Mycie zębów to zazwyczaj dla mnie czas relaksu, moment, aby zastanowić się nad sobą, zaplanować podróż, przemyśleć świeżo rozpoczęty dzień czy też oddać się refleksji na temat listy zakupów. Czasem mycie zębów jest mniej przyjemne i konstruktywne, mowa o tym o 4 nad ranem po powrocie z melanżu, gdy podpieram się ze zmęczenia rzęsami o umywalkę. W każdym razie jednak mycie zębów jest dla mnie czynnością oczywistą i naturalną, w końcu wykonuję ją 2 razy dziennie od... ilu lat? W jakim wieku dzieci zaczynają sobie same myć zęby? Znów na jaw wychodzi mój brak szeroko pojętej wiedzy na temat dzieci. Zapytałam wujka Google, ale w sumie bałam się wejść w jakikolwiek z rezultatów, więc załóżmy, dla okrągłego rachunku, że myję sobie sama zęby od dwudziestu lat.
20 lat x 365 dni x 2x dziennie = 14600. Po kilkunastu tysiącach razy jestem w stanie stwierdzić, że na pewno dopadła mnie w tym aspekcie rutyna. Zaatakowała mnie do tego stopnia, że jak ostatnio chciałam sobie świadomie umyć zęby, to się pogubiłam.
Kilka dni temu szczotkując zęby z niewiadomego powodu zaczęłam się na tym skupiać. Było bardzo dziwnie. Przecież ręka sama chodzi tak, jak powinna. Okej: pozwolę jej działać, ale będę to kontrolować. Dół: prawa strona, lewa strona. Góra: prawa, lewa. Teraz boki zębów. Teraz przód. Cała procedura od nowa. Ruchy koliste, posuwiste, takie, srakie, na wszystko przychodzi pora podczas mojego czternastotysięcznego rytuału mycia zębów. Co tu dużo mówić - nakładanie pasty na szczotkę i płukanie paszczy również zawsze wygląda tak samo. Nasze ciało po prostu jest tak do tego przyzwyczajone, że samo zrobi za nas zaprogramowaną robotę, nie musimy się angażować. Jeśli będziemy chcieli coś zmienić, to zrobi się nieswojo.
pic not related
Tak samo jest z myciem ciała czy rąk, wycieraniem ręcznikiem i prawdopodobnie wieloma innymi czynnościami, z jakiegoś powodu przychodzą mi do głowy tylko te kosmetyczne. Innych rzeczy nie robię aż tak często w dokładnie identyczny sposób. Autopilot, który uaktywnia się, gdy wchodzisz do łazienki jest tak silnie zaprogramowany, że świruje, gdy chcesz coś zrobić po swojemu. Czy tylko mi zdarzają się akcje w stylu "nie mam czasu na mycie włosów, wskoczę szybko pod prysznic i po dwóch minutach wyskakuję", po czym łapiesz się na tym, że masz już mokre włosy i nakładasz na nie szampon, bo standardowo pozwoliłaś autopilotowi działać? Śmiesznie robi się również, jak masz np. skaleczoną rękę albo dziąsło. Myjesz się... ała. Muszę pamiętać, żeby nie moczyć tego palca/omijać prawą górną trójkę. Kończy się tak, że i tak co chwila zadajesz sobie ból, bo przecież autopilot wie, co ma robić, to twój problem, że coś cię boli. Jeśli wyłączysz autopilota, to musisz sam się myć, a to jest upierdliwe. Co prawda oszczędzisz skaleczoną część ciała, ale musisz cały czas skupiać się na namydlaniu, spłukiwaniu, odkręcaniu/zakręcaniu wody. Nie możesz się zrelaksować i oddać rozmyślaniom, jak to zwykle robisz pod prysznicem, a musisz się myć. Bez sensu.
Jedziecie na autopilocie? W jakich sytuacjach?
Może praca, przygotowywanie posiłków, rozmowy z mamą?
Słucham.
Ja uważam za autopilota całe moje życie...Cały czas działam automatycznie, bez głębszej refleksji, a ostatnimi czasy jakakolwiek zmiana czy nawet myślenie o niej wywołuje we mnie dreszcz niechęci. Tak to już chyba jest, że pewne rzeczy wchodzą nam w rutynę, bo gdybyśmy za dużo nad wszystkim myśleli, to chyba byśmy zwariowali:)
OdpowiedzUsuńGdyby nie autopilot, to nie wiem, jak podniosłabym się z łóżka. :D Poza tym przy takich automatycznych czynnościach można przemyśleć wiele spraw.
OdpowiedzUsuńTak, szczególnie rano, gdy wstaję do pracy. Mam tak wypracowany schemat porannych czynności, że wystarczy jedna nieoczekiwana sytuacja ( np. zajęcie przez upartego rodzica łazienki ) i zostaję zupełnie wytrącona z planu. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, nagle się spóźniam do pracy, połowy rzeczy nie biorę albo biorę coś co jest mi niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńDwa razy miałam rękę w gipsie - i wtedy autopilot bierze szlag, bo mycie, ubieranie, jedzenie (raz miałam lewą rękę uszkodzoną, a jestem mańkutem) i cała masa pierdół, na które nie zwracam uwagi normalnie stały się wyzwaniem. Ale przyzwyczajenie jest dobre - och, nie chciałabym wracać do początków noszenia aparatu na zęby (już mam zdjęty na szczęście), bo tym bardzo pasowało ówczesne położenie i reagowały bólem. Potem się poddały, zaprzyjaźniły z drutem i dziś stoją równo w rządku :D
OdpowiedzUsuńHahahahahaah xDD tal jadę na utopilocie xD i jest mi z tym bardzo dobrze! :d mycie zębów to sama przyjemność
OdpowiedzUsuńJa tak mam z myciem rak. Jak ich nie umyje to zaczynam czuc sie dziwnie.
OdpowiedzUsuńNo jasne! Jest masa takich czynności! Nawet jedzenie. Kiedyś bolał mnie ząb, więc musiałam myśleć- jedząc, by przypadkiem nie gryźć bolącą stroną! Okropna sprawa :D
OdpowiedzUsuńps. cudowny blog! trafiłam przypadkiem i przepadłam! Tak bardzo o mnie. Mam podobne podejście do życia, no i nie ma nic lepszego na świecie od podróży! :)
Na autopilocie działam zazwyczaj rano :D wstaje wcześniej i chwilę czytam, potem poranna toaleta, śniadanie i siadam do obowiązków i na tym mój autopilot się kończy haha :D potem to już tylko taki misz masz ;) na szczęście wieczorem autopilot wraca :D
OdpowiedzUsuńChyba te kosmetyczno-higieniczne czynności najczęściej wykonuję na autopilocie. A ostatnio zdarza mi się też tak pracować... Słucham muzyki, podśpiewuję sobie, przy okazji pracuję i za chwilę się ogarniam, że jak ja to w ogóle robię? XD
OdpowiedzUsuńBina, to takie prawdziwe XDDD Jakiś czas temu miałam poranione dziąsła i mycie zębów cholernie bolało, ale nie, autopilot wiedział lepiej i zdradzieckie ręce myły mi zęby za mnie, co z tego, że boli XD
OdpowiedzUsuńA taki autopilot, czy inaczej nawyk, to bardzo potrzebna sprawa. To byłaby mordęga, gdybyśmy musieli o wszystkim myśleć. Np. czytasz książkę i nie myślisz o tym, że musisz przewrócić stronę, by czytać dalej. Robisz to automatycznie. Nie myślisz o gryzieniu, mruganiu, przełykaniu śliny, chodzeniu. Ogarniasz jakie to by było okropne, gdybyś ciągle musiała myśleć "ok, to teraz mrugam, teraz przełykam, teraz robię kilka kroków, teraz siadam" itd. Byłoby raczej słabo.
PS Przeszukałam internet za Ciebie - dzieciom wyrastają zęby w wieku roku, a myją je same w zależności od... eee... powiedzmy że własnej inteligencji - trafiłam na jakieś mamusiowe forum, gdzie jedna mamusia się cieszy, bo jej bachorek myje sobie zęby sam, a ma 2,5 roku, a inne piszą, że nie ma reguły i że powinno się myć dzieciom zęby do 10 roku życia - lol, przecież w trzeciej czy tam czwartej klasie podstawówki nie jest się aż takim idiotą, żeby nie umieć myć sobie zębów XDDD Boże Bina, gdzie ja trafiłam XDD Mroczna strona internetu XDD Tyle poświęcenia i wszystko dla Ciebie, doceń to XDDD
UsuńPS 2 Znalazłam mojego autopilota. Zamykanie i otwieranie drzwi do domu, chowanie kluczy do torby. Czasem jest to tak automatyczne, że nie pamiętam, czy faktycznie zamknęłam dom i czy mam te klucze przy sobie i panikuję - mózgu wtf XDDD
UsuńNajgorszy autopilot to ten kiedy zamykam drzwi od pracy. I rozkmina 5km dalej, czy ja kurde na pewno je zamknęłam?
OdpowiedzUsuńDzieci myją zęby same tak od około 3 lat, tylko trzeba im pomóc w tym ;)
o moja mama ze wszytskimi gada na autopilocie hahaha jej standardowe teksty: aha, nooo, uhm, ahaaaa, no co Ty, o widzisz, hehehe, noo, uhum, ooo, nono hahaha ale no zgadzam się z Tobą chociaż dobrze, że się już umyłam bo byłoby mi dziwnie ;D
OdpowiedzUsuńW tym temacie polecam wykład prof. Vetulaniego o neurobiologii i religii.
OdpowiedzUsuńZabawne, zdałam sobie sprawę, że akurat myję się zawsze w pełni świadomie. Po prostu uwielbiam sie myć i nie chcę tracić tej przyjemności :D Na autopilocie tylko wstaje rano, zwłaszcza zimą, bo w pokoju jest tak zimno i nieprzyjemnie, że świadomie w życiu nie wylazłabym spod kołdry...
OdpowiedzUsuńA czy po przeprowadzce Twój autopilot przystosował się do nowej rzeczywistości? Nie myślę o myciu zębów. Dziś w nocy ( wstając z łóżka totalnie zaspana) przypakowałam głowa w szafę, bo mój autopilot obrał złą trajektorię lotu. W poprzednim mieszkaniu bym się wyrobiła na zakręcie ;)
OdpowiedzUsuńHm...Autopilota to mam zawsze jak wsiadam do auta xd Po prostu gdybym zaczęła myśleć nad tym co robię to nie wiem czy bym w ogóle ruszyła.
OdpowiedzUsuńW sumie czynności kosmetyczne robione na autopilocie to jeszcze nie problem. Gorzej jak całe życie jest na autopilocie.
Ja muszę mojego faceta zmuszac do mycia zębów bo higiena nie jest jego mocną stroną (nie wierze ze to pisze). Mycie zębów raz dziennie to absolutnie za mało ! Ja szczotkuje po 3 lub wiecej I mam zółte a ten z kolei ma białe a myje w kratke. Gdzie tu sprawiedliwosc ?
OdpowiedzUsuńJa na autopilocie sprzątam, robie to tak czesto I w domu I w pracy ze tylko wtedy moge nad czyms pomyslec by odbębnic szybko "brudną" robote
OdpowiedzUsuńMi zdarza się przechodzić w tryb autopilota w pracy :D, potem zachodzę w głowę czy ja czasem jednak czegoś nie zapomniałem zrobić?
OdpowiedzUsuńPisałam komentarz do postu o szczęściu i mi post zniknął a internet zjadł mój komentarz :P
OdpowiedzUsuńAutopilota to ja mam po pijaku :D
Ło matko Ty to masz przemyślenia ;p
OdpowiedzUsuńJa myje zęby miliard razy dziennie, ale nad nimi nie kontempluje ;p
Dziś byłam u dentysty na ściąganiu kamienia. Czytając ten post zaczęła mnie boleć cała dolna szczęka.
Podobnie jak Agata, autopilota mam po pijaku ;p ...choć nie tylko. Czasem robię coś automatycznie i nawet nie pamiętam, że to zrobiłam.
Na autopilocie działam szczególnie rano i gdy chodzi o rzeczy kosmetyczno-higieniczne. Choć działam też ma Tim podczas zamykania drzwi. Często nie mogę sobie przypomnieć, czy te drzwi zamknęłam, czy nie.
OdpowiedzUsuńPrzeglądam Twojego bloga i jestem pod wrażeniem. Ciekawe przemyślenia, i podziwiam za spontaniczność, za odwagę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSwietnie piszesz. My to takie autopiloty niestety non stop mamy. Czasem jade do domu samochodem i jak dojezdzam to sie zastanawiam jak to zrobilam :/
OdpowiedzUsuńxoxo
Patinka
www.patinkasworld.com
Swietnie piszesz. My to takie autopiloty niestety non stop mamy. Czasem jade do domu samochodem i jak dojezdzam to sie zastanawiam jak to zrobilam :/
OdpowiedzUsuńxoxo
Patinka
www.patinkasworld.com
Och, często ma tak z tym autopilotem przy myciu się, jak się skaleczę. Wtedy zajmuje mi to dwa razy dłużej, a ile jeszcze razy się urażę w to bolące miejsce, to nie zliczę! :)
OdpowiedzUsuńU mnie autopilot włącza się głównie przy myciu, pielęgnacji ciała i przy przeglądaniu Internetu :) Z tym,że czasem wyłączam go podczas surfowania, bo takie bezmyślne klikanie powoduje, że trafiam na szare końce Internetu i kiedyś źle się to dla mnie skończy. Autopilot mam też przy wychodzeniu z mieszkania - zawsze zamykam je na klucz i nigdy tego nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńP.S. Postanowiłam nominować cię do LBA. Pytania na moim blogu :) http://www.zielonamalpa.pl/2016/09/liebster-blog-award.html
UsuńAutopilot przy myciu? Raz mi się wyłączył w czasie pierwszej ciąży, kiedy większość czasu spędzałam w czterech ścianach i zaczęła mnie ta rutyna nudzić. Teraz czerpię radość z każdej chwili bycia w łazience ;) No, ale też się na kosmetyce skupiłam... autopilot - dla mnie najgorszy podczas jazdy samochodem 'na pamięć'.
OdpowiedzUsuńTak, co jak co, ale kosmetyczne czynności zdecydowanie robię na autopilocie. Podobnie jest z suszeniem włosów na przykład. No i bardzo to lubię, bo wreszcie mogę sobie porozmyślać - do tego stopnia, że potrafię spędzić w łazience 30 minut jeszcze przed kąpielą, bo samo przebywanie w niej sprawia, że wyłączam świadome działanie. :)
OdpowiedzUsuńHmm ja chyba miałem największego autopilota w sobotę i niedzielę o 5 rano przed wyjazdem na studia... Wszystko było zaprogramowane co do sekundy. Samo z siebie. Automatycznie.
OdpowiedzUsuń