdy patrzę na siebie to po prostu widzę, że w tym okresie Nowego Roku po prostu pojawia się u mnie więcej motywacji i nowych pomysłów na siebie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy mogłam stracić wszystko, zaczęłam doceniać święta i czas jaki mogę spędzić z rodziną. Co do sylwestra uważam go za najgorsza imprezę roku, na której ktoś zawsze musi coś spie***** :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Postanów coś w styczniu, czekaj na sylwester cały rok, by postanowienie wcielić w życie. Kiedyś bawiłam się w postanowienia noworoczne, ale chyba z tego wyrosłam. Jak z ubierania choinki i cieszenia się świętami. Dla mnie i święta i postanowienia noworoczne są przereklamowane.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie robiłam i nie robię postanowień noworocznych, jeśli coś chcę to to robię i nie muszę z tym czekać na nowy rok :) A wymuszona zabawa sylwestrowa? O nie :P Tym razem nie poczekam jedynie na fajerwerki bo już rodzinny biznes się rozwalił i nie będzie super pokazu, ale po prostu będę mogła sobie iść spać jak zawsze po fajerwerkach :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Otóż to. Etapy do zmian, do postanowień powinniśmy wytyczać sobie tu i teraz, bez względu na to, czy jest nowy rok, czy zwykły, pospolity środek tygodnia. Tym bardziej, że postanowienia noworoczne, tak, jak każde szczególną moc mają przez pierwsze cztery dni. Później nasza podświadomość próbuje krzyżować nam plany i cóż... wiele z nich nie wypala. A przecież nie o to chodzi.
    Spokojnych świąt życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Z tym się zgadzam :)
    Ale miło zawsze wypisać sobie cele na bieżący rok a potem się zweryfikować,co udało się osiągnąć, a co nie :D
    Ja tak robię drugi rok z kolei i w sumie nie uważam tego za coś złego :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie, ja się zupełnie nie zgadzam. Pamiętam jak dwa lata temu na Sylwestra w chwili puszczania fajerwerków czułam się jak inny człowiek, tak wiesz, jakbym zrzuciła z siebie ogromny ciężar (bo okres jesienno-zimowy nie był dla mnie zbyt łaskawy w tamtym okresie, ale mniejsza z tym). Powiesz, że to pewnie tylko dlatego, że po prostu byłam na imprezie i się rozerwałam? Może i tak było, ale z drugiej strony - gdyby nie koniec roku, imprezy by nie było.

    W sumie teraz też się cieszę, że 2014 kończy swój żywot, bo w ogóle chciałabym wymazać z pamięci jego połowę, ale to nic. Mów sobie, że to bezsensowne i dziwne, ale ja na 2015 mam jedno bardzo ważne postanowienie (i żeby nie było - realizuję je już teraz, od kilku miesięcy) i mogę obiecać, że jak już się spełni, to będę o wiele lepszą osobą niż teraz. Oczywiście może mi to zająć więcej niż rok i nie wykluczam tego, ale jestem młoda przecież XD

    Chciałabym jeszcze powiedzieć, że uporządkowanie wszystko w czasie jest ważne. Nie wyobrażam sobie żyć bez zegarka. No wiesz, nie mówię tu o tym, że co sekundę sprawdzam która godzina, jestem do bólu punktualna czy coś... bo nie jest tak. Ale po prostu bez czasu wszyscy byliby zagubieni. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale na myśl przychodzi mi książka Metro 2033, gdzie nie ma dnia i nocy, bo życie toczy się pod ziemią. I wyobraź sobie, gdybyś tam mieszkała i jeszcze nie miała zegarka, czyli żadnego miernika czasy. Nie ma słońca, nie ma gwiazd, nie ma godzin. Tak byłoby lepiej? No nie wiem, dla mnie na pewno nie.

    Wow, ależ się rozpisałam. Wesołych świąt, Bina, mimo wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jednak mamy coś wspólnego ;) ja też nie robię noworocznych postanowień!

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiedziałam bym brzydko ale tylko powiem "walić" postanowienia, ważne żeby dobrze się bawić w Sylwestra i Nowy Rok (kto jest w stanie bawić się w Nowy Rok? xD) ;D:D

    OdpowiedzUsuń
  19. nie do końca sie zgadzam, nowy rok daje duzo motywacji. Chociaż ogólnie ja się raczej nie bawię w postanowienia, jestem malo ambitnym człowiekiem, od 2 lat realizuje postanowienie które brzmi "nie stracic tych dla ktorych w ogole chce mi sie wstac" i to jest moj najwazniejszy cel. Oprócz tego chcę przeczytać jak najwiecej ksiazek i zawsze w grudniu robię podsumowanie. Lubię końcowki i początki roków, lubię zastanowić się co znowu spieprzyłam a co mi wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  20. jak się ma jakiś pomysł/postanowienie to trzeba go od razu realizować :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Popieram jak najbardziej. Też nie ustalam konkretnej daty na realizację postanowień. Albo działam, albo nie. Na szczęście przeważa to pierwsze :)

    OdpowiedzUsuń
  22. ja niczego nie postanawiam, ja wszystko co mi przyjdzie do głowy po prostu robię, nie kojarzę Nowego Roku z kolejnymi postanowieniami i upływem czasu, co nie znaczy, że nie wpadam w melancholijny nastrój i nie robię podsumowań minionego roku

    OdpowiedzUsuń
  23. Od zeszłego roku nie robię postanowień. Jedynym postanowieniem jest żyć jeszcze lepiej niż rok wcześniej :D To prawda, że kiedy chce się coś zmienić, robi to już, a nie czeka na magiczną datę. Jednak umysł człowieka czasem potrzebuje tych cyferek i to go gdzieś blokuje - bo jak zacznę od 1, poniedziałku, nowego roku, to mi się uda! Czyste złudzenie.
    Zdrowych, rodzinnych i radosnych Świąt, Kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Postanawiam już nigdy, niczego nie postanawiać tylko dlatego, że zbliża zmiana roku w kalendarzu. Co wyjdzie z tych postanowień? Zobaczymy ; )

    OdpowiedzUsuń
  25. W pewnym stopniu się mogę zgodzić, ale nie zupełnie. Owszem, są ludzie którzy robią postanowienia noworoczne, po czym po dwóch dniach o nich zapominają. Ale to zależy od człowieka. To,że niektórzy tak robią (no dobra,większość) to nie znaczy,że tej reszcie osób też nie uda dotrzymać swoich postanowień. Z jednej strony masz rację,że jeśli chcemy sie zmienić możemy to robić cały czas. Ale ludzie oczekują pewnego przełomu. Nowy rok jest wyznacznikiem,że pewien okres czasu już się zakończył. Jeśli to był dla kogoś niezbyt przyjemny czas może o tym zapomnieć. Właśnie w tym czasie ludzie rozważają jak minęły u nich te 365 dni. Jeśli źle, mają motywację, by to naprawić. Wraz z rozpoczęciem nowego roku nadchodzi szansa aby coś zmienić, ponieważ rozpoczyna się wtedy nowy dział tak jakby. Jeśli chodzi o moje postanowienia to owszem robię je i lubię je pisać. Tak na prawdę przez cały czas od kilku lat próbuję coś w swoim życiu zmienić. Ale początek nowego roku motywuje mnie do dalszych zmian. Jeśli ktoś na prawdę trzyma się swoich postanowień, a rozpoczęcie nowego roku traktuje jako impuls to nie widzę nic w tym złego.
    Czas jest bez sensu podzielony na letni i zimowy. Miało wyjść dobrze,ale wyszło źle. A co do ogólnych podziałów to mają one zarówno pozytywne jak i negatywne strony :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bo to chyba takie upraszczanie w planowaniu jest, odkładanie samo w sobie. Maj Gad, Bina, ostatnio jak Cię czytam to mam wrażenie że jesteś zła :(

    OdpowiedzUsuń
  27. Zarówno wszelkiego rodzaju święta, jak i ta cała szopka związana z zakończeniem roku od pewnego czasu po prostu mnie nudzi i biorę to wszystko na przeczekanie. W tym roku, żeby już całkowicie nie popaść w marazm i jako żeńska głowa rodziny nie demoralizować, dorosłych już co prawda, dzieci swoją postawą, całą siłą woli skupiłam się na angażowaniu w przednią zabawę, wymyślając nową szatę dla choinki itd. Ale to jest słabe, pewnie dlatego, że nie jestem osobą praktykującą religię i sens tych zdarzeń po prostu z roku na rok sie rozmywa. Jakby nie było, święta i ich symbole stanowią sens w połączeniu z religią. A postanowienia podejmuję kiedy chcę, tyle, że z nadejściem nowego roku odczuwam jakąś taką dziwną euforię, że oto kolejna czysta kartka przede mną i wyobrażam sobie, jak to ją pięknie zapiszę :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. U mnie święta od pewnego czasu nie są sztuczne. To chyba kwestia pojawienia się w rodzinie małych dzieci, które nadają świętu innego charakteru.

    Jeśli komuś potrzebny jest Nowy Rok, aby coś zmienić to OK. Pod warunkiem, że pomaga mu to zacząć. Ja zaczęłam od postanowień noworocznych, które spełniłam. Teraz postanawiam od "już". :) Nie każdy rodzi się z silną wolą. Czasem trzeba się jej nauczyć. W moim przypadku kiedyś lista z postanowieniami się sprawdziła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. świetny blog , zapraszam do mnie :) www.peacoock.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie lubię postanowień noworocznych, zgadzam się ze zdaniem, że jak chcesz coś postanowić to od teraz - zawsze szybciej wychodziły mi takie postanowienia niż 'a od stycznia, a od lipca'.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja zawsze postanawiam coś w ostatnich dniach starego roku. I dopiero teraz udało mi się zrealizować jakieś 90% tych postanowień. Motywuje mnie to, że odwalam haczyki na tej liście, która przeważnie ma miejsce na pierwszej stronie kalendarza. To na mnie działa.

    OdpowiedzUsuń
  32. Co do postanowień - obiecałam sobie gdzieś z dwa tygodnie temu, że zacznę ćwiczyć i ćwiczę :) jestem z siebie dumna, że nie czekałam z tym do poniedziałku, do świąt, do Nowego Roku, tylko zaczęłam od razu :) i już się zaczynam uzależniać :)

    OdpowiedzUsuń
  33. jako jedyna chyba, albo jedna z niewielu nie postanawiam na Nowy Rok.. postanowienia zakładam sobie w ciągu roku i o dziwo-spełniam je :) Nie potrzebuje do tego zmiany daty :)

    OdpowiedzUsuń
  34. O nie! Ja absolutnie uwielbiam Nowy Rok, bo (może naiwnie) przemawia do mnie ta cała koncepcja świeżego startu i czystej kartki. Oczywiście, że zgadzam się z tym, że zmiany należy wprowadzać od razu, najszybciej jak to możliwe, ale w moim przypadku akurat potrzebny jest jakiś wyraźny punkt, który oddzieli "starą mnie" od "nowej mnie". I wcale nie musi to być od razu Nowy Rok albo "po weekendzie", ale chociażby jakiś mały ceremoniał, bo takie nagłe postanowienie i przestawienie się zupełnie się u mnie nie sprawdzi. Korzystając z okazji też poczynię jakieś postanowienia, ale nie jest to sytuacja, w której czekam z czymś ważnym do Nowego Roku. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Cóż, daty graniczne mobilizują pięknie nieraz naszą świadomość, szkoda, że nie mobilizują nas do głębi. Zawsze byłam zdania, że jak ma się coś zrobić, zmienić w swoim życiu, to po prostu rusza się tyłek z kanapy i się to robi, a nie czeka na jakiś przełom, zwłaszcza dat. Bo to tylko cyferki. Ale z drugiej strony, jeśli komuś naprawdę tak łatwiej...to niech i ma swoje postanowienia noworoczne. Ale niech to będzie szczere, prawdziwa chęć zmiany...a nie, siłownia pełna tylko w styczniu :D

    OdpowiedzUsuń
  36. Hm, ja tam swoje zasady nowe, postanowienia itd. staram się wprowadzać z dnia na dzień. Postanowienia na cały rok są bardziej ogólne, konkrety realizuje się od zaraz.

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja chyba nigdy nie mam postanowień noworocznych. Skoro nie postanowiłam czegoś wcześniej, to nie wiem po co miałabym na siłę szukać czegoś akurat w nowym roku.
    Oczywiście postanowię sobie, że chcę to zostać przez kolejny rok i takie tam... Ale, żeby się odchudzać - jestem dość chuda. :P A palić nigdy nie paliłam, więc NIESTETY nie mogę się wpisać w ten utarty kanon noworocznych przemian.

    OdpowiedzUsuń
  38. Postanowienia noworoczne? Bywały, ale tylko z tego względu, że akurat wtedy jakiś pomysł wpadł mi do głowy. A tak to robię je na bieżąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Nowy Rok to po prostu taki fajny super początek, można się nastawić na zmianę, na zaczęcie czegoś od początku. Zmiana nie tylko w życiu, ale też w kalendarzu ;)

    Ja ze dwa lata już odnoszę sukces z postanowieniami noworocznymi, także z wielką chęcią piszę je i teraz :) Praktyka czyni mistrza w końcu :).

    OdpowiedzUsuń
  40. So true! :D Podpisuję się rękami i nogami! Ja od paru lat nie robię takich typowych postanowień, za to lubię sobie w okolicach zmiany roku w kalendarzu po afirmować i w pewnym zeszyciku opisać swój kolejny, "najlepszy z dotychczasowych rok", a potem wcielić to w życie ;)
    Btw. święta, święta i po świętach!

    OdpowiedzUsuń
  41. Masz rację z tymi postanowieniami. Ja nie planuję czegokolwiek by nie zapeszyć;>
    Dołuje mnie upływający szybko czas. Jestem zestresowana z tego powodu nawet w ostatnich dniach. Chyba zacznę terapię walerianą:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja nic nie postanawiam i tak nie dotrzymam słowa..

    OdpowiedzUsuń

pisz co chcesz, ale ZASTANÓW SIĘ DWA RAZY ZANIM POPROSISZ O OBSERWACJĘ BO PRZYJDĘ I CIĘ ZJEM